|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
Droga mitu [1] Autor tekstu: Joseph Campbell
Tłumaczenie: Jerzy Sędziak
Z Josephem Campbellem (1904-1987),
amerykańskim antropologiem,
religioznawcą,
mitografem i pisarzem (m.in. w Polsce „Potęga mitu"), rozmawia Fraser
Boa
Bogowie
Campbell: Mam przyjaciela, który dał mi
ostatnio listę punktów które
sygnalizują
ci że starzejesz się. Pierwszy punkt — wkładasz zęby w soczysty stek i nie
wyjmujesz ich z niego; druga — przechodząc przez ulicę ze starą, małą
kobietą uświadamiasz
sobie nagle, że to twoja żona; trzeci — kiedy twój garb wychodzi na jaw
częściej
niż ty z domu. Ale największego szoku doznajesz wtedy, gdy wszedłszy na
drabinę
uświadamiasz sobie że jest oparta o niewłaściwą ścianę.
Wielu moich rówieśników jakich spotykam to ludzie,
którzy uświadomili
sobie, że
weszli na drabinę opartą o niewłaściwą ścianę. Stało się tak dlatego,
że ich
celem życia były sprawy które zwykle określa się jako „natury
praktycznej" — w jaki sposób dorobić się, jaki jest na to dobry sposób,
jaki styl życia jest najprzyjemniejszy, i tak dalej. Ludzie ci
wprawdzie odnieśli
sukces w wielu dziedzinach, ale potem doszli do wniosku, że to co
zdobyli to
jeszcze nie wszystko.
Ciągle spotykam osoby w takim właśnie stanie
duchowym. Prowadziłem
wykłady w wielu instytucjach zajmujących się sprawami ochrony życia i zdrowia.
Moimi słuchaczami
byli nie studenci lub naukowcy, lecz ludzie pragnący dowiedzieć się
jakie
zastosowanie praktyczne ma to, czego uczono ich w szkołach. Poznałem w ten sposób
wiele osób, głównie w średnim wieku, którzy postawili sobie kiedyś za
cel
wygranie wyścigu z życiem, lecz kiedy dobiegli zwycięsko do mety,
pomyśleli:
„I cóż z tego? Masz złoty medal. I co teraz z nim zrobisz?" Otóż to.
Nie
zbudowali swojego wewnętrznego życia.
To naprawdę smutne widzieć tylu ludzi w moim wieku,
którzy siedzą
bezczynnie, żują
tłusty boczek i martwią się o swoje wyniki gry w golfa. Wyobraź sobie
siebie w tej roli po siedemdziesiątce — siedzącego i martwiącego się o swoje
osiągnięcia w tej grze! To chyba nie powinno stać się szczytem ambicji człowieka.
Życie również
mówi ci o tym. I wielu z nich szybko schodzi ze świata, po prostu
umiera.
Powiedziano mi, że przeciętny fizyczny robotnik żyje po przejściu na
emeryturę
zaledwie pięć lat. Kiedy ciało widzi, że nie ma już nic do roboty,
wtedy mówi:
„Nic tu po mnie, a więc…". To jest właśnie ta niewłaściwa ściana. A jedynym środkiem zaradczym na ten problem jest wymiana owej „ściany"
na coś innego, ciekawszego, polegającego na weryfikacji własnych
aspiracji i celów.
Boa: Czy dzieje się tak tylko w przypadku niektórych ludzi, czy może uważasz, że całe nasze
społeczeństwo
przystawiło drabinę do niewłaściwej ściany?
Campbell: Kiedy obserwujesz życie w Ameryce, co serwują nam media, to
widzisz że
to wszystko jest — że tak powiem — materiałem zdjętym z niewłaściwej
ściany.
Sztuka utraciła swoją dynamikę i stała się popularyzatorką gwałtu i przemocy.
Weź na przykład telewizję. Wciąż przewijają się tylko dwa tematy -
gwałt i seks — główne biologiczne instynkty zwierzęce. Ale duchowe aspekty
biologicznych
przeżyć człowieka są zupełnie lekceważone. Spójrz na twórczość
niektórych
wielkich współczesnych poetów i powieściopisarzy, znajdziesz tam ludzi
znających
się na tych duchowych sprawach, ale widzisz, że ich prace nie widnieją
na czołowych
pozycjach list bestsellerów. Ludzie są dzisiaj bezideowi i czują się
bezideowi.
Uważają że ich życie nie ma specjalnego sensu. Spotyka się ich na
każdym kroku, a to jest właśnie skutkiem wejścia na drabinę opartą o niewłaściwą
ścianę.
Kiedy Dante mówi na wstępie „Boskiej komedii": „W
środku naszego
życia znalazłem się w ciemnym, niebezpiecznym lesie", to mówi właśnie o tej chwili, o tym momencie w twoim życiu kiedy osiągnąłeś swoje cele
życiowe i stoisz teraz albo na progu wejścia do królestwa duchowego życia, albo
przed
wielka barierą. Zjeżdżasz w dół jak po skoczni narciarskiej i zamiast
wylecieć w górę uderzasz głową w mur. Celem pierwszego etapu twojego życia jest
niejako
dostarczenie ci doświadczeń z których możesz naczerpać duchowych nauk
dla
siebie. To właśnie chce powiedzieć Dante. To samo mówi Virgil -
pogański poeta i nauczyciel, który wychwala dynamikę i sprawność ciała i wskazuje na
potrzebę doświadczania
życia jako takiego, nie jakieś wartości nadprzyrodzone, lecz naturalne.
Mówi
on: „O.K., przejdź znów przez piekło". Innymi słowy, chce powiedzieć:
„Przejdź znów przez całe fizyczne doświadczenie życia, i zrozum jego
duchowy wymiar obejmujący doświadczenie czyśćca i nieba".
Widzimy to na przykładzie małżeństwa. Są dwa etapy
-
pierwszy, który ja nazywam biologicznym, związanym z rodzeniem i wychowywaniem
dzieci, oraz drugi, który nazywam małżeństwem alchemicznym -
świadomością
duchowej tożsamości partnerów, gdy dwoje ludzi staje się jednym
człowiekiem. Jeśli
żyjecie ze sobą odpowiednio długo i odpowiednio długo rozgrywacie waszą
„grę małżeństwa", to przychodzi w waszym pożyciu taka chwila, że
uświadamiacie
sobie, iż wzięliście duchowy ślub, że dwie jednostki stanowią dwa
aspekty jednej
osobowości. W mitologii jest to obraz Androgeny — istoty męsko-żeńskiej
czyli
tego co realizuje się poprzez małżeństwo. Symbol ten oznacza, że dwoje
jest
jedno.
A ile spotyka się w dzisiejszych czasach małżeństw,
które po odejściu
dzieci z domu rozchodzą się, ponieważ nie wstąpili w ten drugi „duchowy
związek".
Dzisiaj nie udziela się nam takich lekcji w ramach szkolnych programów
nauczania, dlatego nie wiemy często jak rozwiązywać tego rodzaju
problemy życiowe. A szkoda.
Boa: Joe, czy mógłbyś lepiej wytłumaczyć w jaki sposób mitologia obrazuje wzorce życia?
Campbell: Moje osobiste zdanie o mitologii jest takie, że jest ona
funkcją
biologii. Innymi słowy, jest to przekształcanie energii ożywiających
ciało w obrazy senne. Pomyśl o tym przez chwilę w ten sposób. Ponieważ jesteśmy
cząsteczkami
natury, zatem energie, które ożywiają naturę ożywiają również nasze
ciała, a energie które ożywiają nasze ciała są to energie życia — te same które
przenikają wszystko co żyje. Działania tych energii natury doświadczamy
wewnętrznie,
za pośrednictwem systemu impulsów ciała. Impulsy te przychodzą do nas
poprzez różne
organy ciała symbolizujące różne funkcje naszego życia, a ponieważ są z natury
bardzo odmienne, sprzeczności te powodują konflikt energii ciała.
Obrazy
mitologiczne odzwierciedlają wiele aspektów tego konfliktu — starcie z wrogiem,
zakończenie wojny, rozejm, i wreszcie pełna zgoda i harmonia. A więc
sny ukazują
nie tylko nasze osobiste życie. Podczas głębszego snu, który można
nazwać
mitycznym, ukazują się nam siły ciała z którymi musimy się uporać.
Boa: Czy mówiąc o energii ciała masz na myśli
instynkt?
Campbell: Częściowo. Ale jest inny aspekt sprawy. Wyobraź sobie kogoś,
kto
kieruje się w swym postępowaniu tylko głową i postanawia obrać taki a taki tryb
życia. Następnie programuje swoje życie według swoich racjonalnych
założeń. Ale
pewnego pięknego dnia jego ciało zaczyna mu mówić: „O nie! Nie do tegom
zostało stworzone". I wtedy rodzi się konflikt.
Widzisz więc, że trzeba odróżnić sygnały i intencje
które pochodzą z władz umysłowych,
od tych, które pochodzą z energii życia funkcjonujących w ciele. Goethe
obrazowo przedstawia ten konflikt w poemacie „Faust". Mefistofeles
jest tam uosobieniem władz umysłowych będących w stanie spełnić
pragnienia
Fausta. Ale potencjałem myślowym Fausta, źródłem jego życzeń, jest jego
własne życie.
Mefistofeles jest zdolny wyposażyć Fausta w środki do osiągnięcia jego
celów,
ale nie potrafi odgadnąć jakie to są cele. Gdy tylko Faust osiąga jedną
rzecz
dzięki pomocy Mefistofelesa, natychmiast chce mieć następną. Faust
bezustannie
prezentuje cele swojego życia, a Mefistofeles dostarcza mu środków
pomocnych do
osiągnięcia ich. Celów tych jest tak dużo, że w końcu Faust widzi, że
życie
jest za krótkie aby osiągnąć je wszystkie przed śmiercią. Morał tego
jest taki,
iż należy zrozumieć, że pomiędzy tym, który wyznacza cele, a tym który
daje życie
istnieje duży konflikt interesów. Mefistofeles i Faust, Lucyfer i Bóg,
twój
intelekt i dynamika twojego serca — oto obrazy tego konfliktu. Różnica
ta
polega na tym, że Lucyfer — zwany inaczej Szatanem — przedkłada swoje
intencje
ponad intencje Dawcy Życia przez co staje się czynnikiem szkodliwym, a nie
pomocnym.
W Niemczech żyje pewien wspaniały facet, niejaki
Karlfried z Graf Durckheim, który na temat funkcji terapii powiedział coś, czego
nigdy nie
zapomnę, a mianowicie że człowiek musi uczyć się, aby móc stać się
otwartym na
transcendencję. Transcendencja w szerokim znaczeniu tego słowa ma
łączność z energiami ożywiającymi ciało, ale pochodzącymi nie wiadomo skąd.
Niezależna od
tych energii jest głowa posiadająca własny system myślenia oparty na
przeżyciach
fenomenologicznych, empirycznych życiowych celach, itd., itp. życie
czasami
obraca się wokół celów wyznaczonych przez głowę. A zadaniem terapii
jest
zestroić głowę z energiami ożywiającymi ciało tak, aby umożliwić
przypływ
energii transcendentnych. Tylko w taki sposób możesz stać się otwarty
na
transcendencję. Oznacza to poddanie się naturze, zestrojenie się z nią.
Powiedziałbym, że to właśnie jest głównym celem wielu mitologii świata.
Na tym
polega tajemnica symbolu — duchowego, mitologicznego symbolu. Lecz sam
symbol
musi być otwarty na transcendencję. Bóg jest uosobieniem energii -
naturalnej
energii która przychodzi z zewnętrznego naturalnego świata lub ze
świata naszej
natury wewnętrznej. Gdy przychodzi ona ze świata natury wewnętrznej,
przybiera
postać obrazów sennych, a następnie mitycznych. Im głębiej sięgasz, tym
bliżej jesteś
porządku mitycznego, a im płyciej sięgasz, tym bliżej jesteś porządku
racjonalnego ustanowionego przez głowę.
Studiując dziedziny zwane powszechnie mitologiami prymitywnymi lub
orientalnymi
zauważam, że natura traktowana jest w nich jako wyraz czegoś, co jest w zasadzie święte, wspaniałe i cudowne. Zestrajając się z naturą
uczestniczysz w tej chwale. Lecz gdy patrzę na nasze zachodnie mitologie które
przeniknęły do
naszych duchowych tradycji, to widzę zupełnie inny punkt widzenia i zastanawiam
się: skąd się to wszystko wzięło? Pierwszy etap tej transformacji
pochodzi z systemu religijnego, który istniał około 1000 lat przed naszą erą na
Bliskim
(nie Dalekim) Wschodzie. Jej ważnym przedstawicielem, obok tradycji
judeochrześcijańskiej,
jest zoroastryzm. Zoroastryzm uczy, że dobry stwórca stworzył dobry
świat, a jego przeciwnik — zły stwórca — posiał w nim zło. Dlatego mamy dwojakie
stworzenie — dobro i zło, światłość i ciemność, cnotę i występek, prawdę i obłudę, i tak
dalej. Mówi o tym również nasza biblijna opowieść o upadku człowieka w Ogrodzie
Eden. Istnieje ustawiczny konflikt pomiędzy siłami dobra i zła, a my
jesteśmy
zachęcani aby opowiadać się po stronie dobra i sprzeciwiać złu. Nie
jesteśmy
zachęcani do zestrojenia się z tą rozdwojoną naturą lecz do
korygowania,
naprawiania jej! Świat w którym dzisiaj żyjemy jest również kombinacją
tego
dualizmu. Stąd bierze się w naszej kulturze ogromny nacisk na
działanie. Jest
to jeden z wielkich problemów naszej kultury i cywilizacji.
1 2 Dalej..
« Religioznawstwo (Publikacja: 27-03-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3344 |
|