|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
B. Malinowskiego geneza wierzeń religijnych [1] Autor tekstu: Marek Szumilak
Etnograf, badacz ludów pierwotnych, jeden z wielkich
Polaków, którzy pracą i talentem osiągnęli światową renomę i uznanie.
Uzyskuje doktorat na Uniwersytecie Jagiellońskim, wyjeżdża w 1910 roku do
Londynu, gdzie osiada na stałe, wykłada w London School of Economics, od 1927
jako profesor w nowo utworzonej Katedrze Antropologii Społecznej. W międzyczasie
odbywa swe podróże naukowe m. in. Wyspy Trobriandzkie, przywozi materiał do
kilku książek (stąd słynne 'Życie Seksualne Dzikich'). W 1938 roku wyjeżdża
do Stanów Zjednoczonych, wykłada w Yale
University. Jego badania będą miały przełomowe znaczenie w rozwoju
etnografii. Jako pisarz Bronisław Malinowski zalicza się do autorów,
których czytać zawsze warto, choćby dla podleczenia uszu językiem pokolenia
naszych dziadków, który jest — być może mniej precyzyjny — ale jakby
bardziej kulturalny. Ale nie tylko to, kojąco działa także postawa naukowa
Malinowskiego, w której rzetelność i uczciwość jest oczywistością, i nie
zdarza się, że między 'wiem' a 'wierzę' granice są, niby
mimochodem, zacierane, jak się to nagminnie odbywa u naukowców na usługach którejś z religii, specjalistów od intelektualnej uduchowionej hipokryzji.
Czytając 'Wierzenia pierwotne i formy ustroju społecznego'
takie odnoszę wrażenie, że Malinowski stawia pytania o religię i wiarę nie
tylko jako badacz kultur, więc z racji zainteresowań naukowych, ale motywowany
również wewnętrzną potrzebą, poszukując także dla siebie tych ważnych
odpowiedzi — jak wielu z nas. Szuka sensownego wyjaśnienia powstania wiary i religii, oczywiście także dlatego, że temat wierzeń ludów pierwotnych
domaga się, by go zacząć od samego początku, od miejsca przed które nie można
się cofnąć.
Na początku swojej pracy antropologicznej (w bezpośredni
sposób tylko na początku, o czym później) Malinowski podejmuje temat genezy
wiary religijnej i znajduje poszukiwane rozwiązanie, posługując się zarówno
introspekcją jak obserwacją, unikając nadmiaru filozofii, uproszczeń i wszelkich dogmatów, jednako religijnych jak naukowych. Nie cofa się potem
przed wynikową konkluzją, która jednoznacznie ignoruje nadprzyrodzone aspekty
wiary. Buduje własną hipotezę genezy religii i na niej stawia teorię wierzeń
pierwotnych, totemizmu i zoolatrii. Czy rozwiązuje przy okazji zagadnienie
genezy religii wszelkich, w tym tych wielkich i niepodważalnych religii
monoteistycznych? Zobaczmy.
Poszukiwania genezy religii podejmuje Malinowski w swej
pierwszej książce z zakresu antropologii, jedynej napisanej po polsku (właśnie
'Wierzenia pierwotne i formy ustroju społecznego). Ma wtedy 25 lat,
wszechstronne wykształcenie i doktorat z filozofii, odznaczony cesarskim wyróżnieniem.
Jest młodzieńcem wielkich zdolności i nienajlepszego zdrowia. Zna kilka języków
europejskich, uczy się 'arabskiego' i jest na bieżąco ze współczesną
mu filozofią i antropologią. W gronie przyjaciół (S. I. Witkiewicz, B. Piłsudski,
T. Miciński) wchłania atmosferę młodopolskiego życia intelektualnego. Jako
swoją dziedzinę naukową wybiera antropologię i zaczyna od sedna, czyli od
tego co spaja pierwotne (i nie tylko) społeczeństwa, nadaje im kolorytu,
definiuje cele i wartości, od wierzeń religijnych — a biorąc na warsztat
wierzenia, od centralnych pytań: skąd się ich wiara bierze? czym jest
religia?
Religia w pojęciu Malinowskiego jest "bardzo skomplikowaną instytucję społeczną i postawą psychiczną człowieka,
obejmującą szeroki zakres różnorodnych elementów". Charakterystyczne i narzucające kierunek dalszej analizy jest
połączenie w jednej definicji: społecznej strony religii — z postawą
psychiczną, co podkreśla fakt, że zjawiska religijne oraz religia jako system
mają równocześnie zawsze dwa aspekty: wewnętrzny, zawierający przyczyny jej
funkcjonowania, i zewnętrzny, który zawiera przyczyny społeczne i przejawia się
najbardziej w zjawiskach społecznych. Ten podział na psychiczny i społeczny
aspekt religii jest ważny; Malinowski widzi rozwój wierzeń religijnych we
wzajemnym przenikaniu i równoczesnym doskonaleniu się obu aspektów.
Kilkakrotnie podkreśla tę podwójną istotę religii: "[...] jest
zjawiskiem zarówno społecznym jak i indywidualnym. Jest zarówno formą
organizacji społecznej i kultu zbiorowego jak i światopoglądem jednostki".
Swoją analizę genezy wierzeń religijnych prowadzi
zatem w układzie równoczesnego przeciwstawienia i współdziałania tych dwu
czynników. Zakres analizy obejmuje więc (cytuję z [1]):
'— Jakie jest
znaczenie czynników indywidualnych i społecznych w religii i który był
miarodajny przy tworzeniu się religijnych wierzeń i instytucji? — Przyjmując, iż
oba czynniki, tak indywidualny jak i społeczny, odgrywały ważną role przy
rozwoju religii i że oba należy wziąć pod uwagę przy badaniach nad genezą
religii — jaki jest wzajemny zakres tych czynników i jaką rolę trzeba
przyznać każdemu z nich w historii rozwoju i w konstrukcji genezy?'.
Na początku były mana
i tabu; "[...] u podstawy wierzeń pierwotnych leży bardzo niejasne i niezróżniczkowane
pojęcie jakiejś siły tajemniczej i mistycznej". Gdziekolwiek człowiek
pierwotny wykonuje ceremonie religijne lub magiczne, kiedykolwiek ma poczucie, iż
stoi wobec świata nadprzyrodzonego, tam zawsze i wszędzie u podstawy jaśniejszych i bardziej określonych pojęć — takich jak duchy, fetysze i przedmioty
magiczne — można jeszcze znaleźć wiarę w jakąś tajemniczą, nieosobową a bardzo mglistą właściwość czy siłę. To mana: "pojęcie o nieokreślonej, nieosobistej a tajemniczej sile znajdujemy pomiędzy
wszystkimi ludami, o których religii posiadamy dokładniejsze wiadomości",
"jest to siła niewidzialna, która,
wg wierzeń krajowców, jest przyczyną wszystkich skutków przekraczających
ich poglądy". "Jest to siła
nieosobista, niezróżniczkowana, działająca na odległość, bezwzględnie
skuteczna, o ile się z nią umiejętnie obchodzi". Kosmiczna, tajemnicza
potęga, przenikająca całą przyrodę. Tabu,
czyli zakaz święty i nakaz "poszanowania
tego, co święte, stoi wszędzie na straży tego, co święte i chroni je od
zbrodniczego dotknięcia świata zewnętrznego, od profanacji". "Nic
zaś ze świętych przedmiotów i ze świętych ceremonii może być dotknięte
ani nawet widziane przez człowieka, który nie przeszedł inicjacji".
".. rzeczy i czynności religijne
oddzielone są starannie od rzeczy świeckich, gdyż za wszelką cenę unika się
ich profanacji. Zbezczeszczenie rzeczy świętych jest zawsze i wszędzie
zbrodnią".
Między wiarą a wiedzą jest, według Malinowskiego,
granica nieprzekraczalna. "Wiara i wiedza są to dwie klasy wyobrażeń, zasadniczo od siebie różne, zarówno w tematach, które mogą stać się ich treścią, jak też i w samym psychicznym
mechanizmie wierzenia i poznania". Rozgraniczając ściśle w życiu
psychicznym akt wiary od aktu wiedzy i zrozumienia, odcina się Malinowski od błędu
pomieszania tego, co należy do dziedziny wiary i dziedziny wiedzy empirycznej.
Piętnuje zarówno "próby eliminacji z ogólnego światopoglądu wszystkiego, co dziwne, przerażające, niepojęte,
wszystkiego jednym słowem, co z natury rzeczy wymyka się badaniom naukowym i może być tylko przedmiotem twórczości religijnej lub artystycznej",
jak i "szowinizm religijny, potępiający ryczałtowo rzeczywisty postęp i zdobycze wiedzy jako zaprzeczające dogmatom 'prawdziwej wiary'."
To pryncypialne rozdzielenie nie przeszkadza mu jednak w sposób czysto redukcyjny dobierać się narzędziami rozumu do podstaw religii;
naukowa wnikliwość i instynkt analityka — racjonalisty, dla którego droższa
jest prawda niż Plato, prowadzi go w głąb osobowego podłoża psychiki, z którego — jak sądzi — wszelka wiara wyrasta, do poszukiwania podstaw wiary w psychice człowieka. Przyłącza do początku
czasowego w pierwotnych formach przed — wierzeń mana, materialistyczny (w szerokim znaczeniu) indywidualny początek
wiary umiejscowiony w psychice ludzkiej. Dobiera się do religii nie od frontu ołtarza,
lecz od tyłu (historii) i od dołu (człowieka), od słabej jej strony, jedynej
zresztą, od której problem religii można (jak sadzę) skutecznie ugryźć.
Bezkompromisowo posługuje się rozumem, ale chyba nie wierzy, że wszystkich
przekona: bowiem: ".. o ile nie ma
argumentów dla mistyka, nie ma też wiary dla badacza".
Zobaczmy, jak daleko udało mu się dojść.
Jak zwykle systematycznie, zaczyna Malinowski od
oddzielenia w myśleniu strony religijnej (nazywając ją myśleniem mistycznym)
od strony naukowej i empirycznej, punktując "dwa
główne, charakterystyczne rysy mistycznego myślenia: Cytat: z [1]:
"Jest ono nadnaturalne,
odnosi się bowiem do rzeczywistości nadprzyrodzonych. Związki myślowe,
kojarzenia wyobrażeń czerpane są spoza zwykłego doświadczenia.
Jest ono konieczne,
ale nie jest to konieczność ani empiryczna ani logiczna. Nie jest narzucona
ani doświadczeniem ani rozumowaniem, ale wewnętrzną, specyficzną koniecznością
wiary. Dla wielu ludzi jest po prostu niepodobieństwem nie wierzyć w nieśmiertelność
duszy, w istnienie Boga, itp."
I niezwłocznie zaznacza przy tym, że „nadprzyrodzoność" i „konieczność" używa tylko w subiektywnym sensie, nie jako coś odnoszącego
się do obiektywnej rzeczywistości, że to tylko "człowiek
wierzący odczuwa bezpośrednio nadprzyrodzoność i konieczność prawd
objawionych". Jasne jest dla niego, że początek religii w całości
zawiera się w psychice człowieka: "przy
konstrukcjach genetycznych i badaniach ewolucyjnych szukać będziemy zawiązków
wierzeń i rytuałów w faktach psychologicznych, do których klucz daje nam
tylko i wyłącznie analiza psychologiczna [...]". Gdzie jednak znaleźć
te fakty psychologiczne? Do „dzikich" i ich psychiki nie ma dostępu, trzeba
zatem "najpierw dobrze zrozumieć i jasno sformułować, na czym polega istota wyobrażeń religijnych w nas samych,
następnie zaś dopiero zastanowić się, czy rezultaty są ważne dla ludzi
stojących na znacznie niższym szczeblu kultury i żyjących w innych warunkach
geograficznych i społecznych". Źródeł religii proponuje Malinowski
poszukać najpierw we własnych przeżyciach.
Co znalazł?
Odkrył "elementarny
akt wiary". Tę mini-jednostkę wiary wywiódł Malinowski z analizy
zjawiska spontanicznego i bezrefleksyjnego działania pod wpływem emocji, w którym
postępujemy zasadniczo nierozważnie, a niejednokrotnie wręcz idiotycznie. "Stany
emocjonalne połączone są zawsze z mniej lub więcej silnym zaburzeniem
organizmu, zwichnięciem równowagi fizjologicznej, które prowadzi do typowej
formy działania, do reakcji określonej naturą uczucia. Z drugiej strony stany
te połączone są zawsze z wyobrażeniami, określonymi również naturą
emocji, które są niejako intelektualnymi odpowiednikami stanu subiektywnego".
Gniew "[...] łączy się zawsze z wyobrażeniem wyraźnej i określonej przyczyny".
"Smutek, tak samo jak radość, zabarwia w sposób charakterystyczny kojarzenie wyobrażeń". Strach powoduje, że
powstaje "strachem napiętnowane wyobrażenie
tej rzeczy, od której człowiek automatycznie chce się oddalić, zasłonić
lub zabezpieczyć". Emocje zmieniają percepcję rzeczywistości. Ale co
ma to wspólnego z wiarą? "Otóż, jeżeli
człowiek w bardzo krytycznej sytuacji zachowuje się tak, 'jak gdyby wierzył",
to znaczy, że wierzy rzeczywiście". Kiedy w złości spowodowanej
bolesnym uderzeniem o mebel, który właśnie przypomniał mi o swoim istnieniu
na mojej drodze, oddaję mu, uderzając go w odwecie, wtedy, w tym momencie
przez krótką chwilę 'wierzę', że ten mebel jest winny mojemu wypadkowi.
Nie trwa to długo, tyle co chwila tego zaćmienia świadomości, ale jednak:
realizuje się bezpośredni i spontaniczny 'mini akt wiary' w stanie emocji.
Zjawisko nieuniknione, absolutnie powszechne i ponadczasowe, tak jak emocje.
Wszelki akt wiary wywodzi się z emocji, twierdzi Malinowski.
1 2 Dalej..
« Religioznawstwo (Publikacja: 01-06-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3430 |
|