|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
B. Malinowskiego geneza wierzeń religijnych [2] Autor tekstu: Marek Szumilak
Ze spontanicznego charakteru reakcji emocjonalnej wynika,
że następujące w nim kojarzenie wyobrażeń następujące w ramach owego "rudymentarnego
aktu wiary" narzuca mu się z "immanentną
koniecznością". "Tak
więc spotykamy tu znowu, w pierwiastkowym akcie wiary, tę samą cechę, którą
powyżej skonstatowaliśmy jako istotny rys wiary dogmatycznej, jako jedną z kategorii zasadniczych myślenia mistycznego, a mianowicie "immanentną
konieczność pewnych pozalogicznych i pozaempirycznych związków myślowych".
Odnalazł więc Malinowski wrodzoną ludziom konieczność wiary w mechanizmie
reakcji emocjonalnych. Co z nadnaturalnością, drugim rysem mistycznego myślenia? Tu wykazuje Malinowski, że "elementarny akt wiary podpada zasadniczo także i pod drugą kategorię
mistycznego myślenia, mianowicie pod kategorię nadprzyrodzoności.
Elementarny akt wiary zawiera związek myślowy, który nie jest wynikiem ani doświadczenia,
ani rozumu, który pochodzi z jakiegoś innego wymiaru rzeczywistości".
Jak to rozumieć? Czyżbyśmy wykonywali nadprzyrodzone akty wiary? Oczywiście
rozumieć to należy jako zjawisko całkowicie subiektywne. "[...] działają w nas siły potężne, które odczuwamy jako coś zewnętrznego, jako jakąś
realność silniejszą od nas i będącą poza nami. Tę realność zewnętrzną i potężną pierwotny umysł obiektywizuje i ona to przedstawia mu się jako świat
nadprzyrodzony. My sami odczuwamy tę 'nadprzyrodzoność' jako cechę
kojarzenia wyobrażeń pod wpływem emocji. Jakkolwiek dobrze wiemy, że staliśmy
się narzędziem własnego organizmu, nie możemy się oprzeć niesamowitemu
poczuciu, że jesteśmy narzędziem siły wyższej i elementarniejszej niż
nasza wola". I dalej: "Można to sformułować jak się komu podoba faktem jest jednak, że
mamy przed sobą psychologicznie inny gatunek rzeczywistości".
Mamy więc źródła wiary. Odnalazły się w zakłóceniach
powodowanych reakcjami emocjonalnymi. W krańcowych przypadkach "[...] treść
wierzeń została stworzona z niczego, jedynie przez stan subiektywny".
"Wykazaliśmy istnienie
psychologicznego mechanizmu, i to w dodatku bardzo zasadniczego, który sprawia,
że człowiek musi wierzyć, musi wykonywać to, co nazwaliśmy elementarnymi
aktami wiary". "Z tego wynika, że
wiara religijna nie jest rodzajem umysłowej superstruktury, że nie jest jakąś
sztuczną czy nadrzędną władzą duchową, wymagającą specjalnego stanu łaski,
dającą się zastosować tylko do prawd objawionych lub rzeczy istotnie
nadprzyrodzonych".
Co dalej?
By przejść od genezy wiary do genezy religii trzeba
zrobić krok w bok, od jednostki do jej społecznego otoczenia. W społeczeństwie
religie powstają według innych praw i o własnych siłach. "Religia nie różni się od żadnej innej formy czynności ludzkich w tym, że człowiek bierze ją w gotowej formie od otoczenia. Wszystkie swe
potrzeby jednostka zaspokaja w sposób odpowiadający pewnym formom przyjętym w społeczeństwie, w którym żyje. Ale formy te, jakkolwiek mogą różnić się w szczegółach zależnie od społeczeństwa, w istocie swej muszą ściśle
odpowiadać potrzebom jednostki. Konkretne formy religijne rzeczywiście są różne w różnych społeczeństwach, zwłaszcza, jeżeli te społeczeństwa stoją na
bardzo nierównych stopniach rozwoju. Zasadnicze jednak rysy religii pozostają
zawsze te same, odpowiadają bowiem temu, co w religii jest istotnie ludzkie, a więc indywidualne; tworzą to, czego nie można zrozumieć bez psychologicznej
analizy jednostki".
Wiara ma swoje przyczyny wewnętrzne, choć powstaje nie
bez wpływu otoczenia: "...człowiek
wierzy przede wszystkim dlatego, ponieważ wiara narzuca mu się z psychologiczną
koniecznością, bo taki jest psychiczny ustrój duszy ludzkiej. Ale prima facie
człowiek wierzy dlatego, że pewne prawdy zostają mu wszczepione przez
wychowanie, że rozwija się duchowo w atmosferze określonych dogmatów i wierzeń. Z teorii naszej wynika, że tradycyjnie podane twierdzenia wiary wypełniają
tylko zasadnicze psychologiczne potrzeby człowieka, są tylko konkretnym
wyrazem tego, co by w pewnych granicach człowiek spontanicznie i naturalnie sam
przeżywał. Niewątpliwie ten mechanizm tradycji jako czegoś, co zaszczepia i narzuca wierzenia, znacznie łatwiej wpada w oczy i przysłania głębszy
mechanizm psychologiczny". Religia najlepiej ma się w zbiorowości: "Ten
zbiorowy charakter prymitywnego rytuału wynika przede wszystkim stąd, że
czynności publiczne, tłumne, nadają ceremoniom religijnym niezbędne tło
emocjonalne, atmosferę, w której wierzenia mają wzmożoną władzę nad duszą
ludzką". (Malinowski nie jest zwolennikiem Durkheima, ale co prawda, to
prawda).
I jeszcze jedno stwierdzenie ważne dla teorii genezy
religii. "Według niej (naszej ogólnej
teorii genezy religii) akty religii powstają i rozwijają się tam, gdzie
zasadnicze potrzeby człowieka przekraczają zdolność racjonalnego ich
zaspokojenia".
Czy będziemy spierać się z Malinowskim? Czy stoi nadal
konstrukcja, którą zbudował? Czy to, co wymyślił trafia w sedno?
Jeśli chybił — a nie chybił! — to niewiele. Raczej
jego sztucer miał za mały zasięg, bo wtedy mocniejszych nie budowano.
Wypatrywał celu między złoconymi gmachami religii, przez obłoki mitów
wszelkich i dymu z kadzidła (Malinowski pochodził z Krakowa ale wrócić tam
nie zechciał) — celował bardzo
dobrze, we właściwym kierunku jak dobry snajper — i był bardzo blisko.
Jeżeli więc fundament jego budowli nie jest całkowicie
stabilny, to nie wina konstrukcji lecz miękkości gruntu, na której ją
posadowił. Psychologiczne podstawy wiary religijnej są dziś dla nas rzeczą
oczywistą, ale niewystarczające okazuje się u Malinowskiego fundamentów tych
pogłębienie. Być może z tym twierdzeniem zgodziłby się nawet sam autor, o którym pisano, że był zawsze krytyczny wobec siebie a nigdy zadufany. Nie będziemy
się więc z nim spierać o tę genezę.
A czy ostała się ta jego młodzieńcza teoria w jego własnych
przekonaniach, po upływie lat kariery zawodowej?
Malinowski nigdy tej teorii nie rozwijał, ani na nią się
nie powoływał, ale też nigdy jej się nie wyrzekł. Nie wspomina tych swoich
wczesnych pomysłów w osobistym Dzienniku, ale wzmiankę o niej znajdujemy w „Mit, magia, religia". Stanowi rozdział zamknięty, być może dlatego, że
postępy psychologii religii nie przyniosły jednoznacznie i przekonująco
lepszej teorii genezy, ale może też z tego powodu, że redukcyjne badanie
genezy wierzeń religijnych stało w sprzeczności z postawą agnostyczną, jaką
Malinowski przyjął w wieku późniejszym. O konwersji na agnostycyzm świadczy
konfesja Malinowskiego z roku 1930, zamieszczona w Science and Religion [2]: "Osobiście jestem agnostykiem. To znaczy nie jestem w stanie zaprzeczyć
istnieniu Boga; nie mam również skłonności, by to zrobić, a tym bardziej,
by utrzymywać, że wiara w Boga jest niepotrzebna. Mam też gorącą nadzieję,
że istnieje życie po śmierci i bardzo chciałbym uzyskać jakieś tego
potwierdzenie. Ale przy tym wszystkim nie jestem w stanie zaakceptować żadnej
pozytywnej religii — chrześcijańskiej ani żadnej innej. Nie jestem w stanie
wierzyć w istnienie Opatrzności w żadnym tego słowa znaczeniu, nie jestem też
przekonany o jednostkowej nieśmiertelności".
Bibliogafia:
[1] Bronisław Malinowski,
Wierzenia pierwotne i formy ustroju społecznego. Pogląd na genezę religii ze szczególnym uwzględnieniem
totemizmu, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa, 1984.
[2] Bronisław Malinowski,
Mit, magia, religia, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa, 1999.
[3] Bronisław Malinowski,
Dziennik w ścisłym znaczeniu tego wyrazu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
1 2
« Religioznawstwo (Publikacja: 01-06-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3430 |
|