|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Quo vadis Quo vadis? Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
"Artystyczną oceną filmu zajmą się niebawem krytycy.
Ja chcę jedynie podziękować za pietyzm, z jakim film
ten został zrealizowany — pietyzm nie tylko dla dzieła
Sienkiewicza, ale nade wszystko dla chrześcijańskiej
tradycji, z jakiej ono wyrasta"
Jan Paweł II po obejrzeniu prapremiery Poniżej ukażę dlaczego nie
należy traktować filmu Quo vadis ? jako dokumentu historycznego. Nie będę
zachęcać aby bojkotować ten film — uważam, że warto go zobaczyć, wszak to
najdroższa polska produkcja kinematograficzna, jednakże należy podchodzić z ostrożnością do historii organizacji opowiadanej przez jeden z jej odłamów.
Dzieje początków chrześcijaństwa w wersji Sienkiewicza opowiedziane są
nadzwyczaj sugestywnie i emocjonalnie, toteż na pewno będą oddziaływać na
uczucia tysięcy polskich chrześcijan.
Produkcja Kawalerowicza od
samego początku była pod nadzorem duchownych katolickich. Znamienite jest to,
że prapremiera miała miejsce w Watykanie, w auli Pawła VI, którą obejrzał
Jan Paweł II (i sześć tysięcy innych osób). To co się wydarzyło po tej
projekcji nie można nazwać inaczej jak tylko groteską — św. Piotr
(Franciszek Pieczka) ukląkł przed papieżem. Scenę tę
utrwaliły dziesiątki kamer i fleszy. Wspaniały symbol dla Kościoła -
domniemamy przywódca Apostołów ukorzył się przed głową Kościoła
rzymskich katolików...
Początki produkcji
Na przełomie maja i czerwca 2000 r. nakręcono w Tunezji
(bo taniej niż we Włoszech) ok. 20% filmu Quo vadis. Nad poprawnością
polityczną realiów III RP opiekę sprawował nie kto inny jak ksiądz w roli „konsultanta"). Miał biedaczyna zapewne dużo ciężkiej pracy: musiał
ukazać wczesnych chrześcijan jako katolików.
Poza tym należy trochę popoprawiać Sienkiewicza, aby „lepiej" to wszystko
się prezentowało. Oto fragment wywiadu z owym księdzem na łamach Niedzieli
nr 28, 9 VII 2000):
— Czy ksiądz czytał ponownie Quo vadis ? — Nie, ale do wglądu otrzymałem scenariusz i w wielu miejscach trzeba było
poczynić rozmaite uwagi. Chodzi zwłaszcza o wiarygodność religijną i teologiczną
filmu.
— Czyli zgodność obrazu z ówczesnymi realiami?
[-wypalił redaktor, nie za bardzo widać obeznany w sytuacji, wprawiając księdza w zażenowanie] — Tak, ale nie tylko. Także o
zgodność z tradycją wiary w Jezusa Chrystusa, która trwa i w którą jesteśmy
wszczepieni.
Kolejną ciekawostką z pracy „konsultanta" jest jego spostrzeżenie dotyczące tajemniczego
kontekstu filmu, którym ponoć jest ...pontyfikat Jana Pawła II. Takie „konsultacje"
nie wróżą dobrze wiarygodności filmu, jednak zapewne warto będzie się na niego
wybrać, choćby w poszukiwaniu u pierwszych chrześcijan Karola Wojtyły.
***
Jak podała PAP 12 grudnia 2000 r. Prymas
Polski kardynał Józef Glemp przyjął w Pałacu Prymasowskim twórców
polskiej ekranizacji „Quo Vadis". Rozmawiano o przebiegu zdjęć i przygotowaniach do premiery. Następne konsultacje odbywane były już na
wyższym szczeblu — w Watykanie, gdzie zaplanowano prapremierę filmu
***
Obraz Sienkiewicza ukazuje pierwszych chrześcijan jako przykład
wszelkich cnót moralnych, jako wzór i wyjątek na tle rozpasanych obyczajów rzymskich.
Jest to jednak wizerunek literacki, nie historyczny. Odbiega on nawet od świadectwa
samego Pawła, który w listach apostolskich gromił obyczaje panujące w różnych
gminach chrześcijańskich, niektórym zarzucając nawet moralność niższą niż
pogańska: "Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami, i to takim, jakiego nie ma wśród pogan!" — pisze do Koryntian. Zobacz:
Poziom moralny pierwszych chrześcijan
***
W filmie pojawia się wątek, w którym św. Piotr gani Kryspusa
za to iż ten potępia miłostki Ligii. Związek Ligii i Winucjusza miał dojrzewać
przy aprobacie Apostołów (Piotra i Pawła), jest to jednak fałszywy obraz, gdyż wcześnie
chrześcijanie (a już na pewno ci z czasów prześladowania Nerona) czekali
rychłego końca świata i nie chcieli już nic zmieniać w swoim życiu
codziennym, dotyczyć to miało również odradzania nowych małżeństw, o czym
mówi nam Paweł w swoich listach: "Nie jesteś związany z żoną? Nie
szukaj żony (...) A toć mówię, bracia! ponieważ czas potomny ukrócony jest,
aby i ci, którzy żony mają, byli, jakoby ich nie mieli; (...) A chcę, abyście
wy byli bez kłopotu, bo kto nie ma żony, stara się o rzeczy Pańskie, jakoby się
podobał Panu; Ale kto się ożenił, stara się o rzeczy tego świata, jakoby się podobał żonie."
(1 Kor 7,27-31)
***
Dzieło Sienkiewicza ukazuje w sposób tendencyjny Senekę, wielkiego męża starożytności, filozofa,
myśliciela, preceptora cesarza Nerona i jego doradcę w pierwszym okresie
panowania. Poniżej przedstawiam jego obronę w kilku zdaniach skreślonych
przez wyśmienitego znawcę tej postaci -
Michela de Montaigne
"Poufałość, w jakiej żyję z tymi niepospolitymi mężami
[Seneką i Plutarchem — przyp.], oraz usługi, jakie świadczą mej starości i mej książce,
skleconej po prostu z ich odpadków, nakazuje mi ująć się za ich czcią.
Najpierw o Senece. Wśród tysiąca ulotnych książeczek, jakie wyznawcy owej religii, rzekomo
reformowanej, puszczają w świat w obronie swej sprawy, a które wychodzą niekiedy z nie lada
jakiej ręki (tak, iż wielka jest szkoda, że nie obrała sobie lepszego przedmiotu), jedna
zwróciła swego czasu mą uwagę. Owa, aby rozciągnąć i wypełnić podobieństwo, jakiego dopatruje
się pomiędzy rządami naszego biednego króla, nieboszczyka Karola Dziewiątego, a władztwem
Nerona, zestawia nieboszczyka kardynała lotaryńskiego z Seneką: losy ich (w tym, iż obaj byli
pierwszymi wychowawcami swych władców) i kolejno też ich obyczaje, charaktery i postepowanie. W czym, wedle mego zdania, czynią wiele zaszczytu rzeczonemu kardynałowi. Należę z pewnością
do tych, którzy niepomału cenią w nim dowcip, wymowę, zapał dla religii i dla
służb swego króla. Jego dobry los sprawił, iż urodził się w wieku, gdzie
było czymś bardzo nowym i rzadkim, a zarazem nader pożytecznym dla dobra publicznego mieć
osobistość duchową tak szlachetnego stanu i godności, uczoną przy tym i zdatną do swego
zadania. Mimo to, aby wyznać prawdę, nie uważam jego zdatności ani w przybliżeniu za taką,
ani jego cnoty za tak czystą i doskonałą, ani za tak hartowną, jak owe u Seneki.
Książka, o której mówię, aby osiągnąć swój cel, maluje Senekę bardzo zelżywie, czerpiąc
owe zarzuty u Diona historyka, w którego świadectwie zgoła nie pokładam wiary. Przede
wszystkim, jest bardzo nierówny; raz nazwawszy Senekę wielkim mędrcem i śmiertelnym
nieprzyjacielem zbrodni Nerona, gdzie indziej czyni go skąpcem, lichwiarzem, pyszałkiem,
tchórzem, rozkosznikiem, wdziewającym jeno fałszywą maskę filozofii. Cnota Seneki jawi się
tak żywa i tęga w jego pismach i są one tak jasną obroną przeciw niektórym z tych potwarzy
(jak o jego bogactwie i wielkich wydatkach), iż nie dałbym wiary żadnemu przeciwnemu świadectwu.
Prócz tego, o wiele słuszniej jest wierzyć w takich rzeczach historykom rzymskim niż greckim i cudzoziemskim; owo Tacyt i inni mówią z wielkim szacunkiem o jego życiu i śmierci i malują
go nam jako osobę we wszystkim wyborną i bardzo cnotliwą. Nie chcę przytaczać przeciw sądowi
Diona innego zarzutu jak tylko ten jeden, zgoła nieodparty: to jest, iż ma on tak niezdrowe
rozumienie spraw rzymskich, że ośmiela się podtrzymywać sprawę Juliusza Cezara przeciw
Pompejuszowi i Antoniusza przeciw Cyceronowi". [Próby, T.2, s.376-377]
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 21-05-2002 Ostatnia zmiana: 19-05-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 346 |
|