|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Kukliński ubrązowiony Autor tekstu: Wojciech Rudny
Każdy z pewnością ma swój pogląd na sprawę byłego oficera LWP, a obecnie amerykańskiego
obywatela, Ryszarda Kuklińskiego. [ 1 ] Gorzej jednak, jeśli relatywizm moralny i podwójną etykę wpaja się już od młodego Polakom, nie stroniąc od fałszowania
historii i istotnych motywów działania postaci historycznych. A do takich niewątpliwie
zalicza się już Kukliński.
"Historia
1956-1997. Podręcznik dla szkół średnich" Anny Radziwiłł i Wojciecha
Roszkowskiego (Warszawa 1998) prezentuje polskiej młodzieży (na str. 331)
sylwetkę tej "najbardziej kontrowersyjnej postaci w najnowszej
historii Polski" (R. Kuklińskiego), całkiem świadomie fałszując
istotne motywy, które zmusiły tego amerykańskiego szpiega do tego, by opuścił
Polskę (a właściwie uciekł z Polski) w listopadzie 1981 r. Zdaniem autorów
podręcznika Kukliński wyjechał z Polski, "by powiadomić Amerykanów o planach stanu wojennego" (sic!). Sam Kukliński w swoich
wspomnieniach pisze, że po spotkaniu 2 listopada 1981 r. z zastępcą szefa
Sztabu Generalnego, gen. Dywizji Jerzym Skalskim oraz czterema oficerami (gen.
Wacławem Szklarskim, szefem Kuklińskiego, oraz dwoma pozostałymi zastępcami
Szklarskiego: Franciszkiem Puchałą i Czesławem Wittem) był „kompletnie załamany".
Zrozumiał bowiem, że jego „misja dobiegła końca" (swoją drogą jaki
wspaniały eufemizm — w sam raz dla p. R. Ziemkiewicza od lat kolekcjonującego
„politycznie poprawne" zwroty i określenia — działalności
szpiegowskiej: „misja"). "Nie miałem już żadnych szans — wspomina Kukliński - na prowadzenie jej dalej". Co
takiego miało miejsce na spotkaniu z wyżej wymienionymi oficerami LWP (wg
relacji samego Kuklińskiego)? A mianowicie gen. Szklarski oznajmił zebranym (przy okrągłym stole) oficerom,
że — „po pierwsze: grupa wojewódzkich sekretarzy partii przesłała
generałowi Jaruzelskiemu ultimatum w sprawie natychmiastowego wprowadzenia
stanu wojennego. Jeśli tego nie zrobi przejmą inicjatywę w swoje ręce…";
po drugie: "ostatnia wersja planu wprowadzenia stanu wojennego przedostała
się do Waszyngtonu" . Oznaczało to ni mniej, ni więcej, iż były
„przecieki" . W takiej sytuacji — wspomina Kukliński — „następnego
dnia przygotowałem wiadomość dla Amerykanów, że jestem w beznadziejnym położeniu,
mogę być aresztowany w każdej chwili i jestem gotów skorzystać z ich
pomocy, ale tylko pod warunkiem, że również moja rodzina zostanie ewakuowana z Polski". I to jest prawdziwy powód wyjazdu Kuklińskiego z Polski!
Tymczasem autorzy inkryminowanego podręcznika wbijają w głowy naszej młodzieży,
że przyczyną
wyjazdu z Polski Kuklińskiego, była chęć powiadomienia Amerykanów o planach wprowadzenia stanu wojennego (tysiące dokumentów jakie dostarczył dotąd
Amerykanom, jakoś tego nie wymagały!). Plany te były im już znane (i
powiadomili o tym Watykan, stąd „przeciek", który zagrozić miał Kuklińskiemu).
Konkretna data — nie miała już żadnego znaczenia, bo wiadomym było,
że Amerykanie nic nie zrobią, by stanowi wojennemu przeciwdziałać.
Na koniec autorzy „Historii Polski
1956-1997" A. Radziwiłł i W. Roszkowski piszą iż: "Po upadku
komunizmu rozpętał się spór o ocenę jego postawy (Kuklińskiego). Jedni
twierdzili, że był zdrajcą, gdyż lojalność w wojsku jest sprawą
ponadustrojową, inni utrzymywali, że był bohaterem, ponieważ uchronił Polskę
przed fatalnymi skutkami potencjalnej ofensywy Układu Warszawskiego" (w
jaki sposób, można by zapytać autorów podręcznika?). Mało tego, na koniec
zapytują młodocianego czytelnika (ucznia IV klasy L.O.): "A jak Ty
oceniasz postępowanie pułkownika?". Niedowarzony (jeszcze przed maturą)
uczeń ma rozstrzygnąć w swoim sumieniu taki dylemat, co do którego nie ma
zgody i pomiędzy tzw. autorytetami moralnymi! A swoją drogą — znakomite to ćwiczonko
relatywizmu moralnego.
Czemu
się dziwić, kiedy teraz — szpiegowanie na rzecz USA nie jest już zdradą
stanu (takiemu szpiegowi
mówi się: idź chłopie i nie grzesz więcej!), ale broń
cię Panie Boże szpiegować
na rzecz WNP (odsiadka murowana — tutaj nie ma chrześcijańskiego
wybaczenia!). Prawda, zapomniałbym , że ten pierwszy szpiegował na rzecz
naszego sojusznika, a ten drugi — potencjalnych wrogów. Ale skoro jednak
jesteśmy sojusznikami, to dlaczego nie mamy do siebie zaufania? Po co szpiegować? A może to właśnie wina Kuklińskiego? Może przez takich jak on mamy w świecie
opinię nielojalnych sojuszników oraz szpiegów, którzy gotowi są podjąć się
każdej „misji" (wiemy już, co znaczy to słowo). Nawet kosztem złamania
wojskowej przysięgi, honoru żołnierza i zwykłej ludzkiej lojalności, jeśli
tylko w dowolnej, indywidualnej interpretacji sojusz ten stracił na wartości,
nie służąc już dobrze „interesom narodowym"? Czcząc Kuklińskiego
dajemy wyraz, że taka właśnie postawa zdobyła u nas społeczną akceptację.
To jasny i wyraźny sygnał dla każdego naszego sojusznika. Tylko osoba naiwna
może mówić, że sojusz z USA i jej satelitami bezwarunkowo akceptują wszyscy
Polacy. Może więc lepiej zerwać z tym relatywizmem i podwójną etyką i potępić
bezwzględnie każdą zdradę — nawet tę „w dobrej sprawie". Tym bardziej,
że w żadnym państwie żołnierz, choćby oficer, nie ma prawa decydować o tym, co z punktu widzenia narodowych interesów jest dobre dla kraju, a co nie.
To nie jest pole działania i zadanie dla żołnierza w każdym ustroju i państwie — bez wyjątku.
Przypisy: [ 1 ] Bohater niniejszego tekstu zmarł w 2004
r. « Felietony i eseje (Publikacja: 27-06-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3468 |
|