|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Podręcznikowe matactwa Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Podręczniki zawsze niosły jakąś tam ideologię,
zawsze pod płaszczykiem przekazywania faktów można było przemycić jakieś „nauki"
do młodego czytelnika. Kiedyś urabiali nas komuniści, dziś czynią to nowi właściciele
państwa polskiego. Na przykładzie podręcznika do historii liceum, lata 1789-1871,
autorstwa dr Anny Radziwiłł i prof. dr hab. Wojciecha Roszkowskiego (Wydanie
IV) chciałbym ukazać jakich nadużyć dopuścili się ludzie z tytułami przed imieniem.
Jednocześnie zaznaczam, że nie zajmuję się tu kwestią, czy owe „nauki"
są potrzebne i pożyteczne czy też nie. Chcę ukazać jedynie fakt, że z obecnych
podręczników również płynie ideologia, a konstytucyjna zasada o równouprawnieniu
religii na pewno nie była brana pod uwagę przy pisaniu podręcznika, skierowanego
do młodzieży różnych wyznań. Lista nadużyć ideologicznych:
- Sam początek podręcznika, pierwszy akapit wstępu rozpoczyna
się od cytatu z encykliki. Ale za to jakiego cytatu! Pan profesor fragmentami
encykliki próbuje odpowiedzieć na pytanie: co to jest polityka. Co gorsza
profesor podaje kłamliwą definicję owego terminu, co jest tym bardziej zastanawiające,
że ten pan jest dyrektorem Instytutu Studiów Politycznych PAN, należy więc
wykluczyć niewiedzę bądź ignorancję. Powiada on: polityka to "roztropna
troska o dobro wspólne" (encyklika Laborem exercens — Jan
Paweł II o pracy ludzkiej, 1981 r.). Ten opis ma charakter raczej deklaracyjny
niż definicyjny. Czy istnieją jakiekolwiek przesłanki aby ukrywać prawdę o istocie polityki przed młodzieżą? W trosce o frekwencję? Najbardziej trafna i prawdziwa definicja polityki przekazywana przez nieskażone marnymi ideałami
podręczniki brzmi: polityka to sztuka zdobywania władzy oraz jej utrzymywania.
Żadne służenie, troska owszem, lecz o dobro prywatne, bądź co najwyżej partyjne. I nie ma w tym nic zdrożnego, taka właśnie jest istota władzy, o politykach
nie możemy mówić źle, gdyż oni znaleźli się jedynie pod działaniem owego bardzo
silnego libido, które każdego z nas zepsułoby jednakowo. Co gorsza jednak,
autor nie cytuje nawet definicji tej encykliki ! Jan Paweł II tę definicje
odnosi do działalności związków zawodowych, a słowo polityka w tym przypadku
umieszcza w cudzysłowie. Dalej wyjaśnia, że nie jest mu obca istota polityki.
Pisze, że "związki zawodowe nie mają charakteru >partii
politycznych< walczących o władzę"
oraz, że w przypadku, gdy związek zawodowy zacznie uprawiać tradycyjną
politykę, wtedy z pewnością przestanie służyć dobru całego społeczeństwa a zacznie realizować "inne cele". Poza tym pomijając fakt,
że autor wstępu manipuluje słowami papieża — wyciągając je z kontekstu, to
umieszczenie cytatu przywódcy katolickiej wiary na samym początku wstępu podręcznika
dyskryminuje uczniów niewierzących.
- Kolejny przykład jest bodajże najbardziej jaskrawym jeśli
chodzi o wspomnianą wyżej kwestię, ponadto możemy mówić o bezczelnym zakłamaniu.
Otóż na stronie 97. znajduje się opis I rozbioru Polski. Przy mapce, na której
widzimy, jak źli zaborcy Polskę rozgrabili widnieją słowa papieża: Nie
mam wojsk dla ratowania Polski [...] ale zaklinam Was na Pana i Zbawiciela
naszego: przyjdźcie na pomoc temu nieszczęśliwemu narodowi" papież Klemens
XIII do monarchów chrześcijańskich, 30 IV 1767. Ten fragment sugeruje
nam, że papież podejmował międzynarodowe próby dla ratowania Polski. Szkopuł w tym, że te słowa wypowiedział on w roku walk w Polsce o równouprawnienie
religii a nie w roku rozbioru. Tolerancja była dla papieża tym zagrożeniem
Polski, z którego należało ją ratować (jak, to wiadomo). Mimo, że przy cytacie
jest data, to jestem zupełnie pewien, że 90% uczniów nie skojarzy tych słów
zgodnie z prawdą — efekt wizualny, czyli umieszczenie ich koło mapki
pierwszego rozbioru, zasugeruje inną interpretację. W rzeczywistości perfidia
autorów polega na tym, że te słowa powinny się znaleźć, owszem, ale trzy strony
wcześniej, przy właściwym kontekście historycznym. Na tym nie koniec. Przy
owej mapce również powinny znaleźć się słowa „Ojca Świętego",
ale Klemensa z numerem XIV, panującego w czasie I rozbioru. Stwierdził on,
że: rozbiór Polski ...jest w interesie religii !!!
- O kasacie zakonu jezuitów autor pisze z żalem, narzucając
licealistom swoją ocenę ich działalności. Na str. 99 czytamy, że "jezuici
wznowili swoją działalność dopiero w 1814 r".. Jakby czterdzieści
lat odsapki było czymś na co narody nie zasłużyły. O tym, że zakon wzbudzał
kontrowersje i nie był darzony nazbytnim sentymentem przez rodaków świadczyć
mogą słowa Juliusza Słowackiego o tym co nasi podręcznikokleci piszą dopiero:
Ten polip odrósł i lud wyssał blady.
Wygnać go była kiedyś wielka praca,
Ma nas za trupa ten szakal i wraca
Jeśli chodzi o niesienie kaganka oświaty, należy zaznaczyć,
że dużo lepiej spisywali się na tym polu pijarzy.
>
4. Dalej, na str. 165 autorzy uważają pokongresowy (1815 r.) rozbrat Kościoła
hierarchicznego i dążeń narodowowyzwoleńczych za rzecz tragiczną. Zapewne
chodzi im o fakt potępienia piekielnego narodów (całych, Jehowie zdarzało się
karać zbiorowo nie raz) walczących o niepodległość, bo ów rozbrat wyszedł narodom
tylko i wyłącznie na dobre, więc w sensie politycznym słowo tragiczny
nie wchodzi w rachubę. Dalej autorzy jednak sami wyjaśniają znaczenie słowa
tragiczny, chodzi mianowicie o to, że ruchy niepodległościowe nabierały
charakteru antyklerykalnego, a to z punktu widzenia kościelnych historyków na
pewno zasługuje na określenie tragiczne. Dla pełności obrazu autorzy
powinni zacytować wypowiedzi papieży na temat wielkich zrywów niepodległościowych, a przynajmniej zrywów polskich. Gdyby Polacy nie rozbratali się z zaleceniami
papieża, to nigdy nie mogliby odzyskać niepodległości, bowiem mówi nam Jezus,
że każda władza pochodzi od Boga i buntowanie się przeciwko władcy jest grzechem.
5. Następne zakłamanie dotyczy fragmentu ze str. 201: "Pius IX,
wsławiony ograniczonymi, ale liberalnymi reformami w Państwie Kościelnym".
Oto słów parę o tych „liberalnych" reformach. W rzeczywistości papież
ten uważany był za liberała na samym początku długiego, ponad trzydziestoletniego
panowania. Mówiono o nim, że "został posłany przez Boga, by wieńczyć
powodzeniem wielkąsprawę XIX wieku: sojusz religii z wolnością".
Jak bardzo mylne były to opinie przekonano się już niedługo. Ten „liberał"
nazwał liberalizm "błędem stulecia" ! Później mówiono już
tylko o "grzmiących potępieniach liberalizmu" przez tego
papieża, który utożsamiał demokrację ze zburzeniem wszystkich tradycyjnych wartości
chrześcijańskich. Ów wspaniały papież, który ponoć zasłynął liberalnymi reformami,
pozostawił Państwo Kościelne w jeszcze gorszej sytuacji niż uczynił to jego
poprzednik, Grzegorz XVI, po śmierci którego Europa powiedziała Dzięki Bogu!
Znalazło się ono w izolacji od większości opinii publicznej nie tylko Europy
ale i Ameryki tym razem. Pius IX popadł w konflikt z większością rządów obu
kontynentów, rządów, które nie zamierzały odwracać się od nowoczesnej cywilizacji.
Tak w rzeczywistości ma się sprawa z liberalizmem naszego bohatera.
6. Obłudy autorów dowodzi komentarz wydarzenia z roku 1848, kiedy
to papież zostawił na lodzie króla Piemontu. Komentując ten fakt piszą oni, że papież
uczynił to "powołując się, skądinąd słusznie, na uniwersalną
rolę Stolicy Apostolskiej" (str. 204). Czy było to słusznie, czy nie
to kwestia drugorzędna, chodzi tu mianowicie o to, że NIGDZIEindziej
nie skomentowano działań Stolicy Apostolskiej, nagminnie naruszającym zasadę
uniwersalności, jako — niesłusznych. Lepiej było więc na temat słuszności
nie zabierać głosu wogóle. W rzeczywistości powołania Stolicy Apostolskiej na
zasadę uniwersalności były nie tyle słuszne co obłudne, przy całej wcześniejszej
historii, a jak wiadomo uniwersalistyczne zapędy Państwa Kościelnego zakończyły
się w wieku XII zmaganiami z cesarstwem. Kontynuując ten sam wątek, czytamy
na str. 283: "Papież, wówczas jeszcze władca Państwa Kościelnego, nie
zamierzał angażować autorytetu religijnego w akcję polityczną". Chodzi o odmowę poparcia dla działań narodowowyzwoleńczych na audiencji Adama Mickiewicza w 1848 r. Jest to górnolotne kłamstwo, gdyż przyczyny były zdecydowanie prozaiczne.
Autorytet religijny, który po ostatnim papieżu — Grzegorzu XVI -
zdecydowanie podupadł, angażował się nie raz w różnorakie, często wątpliwe moralnie
„akcje polityczne".
7. Nadużyciem ideologicznym podręcznika jest również ukazywanie jedynie
symbolu odradzania się Państwa Kościelnego, jego restitutio. Nie spotkamy
niestety opisu ani wzmianki, jak ludność Rzymu wystąpiła przeciwko swojemu ciemiężycielowi — papieżowi. Wystąpiła, tak jak cała reszta w czasie Wiosny Ludów przeciwko
swoim satrapom. Czytamy na str. 208: "W lipcu upadła Republika
Rzymska, przywrócono Państwo Kościelne". Niestety licealiście
nie było dane dowiedzieć się w jakich okolicznościach powstała owa Republika a upadło Państwo Kościelne, najważniejsze, że upadła, gdyż podniosła dłoń na
władzę Namiestnika Chrystusowego, a kto odważy się podnieść dłoń temu zostanie ona ucięta...
8. Str. 254: "Pod presją zaborców papież Grzegorz XVI w 1832 r. W encyklice Cum Primum, ostro potępił powstanie [listopadowe]".
Dlaczego autor głupio tłumaczy papieża? Dlaczego nie napisał: papież potępił
powstanie, nazywając powstańców „podłymi buntownikami, nędznikami, którzy
pod pozorem dobra powstali przeciw władzy swojego monarchy" (prawosławnego
cara), wypełniając swe statutowe (patrz Rzym. 13, 1-7) zadania. Przecież wcześniej
autor pisał, że papieżowi chodzi głównie o autorytet religijny a nie o interesy
zaborców czy kogokolwiek innego.
O ile punkty 3-8 mieszczą się w granicach indoktrynacji młodzieży,
to dwa pierwsze stanowią karygodny przykład okłamywania niedoświadczonego czytelnika i powinny w pierwszym rzędzie zostać uwzględnione przy kolejnych wydaniach.
artykuł ukazał się na łamach „Faktów i Mitów" Nr 23/2000
« Historia (Publikacja: 21-05-2002 Ostatnia zmiana: 20-02-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 350 |
|