|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Renesans makiawelizmu Autor tekstu: Wojciech Rudny
Mikołaj MACHIAVELLI wykształconemu ogółowi
kojarzy się wyłącznie z makiawelizmem, tj. polityką nie przebierającą w środkach, w której cel uświęca te środki. Nie dziwi więc to, że filozofia
Machiavellego od samego początku miała wyłącznie negatywne konotacje. Do XX
wieku żaden polityk, mąż stanu, wódz oficjalnie (poza może jednym
Napoleonem) nie przyznawał się do Machiavellego, a wręcz odwrotnie wypierał
się jego nauk, krytykując je ze stanowiska „ogólnoludzkiej moralności".
Stąd paradoksalnie największymi makiawelistami okazali się najzagorzalsi
„wrogowie" koncepcji Machiavellego, jak np. „stary Fryc", Fryderyk II
Wielki, który przed objęciem tronu w 1740 r. opublikował swego Anty-Makiawela
(Antimachiavel ou Examen du „Prince" de Machiavel), gdzie zawarł
druzgocącą krytykę wskazówek zawartych w "IL Principe" (niezbyt ściśle
tłumaczonym na nasz język jako „Książę"). Król pruski wg słów
Woltera „pluł do miski, aby zrazić innych", w praktyce natomiast pilnie
stosował się do wszystkich wskazówek twórcy teorii sukcesu, za jakiego
uchodzi florencki statysta.
Wielkimi
admiratorami filozofii politycznej Machiavellego byli też współcześni tyrani — Mussolini i Hitler.
Tymczasem
makiawelizm przeżywa (od końca lat 60. ubiegłego wieku) swój renesans. Zaczęło
się od książki Anglika Antoniego Jaya pt. "Machiavelli i zarządzanie"
(1967). Miała ona — jak głosi jej podtytuł — pomóc opanować "sztukę
utrzymywania się w naszym zorganizowanym świecie na górze". Jay zarzucał w swej pracy współczesnemu nauczaniu o zarządzaniu przedsiębiorstwami m.in.
niski poziom analiz systemowych. Zdaniem autora "Machiavellego i zarządzania"
tylko w powiązaniu z doświadczeniami historii politycznej można poddawać
stosownej analizie kierowanie podmiotami gospodarczymi, zupełnie przeciwnie do
potocznej opinii, że państwo powinno się wzorować na efektywności i produktywności gospodarki prywatnej. Jay postulował w końcu, by ekonomiści
zaczęli uczyć się menedżmentu od: Tukidydesa, Liwiusza, Szekspira, Rankego,
Micheleta, Pastora, Clausewitza czy Toynbeego.
W
roku 1970 Richard Christie i Florence Geis z Uniwersytetu Columbia wprowadzili
do psychologii ankietę i grę opartą na Księciu Machiavellego, która
miała badać skłonności do manipulowania innymi (przy założeniu oczywiście,
że odpowiedzi będą szczere). Nazwano je od nazwiska Machiavellego -
makiawelizmem. Christie i Geis opracowali
specjalny test do mierzenia skłonności do makiawelizmu. Ich Skala Makiawelizmu zawiera cytaty zaczerpnięte bezpośrednio z dzieł autora "Księcia",
jak również zdania wymyślone przez psychologów. Ludzie, którzy otrzymują
wiele punktów w Skali Makiawelizmu postępują w swoim życiu w sposób
wykalkulowany i strategiczny. Aby osiągnąć cel są skłonni do relatywizmu
moralnego. Jak zauważyli Christie i Geis makiaweliści mają „bardziej
utylitarne niż moralne podejście do interakcji z innymi". Lepiej niż przeciętny
człowiek radzą sobie podczas negocjowania i targowania się -
potrafią skuteczniej przeciwstawić się presji społecznej. Umieją
lepiej kłamać; odnoszą także więcej sukcesów w sprawach wzbudzających
emocje, m.in. dlatego że w większym stopniu potrafią zachować zimną krew.
Christie i Geis nie wykazali natomiast powiązań między makiawelizmem a inteligencją.
Pierwszy
kurs dla makiawelistów — kandydatów na menedżerów — odbył się na
Uniwersytecie Cornella w Stanach Zjednoczonych. Seminarium miało za zadanie -
po pierwsze:
przygotować uczestników do rozpoznawania makiawelizmu u innych; po
drugie: nauczyć ich praktykowania go celem przyspieszenia własnej kariery
zawodowej.
W
Europie niemiecki „Manager Magazin" zorganizował kurs pod nazwą "Menedżerowie
Machiavellego: gwarantujące sukces seminarium dla odpowiedzialnych. Teoria i praktyka władzy w życiu gospodarczym". Co ciekawe kurs odbywał się
m.in. w ojczyźnie Machiavellego — Florencji — przy duchowym wsparciu...
przedstawicieli zakonu jezuitów. W materiałach dydaktycznych znalazły się
m.in. zalecenia kamuflowania przez menedżerów swego immoralizmu. "Uczynki
dobre — głosi jedna z reguł zachowań proponowanych na kursie — wykonuj
sam, wykonanie złych zleć komuś innemu. Jeżeli zawiedzie, wyrzuć go. Jeżeli
odniesie sukces, zrugaj go jako szef za podejmowanie działań niemoralnych i wyrzuć go także".
W
ostatnich latach można zaobserwować odwrót makiawelizmu od gospodarki do
polityki. Jednak żaden z polityków oficjalnie nie przyznaje się do fascynacji
filozofią Machiavellego. Niewątpliwie tacy — są, lecz rzecz w tym, że
makiawelista zawsze pozuje na apostoła moralności i pokoju powszechnego.
Tymczasem
powstają nowe opracowania myśli społeczno-politycznej florenckiego statysty.
Jedną z takich pozycji, dostępnych także w polskich księgarniach, jest książka
Aloisa Riklina pt. "Niccolo Machiavellego nauka o rządzeniu". Książka warta polecenia, ponieważ o makiawelizmie często mówi
się i pisze także u nas. Niestety, nie tylko nie znając wcale historii życia
samego twórcy doktryny, ale i tego, czym makiawelizm jest w swej istocie.
Wydaje się, że wciąż bazujemy na romantycznym wyobrażeniu makiawelizmu (np.
Adam Mickiewicz w swych "Księgach narodu polskiego" pisał, że "Machiawel
(...) znaczy z greckiego: człowiek c
h c i w y w o j n y; iż jego nauka
prowadziła do wojen ustawicznych, jakie były między poganami Grekami").
Oczywiście pokusa takiego spłycania zagadnienia istnieje i nadal. Zwłaszcza wśród
kręgu zwolenników powszechnego zapanowania ideałów etycznych chrześcijaństwa — idei wspaniałej i wzniosłej, lecz jakże dalekiej od prozaicznej, a często i ponurej rzeczywistości społecznej, którą opisywał Machiavelli
Można
oczywiście oburzać się na wskazówki zawarte w "Księciu". Można
potępić tę księgę i, nie czytając jej wcześniej, spalić na stosie jako
dzieło szkodliwe i niemoralne (jak zrobili to owi jezuici z miasta Ingolstadt).
Nieznajomość historii jednak szkodzi — nie tylko historii, ale i PRAWDY.
Prawdy przede wszystkim o nas samych — naszych skłonnościach i motywach działań.
Machiavelli mówi prawdę i tylko prawdę, nie zmuszając nikogo do
czegokolwiek. Jedynie sugeruje — biorąc pod uwagę doświadczenie historyczne i spostrzeżenia otaczającej go rzeczywistości, że nie zwycięża ten, który
zawsze i wszędzie chce pozostać nieskazitelnym i nieuzbrojonym.
Machiavelli w przeciwieństwie do starożytnych filozofów (Arystoteles, Cyceron) i chrześcijańskich
teologów idealizował ponad wszystko miłość do własnej ojczyzny. Sam mówił o sobie, że "kocha ojczyznę bardziej niż własną duszę" (amo
la patria mia piu dell’anima). Twierdził:
"gdzie stawką jest dobro ojczyzny, nie wolno się zastanawiać nad
tym, czy coś jest sprawiedliwe czy niesprawiedliwe, łagodne czy okrutne,
chwalebne czy wstydliwe; przeciwnie — bez względu na okoliczności trzeba
czynić to, co pozwoli uratować jej byt i zachować wolność".
Jego
najgłośniejsze (i najbardziej kontrowersyjne dzieło) — to jednak nie zbiór
ponurych mitów zamierzchłej epoki i świadectwo zepsucia jego czasów. Jest to
przede wszystkim praca o skutecznym sprawowaniu władzy, oparta na prawdziwych
(historycznych), a nie a priori wydumanych założeniach. Machiavelli był
przekonany — z czym i my musimy się zgodzić, że "wszystko, co na świecie
się dzieje, ma swój odpowiednik w minionych czasach. Wszystkiego dokonują
bowiem ludzie, którymi kierowały i kierują zawsze te same namiętności,
poczynania ich muszą więc przynosić zawsze te same rezultaty". Dlatego
też, "aby przewidzieć przyszłość, należy poznać przeszłość". Studiowanie
historii jest więc najlepszą drogą do poznania człowieka, a tym samym zasad
skutecznego działania.
Mówić o skuteczności w polityce bez znajomości dzieł Machiavellego ("Księcia"
przede wszystkim), to tak jakby przystępować do wykładu o religii chrześcijańskiej
bez znajomości Nowego Testamentu. Na ignorancję w tym względzie mogą sobie
pozwolić tylko społeczeństwa bez jakichkolwiek ambicji politycznych bądź
te, które wolą żyć w złudzeniu, że świat to pole gry, gdzie rywalizują
tylko i wyłącznie uczciwi gracze, stosujący się zawsze i wszędzie do zasady
fair play. A tak przecież nie jest. To może — smutne, ale i prawdziwe. Powinni
zdawać sobie sprawę z tego faktu zwłaszcza ci, którzy wiedzą czym jest
grzech pierworodny. Zazwyczaj jednak to oni najbardziej się oburzają, kiedy w ogóle wymawia się tytuł tej politycznej biblii, jaką jest "Il Principe"
("Książę"), oraz nazwisko jej autora.
Machiavelli
nie był i nie jest dotąd zbyt dobrze znany w Polsce [ 1 ].
Złożyło się na to kilka przyczyn. Naród nasz zamiłowany był od wieków w wartościach moralnych (przynajmniej werbalnie), wierzył w bezinteresowność w polityce międzynarodowej (Machiavelli — nie) — w moc obowiązującą traktatów
(dla Makiawela bez realnej siły były bezwartościowe), nienawidził silnych rządów
(Machiavelli upatrywał w nich warunek potęgi państwa). Odsądzano u nas od
czci i wiary wszystkich, którzy zaczytywali się w dziełach Makiawela.
Ignorancja
jest oczywiście w wielu wypadkach okolicznością usprawiedliwiającą (zgodnie z rzymską maksymą: ignorantia facti excusat). Gdzie jednak w grę
wchodzą sprawy państwa i narodu — jest poważnym i niewybaczalnym
zaniedbaniem. Być może, gdyby znajomość Makiawela była u nas lepsza, nie
zrodziłyby się w głowach naszych przodków samobójcze idee, jak np. ta — że
Rzeczpospolita nierządem stoi (i im słabszą jest — tym
bezpieczniejszą).
Machiavelli — to muszą przyznać wszyscy — skutecznie sprowadza na ziemię. Dlatego warto
go studiować. Nawet nie po to, by samemu relatywizować zasady moralne, ale by
nigdy nie zapominać, że są na tym świecie ludzie, którzy nie mają w tym
względzie żadnych skrupułów. Słusznie bowiem mawiał autor „Anty-Makiawela",
Fryderyk II, że "świat jest jak gdyby partią gry, gdzie znajdują się
zarówno uczciwi gracze, jak i oszuści. Otóż książę, który ma brać w tej
partii udział, nie chcąc paść ofiarą oszustwa, musi znać sposób
oszukiwania nie po to, aby sam praktycznie tę wiedzę stosował, lecz aby nie
dać się oszukać".
Alois
Riklin, Niccolo Machiavellego nauka o rządzeniu, Wyd. Poznańskie, Poznań
2000, tłum. Henryk Olszewski, ss.129.
Przypisy: [ 1 ] Co prawda znali jego dzieła doskonale
niektórzy polscy monarchowie: Zygmunt August, Władysław IV, Michał
Korybut Wiśniowiecki (obdarzony przez sobie współczesnych przydomkiem „Machiavelli"),
oraz August II Mocny, a także niektórzy politycy, jak np. Jan Zamoyski i jego syn Tomasz. « Recenzje i krytyki (Publikacja: 27-06-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3473 |
|