|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Nowe ruchy religijne » Mormoni
Mormoni i masakra z Mountain Meadows Autor tekstu: Mirosław Kropidłowski
Już od kilku lat spotykałem ich prawie we wszystkich miastach brazylijskich, gdzie dotąd mieszkałem.
Zazwyczaj chodzą parami, bardzo eleganccy, pod krawatami, młodzi, prężni,
tryskający zdrowiem. Najczęściej jeden z nich jest misjonarzem z USA, a drugi
rdzennym Brazylijczykiem. W ubiegłym roku spotkałem ich setki na dworcu i w
jego okolicy w Salvadorze. Kiedy rozmawiałem z nimi w stanie Rio de Janeiro, to
pragnęli przekonać mnie do swojej wiary najróżniejszymi argumentami, w tym
wiarą swoich założycieli i przodków. Z ciekawości zacząłem czytać książki i artykuły napisane przez nich i o nich. Dowiedziałem się wielu ciekawych
rzeczy, w tym o raczej skrywanym przez nich wydarzeniu — o zbrodni dokonanej
przez Mormonów na bezbronnej grupie kobiet, mężczyzn i dzieci. To temu
wydarzeniu będzie poświęcony niniejszy artykuł. 3 sierpnia 1999 r. na południu stanu Utah (USA) koparka rozkopała
przypadkiem zbiorowy grób, w którym znajdowały się kawałki kości 28 mężczyzn,
kobiet i dzieci. Można było stwierdzić, że niektóre ofiary zostały
zastrzelone z broni palnej, a inne prawdopodobnie z powodu uderzeń, zwłaszcza w głowę. Rozkopane resztki ludzkich ciał rozbudziły ponownie dyskusję na
temat masakry z września 1857 r., o której członkowie Kościoła Jezusa
Chrystusa Świętych Dni Ostatnich woleliby, aby świat całkowicie zapomniał. O odkryciu grobu napisał w artykule opublikowanym w 2003 r. w czasopiśmie „Historical
Archeology" Shannon Novak, profesor z Uniwersytetu Utah. Owego września 1857 r. grupa około od 120 do 150
migrantów, większość z nich z Arkansas, poruszała się kolumną powozów
przez Utah, przez region, który od kilku lat kolonizowany był już przez
Mormonów. Celem kolumny, która poruszała się w poszukiwaniu nowych ziem, była
Kalifornia. Przejeżdżając przez okolice zwane Mountain Meadows, kolonizatorzy
zatrzymali się przy źródle wody, gdzie postanowili spędzić noc. Następnego
dnia, 7 września, kiedy właśnie przygotowywali śniadanie, zostali znienacka
zaatakowani. Napastnikami byli Indianie z plemiona Paiute i Mormoni
przebrani za Indian. Jak stwierdza w swej książce „Za Rajską Flagę" Jon
Krakauer, pierwsze strzały napastników uśmierciły siedmiu migrantów. Ci
jednak szybko otrząsnęli się z zaskoczenia i schowali się, jak to często
widzieliśmy na westernach, w uformowanym przez około 40 wozów kręgu,
odpowiadając strzałami na strzały napastników. Ci ostatni poczuli się
zaskoczeni, gdyż myśleli, że łatwo sobie poradzą z obarczonymi kobietami i dziećmi cywilami. Na czele uczestniczących w ataku Mormonów stał
John Lee, zaadoptowany syn przywódcy Kościoła, Brighama Younga. Kiedy
spostrzegli, że napad się nie powiódł, postanowili wycofać się i wysłać
posłańca do Younga, który znajdował się setki kilometrów na północ, w Salt Lake City, z zapytaniem o dalszy sposób postępowania. Tymczasem, czekający na powrót posłańca Mormoni
zorientowali się, że migrantom zaczyna brakować żywności. Właśnie mijały
cztery dni od pierwszego ataku, kiedy Mormoni
zaofiarowali okrążonym migrantom, aby ci się poddali, a w zamian obiecali im,
że w przypadku złożenia broni nie pozwolą Indianom na zrobienie im
jakiejkolwiek krzywdy. I tak, 11 września 1857 r., po godzinach negocjacji, okrążeni
ludzie zgodzili się na propozycję Mormonów, którzy dali im słowo, że
odprowadzą ich aż do miejsca, gdzie będą już bezpieczni przed atakami
Indian. Kiedy jednak migranci z Arkansas złożyli już swoją broń, zostali
wraz ze swymi rodzinami z zimną krwią zamordowani przez Mormonów i Indian. Z prawie 150 bezbronnych ludzi oszczędzono tylko 17
dzieci, wszystkie poniżej wieku 8 lat, które oddano na wychowanie mormońskim
rodzinom. Na następny dzień po dokonanej zbrodni widok był straszny. Zwłoki
zostały okradzione, wiele z nich było nagich. W końcu zmasakrowane ciała
pochowano w zbiorowych, niezbyt głębokich grobach, które stały się jednak
szybko pokarmem dla wilków i innych dzikich zwierząt. Drapieżne ptaki i sępy
dokonały reszty rozrzucając kawałki zwłok po całej okolicy. To właśnie
jeden z zachowanych grobów odkryła przez przypadek koparka 3 sierpnia 1999 r.,
co przyczyniło się do nowych dyskusji na temat wydarzenia znanego w historii
jako masakry z Mountain Meadows. Jak to zazwyczaj bywa, sprawcy wszystkich zbrodni
pragną ukryć jej ślady i dają na ich temat własną, usprawiedliwiającą
ich interpretację. Nie inaczej było w przypadku Mormonów. Nawet dla współczesnych
członków Kościoła to ciągle bardzo trudny temat, gdyż to jednak ich współwyznawcy
dokonali zbrodni przy udziale Indian. Przez lata panowała pomiędzy nimi zmowa
milczenia. Dzisiaj nagabywani podejmują ten temat, ale ciągle jeszcze dotyczy
on dla nich sprawy bardzo nieprzyjemnej. Jeden z przywódców Mormonów w Brazylii, Johannes Castellano, stwierdził: „Ta sprawa jest w Kościele dość
zamglona, gdyż odczuwa się przykrość z powodu, w jaki cała ta historia jest
opowiadana i dlatego stara się nie zabierać na jej temat głosu". Może na usprawiedliwienie uczynku Mormonów mógłby
posłużyć cały kontekst tamtych czasów i początków historii samego Kościoła
Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich, chociaż trudno mówić o możliwości
usprawiedliwienia jakiejkolwiek zbrodni dokonanej przez jakikolwiek Kościół
czy naród. Od samego początku, od kiedy prorok Joseph Smith założył sektę
Mormonów, byli oni prześladowani na terytorium Stanów Zjednoczonych, co
spowodowało stałe przemieszczanie się na zachód, na ciągle jeszcze
niezamieszkałe, poza Indianami, tereny. Szybki wzrost Kościoła i niektóre praktyki, jak
np. wielożeństwo (poligamia), potępiane przez członków innych chrześcijańskich
Kościołów, wzbudzały ciągłą wrogość wobec Mormonów. W 1839 r. około
15 tysięcy Mormonów musiało opuścić Missouri przenosząc się do Illinois,
gdzie założyli miasto Nauvoo. Odnieśli tam spory sukces komercyjny i zaczęli
posiadać coraz większe wpływy polityczne, co jednak przyczyniło się do
jeszcze większego wzmożenia prześladowań, uwięzienia Josepha Smitha i zamordowania go w więzieniu w czerwcu 1844 roku. Jego następca, Brigham Young,
zdecydował się w końcu na migrację z całym Kościołem jeszcze bardziej na
Zachód, do Utah. Stało się to w 1846 r. Już po kolonizacji terenu, Mormoni
zaczęli marzyć o posiadaniu własnego, zarządzanego przez nich stanu, na co
rząd federalny nie chciał przystać, a na dodatek zaczął coraz bardziej
kontrolować Mormonów, obawiając się, że ci mogą chcieć stworzyć swoje własne,
niezależne państwo. Dla przypomnienia: stan Utah stał się 45 stanem północnoamerykańskim
dopiero w 1896 r. Mormonii znaleźli swoją „ziemię
obiecaną", gdzie zaczynają się organizować, tworząc religijne społeczeństwo
według własnych wzorców. Ciągle jednak obawiają się reakcji rządu
federalnego i jego interwencji, tj. wysłania przez niego wojsk, które miałyby
kontrolować ziemie i miasta należące do wiernych Kościoła. Aby temu
zapobiec, jak też ochraniać siebie i swoją własność przed innymi
niebezpieczeństwami, Mormoni zaczynają tworzyć
zbrojną milicję, właśnie jak ta kierowana przez Johna Lee, na którą natknęli
się migranci z Arkansas. Mormonii do
dzisiejszego dnia opowiadają z dumą o wierności pionierów swojego Kościoła,
którzy prześladowani, a nawet mordowani, pozostali wierni objawieniu
otrzymanemu przez ich proroka i założyciela, Josepha Smitha. To właśnie w tym kontekście, kiedy już muszą mówić na temat masakry w Mountain Meadows,
opowiadają o tamtych wydarzeniach. Dla wielu z nich to była jakby samoobrona,
„obrona rodzin członków Kościoła", jak mówi Paulo Kretly, inny lider
Mormonów w Brazylii. Tymczasem dyskusja jeszcze się nie skończyła. W opublikowanej w 2003 r. książce „American Massacre" („Amerykańska
Masakra"), amerykańska dziennikarka Sally Denton sugeruje, że winnym za
masakrę był sam przywódca Mormonów, Brigham Young, który w zamian za
represje ze strony rządu federalnego miał nakazać odegnanie od terenów zarządzanych
przez Kościół wszystkich tych, którzy chcieliby przez nie przejechać.
Autorka wspomina również o sądzie i egzekucji zaadoptowanego syna Younga,
przywódcy Mormonów uczestniczących w masakrze, Johna Lee. Dla niej Lee stał
się kozłem ofiarnym, gdyż po dokonaniu na nim egzekucji Kościół Jezusa
Chrystusa Świętych Dni Ostatnich i jego liderzy po prostu mogli umyć sobie ręce,
rzucając całą winę wyłącznie na jednego człowieka. Oczywiście książka Sally Denton spotkała się z ostrą reakcją Mormonów, którzy przygotowują teraz publikację swojej własnej
wersji, jako odpowiedź na zarzuty dziennikarki. Autorami tej nowej książki z wersją Mormonów mają być historycy z Uniwersytetu Brigham Young, utrzymywanego
przez Mormonów z Utah: Richard Turley, Glen Leonard i Ronald
Walker. Rzecznik Kościoła w Salt Lake City, Dale Bills, uniewinnia Brighama
Younga twierdząc, że ten nakazał przekazać przez posłańca dowódcy
grupy kierującej milicją, Johnowi Lee, wiadomość, by ten pozwolił migrantom
spokojnie przekroczyć teren kontrolowany przez Mormonów. Według niego, Lee
działał wyłącznie na własną rękę. Mormoni zazwyczaj
krytykują jako przeinaczenie niektóre interpretacje wydarzeń dotyczących
masakry z Mountain Meadows, ale raczej nie zaprzeczają, że miała ona miejsce.
Mormoński historyk John Beck z Religijnego Instytutu Orem, w mieście o tej
samej nazwie, stwierdził: „Nie ma wątpliwości, że doszło do popełnienia
strasznego błędu, ale błędy są popełniane przez wszystkie narody, rasy i religie." Dziennikarka Sally Denton również oskarżyła
Mormonów, że po odkryciu w 1999 roku kości ofiar masakry, Kościół Jezusa
Chrystusa Świętych Dni Ostatnich zmusił władze Utah do zaprzestania dalszego
kopania. Według jej słów, gubernator Mike Leavitt, który jest bezpośrednim
potomkiem jednego z uczestników masakry, nakazał jak najszybsze zakopanie
odkrytych przez koparkę kości 28 ofiar masakry. Mormoni
jednak zaprzeczają i temu oskarżeniu twierdząc, że kości zostały dokładnie
przebadane przez specjalistów, a że nie pozostawiono ich do dalszych badań,
to stało się tak wyłącznie z powodu nalegań potomków ofiar masakry, którzy
domagali się jak najszybszego ponownego pochowania szczątków ich przodków.
Według Dale Billsa, Kościół wcale nie wpłynął na decyzję ponownego
pochowania kości. Mija już półtora wieku od tamtego września
roku 1857, kiedy grupa Mormonów dopuściła się zbrodni na bezbronnych mężczyznach,
kobietach i dzieciach. Dyskusja trwa i ciągle jeszcze nie jest zbyt jasne, czy
winą za masakrę ponosi wyłącznie John Lee i kierowana przez niego, współpracująca z Indianami, grupa Mormonów, czy też sam ich przywódca, a wraz z nim
kierownictwo Kościoła z tamtych czasów.
« Mormoni (Publikacja: 30-07-2004 Ostatnia zmiana: 31-12-2004)
Mirosław KropidłowskiUr. 1961. Przez wiele lat był misjonarzem katolickim w Afryce i w Ameryce Łacińskiej, od niedawna jest księdzem prawosławnym Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego - Patriarchatu Kijowskiego w w Brazylii. Współtworzy serwis Ekumenizm.pl. Pracuje jako zastępca dyrektora w biednej szkole publicznej na peryferiach miasta Senhor do Bonfim i pracuje społecznie wśród najuboższych dzieci swojej szkoły i regionu. Jest także inicjatorem Stowarzyszenia Misja Nadzieji i Miłości, do walki z biedą i jej konsekwencjami.Mirosław Kropidłowskli 3 października 2008 roku zmarł w Brazylii na zawał serca. Liczba tekstów na portalu: 19 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Voodoo: Zło, które działa dzięki wierze | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3545 |
|