|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza
Leczenie trądu nowotworem [2] Autor tekstu: Witold Filipowicz
Jeszcze
jednym przykładem, tym razem świadczącym o poziomie kwalifikacji urzędników,
może być Ministerstwo Edukacji. Na żądanie ujawnienia kwalifikacji zwycięzcy
konkursu wydano — też po wielu perturbacjach — decyzję odmawiającą prawa
do takiej informacji. Niby prawidłowo, tyle że podstawą prawną tej decyzji
była… opinia innego organu administracji publicznej. Sprawa została
skierowana do NSA o stwierdzenie nieważności decyzji z powodu braku podstawy
prawnej. Już tylko z tych przykładów wynika, że dochodzenie prawa w sensie uzyskania prostych
przecież informacji, napotyka na wyjątkowo twardy mur. Nie tylko
„naturalnego odruchu każdego urzędnika do ukrywania wszystkiego, co możliwe".
Również na mur niebotycznej indolencji, niekompetencji, braku podstawowych
kwalifikacji osób zajmujących stanowiska kierownicze w administracji rządowej.
Empiryczne badania obszaru rekrutacji na niższe stanowiska w służbie cywilnej
dowodzą, że wielu urzędników nie tylko nie ma pojęcia o systemie prawnym,
ale też nie umie, lub — co gorsza — udaje, że nie umie znajdować powiązań
pomiędzy różnymi aktami prawnymi i zawartymi w nich przepisami. Można odnieść
wrażenie, że dla wielu urzędników podstawowy akt prawny, wyznaczający sposób
postępowania na wszystkich szczeblach w całej administracji — kodeks postępowania
administracyjnego — w ogóle nie istnieje. A tak się składa, że ma on
odpowiednie zastosowanie również w odniesieniu do ustawy o służbie cywilnej
oraz ustawie o dostępie do informacji publicznej.
Przygotowywana
nowelizacja ustawy o służbie cywilnej z niewiadomych przyczyn nadal pozostawia
ten obszar poza kontrolą. Planowane zapisy ustawy o monitoringu procedur naboru
na niższe stanowiska, można traktować jedynie jako zabieg kosmetyczny,
pozorowanie poprawy unormowań, które w rzeczywistości niczego nie zmieniają.
Argument, że wprowadzenie ściślejszej kontroli wobec 8 tysięcy postępowań
rocznie (str. 64 Raportu) mogłoby sparaliżować działania administracji jest
po prostu niepoważny. Stanowi nieudolną próbę blokowania racjonalnych rozwiązań,
które — niewykluczone, iż tym właśnie oponentom — zamknęłyby drogę do
swobodnej manipulacji i handlowi stanowiskami. Procedury zamówień publicznych
są rozbudowane bardziej szczegółowo w zakresie jawności, a liczba postępowań
wielokrotnie przerasta liczbę postępowań rekrutacyjnych, nie mówiąc już o nieporównywalnym stopniu skomplikowania. Obydwie ustawy regulują przecież dokładnie
ten sam obszar zwany jawnością życia publicznego. Jedna strzeże sposobów
wydawania finansów publicznych, natomiast druga prawidłowości zatrudniania
pracowników, mających m.in. te pieniądze wydawać. Skąd ta lekkość
traktowania naboru ewentualnych dysponentów pieniędzy podatnika? Argument o paraliżu na skutek wielości odwołań do sądów również nie przekonuje. Jeżeli
jawność i przejrzystość procedur będzie zachowana, a wszelkie informacje
dotyczące postępowań nie będą blokowane, to nikt rozsądny nie
zakwestionuje oczywistych faktów, gdy wygra rzeczywiście lepszy, co sobie będzie
można wyczytać np. na tablicy ogłoszeń lub na stronach internetowych.
Dziecinne powoływanie się na ochronę danych osobowych też w istocie
przytaczane jest w celu ochrony urzędnika, który ma coś do ukrycia.
Paradoksalnie, już teraz są środki prawne, by urzędnikowi wydrzeć te
wszystkie informacje, ale enigmatyczność zapisów ustawowych pozwala na celowe
przeciąganie spraw i wymigiwanie się od jasności wypowiedzi. Poza tym trzeba
być prawnikiem, by umieć te różne instrumenty powysnuwać z innych przepisów,
dokonywać interpretacji, a to również i wielu prawnikom sprawia trudność.
Nawet tym z Urzędu Służby Cywilnej, skąd jeden z pracowników stwierdził, iż
informacja dotycząca kwalifikacji wybranego i zatrudnionego już pracownika nie
jest informacją publiczną w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji
publicznej. Czym zatem jest? Uzasadnienia takiego stanowiska już jednak USC nie
przedstawił. Milczy również, już od ponad miesiąca, Szef Służby Cywilnej,
powiadomiony o niezwykłym przypadku rozstrzygnięcia konkursu w GUGiK.
Milczenie to na pewno nie jest spowodowane brakiem możliwości instytucjonalnych kontroli.
Czym więc jest?
A przecież
można by było zastosować bardzo prostą metodę, wprowadzając przepisy o jawności całej procedury oraz opisanie, w drodze rozporządzenia, szczegółowych
sposobów postępowania. Podobnie, jak ma to miejsce w przypadku konkursów na
wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Kandydat, przystępując do takiego
konkursu zdawałby sobie sprawę, że jego dossier w znaczącej części może
poznać każdy. Jeżeli więc będzie sobie bardziej cenił swoją prywatność,
to niech zrezygnuje z kandydowania do pełnienia funkcji publicznych.
Dlaczego w projekcie nowelizacji nie wzmacnia się pozycji kontroli społecznej i nie daje
przejrzystych i precyzyjnych instrumentów kontrolnych biorącym udział w postępowaniach
rekrutacyjnych? Przy jednoczesnym tak silnym skoncentrowaniu się na obsadzie wyższych
stanowisk z uszczegółowianiem procedur konkursowych? Czy rzekoma groźba
sparaliżowania procedur rekrutacji jest wystarczającym usprawiedliwieniem różnego
traktowania w obrębie jednolitego korpusu służby cywilnej? Czy to ma oznaczać,
że uregulowania prawne należy dobierać na zasadzie oceny wydolności
adresata, który ma je stosować? To może wykreślić kilka kategorii przestępstw z kodeksu karnego, ze zwalczaniem których policja ma największe kłopoty? Na
przykład… korupcję.
W ostatnich
miesiącach mieliśmy już przykłady konstruowania ustaw, wokół których
powstawało szereg zawirowań, protestów, a nawet wszczynano postępowania śledcze. W rezultacie ustawy te trafiały do kosza. Nie miejsce tu na bardziej szczegółowe
odnoszenie się do wielu przepisów ustawy o służbie cywilnej, i tych
obecnych, i tych zawartych w projekcie nowelizacji. Nie da się jednak wykluczyć,
że teraz Rada Służby Cywilnej rekomenduje kolejny kontrowersyjny akt prawny, w którym daje się odczuć jakąś grę interesów. Przewija się też poczucie
naruszania konstytucyjnej zasady równości wobec prawa.
Brak systemu
kontroli, tak instytucjonalnej, jak i społecznej, w obecnie funkcjonującej
ustawie od początku budził zdziwienie. Teraz zaś konsekwencja unikania
wprowadzenia takich instrumentów zastanawia i niepokoi. Kto ma w tym interes,
by tysiące stanowisk tylko pozornie obsadzane było według czystych reguł i zapewniało nabór na zasadach obiektywnie ocenianych kwalifikacji?
Czyżby w tle
przewijał się swoisty handel? Politycy i inne zainteresowane gremia oddadzą,
pozornie zresztą, wpływy na obsadę wyższych stanowisk w służbie cywilnej,
pozostawiając w zamian możliwość lokowania swoich ludzi na tysiącach
stanowisk niższych?
Taka terapia
korpusu służby cywilnej będzie leczeniem trądu nowotworem.
10 lipca
2003 r.
1 2
« Etyka zawodowa i urzędnicza (Publikacja: 04-08-2004 )
Witold FilipowiczAbsolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji. Liczba tekstów na portalu: 21 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Przekrzywiona opaska Temidy | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3554 |
|