|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
List z piekła Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Doprawdy nie wiem jak list się znalazł między powiastkami...?
Drodzy Świętoszkowie!
Jako że wypadł mi akurat dzień wolny od pracy, gdyż dziś
wodzi was na pokuszenie sam Belial, postanowiłem skreślić do was parę słów w przedmiocie waszego lekceważenia naszej profesji, tudzież naszego organu
publikacyjnego, za pomocą którego możemy wypełniać swoje zadania, zlecone
nam przez Przedwiecznego. Tak, macie rację, mości świętoszkowie, Klerokratia miała spełniać
funkcje wodzenia was na pokuszenie. Ale czyż jest w tym coś złego, do stu
aniołów?! Przecież jakoś pracować musimy, a Bóg mi świadkiem, żem wybrał
najbardziej utalentowane diabły na te stanowiska! Niemal wszystkie one rekrutują
się z byłych jezuitów, którzy niegdyś zadziwiali świat traktatami
teologicznymi.
Tedy apelują o więcej respektu, jaki się nam niewątpliwie
należy. Przecież znacie chyba teodyceę, tj. uzasadnienie niezbędności
naszego zakładu pracy i naszych stanowisk. Nie
wątpicie chyba, iż działamy legalnie, na mocy boskich postanowień? O proszę!
Oto boski mandat powołania na stanowisko dyrektora departamentu ds. krzewienia
niedowiarstwa i public relations, proszę, oto licencja diabelska.
Widzicie podpis?! Określone jasno — zakres zadań, kompetencje i przywileje (rozum). Niczego mu nie ukradłem, sam mi wszystko dał!
Wiec doprawdy nie wiem, skąd ten brak szacunku. W boskim planie
mamy przecież jasno wytyczone miejsce. Gdyby nie nasz team skąd u diaska Stwórca
miałby wiedzieć, kto ma być zbawiony, a kto odesłany do ośrodka
readaptacyjnego? A może zrodziły się u was jakieś niezdrowe myśli, że
skoro Przedwieczny wyznaczył nam funkcje, które niekoniecznie działają w waszym płytko pojętym i krótkookresowym interesie, to zarazem musi nie lubić
naszej załogi? A więc to taaak!? O nędzne robaki, któż wam te banialuki do
głów powciskał? No tak, podejrzewałem, że to oni. Zazdroszczą nam wysokich
funkcji, gdyż Szef na najwyższe stanowiska wybrał samych najlepszych -
czarne anioły. Przeciętniaki — to te z białymi skrzydłami — upstrokacił w celach dekoracyjno-muzycznych, jakie mają pełnić w jego pałacach. Funkcje te
wprawdzie wymagają dużo pracy, ale nie trzeba tam myślenia, ani tym bardziej
sprytu. Największe miernoty odsyła ponownie na ziemie — mają zadania tłoczyć
wam do głów przesądy i uczyć mamrotania modlitw. Można się było domyślić,
że poczną nas obsmarowywać.
Mniejsza o nich, skoro Stwórca na to pozwala, widać patrzy na
tych błaznów z przymrużeniem oka wieczności. Ale proszę bardzo, poznajcie
kilku naszych. Satanael, którego wy nazywacie Szatanem, to pierworodny syn
Boga, mówi się też, że jest pierwszym aniołem Boga. To mój bezpośredni
zwierzchnik. Lucyfer, czyli niosący światło, jest uosobieniem erudycji i głębokiej
wiedzy. Belial — niezależność, bo sam sobie jest panem nowych przedsięwzięć.
Asmodeusz — od rozkoszy, wie jak dogodzić najbardziej wyszukanym gustom, znaczy
też istotę osądzającą. Lilit — przeurocza mistrzyni magii, małżonka
Asmodeusza (mówiąc
między nami — także moja kochanka, ale o tym sza!). No i w końcu ja -
najbardziej z nich wymowny, mówili na mnie 'jad Boga', stąd Stary nazwał mnie
Sammael i powierzył funkcje propagandowe.
Powiedzieli wam, że myśmy się przeciw Przedwiecznemu
zbuntowali? Szaleństwo! A czy nie dany był wam ten przebłysk wątpliwości,
że Stwórca jest wszechmocny? Że zbuntować się przeciw niemu niepodobna? Czy
ktoś z was odmawia Ojcze nasz...? Pięknie! A więc czy w waszych pobożnych
rozumkach nie wzbudziły ni razu uwagi, słowa które tam wypowiadacie? Przypomnę
je wam, dla pamięci: "Ojcze nasz, któryś jest w niebie, ble, ble ble… i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw…" Czy żaden z was nie
wpadł przypadkiem na to, że dzień w dzień klepiecie, że to sam Stwórca
wodzi was na pokuszenie? Dla nas to jasne, że bierzemy udział w jego planie. Nie
ma co, pocieszne są te pomysły waszych klechów! Co jeszcze?! Że gad was zwiódł
aby zjeść jabłko i Stwórca tak się tym wszystkim przejął, że aż was z raju wygonił? Haa haa haa!!! Pewnie wszyscy na górze będą zrywać boki ze śmiechu,
choć Stary to się pewnie wkurzy, że takie brednie o nim krążą na ziemi. Czy
oni wam to na pocieszenie czy na rozrywkę wymyślili?
Dobra, powiem wam jak to
jest, bo trochę was nakłamałem z tymi funkcjami i kompetencjami, co zabrzmiało strasznie
poważnie, a to co wam robimy wcale poważnym nie jest.
Sprawa jest prosta, czcigodni śmiertelnicy — nigdy nie było żadnego
raju, zawsze żyliście w tej podłej kondycji. Kiedy was jeszcze nie było
wiedliśmy sobie spokojne i nudne życie w chmurach, latając tu i ówdzie, aż
wreszcie Satanael się zbuntował:
— Mam tego dość! Chcę się bawić, chcę czuć, że żyję,
mieć jakieś zajęcie, sens i cel. Ojcze, daj nam coś, aby chciało mi się każdego
ranka rozkładać skrzydła. Niech wszystko nie będzie takie monotonne i bezemocjonalne. Tatko, jeśli kochasz mnie jako swego pierworodnego syna, daj
nam teatr, bo inaczej nie tylko nie wytrzymam tej wieczności, ale i rychło
zbzikuję i będziesz mnie widział na planecie dla obłąkanych aniołów.
Stary uznał, że to niegłupi pomysł, bo sam większość
dnia spędzał na ziewaniu. Rzekł tedy do nas:
— Dobra, dam wam co chcecie, bo i mnie smucą wasze znudzone
twarzuchny. Lucyferusie, zajmiesz się tym. Tylko musi być coś z jajem, aby i mnie nieco rozerwać.
Lucyfer napisał scenariusz, czytaliśmy go wszyscy. Trochę to
przedobrzył i zamotał, ale było z jajem jak cholera! Tym niemniej nie
przypominam sobie żadnego węża… Zostawmy jednak gada. Dzięki pomysłowi
Lucka stworzył nam Przedwieczny śmieszne istotki pełne paradoksów i naiwności — was, kochani świętoszkowie. Z naszych też posłał trochę błaznów
ubranych w długie sukienki, którzy mieli mącić wam w głowach, byście postępowali
jeszcze bardziej nierozumnie niż to z natury czynicie. Prawda jest prosta,
kochani, choć dość dla Was nieprzyjemna.
Jako że ja działam dość blisko was, zdarza mi się chwila słabości, jak ta teraz, kiedy naprawdę mi
was żal i chciałbym pozrywać wam te sznureczki na rączkach, które zadzierzgnięte
zostały przez naszych. Jak jakiś cholerny Prometeusz!! Tylko nic nie mówicie
innym. Nie chciałbym, aby moi bracia się na mnie pogniewali, że zabawę im
psuję.
Tak więc kończę, pora wracać.
Jeszcze raz dopraszając się o umożliwienie nam godnego sprawowania "urzędu", pozostaję z sympatią.
Sammael
ps. Nie wierzcie tak we
wszystkim tym komediantom.
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 21-05-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 358 |
|