|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Racjonalne gender studies
Feminizm podręcznikowy [1] Autor tekstu: Marek Przychodzeń
Niniejszy esej krytyczny wobec teorii feministycznych ograniczę do paru wątków
szczegółowych i jednej uwagi ogólnej. Podstawą formułowania mych uwag jest
podręcznik Rosemarie Putnam Tong pod tytułem „Myśl feministyczna.
Wprowadzenie" (PWN, Warszawa 2002). Praca ta nie rości sobie pretensji do
wyczerpania tematu, jest raczej szkicem argumentacji i przedstawia kierunek, w którym należałoby ewentualnie rozwijać krytykę feminizmu. Jeśli chodzi o własne
preferencje autora, uważam feminizmy liberalny i radykalno-libertariański za
warte uwagi. Po pierwsze, feminizm trudno traktować jako teorię naukową. Rzeczy, które
przeczytałem w książce Pani Tong najwyżej klasyfikują się do miana teorii
filozoficznych a i to od biedy, należałoby określić je mianem retoryki.
Bazują one bowiem głównie na wartościowaniach i spekulacjach. Wartościowań
tych nawet nie próbuje się rozumowo uzasadnić, co oświeceniowa myśl
polityczna stawia sobie za punkt honoru. Mało tu badań i hipotez empirycznych,
przeprowadzanych według jakiejś porządnej metodologii. Trudno się temu
wszystkiemu dziwić, należy zauważyć, że wiele wpływowych odłamów
feminizmu bazuje na teoriach i metodologiach dawno zdyskredytowanych w nauce.
Czy Freudyzm, marksizm i postmodernizm stanowią dziś jeszcze dla kogoś
wyznacznik kryteriów naukowości? Pomijając wartość naukową takich
„teorii" warto zwrócić uwagę na ich ideologiczne nachylenie — są
to typowe lewicowe klisze, w obrębie których krytyka „tożsamości",
„wyzysku", i „empiryzmu" jest dobrze widziana, a jeśli powołuje
się na jakiegoś socjologa, to będzie to raczej Marks, niż Weber. Weber ze swą
wolnością od wartości na nic nie przydałby się zresztą feministkom, którym
nie wystarcza poznanie świata, one chcą go zmienić a jest to raison d'étre
ich ruchu. Teorie feministek (bo w książce Tong autorów mężczyzn szukać można
ze świecą) i prekursorzy na które się powołują są tak radykalni, że
nawet liberalne feministki zyskują miano konserwatywnych i reakcyjnych (krytyka
Ellen Willis z 1975 roku) Na jakiej podstawie? Otóż feministki liberalne
„negują rosnące pragnienie kobiet, by obalić patriarchat i kapitalizm".
Wydaje mi się, że jakkolwiek byśmy oceniali kapitalizm, pomysły na to, by
go zniszczyć, należy uznać za dziwaczne. Doświadczenia z różnego rodzaju
alternatywami wobec kapitalistycznych gospodarek właściwie są jednoznaczne.
Nikt już chyba na poważnie nie wierzy, że pokolenia francuskich rewolucjonistów,
socjalistów, bolszewików i innych tylko przez własne niedopatrzenie nie
wprowadziły niebiańskiego systemu powszechnej równości i sprawiedliwości,
świata w którym płeć, rasa, wyznanie, klasa i inne podziały przestałyby
mieć znaczenie. Są to jednak banały.
Niebanalnie brzmią jednak pomysły feministek. Być może należy pokrótce
dokonać przeglądu co ciekawszych. Shulamith Firestone postuluje zniszczenie
rodziny, co miałoby doprowadzić do przekroczenia granicy pomiędzy naukami ścisłymi a sztuką oraz zniesienia zakazu kazirodztwa. Mary Daly odrzuca termin Bóg bo
„sygnalizuje on śmierć", według tej samej autorki należy również
odrzucić pojęcie „kobiecości" gdyż nie ma w nim niczego, co byłoby
warte uwagi kobiety. Feministki radykalno-kulturowe proponują odrzucić w całości
męską seksualność i relacje heteroseksualne „takie, jakie znamy",
Adrienne Reich twierdzi że "jeśli kobieta chce być prawdziwą feministką,
to powinna zostać lesbijką" (podkr. jak w oryg.) a znanej nam już
Firestone poród przypomina „defekację dyni". W wizji Rowland mężczyźni
dążą poprzez rozwój „swojej" techniki do „świata w którym
pozostawia się przy życiu tylko niewiele superowulujących kobiet", z kolei według feministek marksistowskich kapitalizm wymaga dużej armii
bezrobotnych kobiet, a bieda w Afryce wynika z bogactwa w Ameryce. Znów
Adrienne Rich utożsamia ginekologię z „mężczyzną ginekologiem" (sic!) a z tego, że jej dzieci się cieszą, kiedy są bezkarne, wydedukowała
opresywność męskiego modelu wychowania (kobiece wychowanie ma podobno być
radosne).
Nie rozwodzę się o tzw. feminizmie postmodernistycznym, o katowaniu
potocznego znaczenia wyrazów przez terror „różni" i tym podobnych,
wydaje mi się bowiem, że po zniesieniu różnicy między postrzeganym a postrzegającym, uwolnieniu się od reprezentacji pojęciowej (Irigaray), „opresywnej
myśli" i „dualizmu" (Cixous) jedyne co nam pozostaje, to zacząć
bełkotać. [ 1 ] Być może
komuś krytyka feminizmu poprzez analizę wybranych haseł określonych teorii
wydać się może nieco niesprawiedliwa, policyjna. Moim zdaniem jednak hasła
te oddają ducha teorii, które się nimi posługują. Myśl, którą dysponujemy
obecnie, jest jedyną nam znaną i wołanie feministek postmodernistycznych o jej
zniesienie nie jest wołaniem o jakąś inną, nową myśl, lecz jedynie
nihilistyczną negacją myślenia jako takiego.
Być może dobrym przybliżeniem nowego świata myśli kobiecej jest
proponowany przez Cixous nieznany dotąd, kobiecy styl pisania. Opierać się ma
on na „bazgraniu, nagryzmoleniu". W męskiej tradycji bazgranie nie może
być określone jako nowy styl pisania, jest to po prostu pisanie nieporządne.
Być może podobnie będzie się miała rzecz z nowym stylem myślenia, szczególnie
że język kobiet, jaki proponuje postmodernistka Luce Irigaray otwarcie odrzuca
obiektywizm, proponując w zamian niczym nie skrępowany subiektywizm i wybujałą
emocjonalność, zamiast kryterium prawdy proponując kryterium „braku
nudy": jak relacjonuje Tong słowa nowej kobiety „są sprzeczne, raczej szalone z punktu widzenia rozumu" (Tong
2002: 269).
By nie mnożyć przykładów zaznaczę tylko, że w mojej opinii wprowadzenie
choć niewielkiej części tych pomysłów lub akceptacja niektórych z owych
finezyjnych diagnoz spowodowałaby katastrofę o niespotykanej skali.
Wyeliminowanie ginekologów ze szpitali, usunięcie rodziny (jak miałoby wyglądać?),
zniszczenie nauki poprzez jej mariaż ze sztuką a może i czarami (są też
takie propozycje), rozwalenie kapitalizmu czy wprowadzenie odwrotnej
dyskryminacji na trwale zepchnęłoby nas w epokę barbarzyństwa, gdzie o odpowiedniej opiece medycznej, nauce, wychowywaniu dzieci przez ich
biologicznych rodziców, swobodnym przepływie towarów, ludzi i usług czy równych
szansach nie byłoby mowy. Problem z utopiami w rodzaju do tych przedstawionych
polega również na tym, że jeśli nawet za Nietzschem przyjmiemy, że należy
przewartościować wartości, nie wiadomo gdzie owych nowych wartości szukać.
Strategia feministek może być sparafrazowana następująco: „wyrzućmy
rodzinę a potem się zobaczy".
Wspomniane przewartościowanie przypomina nieco logikę Marksa. U Marksa świat
był niemoralny, skażony i opresyjny. Dlaczego tak było? Ano dlatego, że na
skutek procesu alienacji nad ludźmi przejęło kontrolę dzieło ich własnych
rąk — kapitalistyczny system gospodarczy. Jak tylko ludzie wyzwolą się spod
panowania opresywnych struktur ekonomicznych, powiadał Marks, człowiek jako
gatunek zostanie na powrót uczłowieczony, trzeba tylko odnaleźć odpowiednią
technologię jego wyzwolenia. Raj, który osiągniemy po wyzwoleniu, trudno jest
opisać dotychczasowym językiem, gdyż byłby to język, który operuje na pojęciach
czasów zniewolenia, język być może skażony ideologią konserwującą status
quo. Tak więc nowy człowiek będzie nie tylko lepszy, będzie także czymś
nieznanym, czymś co nie daje się opisać słowami. Podobnie z wszelkimi
charakterystykami nowego świata — na czym będzie polegała nowa ekonomia
komunistyczna? Nikt na to pytanie za czasów Marksa nie potrafił udzielić
odpowiedzi. Jak pisał Janusz Lewandowski (Neoliberałowie wobec współczesności,
Gdynia 1991: str. 66), od Marksa można się było raczej dowiedzieć jak nie będzie
wyglądał komunizm, niż jak uzyskać precyzyjne informacje na temat nowej
gospodarki planowej. Przejęcie środków produkcji przez społeczeństwo miało
po prostu jak „za dotknięciem czarodziejskiej różdżki" uwolnić
społeczeństwo od alienacji za pomocą uspołecznienia pracy. Ten typ myślenia z pewnością popierają feministki marksistowskie z aprobatą cytując Engelsa
(por. Tong 2002: 152-153):
„A więc przypuszczenia, które dzisiaj robić możemy co do układu
stosunków płciowych po nadchodzącym zniesieniu produkcji kapitalistycznej, są
przeważnie natury negatywnej, ograniczają się głównie do tego, co odpada.
Ale co nowego dojdzie? To rozstrzygnie się wówczas, gdy wyrośnie nowe
pokolenie…" (Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa,
za: Tong 2002: 152-153).
Analogiczną strukturę „wyjaśniania" posiadają koncepcje
feministyczne: wiemy, że nowa androgynia będzie radykalnie różna od obecnych
charakterystyk płciowych, lecz nie można jej opisać skażonym, patriarchalnym
językiem (Mary Daly). Do tego schematu świetnie pasują fantazje Firestone a po części nowy język Mary Daly. Co prawda w ujęciu tej ostatniej miłość również
ma być czymś nowym, dobrym i tajemniczym, jednak Daly przedstawia pewną wizję
świata po obaleniu patriarchatu, jednak brzmi ona zdumiewająco arbitralnie. Co
pozwala sądzić wspomnianej autorce, że w niepatriarchalnym społeczeństwie słowo
„żądza" miałyby dobre znaczenia takie jak „wigor",
„płodność", „zapał" i „entuzjazm"? Według
Daly świat kobiet będzie najwyraźniej charakteryzowała niespotykana dotąd
jednolitość sądów moralnych, lecz ja pozwolę sobie pozostać nieprzekonanym. Innymi słowy, w moim przekonaniu teoria Mary Daly jest czystym
moralizatorstwem, paternalizmem, narzucaniem kobietom i mężczyznom swego modelu
idealnych relacji międzyludzkich, podbudowanym lekko przerażającym wyobrażeniem
technologii zaprowadzenia tego nowego świata. Panaceum na patriarchalizm ma być
bowiem „uwolnienie pasji kobiet" a jeśli jest to odpowiednik
Nietzcheańskiej etyki nadczłowieka, uważam, że mężczyźni powinni być
zaniepokojeni.
Innymi słowy, część feministek stara się nas przekonać, że
patriarchalizm jest źródłem wszelkich nieszczęść i porażek kobiet. Po
usunięciu patriarchatu będziemy budować na ziemi raj a nie piekło, a jest
to, warto zauważyć, unikalny przykład prawdziwego sądu syntetycznego a priori.
Radykalizm feminizmu i problemy metodologiczne można uwidocznić na przykładach. W przypadku teorii Marilyn French problemem jest wyjaśnienie powstania
patriarchatu z pierwotnie matrycentrycznej społeczności. Dominacja mężczyzn w przypadku tej teorii pojawia się niczym deux ex machina, bowiem skoro kobiety
przewodziły społeczeństwu, w jaki sposób ich pozycja została zniweczona?
Kolejną krytykę teoretycznych konstrukcji kobiet przedstawia sama Tong, zauważając,
że nawet w krajach gdzie wprowadzono system komunistyczny opresja kobiet nie
tylko się nie zmniejszyła, lecz nawet powiększyła. Tę trzeźwą obserwację
zabija jednak dalsza bolszewicka uwaga Tong, że nie znaczy to, że z komunizmem
jest coś nie w porządku, znaczy jedynie tyle, że „elementy ideologii
kapitalistycznej nie wymierają od razu".
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Problemy z konstrukcją nowego języka są doskonale widoczne w próbach obrony myśli feministycznej przed zarzutami esencjalizmu w wydaniu
Teresy de Lauretis. « Racjonalne gender studies (Publikacja: 09-09-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3627 |
|