|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna
Pole daimoniona [2] Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
Tak więc u Homera osobowość Achillesa ukazana jest jako
pole działania dwóch „daimonów": złego daimona (Menis) personifikującego paJoz
(namiętność) i dobrego daimona (Atena) personifikującego hJoz (postępowanie rozumne). W świetle przytoczonych wątków komplikuje się nam problem
nowatorstwa Sokratesa, o które oskarżał go Meletos. Wypowiedzi Sokratesa o przebywającym w jego wnętrzu „daimonionie" były mocno zakorzenione w dobrze znanej jego sędziom tradycji poetyckiej i filozoficznej. Sokrates nie
był pierwszym Grekiem, który mówił o mieszkających w człowieku „daimonach"; nie
był też pierwszym, który utożsamiał głos „daimona" z głosem własnego sumienia, z nakazami i zakazami własnego ethosu. Skąd więc ów zarzut o „nowatorstwo" (kainotomia)? Istnieją, jak sądzę, trzy możliwości: pierwsza,
najprostsza, wynikająca z ignorancji Meletosa, który mógł nie znać tej
tradycji; druga, przy założeniu, że Meletos coś niecoś słyszał o Heraklicie,
Epicharmie i Prodikosie, polega na tym, że mógł on cały ten nurt filozofii,
poezji i oświecenia uważać za bezbożne nowatorstwo; trzecia, zakładająca
jeszcze wyższy poziom umysłowości osób układających oskarżenie, polega na tym,
że Sokrates nawiązując do tej tradycji wprowadzał do niej jakieś nowe wątki.
Chodziłoby więc nie o to, że Sokrates mówił o mieszkających w człowieku „daimonach",
ale że wprowadzał „nowe daimony", a to, co o nich mówił, było bezbożne. Między
tymi trzema możliwościami nie trzeba wybierać. Oskarżycielom nie zależało na
precyzyjności sformułowań, ale na wytworzeniu w umysłach sędziów negatywnej
opinii o Sokratesie. Ten cel udało im się osiągnąć. Sokrates został skazany na
śmierć.
Istotnym mankamentem prac o „daimonionie" Sokratesa jest
ograniczanie się do tych relacji Platona i Ksenofonta o Sokratesie, w których
pojawia się słowo "daimonion", bez uwzględnienia innych wypowiedzi
Sokratesa, w których zwraca on uwagę na to samo zjawisko, używając innych słów.
Cóż to za zjawisko?
Chodzi o takie sytuacje, kiedy pojawia się przed nami
jakiś trudny do rozwiązania problem teoretyczny lub praktyczny, wymagający
odkrycia sposobu badania lub podjęcia jakiejś życiowo doniosłej decyzji. Otóż
czasami zdarza się, że człowiekowi znajdującemu się w takiej sytuacji
przychodzi nagle „coś" z pomocą. To „coś" jest — a może tylko wydaje
się — czymś innym od podmiotu, a przecież wynurza się jakby z wnętrza podmiotu.
Jest więc czymś niepokojąco dwoistym. Jest czymś „obcym", a jednocześnie
stanowi jakąś istotną cząstkę naszej osobowości. Może więc być rozpatrywane na
oba sposoby: albo jako coś „obcego", co w rezultacie interioryzacji
(przyswojenia) stało się czymś „własnym", albo jako coś „własnego",
co się z nas wyobcowało (wyalienowało) i wydaje się nam czymś obcym,
niezwykłym, cudownym, boskim, „daimonicznym". Heraklit i Epicharm nazywali
to coś „daimonem", Sokrates — „daimonionem", podkreślając tym
zdrobnieniem bezosobowość owego zjawiska.
Problem mieszkającego w Sokratesie „daimoniona" to problem
alienacji. Nic dziwnego więc, że zainteresował się nim — w czasie pisania
pracy doktorskiej — młody Marks. Przed Sokratesem myśliciele greccy zajmowali
się przede wszystkim przyrodą, Sokrates — jako jeden z pierwszych — zwrócił
uwagę na podmiot poznania. Z rozważań jego zaczęło się wyłaniać pojęcie
myślącej substancji jako pewnej idealnej jedności, której przeciwstawia się
„mnogość przypadkowych i ograniczonych egzystencji". „Określenie
podmiotu" zostaje ujęte jako odrębna od niego substancja i odrywa się od
podmiotu. "Tym samym — pisze Marks — dla podmiotu to jego określenie staje się
jakimś wydarzeniem, jakąś siłą obcą, której on wydaje się sobie tylko
nosicielem; takie jest daimonion Sokratesa" [ 8 ].
W dialogach Platona sytuacja ta ma wiele odmian.
Spróbujmy wyliczyć najważniejsze.
1. Sokrates przeprowadza jakieś rozumowanie i nagle
zauważa, że popełnił w tym rozumowaniu błąd. Ulega wówczas złudzeniu, iż to
ktoś inny w nim był podmiotem popełniającym błąd, a ktoś inny — mieszkający
wraz z nim w tej samej osobowości — był podmiotem, który ten błąd zauważył i poprawia. Utożsamiając się z tym pierwszym, uważa tego drugiego za
„daimoniona" — istotę mądrzejszą od siebie, mającą prawo do pouczania,
poprawiania, besztania, rozkazywania. Ale jego uczeń Alkibiades trafnie
zauważy, że z tych dwóch podmiotów prawdziwy Sokrates jest tożsamy raczej z tym
drugim niż z tym pierwszym, a więc, że to sam Sokrates (jego rozum, jego
sumienie, jego swjrpsunh [ 9 ] jest owym tajemniczym „daimonionem".
2. Analogiczną funkcję pełnią niektórzy
„nauczyciele" Sokratesa, którzy przekształcili się w „podmiotowe
składniki" jego osobowości [ 10 ].
Mieszkają w nim — jak „daimonion" — i gdy zachodzi potrzeba, wynurzają się z niego, żeby podsunąć mu jakąś myśl lub poprawić jego rozumowanie. Warto
porównać zwłaszcza opis wynurzania się spod ziemi głowy zmarłego Protagorasa z platońskiego Teajteta [ 11 ] z opisem wynurzania się daimoniona z Sokratesa w czasie rozmowy z Hippiaszem [ 12 ],
żeby rzuciły się w oczy analogie pomiędzy daimonionem a mieszkającym w Sokratesie Protagorasem. W podobny sposób mieszkał w Sokratesie Prodikos i inni
filozofowie przywoływani na pomoc, gdy borykał się z jakimś trudnym problemem.
3. Bywało i tak, że w czasie dyskusji nagle pojawiała się
jakaś myśl i Sokrates, zdumiony jej pojawieniem się, zaczynał zastanawiać się
nad tym, skąd się ona wzięła, bo wyglądało na to, że w owej dyskusji bierze
udział ktoś jeszcze, niewidzialny, a mądrzejszy od innych, kto w odpowiednim
momencie wskazał właściwe rozwiązanie trudnego problemu [ 13 ]. W odróżnieniu od daimoniona, który wynurzał się z Sokratesa, te myśli nie
preegzystowały w żadnym z rozmówców, ale rodziły się z ich spotkań, z rozmowy, z dialogu, z kontaktu intelektualnego między ludźmi.
4. Najbardziej niepokojące było to, że w określonych
okolicznościach dochodzi do rozchwiania się naszej tożsamości, ponieważ
rozszczepiamy się na kilka podmiotów, z których każdy chce czegoś innego i nie
bardzo wiadomo, którym z nich w rzeczywistości jesteśmy. Przypomnijmy jeden z platońskich opisów takiego rozszczepienia osobowości: "Leontios, syn Aglajona, szedł raz z Pireusu na górę pod
zewnętrzną stroną muru północnego i zobaczył trupy leżące koło domu kata. Więc
równocześnie i zobaczyć je chciał, i brzydził się, i odwracał, i tak długo
walczył ze sobą i zasłaniał się, aż go żądza przemogła i wytrzeszczywszy oczy
przybiegł do tych trupów i powiada: No macie teraz, wy moje oczy przeklęte,
napaście się tym pięknym widokiem" [ 14 ].
Te „oczy przeklęte" — jak zły daimon — zmuszają Leontiosa do uczynienia
tego, przed czym się wzdraga. W oryginale greckim nazwane są zresztą po
imieniu: kakodaimonez (dosłownie: złe daimony). Ale człowiek może być zmuszony
do uczynienia tego, przed czym się wzdraga, także przez dobrego
„daimoniona". Tak właśnie było z Sokratesem w więzieniu, kiedy przyjaciele
doradzali mu, aby ratował się ucieczką. Powstaje pytanie: dlaczego daimonion
sprzeciwił się instynktowi samozachowawczemu i zmusił Sokratesa do pogodzenia
się z wydanym na niego wyrokiem śmierci?
Wyjaśnienie Sokratesa zawiera doniosłe odkrycie
społecznej genezy sumienia. Ten głos wewnętrzny, który czasem zmusza jednostkę
do działania wbrew własnym jednostkowym interesom, nie został umieszczony we
wnętrzu ludzkim przez bóstwo, ale jest wytworem społecznym: stanowi
interioryzację wymagań grupy społecznej, do której człowiek należy.
Społeczeństwo wymaga bezwzględnego posłuszeństwa prawom państwowym, więc
wychowuje jednostkę w taki sposób, żeby to wymaganie społeczeństwa uznała za
głos swojego własnego sumienia, a więc żeby z własnej woli podporządkowała
własne dobro nadrzędnemu interesowi państwa — nawet wtedy, kiedy — mówiąc
słowami Sokratesa — „zbrodnie popełniło na nas państwo i wyrok wydało
niesprawiedliwy" [ 15 ].
Wyjaśniając te sprawy Kritonowi Sokrates nie nazywa swego
sumienia „daimonionem", ale opisuje jego istotę posługując się
personifikacjami Praw i Państwa (Ojczyzny). Można powiedzieć, że
„daimonion" Sokratesa przybiera rozmaite kształty: raz jest lustrzanym
odbiciem Sokratesa (w Hippiaszu Większym), innym razem jest głową
zmarłego Protagorasa (w Teajtecie), a do celi więziennej przychodzi pod
postacią Praw oraz pod postacią personifikującej państwo bogini Ateny (w Kritonie).
Przypomnijmy słowa Sokratesa: „Więc tak, popatrz, gdybyśmy tak mieli stąd
uciekać [...], a tu by Prawa przyszły i Państwo we własnej osobie, stanęłyby
nam nad głową i zapytały: słuchaj, Sokratesie, co ty zamyślasz zrobić?" [ 16 ]
Wszystkie wymienione tu kształty „daimoniona" można
obejrzeć na rysunkach Władysława Witwickiego (1878-1948) do dialogów Platona.
Witwicki zaczął tłumaczyć Platona jeszcze jako uczeń gimnazjum i zajmował się
przekładaniem dialogów platońskich pięćdziesiąt lat. Łącznie tekst przełożonych
przez niego dialogów liczy 2700 stron druku, a wstępy i objaśnienia do tekstów
Platona — przeszło 1100 stron. Szczególny walor tych wstępów i objaśnień polega
na tym, że Witwicki jest w nich nie tylko filologiem klasycznym i historykiem
filozofii, ale również psychologiem, rozpatrującym — w sposób kompetentny -
problemy filozoficzne w kontekście rekonstruowanej przez siebie osobowości
Sokratesa oraz innych osób pojawiających się w tych dialogach. Do głównych
dziedzin zainteresowań naukowych Witwickiego należała przez całe życie
psychologia religii. Uprawiał także krytykę religii z pozycji naukowca,
wychowawcy, klasyka etyki świeckiej, wolnomyśliciela i racjonalisty. W związku z tym zawarte w dialogach Platona elementy krytyki religii oraz wszystko to, co
wiązało się z procesem wytoczonym Sokratesowi o bezbożność, przykuwało do
siebie uwagę Witwickiego i jest obszernie omawiane w objaśnieniach. A dodatkową
wartością przekładów i objaśnień są rysunki, będące nie tylko ozdobą wydanych
książek, ale także, i przede wszystkim, narzędziem interpretacji tekstu Platona [ 17 ].
Przed Witwickim wiele pisano o „daimonionie" Sokratesa, ale dopiero
Witwicki pokazał nam różne kształty daimoniona.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 8 ] K. Marks: Różnica między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody, przeł. I. Krońska, Warszawa 1966, s. 184. O daimonionie Sokratesa por. Platon: Hippiasz Większy, Lwów 1921, s.
112-113, Obrona Sokratesa, Lwów 1920, s. 113, 127, Eutyfron,
tamże, s. 17, Fedon, Lwów 1925, s. 26-27, Fajdros, Lwów 1922, s. 53, Teajtet,
Warszawa 1936, s. 28; Ksenofont: Pisma sokratyczne, Warszawa 1967, s.
4-6, 18-19. [ 9 ] Patrz Platon: Uczta, Lwów 1924, s.
119-121. [ 10 ] Por. A. Nowicki: Człowiek w świecie dzieł,
Warszawa 1974, s. 47,69-71, 75, 92-96, 115, 321, 342; Portrety filozofów,
Lublin 1978, s. 20-21, 74, 188, 196-198; Nauczyciele, Lublin 1981, s. 12, 14, 98-99, 291. [ 11 ] Patrz Platon: Teajtet, Warszawa 1936, s. 70-72. [ 12 ] Patrz Platon: Hippiasz Większy, Lwów 1921, s.
112-113. [ 13 ] Por. na przykład charakterystyczne powiedzenia Sokratesa: „Uważaj na tę myśl, która na nas idzie w tej sprawie" (Platon: Fileb,
Warszawa 1938, s. 46); „To ta myśl tak sobie z nami żartuje i mówi itd."
(tamże, s. 97); „sam nic nie odpowiadam w żadnej sprawie, bo nic nie mam
mądrego do powiedzenia, [...] nigdym nic takiego nie znalazł, co by moja dusza
urodziła" (Platon: Teajtet, cyt. wyd., s. 27-28). [ 14 ] Platon: Państwo, przeł.
W. Witwicki, Warszawa 1948, t. I, s. 220-221. [ 15 ] Platon: Kriton,
przet. W. Witwicki, Lwów 1920, s. 172. [ 17 ] Por. A. Nowicki: Sokrates na rysunkach Władysława Witwickiego, „Meander" 1977, nr 7-8, s. 289-306, to samo w: Portrety filozofów, Lublin 1978, s. 168-198. « Filozofia starożytna (Publikacja: 06-10-2004 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3664 |
|