Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.981 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Pierwszym prorokiem był pierwszy nikczemnik, który spotkał grupę frajerów."
 Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna

Pole daimoniona [2]
Autor tekstu:

Tak więc u Homera osobowość Achillesa ukazana jest jako pole działania dwóch „daimonów": złego daimona (Menis) personifikującego paJoz (namiętność) i dobrego daimona (Atena) personifikującego hJoz (postępowanie rozumne).

W świetle przytoczonych wątków komplikuje się nam problem nowatorstwa Sokratesa, o które oskarżał go Meletos. Wypowiedzi Sokratesa o przebywającym w jego wnętrzu „daimonionie" były mocno zakorzenione w dobrze znanej jego sędziom tradycji poetyckiej i filozoficznej. Sokrates nie był pierwszym Grekiem, który mówił o mieszkających w człowieku „daimonach"; nie był też pierwszym, który utożsamiał głos „daimona" z głosem własnego sumienia, z nakazami i zakazami własnego ethosu. Skąd więc ów zarzut o „nowatorstwo" (kainotomia)? Istnieją, jak sądzę, trzy możliwości: pierwsza, najprostsza, wynikająca z ignorancji Meletosa, który mógł nie znać tej tradycji; druga, przy założeniu, że Meletos coś niecoś słyszał o Heraklicie, Epicharmie i Prodikosie, polega na tym, że mógł on cały ten nurt filozofii, poezji i oświecenia uważać za bezbożne nowatorstwo; trzecia, zakładająca jeszcze wyższy poziom umysłowości osób układających oskarżenie, polega na tym, że Sokrates nawiązując do tej tradycji wprowadzał do niej jakieś nowe wątki. Chodziłoby więc nie o to, że Sokrates mówił o mieszkających w człowieku „daimonach", ale że wprowadzał „nowe daimony", a to, co o nich mówił, było bezbożne. Między tymi trzema możliwościami nie trzeba wybierać. Oskarżycielom nie zależało na precyzyjności sformułowań, ale na wytworzeniu w umysłach sędziów negatywnej opinii o Sokratesie. Ten cel udało im się osiągnąć. Sokrates został skazany na śmierć.

Istotnym mankamentem prac o „daimonionie" Sokratesa jest ograniczanie się do tych relacji Platona i Ksenofonta o Sokratesie, w których pojawia się słowo "daimonion", bez uwzględnienia innych wypowiedzi Sokratesa, w których zwraca on uwagę na to samo zjawisko, używając innych słów. Cóż to za zjawisko?

Chodzi o takie sytuacje, kiedy pojawia się przed nami jakiś trudny do rozwiązania problem teoretyczny lub praktyczny, wymagający odkrycia sposobu badania lub podjęcia jakiejś życiowo doniosłej decyzji. Otóż czasami zdarza się, że człowiekowi znajdującemu się w takiej sytuacji przychodzi nagle „coś" z pomocą. To „coś" jest — a może tylko wydaje się — czymś innym od podmiotu, a przecież wynurza się jakby z wnętrza podmiotu. Jest więc czymś niepokojąco dwoistym. Jest czymś „obcym", a jednocześnie stanowi jakąś istotną cząstkę naszej osobowości. Może więc być rozpatrywane na oba sposoby: albo jako coś „obcego", co w rezultacie interioryzacji (przyswojenia) stało się czymś „własnym", albo jako coś „własnego", co się z nas wyobcowało (wyalienowało) i wydaje się nam czymś obcym, niezwykłym, cudownym, boskim, „daimonicznym". Heraklit i Epicharm nazywali to coś „daimonem", Sokrates — „daimonionem", podkreślając tym zdrobnieniem bezosobowość owego zjawiska.

Problem mieszkającego w Sokratesie „daimoniona" to problem alienacji. Nic dziwnego więc, że zainteresował się nim — w czasie pisania pracy doktorskiej — młody Marks. Przed Sokratesem myśliciele greccy zajmowali się przede wszystkim przyrodą, Sokrates — jako jeden z pierwszych — zwrócił uwagę na podmiot poznania. Z rozważań jego zaczęło się wyłaniać pojęcie myślącej substancji jako pewnej idealnej jedności, której przeciwstawia się „mnogość przypadkowych i ograniczonych egzystencji". „Określenie podmiotu" zostaje ujęte jako odrębna od niego substancja i odrywa się od podmiotu. "Tym samym — pisze Marks — dla podmiotu to jego określenie staje się jakimś wydarzeniem, jakąś siłą obcą, której on wydaje się sobie tylko nosicielem; takie jest daimonion Sokratesa" [ 8 ].

W dialogach Platona sytuacja ta ma wiele odmian. Spróbujmy wyliczyć najważniejsze.

1. Sokrates przeprowadza jakieś rozumowanie i nagle zauważa, że popełnił w tym rozumowaniu błąd. Ulega wówczas złudzeniu, iż to ktoś inny w nim był podmiotem popełniającym błąd, a ktoś inny — mieszkający wraz z nim w tej samej osobowości — był podmiotem, który ten błąd zauważył i poprawia. Utożsamiając się z tym pierwszym, uważa tego drugiego za „daimoniona" — istotę mądrzejszą od siebie, mającą prawo do pouczania, poprawiania, besztania, rozkazywania. Ale jego uczeń Alkibiades trafnie zauważy, że z tych dwóch podmiotów prawdziwy Sokrates jest tożsamy raczej z tym drugim niż z tym pierwszym, a więc, że to sam Sokrates (jego rozum, jego sumienie, jego swjrpsunh [ 9 ] jest owym tajemniczym „daimonionem".

2. Analogiczną funkcję pełnią niektórzy „nauczyciele" Sokratesa, którzy przekształcili się w „podmiotowe składniki" jego osobowości [ 10 ]. Mieszkają w nim — jak „daimonion" — i gdy zachodzi potrzeba, wynurzają się z niego, żeby podsunąć mu jakąś myśl lub poprawić jego rozumowanie. Warto porównać zwłaszcza opis wynurzania się spod ziemi głowy zmarłego Protagorasa z platońskiego Teajteta [ 11 ] z opisem wynurzania się daimoniona z Sokratesa w czasie rozmowy z Hippiaszem [ 12 ], żeby rzuciły się w oczy analogie pomiędzy daimonionem a mieszkającym w Sokratesie Protagorasem. W podobny sposób mieszkał w Sokratesie Prodikos i inni filozofowie przywoływani na pomoc, gdy borykał się z jakimś trudnym problemem.

3. Bywało i tak, że w czasie dyskusji nagle pojawiała się jakaś myśl i Sokrates, zdumiony jej pojawieniem się, zaczynał zastanawiać się nad tym, skąd się ona wzięła, bo wyglądało na to, że w owej dyskusji bierze udział ktoś jeszcze, niewidzialny, a mądrzejszy od innych, kto w odpowiednim momencie wskazał właściwe rozwiązanie trudnego problemu [ 13 ]. W odróżnieniu od daimoniona, który wynurzał się z Sokratesa, te myśli nie preegzystowały w żadnym z rozmówców, ale rodziły się z ich spotkań, z rozmowy, z dialogu, z kontaktu intelektualnego między ludźmi.

4. Najbardziej niepokojące było to, że w określonych okolicznościach dochodzi do rozchwiania się naszej tożsamości, ponieważ rozszczepiamy się na kilka podmiotów, z których każdy chce czegoś innego i nie bardzo wiadomo, którym z nich w rzeczywistości jesteśmy. Przypomnijmy jeden z platońskich opisów takiego rozszczepienia osobowości:  "Leontios, syn Aglajona, szedł raz z Pireusu na górę pod zewnętrzną stroną muru północnego i zobaczył trupy leżące koło domu kata. Więc równocześnie i zobaczyć je chciał, i brzydził się, i odwracał, i tak długo walczył ze sobą i zasłaniał się, aż go żądza przemogła i wytrzeszczywszy oczy przybiegł do tych trupów i powiada: No macie teraz, wy moje oczy przeklęte, napaście się tym pięknym widokiem" [ 14 ]. Te „oczy przeklęte" — jak zły daimon — zmuszają Leontiosa do uczynienia tego, przed czym się wzdraga. W oryginale greckim nazwane są zresztą po imieniu: kakodaimonez (dosłownie: złe daimony). Ale człowiek może być zmuszony do uczynienia tego, przed czym się wzdraga, także przez dobrego „daimoniona". Tak właśnie było z Sokratesem w więzieniu, kiedy przyjaciele doradzali mu, aby ratował się ucieczką. Powstaje pytanie: dlaczego daimonion sprzeciwił się instynktowi samozachowawczemu i zmusił Sokratesa do pogodzenia się z wydanym na niego wyrokiem śmierci?

Wyjaśnienie Sokratesa zawiera doniosłe odkrycie społecznej genezy sumienia. Ten głos wewnętrzny, który czasem zmusza jednostkę do działania wbrew własnym jednostkowym interesom, nie został umieszczony we wnętrzu ludzkim przez bóstwo, ale jest wytworem społecznym: stanowi interioryzację wymagań grupy społecznej, do której człowiek należy. Społeczeństwo wymaga bezwzględnego posłuszeństwa prawom państwowym, więc wychowuje jednostkę w taki sposób, żeby to wymaganie społeczeństwa uznała za głos swojego własnego sumienia, a więc żeby z własnej woli podporządkowała własne dobro nadrzędnemu interesowi państwa — nawet wtedy, kiedy — mówiąc słowami Sokratesa — „zbrodnie popełniło na nas państwo i wyrok wydało niesprawiedliwy" [ 15 ].

Wyjaśniając te sprawy Kritonowi Sokrates nie nazywa swego sumienia „daimonionem", ale opisuje jego istotę posługując się personifikacjami Praw i Państwa (Ojczyzny). Można powiedzieć, że „daimonion" Sokratesa przybiera rozmaite kształty: raz jest lustrzanym odbiciem Sokratesa (w Hippiaszu Większym), innym razem jest głową zmarłego Protagorasa (w Teajtecie), a do celi więziennej przychodzi pod postacią Praw oraz pod postacią personifikującej państwo bogini Ateny (w Kritonie). Przypomnijmy słowa Sokratesa: „Więc tak, popatrz, gdybyśmy tak mieli stąd uciekać [...], a tu by Prawa przyszły i Państwo we własnej osobie, stanęłyby nam nad głową i zapytały: słuchaj, Sokratesie, co ty zamyślasz zrobić?" [ 16 ]

Wszystkie wymienione tu kształty „daimoniona" można obejrzeć na rysunkach Władysława Witwickiego (1878-1948) do dialogów Platona. Witwicki zaczął tłumaczyć Platona jeszcze jako uczeń gimnazjum i zajmował się przekładaniem dialogów platońskich pięćdziesiąt lat. Łącznie tekst przełożonych przez niego dialogów liczy 2700 stron druku, a wstępy i objaśnienia do tekstów Platona — przeszło 1100 stron. Szczególny walor tych wstępów i objaśnień polega na tym, że Witwicki jest w nich nie tylko filologiem klasycznym i historykiem filozofii, ale również psychologiem, rozpatrującym — w sposób kompetentny - problemy filozoficzne w kontekście rekonstruowanej przez siebie osobowości Sokratesa oraz innych osób pojawiających się w tych dialogach. Do głównych dziedzin zainteresowań naukowych Witwickiego należała przez całe życie psychologia religii. Uprawiał także krytykę religii z pozycji naukowca, wychowawcy, klasyka etyki świeckiej, wolnomyśliciela i racjonalisty. W związku z tym zawarte w dialogach Platona elementy krytyki religii oraz wszystko to, co wiązało się z procesem wytoczonym Sokratesowi o bezbożność, przykuwało do siebie uwagę Witwickiego i jest obszernie omawiane w objaśnieniach. A dodatkową wartością przekładów i objaśnień są rysunki, będące nie tylko ozdobą wydanych książek, ale także, i przede wszystkim, narzędziem interpretacji tekstu Platona [ 17 ]. Przed Witwickim wiele pisano o „daimonionie" Sokratesa, ale dopiero Witwicki pokazał nam różne kształty daimoniona.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Sofiści
Platońska koncepcja idealnego państwa

 Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 8 ] K. Marks: Różnica między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody, przeł. I. Krońska, Warszawa 1966, s. 184. O daimonionie Sokratesa por. Platon: Hippiasz Większy, Lwów 1921, s. 112-113, Obrona Sokratesa, Lwów 1920, s. 113, 127, Eutyfron, tamże, s. 17, Fedon, Lwów 1925, s. 26-27, Fajdros, Lwów 1922, s. 53, Teajtet, Warszawa 1936, s. 28; Ksenofont: Pisma sokratyczne, Warszawa 1967, s. 4-6, 18-19.
[ 9 ] Patrz Platon: Uczta, Lwów 1924, s. 119-121.
[ 10 ] Por. A. Nowicki: Człowiek w świecie dzieł, Warszawa 1974, s. 47,69-71, 75, 92-96, 115, 321, 342; Portrety filozofów, Lublin 1978, s. 20-21, 74, 188, 196-198; Nauczyciele, Lublin 1981, s. 12, 14, 98-99, 291.
[ 11 ] Patrz Platon: Teajtet, Warszawa 1936, s. 70-72.
[ 12 ] Patrz Platon: Hippiasz Większy, Lwów 1921, s. 112-113.
[ 13 ] Por. na przykład charakterystyczne powiedzenia Sokratesa: „Uważaj na tę myśl, która na nas idzie w tej sprawie" (Platon: Fileb, Warszawa 1938, s. 46); „To ta myśl tak sobie z nami żartuje i mówi itd." (tamże, s. 97); „sam nic nie odpowiadam w żadnej sprawie, bo nic nie mam mądrego do powiedzenia, [...] nigdym nic takiego nie znalazł, co by moja dusza urodziła" (Platon: Teajtet, cyt. wyd., s. 27-28).
[ 14 ] Platon: Państwo, przeł. W. Witwicki, Warszawa 1948, t. I, s. 220-221.
[ 15 ] Platon: Kriton, przet. W. Witwicki, Lwów 1920, s. 172.
[ 16 ] Tamże.
[ 17 ] Por. A. Nowicki: Sokrates na rysunkach Władysława Witwickiego, „Meander" 1977, nr 7-8, s. 289-306, to samo w: Portrety filozofów, Lublin 1978, s. 168-198.

« Filozofia starożytna   (Publikacja: 06-10-2004 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3664 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365