|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo finansowe i gospodarcze
Giełda podatkowa czyli jak zreformować daninę publiczną Autor tekstu: Jan M. Fijor
Pomimo przekonania o nieuchronności podatków wyrażanej chociażby w powiedzeniu, że „płacenie ich jest taką koniecznością, jak śmierć",
sprzeciw wobec systemu odbierającego człowiekowi owoce jego pracy nie jest
wcale utopią. Jeśli nawet ktoś uważa, że nie jest w stanie zmienić obowiązującego
modelu finansów państwa, to niech przynajmniej daje wyraz swojej dezaprobaty
wobec niego. Nie wolno się poddawać!
Wyzwanie
Znakomity ekonomista amerykański, Murray Rothbard, zauważył kiedyś, że
nawet najbardziej surrealistyczne pomysły, gdy się o nich mówi, pisze
zaczynają nabierają realnych kształtów. Stąd tak usilnie namawiał do
podtrzymywania najbardziej utopijnych dyskusji. Nigdy nie wiadomo, kiedy nagle
staną się rzeczywistością. Czy ktoś pomyślał jeszcze 15 lat temu, że w Polska wyzwoli się spod tyranii Sowietów? Czy ktoś w ogóle brał pod uwagę
upadek tego najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach ludzkości? Nawet
najbardziej zacięci przeciwnicy komunizmu uważali go przecież za nieuchronny
wyrok wykonywany właśnie na ludzkości. Jeśli z nim walczyli, to po to, by
zginąć w glorii chwały, a nie żeby go pokonać. Ale nawet taki determinizm
wydał owoce. Dzięki niemu część z nas mogła się na ewentualność upadku
systemu przygotować — poczytać o utopiach, które stały się dzisiaj
praktyką.
Atmosfera w podatkach nie jest najlepsza. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, które
mimo wszystko były dla świata wzorcem. W tym najbardziej liberalnym kraju
dochodzi ostatnio do groźnych nadużyć ze strony władzy. Zakazano m.in.
publikowania niektórych wyroków sądowych orzekających na korzyść
podatnika. W zakazie chodzi o to, by nie dawać dobrego przykładu. Równie
absurdalna w swej prewencji jest prohibicja nałożona kilka miesięcy temu na
Irwina Schiff'a z Newady, któremu odtąd nie wolno głosić i publikować w żadnej formie „wiadomości o tym, jakoby amerykański system podatkowy był
niekonstytucyjny, a więc nielegalny". Sądy otrzymały dyrektywy ostrego
potraktowania złamania tego zakazu ze strony zwolenników tej „niebezpiecznej
tezy". Więcej na temat zakazu po rozmowie z Schiffem.
Mimo iż amerykańskie państwo w poczuciu triumfu swej potęgi, przygotowuje
nowy skok na kasę obywateli, którzy za wojnę i aparat bezpieczeństwa (Homeland
Security) muszą przecież zapłacić, wierzę, że jest to chwilowe potknięcie
na drodze do lepszej Ameryki. Raz zasiane ziarno wątpliwości i sprzeciwu
ponownie zakiełkuje.
2. Eksperyment
Tym bardziej, że tu i ówdzie pojawiają się oryginalne rozwiązania systemowe
stanowiące alternatywę czy choćby modyfikację na korzyść chorego systemu
podatkowego, z jakim mamy do czynienia w większości krajów świata. O tym, że
nie jest łatwo opowiadał mi p. Carlos Mena Lagos, b. minister przekształceń
własnościowych z Salwadoru (Ameryka Centralna), który wespół z Markiem
Klugmanem, ekonomistą amerykańskim pracującym w Uniwersytecie Katolickim w Santiago w Chile (pisałem kilka lat temu o jego koncepcji mikroekonomii) próbowali
na terenie Salwadoru stworzyć oazę — wydzielono na nią jedno niewielkie
województwo — w której miały zapanować relacje quasi wolnorynkowe. Zamiast
wprowadzać wolny rynek stopniowo, krok po kroku, wprowadzono go na ograniczonym
terenie od razu. Prócz usunięcia większości barier biurokratycznych
prowadzenia działalności gospodarczej, zaniechania poboru ceł, eliminacji większości
opłat licencyjnych i innych haraczy, podatek ograniczono do ok. 10 proc. dochodów i przeznaczony był niemal w całości na opłacanie się rządowi w San
Salwador, aby w reformie nie przeszkadzał.
Cały eksperyment nie trwał jednak długo. Zmiany jakie pod jego wpływem zaczęły
zachodzić (migracja ludności do strefy reform, próby upowszechnienia przykładu
na pozostałe województw, opór związków zawodowych i rolnych) sprawiły, że
został zaniechany. Jednakże nawet tak krótki czas (niespełna 10 miesięcy)
wystarczył, aby potwierdzić słuszność założeń. W ciągu kilku miesięcy
znikło bezrobocie wynoszące przed reformą ponad 25 proc., pojawiły się
setki nowych biznesów, wzrosły dochody ludności, nie mówiąc o wpływach z podatków, których wolumen zwiększył się sześciokrotnie.
Ataki „sił postępu" na p. Mena sprawiły, że porzucił działalność
polityczną i zaszył się gdzieś w czeluściach konsultingu. Natomiast Mark
Klugman, prowadzi skuteczny instruktaż polityczny w Boliwii, gdzie doszło
ostatnio do zwycięstwa prezydenta — wolnorynkowca. Jak na kraj targany od
ponad 100 lat, na przemian, falami socjalizmu, etatyzmu i faszyzmu jest to
ewenement.
O innej ciekawej próbie opowiadał mi niedawno p. Juan Stachnik, biznesmen,
inwestor, wiceprezes największej na świecie firmy maklerskiej, Marill Lynch na
kraje Mercosur (Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj). Otóż, w okolicach
Montevideo w Urugwaju założono trzy lata temu strefę bezpodatkową. Warunkiem
wejścia do strefy — to jest rozpoczęcia w niej działalności gospodarczej
cieszącej się specjalnymi przywilejami — jest podpisanie specjalnego zobowiązania.
Osoba, która się na to zdecyduje oświadcza, że w zamian za zwolnienie jej z obowiązku podatkowego świadomie i na zawsze rezygnuje z jakichkolwiek świadczeń
społecznych przysługujących normalnym obywatelom. Nie płaci więc podatku,
ale nie ma prawa do emerytury, ubezpieczenia zdrowotnego, do renty, państwowej
edukacji itp. „bezpłatnych" świadczeń. Wbrew przekonaniu o tym, że
ludzie gotowi są zrezygnować z wolności na rzecz równości i sprawiedliwości
społecznej, że wolą oddać owoce swojej pracy byle czuć się bezpiecznie
akces do strefy zgłosiło znacznie więcej chętnych, niż jest ich ona w stanie przyjąć. Nie zniechęca to polityków lewicy do torpedowania planów
poszerzenia strefy.
Propozycje zmian
W Europie, z małymi wyjątkami (Lichtenstein, Monaco, Estonia, może i Rosja)
podatki nadal konfiskuje się po staremu, to jest siłą i zachłannie, ale
nawet tutaj możliwe są pewne modyfikacje.
Panujący dotychczas porządek opierał się na zasadzie apriorycznego
przekonania, że państwo jest czymś dobrym, pożytecznym, co kosztuje, a skoro
tak obywatel musi za nie płacić. Co prawda nadal obowiązuje przekonanie o nieuchronności monopolu państwa, ale już coraz chętniej zagląda się
politykom do kieszeni czy patrzy na ręce. O ile nie zakwestionowano nigdzie
samego procesu poboru, o tyle nawet w Polsce coraz głośniej mówi się o marnotrawstwie finansów publicznych. Tak jest łatwiej walczyć z wrogiem w myśl
zasady: „podatki tak, wypaczenia nie".
Oto kilka pomysłów, które — z braku możliwości likwidacji podatków w ogóle — powinny zostać wprowadzone od zaraz:
1. składka obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego powinna zostać zróżnicowana w zależności od wielkości ryzyka, jakie ponosi gwarant świadczenia czyli państwo. I tak osoby prowadzące niebezpieczny styl bycia powinny płacić więcej. Ktoś,
kto pali czy pije ten częściej choruje, a tym samym obciążony jest większym
ryzykiem, czyli więcej kosztuje. Ta forma odróżnienia poziomu ryzyka ma nie
tylko sens ze względu na interes podatników, którzy nie palą, którzy szanują
swoje zdrowie a więc oszczędzają środki publiczne, lecz także — a może
przede wszystkim — wiąże się z ograniczaniem tego ryzyka. Jeśli ludzie
zobaczą, że nie paląc, biegając, dbając o dietę czy zdrowy tryb życia
oszczędzają na składce (bo w systemie, gdzie płaci się 60-70 proc. podatków
nikt oszczędzać na zdrowiu nie chce) coraz więcej osób zdecyduje się na
zmianę stylu życia odciążając fundusz ubezpieczeń ze zbędnych wydatków.
2. podobny charakter ma kolejny pomysł płacenia za pobyt w więzieniu. Jeśli
ktoś decyduje się na działalność prowadzącą do uwięzienia, niech
przynajmniej za to płaci. Z jakiej racji społeczeństwo ma go utrzymywać?;
3. w miejsce istniejącego systemu wymiaru mściwości wprowadzić system
wymiaru sprawiedliwości — zamiast więzić sprawcę szkody, należy go zmusić
do jej wyrównania;
4. wiąże się to z prywatyzacją systemu sprawiedliwości. W Stanach
Zjednoczonych powstają jak grzyby po deszczu prywatne „sądy alternatywne"
(ADR), które między sobą konkurują, są przez to sprawniejsze, tańsze i właśnie
nastawione na kompensowanie szkód;
5. konieczne jest także wprowadzenie jednolitego wieku emerytalnego dla
wszystkich obywateli. Tzw. wcześniejsze emerytury mogą być pokrywane wyłącznie
ze środków prywatnych, funduszy zakładu pracy, związków zawodowych a nie z ZUS;
6. należy wprowadzić prawo potrącania od dochodu do opodatkowania nakładów
na dobroczynność;
7. a także wyeliminować podatek od podatku. Każdy obywatel ma prawo do
odpisania sobie od dochodu do opodatkowania kwot płaconych z tytułu VAT,
podatku rolnego, katastralnego, drogowego, paliwowego, akcyzy itp. Podatek jest
przecież kosztem uzyskania dochodu, a nie karą grzywny;
8. celowe byłoby różnicowanie podatku w zależności od preferencji
politycznych podatnika — ktoś jest za sprawiedliwością społeczną, za
redystrybucją dochodu — płaci więcej, niż ktoś, kto deklaruje się
zwolennikiem państwa prywatnego;
9. konieczne jest wprowadzenie w życie i egzekwowanie obowiązku
alimentacyjnego dzieci wobec rodziców (jak i obecnie istniejącego, rodziców
wobec dzieci);
10. osobom legalnie niepłacącym podatków powinno się odebrać prawo głosowania.
Człowiek, który nie jest w stanie sam się utrzymać, nie powinien wpływać
na los ogółu;
11. skoro podatnik płaci odsetki od zaległości podatkowych, powinien je płacić
również urząd skarbowy — zapłaciliśmy w formie przedpłat więcej niż się
należało, otrzymujemy zwrot wraz z odsetkami. Byłby to pierwszy krok na
drodze do zrównania obu podmiotów (państwa i podatnika) wobec prawa;
12. celowe również byłoby zaniechanie obowiązkowych potrąceń na poczet
podatku. Obywatel, któremu co miesiąc przyszłoby wysłać własnoręcznie
przelew na konto urzędu skarbowego dostrzegłby wreszcie jak ogromne są jego
zobowiązania wobec fiskusa. Może wreszcie zacząłby o te swoje pieniądze dbać.
Proponuję P.T. Czytelnikom nadsyłanie własnych pomysłów na „giełdę
reformy podatkowej". Nigdy nie wiadomo, kiedy mogą się nam one przydać.
« Prawo finansowe i gospodarcze (Publikacja: 13-10-2004 )
Jan M. Fijor Ekonomista; publicysta "Wprost", "Najwyższego Czasu", "Życia Warszawy", "Finansisty" i prasy polonijnej; wydawca (Fijorr Publishing). Były doradca finansowy Metropolitan Life Insurance Co. Ekspert w dziedzinie amerykańskich stosunków społeczno-politycznych. Autor dwóch książek: "Imperium absurdu" i "Metody zdobywania klienta, czyli jak osiągnąć sukces w sprzedaży". Liczba tekstów na portalu: 36 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Keynes i jego ludzie | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3671 |
|