|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki » Absolut - odniesienie urojone
Sieć pojęciowa [2] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
Dwie
kolejne cechy sieci pojęciowej to zwrotność i uniwersalność. Cechy
te decydują w głównej mierze o tym, dlaczego właśnie system pojęć wzięliśmy za przedmiot naszych rozważań. Określają one przydatność
koncepcji sieci pojęciowej
w filozofii. Uniwersalność oznacza fakt, że sieć pojęciowa w formie określonej w tej pracy pozwala objąć ogół
dostępnych nam fenomenów. Pojęciu można przyporządkować wszelaki byt
we wszelakiej formie istnienia, od najbardziej realnych i namacalnych do bytów
ogólnych, mitycznych,
wirtualnych, do świata idei, wartości i uczuć. Wszystko, co tylko da się
pomyśleć, wyobrazić lub w jakikolwiek inny sposób osiągnąć
„jest" pojęciem (lub,
co w prezentowanej koncepcji jest stwierdzeniem równoważnym, odpowiada mu
jakieś pojęcie). Cokolwiek bowiem odbieramy, musi to dla nas coś znaczyć. Zatem cecha uniwersalności jest bardzo istotna.
Nie wykazuje jej ani koncepcja
materii, ducha, monad, świadomości, woli, czterech żywiołów, ani filozofia
języka Wittgensteina (o ile oczywiście nie zastąpimy brutalnie nazwy „wszystko"
którąkolwiek z wyżej wymienionych nazw). Druga, co najmniej równie
ważna cecha to zwrotność pojęcia. Polega ona na prostym stwierdzeniu, że
pojęcie także jest pojęciem, takim jak wiele innych. Trudno przecenić
doniosłość tej właściwości. Dotychczasowe
rozważania zdawały się prowadzić, mniej lub bardziej wprost, do nieco
dziwnego wniosku: „wszystko jest pojęciem". Jeżeli bowiem nadamy
w filozofii jakiemuś bytowi, na przykład materii, sens absolutny, to możemy potem odnosić wszelkie dostępne nam fenomeny do
tego bytu, uznając go
za istotę świata. Jest to jednak podejście nieestetyczne i wewnętrznie
sprzeczne (o czym później). Po prostu materializm nie jest systemem zwrotnym.
W koncepcji sieci pojęciowej jest inaczej. Pojęcie pojęcia, na którym
opiera się ten system, znaczy także tylko przez relację z innymi pojęciami,
„istnieje" tylko w odniesieniu do nich. Nie może więc być w sposób absolutny
uprawomocnione do stanowienia fundamentu systemu filozoficznego,
którego jest jednocześnie częścią, w ramach którego funkcjonuje. Nie może
sankcjonować samego siebie. To, co z pozoru wydaje się być wadą systemu
jest, w naszym mniemaniu, jego wielką zaletą. System wykazuje bowiem
swoje nieuprawomocnienie, neguje sam siebie w sensie absolutnym. W połączeniu
zaś z cechą uniwersalności (obejmowanie wszystkich możliwych
fenomenów) oznacza to unieprawomocnienie w sensie absolutnym wszystkiego, nonsens orzekania twierdzeń ważnych bez względu na odniesienie,
pustkę pojęcia „prawdy absolutnej". Mówiąc innymi słowami, ze względu
na pojęciową (a więc relacyjną, względną)
naturę naszego myślenia niemożliwy
jest do skonstruowania w obrębie naszej świadomości system znaczący absolutnie,
autonomicznie, to znaczy bez względu na jego kontekst semantyczny.
Dotyczy to także prezentowanej tu koncepcji. Za jej główną zaletę uważamy
fakt, iż w jej obrębie możemy taki stan rzeczy rozpoznać.
W tym
momencie zrobiliśmy pierwszy nawrót do twierdzenia z początku
tej pracy, po raz pierwszy zamknęliśmy koło prowadzące do negacji prawdy absolutnej, do bezsensu twierdzeń bezwzględnie
„obiektywnych". Nawrotów takich będzie więcej, dokonanych z różnych
punktów odniesienia, z różnych miejsc systemu. Zakładając „istnienie" pojęcia postępujemy
podobnie, jak w matematyce
czy fizyce w celach pewnego dowodu „zakłada się" w pewnych przypadkach
„istnienie" liczb urojonych, aby po zakończeniu dowodu odrzucić
je i powrócić do świata liczb rzeczywistych. Dług wobec zasad prawomocności
(mowa tu o fizyce, bo w matematyce wszystko jest dozwolone) został zwrócony,
natomiast czystym zyskiem tej operacji jest wspomniany dowód. Negujemy
w ten sposób oczywiście, na wzór wczesnego Wittgensteina, absolutną ważność
niniejszych rozważań. Ale, po pierwsze, co innego znaczy gołe stwierdzenie
„prawda absolutna nie istnieje", a co innego to samo stwierdzenie
uwikłane w całe otoczenie interpretacji i dookreśleń, po drugie, jeżeli nonsensem jest mówienie o prawdzie absolutnej, to prawdy
relatywne są wszystkim
co mamy. Celem tej pracy jest wywołanie u Czytelnika odczucia „prawdziwości"
prezentowanej koncepcji, trafienie „wizją pojęciową" do systemu pojęć ukształtowanego w jego świadomości. Świadoma
rezygnacja ze wszelkiej formy Absolutu nie jest bowiem rzeczą łatwą. W
szczególności, negujemy
tu absolutne istnienie jakichkolwiek sensów. Jednak, rezygnując z Absolutu
możemy, paradoksalnie, więcej powiedzieć o świecie, niż obstając przy
jego istnieniu.
Konotacyjność pojęć da się
wyrazić w różny sposób. Z sieci pojęciowej można
usunąć jeden węzeł (pojęcie) i powstałą dziurę załatać „naciągając"
w to miejsce pojęcia sąsiednie (zrelatywizowane
w stosunku do niego). Przykładem
tej operacji dokonanej w sferze języka jest metoda deskrypcji Russell’a lub
analiza pojęcia „przyczyna" dokonana przez Hume’a. Okaże się wtedy,
że analizowane pojęcie jest puste, że właściwie nie ma desygnatu. I co
najważniejsze, analizę taką da
się przeprowadzić dla każdego pojęcia. Jest to jakby odpowiednik
definiowania w języku nazwy przez inne nazwy (zresztą relacji języka do
sieci pojęciowej poświęcamy cały następny rozdział). Postępując konsekwentnie
w ten sposób, można by rozebrać do końca całą sieć pojęciową.
Jest to proces odwrotny do tworzenia się sieci pojęciowej, czym zajmiemy się
w dalszej części rozważań. Innym przykładem konotacyjności jest przenoszenie
pojęć do innego kontekstu semantycznego. Jeżeli jakieś pojęcie powstało
w danym otoczeniu pojęciowym (dajmy na to w języku potocznym) i następnie,
z powodu pewnych analogii w „sytuacji pojęciowej", przenosimy je
w inne otoczenie, najczęściej pod tą samą nazwą językową, to
otrzymujemy w zasadzie inne pojęcie.
Jednakże, wspólna nazwa prowadzi często do utożsamiania
tych pojęć i stwarzania pozornych problemów. W dalszej części tej pracy
dyskutowane jest znane, a w gruncie rzeczy bezsensowne pytanie: czy matematyka
jest odkrywana, czy tworzona. Konotacyjność warunkuje także cechę
zwrotności; na dobrą sprawę wszystkie cechy sieci pojęciowej można, bardziej
lub mniej bezpośrednio, wyprowadzić z pozostałych, co jest — na innym
poziomie — także wyrazem konotacyjności pojęć (cecha konotacyjności
splata się tu nierozerwalnie z cechą zwrotności). Im bardziej zagęszczona
jest w danym „regionie" sieć pojęciowa, im bogatsze są relacje między
pojęciami, tym łatwiej ulegają wbudowaniu czy utworzeniu nowe pojęcia
(sprzężenie zwrotne dodatnie). Również
pojęcia są uważane za tym bardziej istotne, „prawdziwe",
dookreślone, niepodważalne, oczywiste, im silniej są uwikłane w
relacje z innymi pojęciami. Dlatego np. każda religia to coś więcej poza prostym stwierdzeniem Boga, Celu czy Nadziei. Każda ma
swoją obudowę mitologiczną,
która zarówno ugruntowuje pojęcie Boga, jak też poszerza Jego łączność
ze światem materialnym. W obrębie systemu pojęć Bóg tym bardziej istnieje,
im więcej wiąże Go z „rzeczywistością".
Aby unaocznić konotacyjność
pojęć, wystarczy przeprowadzić na sobie małą
obserwację psychologiczną. Należy wybrać jakieś pojęcie (im bardziej abstrakcyjne,
tym łatwiej będzie osiągnąć omawiany efekt) i silnie skoncentrować
się na nim, na jego znaczeniu. Po pewnym czasie istota tego znaczenia zacznie
się zatracać w naszej świadomości, będzie ono scedowane na pojęcia sąsiednie
w sieci pojęciowej, na których się akurat nie koncentrujemy. W końcu
pozostaniemy z pustą nazwą językową, której nie będziemy zdolni chwilowo
przypisać żadnego znaczenia. Jest to zjawisko analogiczne do analizy
logicznej nazw językowych.
Ograniczenia
w badaniu sieci pojęciowej są w pewnej mierze analogiczne do zasady
nieoznaczoności Heisenberga. Im więcej mianowicie przyłożymy „energii
analitycznej", tzn. im więcej pojęć zastąpimy przez definicje złożone
z innych pojęć, tym mniej pozostałe pojęcia będą dookreślone (a więc
„zlokalizowane znaczeniowo"). Wraz z eliminacją pewnej liczby pojęć
maleje bowiem liczba relacji konotacyjnych pojęć istniejących.
Nie są to więc już te same
pojęcia. Każda konsekwentnie prowadzona analiza sieci pojęciowej doprowadzi
do pustki pojęciowej. Metody analityczne, między innymi metoda deskrypcji Russella czy program Wittgenstein'a
„nadawania jasności zdaniom", nie mówiąc już o neopozytywistach,
zostały opracowane w założeniu o
absolutyzm znaczeń (będzie dyskutowany poniżej). Nie uwzględniały więc faktu,
że znaczenia pojęć (a więc ich tożsamość) nie są autonomiczne,
lecz zależą od pojęć je otaczających. Analiza pojęciowa jest dobra na małą
skalę w celu likwidacji „przerostu pojęciowego" oraz pojęć
„lokalnie bezsensownych"
(zgodnie z cechą zwrotności globalnie wszystkie pojęcia są bezsensowne),
przede wszystkim w filozofii, ale stosowana konsekwentnie prowadzi do
„desemantyzacji" całej sieci pojęciowej.
Jeżeli sieć
pojęciową potraktujemy jako pewnego rodzaju tworzywo, to
całość, która jest z tego tworzywa zbudowana nazwiemy kryształem pojęć.
Jego struktura nie jest oczywiście jednorodna. Sieć pojęciowa
tworzy w obrębie
kryształu pojęć pewne częściowo wyodrębnione regiony — mapy pojęciowe
(nazwa została zaczerpnięta z geometrii różniczkowej, gdzie mapy pokrywają
zakrzywioną przestrzeń, tak jak mapy pojęciowe — ogół dostępnych
fenomenów). I znowuż — wyodrębnienie map nie jest ostre ani absolutne, przechodzą one ciągle jedne w drugie. Mapy to po
prostu obszary kryształu
pojęć o względnie większym zagęszczeniu i dookreśleniu pojęć, o ściślejszych
interrelacjach pomiędzy pojęciami w obrębie mapy niż pomiędzy mapami. Jeżeli odwołamy się do analogii z rzeźbą
terenu, to mapy pojęciowe byłyby
pasmami wzgórz oddzielonymi od siebie szerszymi dolinami niż pojedyncze
wzgórza (pojęcia), przy oczywiście nadal zachowanej ciągłości krajobrazu.
Kontynuując tę analogię, można stwierdzić pewną hierarchię wielkości
map, tak jak pasma wzgórz łączą się w większe kompleksy, a te w całe
krainy geograficzne. W
obu jednak przypadkach zarówno narzucona hierarchia, jak i
podziały w obrębie niej dokonane są całkowicie arbitralne. Mogą one ułatwić
opis danej struktury (geograficznej czy pojęciowej),
ale nie powinny być traktowane jako
dowód istnienia jakichś absolutnych kategorii. Aby zakreślić granice
analogii, trzeba jednak przypomnieć, że o ile struktura krajobrazu jest tworem
trójwymiarowym, to wymiarowości sieci pojęciowej nic ma sensu określać.
Jako przykłady map pojęciowych możemy podać sferę życia codziennego,
naukę, religię, estetykę. W skład mapy nauki wchodzą mapy jej dyscyplin,
ścisłych i humanistycznych. W obrębie każdej z map pojęcia są ze sobą
uwikłane w ściślejsze relacje niż z pojęciami z innych map. Oczywiście
wiele pojęć wchodzi w skład wielu
map. Jednakże, ze względu na nieco odmienny kontekst znaczeniowy, są
to właściwie odmienne pojęcia kryjące się pod jedną nazwą
językową. Inną kategorią map są na przykład paradygmaty w nauce, które
dzielą „supermapę" nauki w sposób zupełnie inny, niż mapy jej
dyscyplin (tak jak jakiś
krajobraz można podzielić na różne wzgórza oraz, niezależnie,
na lasy i tereny bezleśne). Struktura mapy wygląda w ten sposób, że jej centrum
jest bardziej „zagęszczone", zawiera pojęcia bardziej dookreślone, natomiast
obrzeża zajmują pojęcia słabiej wyodrębnione, gorzej zdefiniowane
przez pojęcia sąsiednie. Jeżeli dana krawędź mapy sąsiaduje z inną mapą
(w tym miejscu analogie z trójwymiarową rzeźbą terenu mogą być bardzo mylące
— sąsiadowanie może się odbywać w ogromnej ilości wymiarów semantycznych),
to „dalej" zaczyna się znowu region o większym zagęszczeniu. Jeżeli
natomiast dane obrzeże nie sąsiaduje z żadną inną mapą, to pojęcia rozpływają
się tam stopniowo w pustce znaczeniowej. Przykładem takiego zjawiska
jest filozofia per se oraz niektóre dziedziny fizyki; kwestia ta będzie
omówiona dokładniej w dalszej części tej pracy. Mapy kontaktując się ze
sobą przechodzą jedne w drugie płynnie;
w szczególności w krysztale pojęć nie mogą
istnieć dwie mapy niebędące ze sobą, pośrednio lub bezpośrednio, w
styczności. W obszarze kontaktu następuje „uzgadnianie" map (termin również
zaczerpnięty z geometrii różniczkowej). Pewne pojęcia z różnych map o nieco
innym otoczeniu pojęciowym w każdej z nich są ze sobą „utożsamiane",
przez co da się przetłumaczyć na siebie
fragmenty map leżące poza obszarem styku.
Ale ponieważ owo „utożsamienie" jest z konieczności pewnym przybliżeniem
(utożsamiane pojęcia nie są w pełni identyczne), więc w miarę dobrze
dadzą się na siebie przełożyć tylko fragmenty map leżące blisko styku. Im
dalej od niego, tym „tłumaczenie" staje się mniej dokładne, aby w końcu
w dużej mierze stracić swą
prawomocność. Efekty „utożsamienia" są też tym gorsze,
im dalej leżą od siebie mapy, których pojęcia są utożsamiane. Jako przykład
służyć może cytowane już pytanie: czy matematyka jest tworzona, czy
odkrywana. Utożsamienie pojęć z życia potocznego i matematyki prowadzi
do sytuacji bezsensownych, jeżeli na przykład przenosimy całe otoczenie pojęciowe
danego pojęcia z życia codziennego do mapy pojęciowej matematyki.
Zagadnienie to jest rozwinięte w dalszej części pracy.
1 2 3 4 Dalej..
« Absolut - odniesienie urojone (Publikacja: 30-10-2004 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3722 |
|