|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Irreligia
Modlitwa - tak czy nie? Autor tekstu: Maciej Sosnowski
"O cokolwiek prosić mnie będziecie w modlitwie — stanie się Wam; tylko wierzcie, że otrzymacie"
Ewangelia wg Mateusza
Moja babcia , która dożyła sędziwego wieku, przez całe swoje niełatwe
życie hołdowała zasadzie „ora et labora" /módl się i pracuj/. Jej ciężki
żywot przypadł na lata końca XIX wieku aż do roku 1980, kiedy oddała ducha
Panu. Zawsze mawiała, że dzięki bożej opatrzności, pomimo wielu zasadzek i nieszczęść jakich nie szczędził jej los, dotrwała do późnej starości. Głównie
dzięki wierze i modlitwie. Modliła się często i długo, wiele godzin spędzając
już to w kościele, już przed domowym ołtarzykiem, skleconym z kilku świec,
świętych obrazków, różańca itp. Według mojej babci to szczere modlitwy
sprawiały, że wyszła cało z pożogi wojennej, przetrwała biedę i lata
komunizmu, oparła się pokusom technicyzacji — a więc wszystkim zamysłom
szatana, który omamił współczesną ludzkość... Czy modlitwa pomaga? Czy w ogóle jest sens prosić i dziękować, padać na
kolana, kajać się przed Najwyższym, powierzając mu swój los? Istnieje taki
angielski dowcip o tym jak jeden facet miał pecha do piorunów. Te wredne wyładowania
zawsze trafiały jego biedną osobę. Po każdorazowym rażeniu, facet klepał
do Boga modlitwy dziękczynne za zesłanie anioła, który ocalał mu życie.
Niestety, ani razu nasz naelektryzowany bohater nie zadał sobie podstawowego
pytania: kto zesłał piorun?
Obawa przed zadawaniem banalnych pytań, oczywistych a jednocześnie krępujących
nasze wyobrażenia o Absolucie, jest godna pożałowania. Ani moja babcia /skądinąd
wspaniała i wrażliwa kobieta/, ani ów napiętnowany przez burze — nie usiłowali
odpowiedzieć sobie na pytanie czy jeśli nie używaliby modłów ich życie
wyglądałoby inaczej. Tradycja głęboko utkwiona w podświadomości pokoleń
jest równie trudno wykorzenialna jak strach przed prawdą. Ktoś kiedyś
stwierdził, że 90% ludzi nie myśli… Śmiem twierdzić, iż wiara w jakąkolwiek
moc modlitwy jest smutną i bardzo starą pozostałością po pierwotnym strachu
przed przyszłością u naszych poprzedników — zarówno homo sapiens, jak i dalekich kuzynów, jeszcze z jaskiń. Za oddawaniem czci bóstwom szła w parze modlitwa o wszystko: o deszcz, o słońce, o powodzenie na polowaniu, o zdrowie, dobrą żonę czy męża, dobrze przyrządzoną potrawę. To właśnie
tradycja naszych przodków, którzy bali się własnego cienia, doprowadziła do
słów Jezusa o „potędze" modlitwy. /W końcu trzeba było ludowi coś obiecać;
jakiż to Bóg, który nie nagradza wiernych wyznawców?/
Jak to właściwie jest z tą modlitwą? Wierzący mówią tak: „Jeśli Bóg
zechce to się stanie, jeśli nie — to nie." Co nam to przypomina? Oczywiście
najprostszy przykład rachunku prawdopodobieństwa: szansa jeden do dwóch. Albo
albo. Modlimy się i dostajemy; Bóg jest wielki! Modlimy się i mamy guzik z pętelką;
Bóg tak chciał, uszanujmy jego wolę. A czy gdybyśmy w ogóle nie dokonywali
żadnych transakcji z Niebieskim Dyrektorem to czy szanse nie byłyby takie
same? Oczywiście tak!
Perfidni autorzy niewybrednej literatury /pochodzący głównie z USA/
traktującej o rzekomych nieograniczonych mocach naszych umysłów, twierdzą,
że wystarczy niezachwiana wiara w sukces a wszystko stanie się możliwe /wg
niektórych nawet cielesna nieśmiertelność!/. Rozpościerają przed
czytelnikami różnorakie korzyści i perspektywy, proponują odpowiednie
techniki — kupczą cudami niczym straganiarz kiszoną kapustą. Oczywiście człowiek
myślący natychmiast poczuje ostrą woń kapusty i będzie wiedział, że jest
mocno ukiszona. Ale dla wielu milionów słabych dusz — jak mawiał Carl Sagan -
będzie to bodaj namiastką szczęścia, słodkim złudzeniem, że może
jednak…
Jeżeli ani cudowne techniki nie odnoszą skutków /no bo jakim „cudem"?/
ani długotrwałe modlitwy, pielgrzymki i czort wie jakie jeszcze gusła i zaklęcia — winien jest sam zainteresowany. Dlaczego? Bo nie uwierzył! Bez wiary nic się
nie wskóra! Trzeba się modlić, wierzyć i basta! Nie wierzysz toś kiep i miłosierny
Bóg ma twoje prośby i całą zacną osobę w poważaniu… Rozbrajająca jest
naiwność ludzi, gdy stwierdzają: „Prosiłem/am/ Najwyższego o zdrowie, ale
widać taka jego wola, że mam chorować". Albo: „Mam dość życia. Już
istnieję na tym świecie dziewięćdziesiąt lat — może dobry Bóg mnie wysłucha i zabierze do siebie? Co wieczór się o to modlę". Lub też: „Dałam na mszę w intencji egzaminów na studia. Może się uda i się dostanę?" I tak
dalej....
W każdym z tych przypadków nie ma innej alternatywy, jak tylko TAK lub NIE.
Jak w rzucie monetą — orzełek lub reszka. Najrozsądniejszym wyjściem byłoby
więc zrezygnowanie z czołobitności bóstwu i wzięcie spraw w swoje ręce.
Pewnie, że nie znamy przyszłości. Nasze życie to hazard! Dziś idę spać
radosny i bez trosk a jutro może mnie zmiażdżyć dziesięciotonowy TIR. I choćbym
stracił na modlitwach setki godzin to i tak nie mam wpływu na zdarzenia, poza
tym co sam mogę nakreślić i próbować zrealizować. Dla inteligentnego człowieka
nie powinno być problemem jak uprosić siły ponadludzkie o brak cierpień,
lecz samemu starać się spowodować, by tych cierpień było jak najmniej.
Zdaję sobie sprawę, że wielu zwolenników modlitwy /tak zresztą jak i żarliwych
wyznawców kreacjonizmu/ nigdy się ze mną nie zgodzi, głównie dlatego, iż „sami
niejednokrotnie doświadczyli bożej woli"… W porządku. Tylko, na litość
boską, przyznajcie rację, że efekt modlitwy i rachunek prawdopodobieństwa to
jedno...
« Irreligia (Publikacja: 07-11-2004 Ostatnia zmiana: 26-02-2006)
Maciej SosnowskiAktor, autor tekstów. Współpracownik m. in. Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, Teatru Komedia we Wrocławiu, Teatru Arka we Wrocławiu. Wystąpił w ponad dwudziestu produkcjach filmowych, w latach 90-ch współpracował z "Podwieczorkiem przy mikrofonie" w Warszawie, gdzie występował jako parodysta i monologista, tam napisał kilka monologów dla Hanki Bielickiej. Dla Teatru Arka stworzył kilka scenariuszy spektakli (m. in. "Przygody małego M.", spektakl uhonorowany nagrodą specjalną na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży - Korczak 2012). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Myśli na Dzień Zmartwychwstania | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3748 |
|