|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Apokryfy NT
Baśniowy urok apokryfów [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Tom
drugi rozpoczynają apokryfy o Męce i Zmartwychwstaniu, a pierwszy z nich to krótka
Ewangelia Piotra /ta, która z odrzuconych apokryfów najdłużej ostała się w kanonie ksiąg natchnionych, bo jeszcze cały wiek/. Jest w niej jeden ciekawy
fragment mówiący o tym „Jak otwarło się niebo i dwu mężów zstąpiło
stamtąd odzianych wielkim blaskiem i zbliżyło się do grobu, a ów kamień który
zamykał wejście stoczywszy się sam odsunął się na bok, grób się otworzył i obydwaj młodzieńcy weszli doń. Gdy więc owi żołnierze ujrzeli to,
obudzili centuriona i starszych — oni bowiem tam byli pełniąc straż i gdy
opowiedzieli im to, co ujrzeli, zobaczyli znowu trzech mężów wychodzących z grobu: dwu podtrzymywało jednego, krzyż im towarzyszył, a głowy dwu sięgały
aż do nieba, podczas gdy głowa tego, który był przez nich prowadzony przewyższała
niebiosa".
Aby czytelnik nie myślał, iż Jezus był pochowany z krzyżem, w przypisach wyjaśniono, że krzyż jest personifikowany dlatego nawet „wydaje
głos" w dalszej części tej historii. Następna to Ewangelia Nikodema.
Zaczyna się od przesłuchania Jezusa przez Piłata. Posłano po niego kursora.
„W chwili gdy wchodził Jezus, chorążowie trzymali znaki, których szczyty
skłoniły się i oddały cześć Jezusowi. Gdy Żydzi zobaczyli to co się stało
/.../ zawołali głośno przeciw chorążym. Piłat mówi więc do Żydów:
"Nie zdumiewacie się, że szczyty znaków skłoniły się i oddały cześć
Jezusowi? Mówią Żydzi do Piłata: "Myśmy widzieli, jak chorążowie je skłonili i oddali mu cześć".
Ci, bronili się mówiąc: „Gdy trzymaliśmy znaki, ich szczyty same z siebie skłoniły się i oddały mu cześć". Mówi Piłat przełożonym
Synagogi i starszym ludu: „Wybierzcie wy mężów bardzo mocnych, którzy będą
trzymali znaki, a zobaczymy czy one się zegną." Wybrali więc starsi Żydów
dwunastu mężów bardzo silnych tak, aby po sześciu trzymali jeden znak i stanęli
naprzeciw trybunału namiestnika".
Piłat nakazał kursorowi wprowadzić Jezusa, a do tych którzy
poprzednio trzymali znaki, rzekł: „Zaprzysięgam na powodzenie cesarza, że
jeśli na wejście Jezusa nie zegną się znaki, poucinam wam głowy!".
Jak było do przewidzenia, gdy Jezus wszedł znaki jak na komendę
pochyliły się znowu i oddały mu cześć. Po tym incydencie Piłat się przeląkł,
ale starał się tego nie pokazywać po sobie. W dalszej części procesu Piłat
stara się usilnie zrozumieć pokrętną logikę oskarżeń kierowanych przez Żydów
przeciwko Jezusowi, lecz nie za bardzo mu się to udaje. W końcu daje za wygraną,
każe wszystkim wyjść, prócz dwunastu którzy nie atakowali tak napastliwie
Jezusa. „Mówi do nich Piłat: "Dlaczego oni chcą go zabić?" Mówią do
Piłata: „Nienawidzą go zazdrośni, że uzdrawia w szabat". Mówi Piłat:
„Za dobry czyn chcą go zabić?" Mówią mu: „Tak".
Po tym ich wyznaniu „pełen gniewu wyszedł Piłat z pretorium i mówi
do nich: "Weźcie go wy i osądźcie według waszego Prawa". Rzekli Żydzi
do Piłata: „Nie godzi nam się zabijać kogokolwiek". Rzekł Piłat: „Czy
tylko wam Bóg zakazał zabijać, a mnie nie?".
Trzeba przyznać, że ta odpowiedź udała się Piłatowi. Szkoda, że
widocznie nie znali jej sędziowie świeccy, którym inkwizytorzy kościelni
przekazywali oskarżonych w para religijnych procesach, w celu wykonania wyroków
śmierci /spalenie na stosie/. Ale to tylko taka luźna dygresja. Wracajmy do
tematu. To właśnie w tej Ewangelii też pada znane już z kanonicznych
Ewangelii pytanie. Lecz w przeciwieństwie do nich, Jezus udziela na nie
odpowiedzi. „Mówi doń Piłat: "Cóż to jest prawda?" Mówi doń Jezus:
„Prawda jest z nieba". Mówi Piłat: „Czyż nie ma prawdy na ziemi?" Mówi
Jezus do Piłata: „Patrz, jak ci co głoszą prawdę,
są sądzeni przez tych, którzy mają władzę na ziemi".
No, właśnie! Na tym polega odwieczny dylemat; czyja prawda jest ważniejsza:
ta z nieba czy ta z ziemi? Od tego przecież zależała wyższość jednej władzy
nad drugą. A do tego to się zawsze sprowadzało. Dlatego z prawdą /przez duże
P/ nie miało to raczej nic wspólnego. Znów odbiegam od tematu.
Piłat starał się uratować Jezusa mówiąc, iż nie może dopatrzyć
się w nim żadnej winy, ale Żydzi uparli się mówiąc, że według ich prawa
jest on winien i powinien umrzeć na krzyżu. Wtedy Piłat poddał się i rzekł
do Jezusa: „Lud twój zasądził cię jako króla, dlatego też rozkazałem
najpierw cię ubiczować, wedle rozkazu pobożnych cesarzy a następnie powiesić
na krzyżu, w ogrodzie, w którym cię zatrzymano: dwaj łotrzy Dysmas i Gestas
zostaną ukrzyżowani wraz z tobą". Co też się stało.
W dodatku do Ewangelii Nikodema opisano jak Judasz przyszedł do domu aby
przygotować sobie stryczek i powiesić się, lecz przedtem zwierzył się żonie,
iż niesprawiedliwie wydał łotrom Jezusa. Kiedy zmartwychwstanie on trzeciego
dnia, wtedy dopiero da im popalić /mówiąc współczesnym językiem/.
„Rzecze
mu na to jego żona: "Nie mów tego, ani nawet tak nie myśl. Tak jak ten
kogut pieczony na węglach nie może wydać głosu, tak i Jezus nie
zmartwychwstanie, jak mówisz". I natychmiast, skoro tylko wyrzekła te słowa,
kogut ów rozpostarł skrzydła i trzykroć zapiał. To jeszcze bardziej
przekonało Judasza i natychmiast wykonał pleciony stryczek, powiesił się i tak oddał ducha".
Tę Ewangelię kończą „żale Maryi" /fragmenty/:
„Wtedy
Matka Boża stanęła i spojrzawszy zawołała głosem wielkim: /.../ "Opłakuję
cię synu, bo niesprawiedliwie cierpisz, bo przewrotni Żydzi wydali cię na
gorzką śmierć. Co uczynię bez ciebie, synu? Jak będę żyła bez ciebie?
Gdzie są twoi uczniowie, którzy chwalili się, że umrą z tobą? Gdzie są
ci, których uzdrowiłeś? Dlaczego nie znalazł się nikt, aby ci pomóc?"
Potem zwróciwszy się do krzyża rzekła: „Nachyl się krzyżu tak, abym mogła
objąć i ucałować mojego syna, którego swymi piersiami wykarmiłam w sposób
niezwykły, boć męża nie znałam. Nachyl się krzyżu, bo chcę uściskać
syna. Nachyl się krzyżu, abym mogła jako matka połączyć się z synem". Słyszeli
to Żydzi, przyszli i daleko odegnali ją, niewiasty i Jana.
Powstała, a biegnąc jak lwica z pola, rwała swe szaty; a choć spoglądała w niebo, zwróciła się do Żydów mówiąc: /.../ „O biada, biada, najsłodszy
mój synu, światło moich oczu i królu wszechrzeczy; o biada, biada, jakże
zniosę oglądanie ciebie wiszącego na krzyżu? O biada, biada, czy to jest owa
dobra nowina Gabrielu? /.../ Nuże słuchajcie ludy różnych pokoleń i języków,
jak niesprawiedliwą śmierć ponosi syn mój!" /.../ I znowu biła się w piersi i wylewała łzy ciężko wzdychając i mówiła: /.../ „Biada!" I rzekła do archanioła: „O Gabrielu, gdzież ty jesteś, abym mogła wejść z tobą w spór? Gdzież to pozdrowienie "Wesel się", które wyrzekłeś?
Czemuś mi wtedy nie powiedział o niezmiernych męczarniach, które czekają
najsłodszego i najmilszego syna i o niesprawiedliwej śmierci jednorodzonego?
Czemu nie powiedziałeś mi o niewypowiedzianej męce mej duszy z powodu umiłowanego
syna? Czemu nie powiedziałeś mi o rozdzierającym serce i pełnym męki
oddzieleniu od najbiedniejszego syna mojego i o utracie oczu ociemniałych od płaczu?
Czemu mi wtedy nie powiedziałeś o podstępnym wydaniu syna mojego przez
zdradliwego i niegodziwego Judasza, ucznia i zdrajcę? /.../ I jak pokażę się
ludziom? /.../ I co o mnie będą mówili między sobą? /.../ Obym, o synu mój, i ja umarła z tobą! Błagam cię, niech przyjdzie archanioł Gabriel, który
przekazał mi niegdyś pierwszą radość, i oby dusza moja połączyła się z tobą".
I co powiecie na to? Zaskoczenie, nieprawdaż? Przynajmniej tu widać w Maryi jakieś czysto ludzkie, matczyne uczucia, budzące do niej sympatię każdego
rodzica. Nie jest tu ona przedstawiona taka zimna i bezosobowa marionetka jak w Ewangeliach kanonicznych. Tu się Maryja jawi jako żywy i cierpiący, a więc
prawdziwy człowiek. Następny apokryf to „Zstąpienie do Otchłani", w którym
Piekło rozmawia z Szatanem, oczywiście na temat Jezusa:
„I
oto nagle Piekło zadrżało, i bramy śmierci i zasuwy się rozwarły, a żelazne
wrzeciądze zostały złamane i spadły na ziemię, i wszystko stanęło
otworem. A Szatan pozostał w środku i stał przerażony i zawstydzony, z nogami związanymi łańcuchem. I oto Pan Jezus Chrystus przychodząc w jasności
niebiańskiego światła, łagodny, wielki i pokorny, niosąc w ręku swym łańcuch
związał nim szyję Szatanowi, i znowu wiążąc mu z tyłu ręce rzucił go na
wznak w podziemiu, i swoją świętą stopę postawił mu na gardle ze słowami:
"Przez wszystkie wieki wiele złego uczyniłeś, żadną miarą nie spocząłeś:
dzisiaj wydaję cię na ogień wieczny". I przywoławszy zaraz Piekło rozkazał
mu: „Zabierz tego najgorszego niegodziwca i strzeż go aż do dnia, do którego
ci nakażę". A Piekło zabrawszy go spod stóp Pańskich pogrążyło się z nim w głębokiej przepaści. /.../ Wtedy wszyscy święci oddając mu cześć
zawołali: „Błogosławiony który przychodzi w imię pańskie, Pan Bóg zajaśniał
nad nami. Amen przez wszystkie wieki. Alleluja na wieki wieków: chwała, cześć,
moc i sława, ponieważ nawiedzając nas przybyłeś z wysokości". I śpiewali
ustawicznie „Alleluja", i ciesząc się z objawienia tej chwały gromadzili
się wokół rąk Pana. Wówczas Zbawiciel, dowiadując się o wszystkich,
skarcił Piekło, część przebywających tam strącił do przepaści, a część
zabrał ze sobą do nieba".
Jednym z ostatnich utworów dopełniających cykl Piłata, to „Raport
Piłata"; „wysłany do Augusta cesarza, który mieszka w Rzymie". Pisze on w nim wpierw o naciskach jakie na nim wywierano, aby skazał Jezusa na śmierć, a potem opisuje:
„A
gdy go ukrzyżowano, ciemności zapadły na cały zamieszkały świat: słońce
zaćmiło się pośrodku dnia, a gwiazdy jaśniały ale nie wydawały blasku,
księżyc stracił jasność i stał się jakby pokryty krwią; świat podziemia
został wchłonięty, a gdy się to działo, znikło z oczu to, co jest nazwane
przez Żydów święte świętych świątyni i ujrzano jak wśród huku piorunów
rozwarła się czeluść ziemi. /.../ Strach spowodowany trzęsieniem ziemi trwał
od godziny szóstej Dnia Przygotowania aż do godziny dziewiątej. A gdy zapadł
zmierzch pierwszego dnia tygodnia /szabatu/ rozległ się z nieba huk, a niebo
stało się siedmiokroć jaśniejsze niż każdego dnia. O trzeciej godzinie
ujrzano słońce, a nigdy nie błyszczało ono jaśniej oświecając całe
niebo. /.../ A czeluść ziemi była jakby bez dna, ogromna, zdawało się więc,
że same fundamenty ziemi mieszały się z wołającymi w niebiosach i chodzącymi w swym ciele pośrodku tych którzy powstali z martwych. /.../ Przez całą noc
nie zgasło jaśniejące światło. Liczni Żydzi zginęli wchłonięci przez
czeluść ziemi, tak że wielu spośród tych, którzy występowali przeciw
Chrystusowi, nazajutrz nie znaleziono. /.../ W samej Jerozolimie nie pozostała
nawet jedna synagoga Żydów, wszystkie bowiem w tej klęsce stały się
niewidzialne".
Natomiast w apokryfie „Wydanie Piłata" tak napisano:
„Wtedy
cesarz przepełniony gniewem wysłał żołnierzy i nakazał przywieść Piłata
skutego w kajdany. /.../ I rzekł do niego cesarz: "Jak odważyłeś się
zrobić coś podobnego, bezbożniku, choć widziałeś tak wiele cudów dziejących
się ze względu na tego męża? Ośmieliwszy się na dokonanie takiego zła,
zgubiłeś cały świat". Piłat oczywiście bronił się nieskładnie, nie
mogąc niestety powołać się na historię religii, z której to wynika
niezbicie, że było akurat odwrotnie: swoim zachowaniem /tak samo zresztą jak i Judasz/ przyczynił się do zbawienia
świata! No, ale prócz Boga mógł wtedy o tym wiedzieć? Wracając do tematu;
„Gdy
to powiedział cesarz i gdy wypowiedział imię Chrystusa, cały tłum bogów
runął i stał się jako proch tam, gdzie siedział Cezar z senatem. A cały
lud, który stał wokół Cezara, zadrżał z powodu powiedzianego słowa i z
powodu upadku swoich bogów. /.../ I znowu postanowił cesarz przesłuchać Piłata i nakazał jednemu ze znakomitych dworzan imieniem Albin ściąć głowę Piłatowi,
mówiąc: "Jak ten podniósł swe ręce na męża sprawiedliwego zwanego
Chrystusem, zginie on podobnie, bez nadziei ocalenia".
Ponieważ przed śmiercią Piłat się nawrócił i zaczął modlić się
do Jezusa, zaraz został pośmiertnie nagrodzony; „I prefekt uciął głowę
Piłata, a anioł Pański wziął ją. Gdy żona jego, Prokla, ujrzała, że
przyszedł anioł i że wziął jego głowę, została przepełniona radością i natychmiast oddała ducha i pogrzebano ją wraz z mężem".
Następny to „List Tyberiusza do Piłata", w którym czyni mu
wyrzuty:
„Jak
mogłeś pozwolić na to, by On niewinnie został ukrzyżowany? Jeśli Go nie
przyjęliście jako Boga, mogliście Go przynajmniej docenić jako lekarza!"
Trafne spostrzeżenie, nieprawdaż? I jakie racjonalne podejście do problemu,
tylko pozazdrościć! W dalszej części tego apokryfu opisano, iż z rozkazu — dekretu cesarza Augusta „aby całe plemię Żydów zostało wydane na śmierć
od miecza, a Piłata jako więźnia do osądzenia przyprowadzono do Rzymu. /.../
Gdy więc przybył Rahab wraz z żołnierzami i wykonał rozkaz, wybił mieczem
wszystkich mężów spośród Żydów, a ich nieczyste małżonki zostały zgwałcone
przez pogan, i zrodziła się z nich i powstała ohyda ich ojca, którym był
Szatan. /.../ I stało się, że skoro przepływali obok jednej wyspy o nazwie
Kreta, gwałtownie i w sposób straszny umarł Kajfasz. Wzięli go więc aby
pochować, ale ziemia nie chciała go za nic przyjąć, lecz wyrzucała jego ciało.
Gdy to zobaczył cały tłum, chwycili za kamienie w swe ręce, i rzucali nań, i tak go pogrzebali. /.../ A Annasza owinięto w skórę wołową, a gdy ona schła
na słońcu udusiła go tak, że wnętrzności wyszły mu ustami i tak gwałtownie
oddał swe podłe życie. Wszystkich innych Żydów aresztowanych też wydano na
śmierć i zabito mieczem, tylko Archelusa, syna najgorszego Heroda i jego wspólnika
Filipa wbito na pal".
Co ciekawe, iż w tym tekście Piłat ponosi śmierć od strzały
wystrzelonej z łuku przez cesarza, który celował w łanię, „ale strzała
przeszła przez wejście do jaskini i zabiła Piłata".
W apokryfie „Śmierć Piłata" jest opisana historia jak doszło do
powstania tzw. „chusty Weroniki"; pewna kobieta o tym imieniu tak to
relacjonuje:
„Gdy
Pan mój nauczając wędrował, a mnie było bardzo ciężko znosić Jego
oddalenie, chciałam, by mi namalowano Jego podobiznę, abym, gdy będę
pozbawiona Jego obecności, cieszyła się przynajmniej podobizna Jego postaci.
Gdy niosłam płótno malarzowi, aby na nim Go odmalował, spotkałam Pana, który
mię zapytał gdzie idę. Gdy powiedziałam przyczynę, wziął ode mnie materiał i oddał mi go z odbitym na nim obrazem Jego świętej twarzy". Jest tu też
opisana śmierć Piłata: „Po kilku dniach wydano wyrok na Piłata, aby zginął
śmiercią najpodlejszą. Gdy to Piłat usłyszał zabił się własnym nożem i taką śmiercią skończył życie". I co z tego, że inna niż w poprzednim
tekście? Liczą się wszak intencje autorów /czyli zamierzony cel/, a nie
fakty historyczne.
Natomiast w apokryfie „Zemsta Zbawiciela" opisano jak to Wespazjan i Tytus zgładzili nieprzyjaciół Jezusa; kiedy otoczyli miasto i po siedmiu
latach zapanował tam głód jego obrońcy „wydobyli swoje miecze,
poprzebijali się, i zginęło spośród nich dwanaście tysięcy ludzi. Wtedy
wielki fetor zaczął rozchodzić się po owym mieście z ciał tych pomarłych. I przestraszyli się śmiertelnie królowie, nie mogąc znieść fetoru ani też
pogrzebać ciał, ani wyrzucić ich za miasto. Mówili między sobą: "Co
zrobić? My właśnie wydaliśmy Chrystusa na śmierć, a obecnie jesteśmy na
śmierć przeznaczeni. Pochylmy nasze głowy i wydajmy Rzymianom klucze miasta,
gdyż Bóg nas wydał na śmierć". /.../ Tytus i Wespazjan pochwycili ich; część z nich ukamienowali, część powiesili na drzewach nogami do góry, a głowami w dół i poprzebijali ich lancami, innych zaś posprzedawali, a innych
podzielili między sobą. I uczynili cztery części, tak jak oni podzielili
szaty Pana. I rzekli: „Za trzydzieści srebrników sprzedali Chrystusa, a my
za jednego denara sprzedamy ich trzydziestu". I tak uczynili. I gdy tego
dokonali, zajęli wszystkie ziemie Judei i Jerozolimy".
W „Opowiadaniu Józefa z Arymatei" Jezus mówi do łotra Demasa /to
ten, który wisiał po jego prawej stronie, ten dobry/; „Rzekł do łotra:
"Odszedłszy powiedz Cherubinom i Mocom, które zataczając koła ogniste
mieczem strzegą raju, od czasu gdy Adam, praojciec, który żył w raju, dokonał
przestępstwa i nie przestrzegał moich przykazań i wypędziłem go stamtąd.
Nikt z pierwszych ludzi nie ujrzy raju, aż przyjdę po raz drugi sądzić żywych i umarłych; to napisałem ja, Jezus Chrystus, Syn Boży, który zstąpiłem z wysokości niebios wyszedłszy w sposób niepodzielny z łona niewidzialnego
Ojca i zstąpiłem na świat, aby się wcielić i być przybity gwoździami do
krzyża, aby zbawić Adama, którego przecież stworzyłem. /.../ Pragnę i rozkazuję, aby wszedł ten oto ukrzyżowany wraz ze mną, ze względu na mnie
otrzymał odpuszczenie grzechów i przyoblekłszy się w nieśmiertelne ciało
wszedł do raju i zamieszkał tam, gdzie dotąd nikt nie mógł zamieszkać".
A kończy się owo opowiadanie tak: „Spisałem te rzeczy, które widziałem,
aby wszyscy uwierzyli w Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, Pana naszego; i żeby
nikt nie zachowywał Prawa Mojżeszowego /.../ Amen".
Z „Ewangelii Bartłomieja" dowiadujemy się, iż Jezus
jest tym, „który z trudnością mieści się w siedmiu niebach" /dwa razy
to podkreślono/. W pewnym miejscu Maryja w rozmowie z apostołami, niechcący
zdradza im bożą tajemnicę:
„Gdy
ona to mówiła, wyszedł ogień z jej ust, który omalże nie spalił świata.
Ale w tej chwili zjawił się Jezus, który powiedział do Maryi: "Nie
objawiaj tej tajemnicy, bo w przeciwnym razie zginie dzisiaj całe
stworzenie". A apostołowie przestraszyli się, że Pan rozgniewał się na
nich. /.../ Powiedział więc do nich Jezus: „Pytajcie, cokolwiek chcecie, a wszystko wam wyjawię. Bo za siedem dnia idę do Ojca, i w tej postaci nie
ujrzycie mnie już więcej". A oni powiedzieli: „Panie, pokaż nam
wszystko, tak jak nam obiecałeś". Jezus odpowiedział: „Nie powinniście
widzieć piekła. Ale skoro chcecie, chodźcie ze mną, a zobaczycie". /.../
Skinął na aniołów Zachodu i ziemia została odwinięta jak zwój papirusu i przed ich oczyma odsłoniło się piekło. Gdy zobaczyli to apostołowie, upadli
na swoje oblicza. Jezus podniósł ich mówiąc: „Czy nie mówiłem wam, że
byłoby lepiej, byście nie oglądali piekła?". /.../ Gdy Jezus znowu się
ukazał, powiedział do niego Bartłomiej: „Panie, pokaż nam nieprzyjaciela
ludzi, abyśmy zobaczyli jak on wygląda i co jest jego dziełem, że nawet
ciebie nie oszczędził, lecz sprawił, że zawisłeś na krzyżu". Wtedy
spojrzał Jezus na niego i powiedział: „O ty, twardego serca! Zuchwalcze!
Prosisz o to czego nie możesz oglądać".
Gdy Bartłomiej upadł do stóp Jezusa przerażony swa śmiałością,
„Jezus podniósł go i zapytał: "Chcesz więc widzieć nieprzyjaciela
ludzkości? Powiadam ci, że gdy go zobaczysz, nie tylko ty, lecz z tobą
wszyscy apostołowie i Maryja upadniecie na twarz i staniecie się jak
martwi". Ale wszyscy powiedzieli: „Panie, chcemy go zobaczyć". On
sprowadził ich z góry Oliwnej i rzuciwszy groźne spojrzenie aniołom piekła
dał znak Michałowi, że powinien uderzyć w trąby. Gdy Michał to uczynił,
wyszedł Beliar, trzymany przez pięciuset sześćdziesięciu aniołów i związany
ognistymi łańcuchami. Był on 1600 łokci wysoki i 40 łokci szeroki. Jego
oblicze było jak błyskawica, ale oczy miał ciemne, a jego nozdrzy wydobywał
się śmierdzący dym. Jego usta były jak otwarta paszcza. Skoro tylko
zobaczyli to apostołowie, upadli twarzą na ziemię i wyglądali jak martwi.
Ale Jezus przybliżył się, podniósł apostołów i dodał im mocy. Następnie
powiedział do Bartłomieja: „Zbliż się do niego i postaw swoją stopę na
jego karku i zapytaj go o jego dzieła".
Bartłomiej wzdragał się przed tym przerażony nie na żarty, ale Jezus
nieubłaganie nalegał. Więc „Bartłomiej uczynił znak krzyża i pomodlił
się do Jezusa, a zewsząd spadł ogień, także szaty jego zaczęły się palić.
Mówi Jezus Bartłomiejowi: "Tak jak ci powiedziałem, wejdź mu na kark, abyś
mógł go pytać o jego moc". Bartłomiej wszedł mu na kark; był zaś
zakryty aż do uszu".
W dalszej części okiełznany już Beliar wyjawia Bartłomiejowi i obecnym tam apostołom z Maryją i Jezusem, swoją genealogię, jak i pozostałych
archaniołów i aniołów: „Najpierw nazywałem się Satanael, co znaczy Anioł
Boga. Gdy jednak nie chciałem uznać obrazu Boga, zostałem nazwany Szatanem,
co znaczy Anioł piekła". /.../ „Ja byłem nazywany pierwszym z aniołów,
bowiem gdy Bóg stworzył niebo, wziął garść ognia i utworzył najpierw
mnie, na drugim miejscu Michała, jako trzeciego — Gabriela, jako czwartego — Rafała, na piątym miejscu Uriela, na szóstym Satanaela i innych sześć
tysięcy aniołów, których imion nie mogę wymienić".
Wynika z powyższego, że Satanaela Bóg stworzył dwa razy; na pierwszym i na szóstym miejscu. Ale nic to, jedźmy dalej:
„Dwaj
zaś aniołowie zemsty to ci, którzy stoją obok tronu Bożego; ci zostali
stworzeni jako pierwsi" /to kto w końcu został stworzony jako pierwszy?/.
„Po
nich zostało stworzone całe mnóstwo aniołów: w pierwszym niebie znajduje się
sto miriad, w drugim niebie jest sto miriad, w trzecim niebie jest sto miriad, w czwartym niebie sto miriad, w piątym niebie sto miriad, w szóstym niebie sto
miriad. /.../ Istnieją jeszcze cztery anioły: jeden jest nad wiatrem północnym i nazywa się Broil; ma w swojej ręce laskę z ognia i sprawia, że maleje siła
wiatru, żeby nie wyschła ziemia. Inny anioł jest nad Północą; imię jego — Elbista. Etalfatha jest nad Północnym Wschodem, trzyma w ręku rózgi z ognia i pochodnie gorejące, aby ogrzewać z zimna, by ziemia nie wyschła i świat
nie zginął. Cedor jest nad Południem, aby słońce nie poruszyło ziemi; łagodzi
jego żar i gasi jego płomień wychodzący z jego ust, aby nie zapaliła się
ziemia. Innym anioł jest nad morzem i poskramia siłę fal. Więcej ci nie
powiem".
Następnie Bartłomiej już coraz odważniej wypytuje Beliara o to, w jaki sposób wywiera on swój zwodniczy i zgubny wpływ na ludzi, a ów szczegółowo
mu odpowiada, wymieniając wszystkie swoje „zasługi" w czynieniu zła na
ziemi. I tak na przykład mówi:
„Ja
wzbudzam uczucie pychy zamiast posłuszeństwa, zachęcam do pijaństwa zamiast
do trzeźwości. Ja wywołuję różne herezje, aby ludzie oddawali się rozpuście
za przyczyną bożków i odchodzili od Kościoła katolickiego". /teraz
przynajmniej już wiecie dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła katolickiego/.
W dalszej części Ewangelii apostoł Bartłomiej tak zwraca się do
Beliara:
„Diable
nieczysty, przysiągłeś, że mi wszystko powiesz, wyjaw więc, dlaczego zostałeś
zrzucony z nieba". Diabeł odpowiedział: "Gdy Bóg uczynił na swój obraz
ojca ludzkości — Adama, powiedział czterem aniołom, żeby sprowadzili ziemię z czterech stron świata i wodę z czterech rzek raju. Ja byłem na świecie w czterech rogach ziemi. Tam, gdzie mnie nie było, stworzony został człowiek
jako istota żywa i Bóg go pobłogosławił, bo był jego obrazem. Następnie
oddali mu cześć Michał, Gabriel i Uriel.
Gdy ja wróciłem ze świata, archanioł Michał powiedział mi: „Oddaj
cześć postaci, którą Bóg uczynił według swej woli". Zobaczyłem, że
został uformowany z prochu ziemi i rzekłem: „Jestem z wody i ognia i zostałem
stworzony wcześniej; nie oddam czci ziemskiej glinie". Michał powiedział mi
ponownie: „Oddaj mu cześć, aby Bóg nie rozgniewał się na ciebie". Ja
odrzekłem: „Pan nie będzie się gniewał na mnie, chociaż ustawię swój
tron naprzeciw Jego tronu". Wtedy rozgniewał się Pan na mnie, rozkazał
otworzyć katarakty nieba i zrzucił mnie na ziemię.
Gdy zostałem już zrzucony, zapytał Pan pozostałych podlegających mi
aniołów, czy chcą oddać cześć dziełu Jego rąk. Oni mu odpowiedzieli:
„Widzieliśmy, że nasz wódz nie oddał mu czci, więc i my nie uczcimy tego,
który jest niższy od nas". Wówczas zostali i oni razem ze mną zrzuceni na
ziemię. I spaliśmy przez czterdzieści lat. Gdy się przebudziłem, zobaczyłem
ich śpiących pode mną. Obudził ich Bóg zgodnie z moją wolą i poradził
mnie i im, w jaki sposób przekonywać człowieka, z powodu którego zostałem
zrzucony z nieba.
Otrzymawszy radę zrozumiałem, w jaki sposób mogę go uwieść. Wziąwszy w swe ręce liście z figi wytarłem pot na moich piersiach i pod moimi skrzydłami i wrzuciłem je do płynącej wody. Ewa pijąc tę wodę doznała pożądania
swego ciała; dała ją następnie swemu mężowi i wydało im się słodkim to,
co jest gorzkie, lecz z powodu wykroczenia nie wiedzieli, że popełniają
przestępstwo. Gdyby zaś nie pili tej wody, nie mógłbym ich przekonać ani
nie byłbym w stanie odnieść nad nimi zwycięstwa".
Zrozumieliście sens tego diabelskiego wyznania? Przyznał on w nim, iż
tak naprawdę działał z polecenia samego Boga, który poradził mu w jaki sposób
przekonywać człowieka. A kto jak nie sam jego stwórca zna najsłabsze jego
strony? Dlatego właśnie jest to takie skuteczne.
„Po
tym wszyscy apostołowie upadli na twarz u stóp Pana mówiąc: "Błogosławiony
jesteś, Panie, wielki i straszliwy, Stwórco wszystkiego, przez którego
wszystko się stało w niebie i na ziemi, który zechciałeś objawić sługom
twoim tę tajemnicę".
I dalej w tym stylu składali mu hołdy jeszcze przez czas dłuższy.
Jest tam też i taki fragment, mówiący, iż tych, którzy „wierzą w twój
święty Kościół katolicki, zawsze /będziesz/ wybawiać od zasadzek i nieprzyjaciół".
Jezus w równie długiej odpowiedzi mówi między innymi:
„Chciałem
cierpieć to wszystko od kapłanów żydowskich, by zbawić świat i uwolnić go
od złości przeklętego nieprzyjaciela, który chciał zgubić rodzaj ludzki,
tak jak sam jest zgubiony. /.../ Wy natomiast powinniście tak postępować, abyście
słusznie mogli być nazwani moimi uczniami i byście kroczyli moją drogą
/.../ Lecz ze względu na mnie wytrwajcie przez ten krótki czas, abyście królowali
ze mną w wieczności i zasiedli w królestwie Ojca mojego oraz sądzili dwanaście
pokoleń Izraela".
Czemu więc Żydzi mają być winni? Że wypełniali jego i jego Ojca wolę?
Dalej Jezus mówi o „oszczercach Kościoła katolickiego", a na pytanie Bartłomieja:
„Panie, co znaczy grzeszyć przeciwko Duchowi Świętemu?" Jezus mu
odpowiedział: „Ktokolwiek bluźniłby człowiekowi wiernie służącemu Bogu
Ojcu lub kto porzuciłby Kościół katolicki i poszedł za heretyckim, ten bluźni
przeciwko Duchowi Świętemu i nie otrzyma przebaczenia. /.../ Kto nie zabiega o zbawienie u Zbawcy, dopuszcza się ciężkiego grzechu. Ci, którzy pokładają
nadzieję w śmiertelnych ludziach, którzy nie dążą do Kościoła
katolickiego, nie doznają odpuszczenia grzechów".
W dalszej części Jezus tak stwierdza: „Ja znam myśli wszystkich,
zanim jeszcze zostaną one sformułowane i osądzam fałszywą miłość. /.../
Wy wszyscy apostołowie, których ja wybrałem, idźcie i nauczajcie! /.../ Ci
natomiast, którzy nie będą was słuchać ani tak postępować i nie zostaną
ochrzczeni, zostaną potępieni i pójdą w ogień wieczny".
W odpowiedzi na pytanie Bartłomieja o skutki grzechu cielesnego na Sądzie
Ostatecznym, Jezus tak odpowiada: „Jeśli zachowają czystość, będą
przestrzegać moich przykazań i oddadzą Kościołowi dziesięciny…" to będzie
wszystko w najlepszym porządku. I dodaje: „A gdyby była konieczność wzięcia
drugiej żony albo drugiego męża, wolno to zrobić, byleby tylko chodzili do
kościoła, dawali jałmużnę /.../ kapłana i bojącego się Boga niech
przyjmują ze czcią. Jak wam powiedziałem, niech oddają dziesięciny Kościołowi i niech czynią wszystko co słuszne, aby mogli podobać się Bogu. /.../ Kto
zachowa czystość i dziewictwo — czy to mężczyzna, czy kobieta — i będzie
doskonały w Kościele katolickim, ten będzie uważany za doskonałego w królestwie
niebieskim".
Teraz apostołowie prześcigają się w pochwałach Jezusa, wyliczając
jego zasługi dla ludzkości, a kończą tak: „Przez twoje święte przyjście i przez Maryję, dziewicę i królowę, sprowadziłeś teraz do królestwa
niebieskiego, które jest w twoim Kościele katolickim, będącym twoim ciałem i nazwanym przez ciebie oblubienicą twoją. Ty jesteś sędzią żywych i umarłych,
alleluja, alleluja".
Jezus obiecuje przygotować im królestwo niebieskie i życie wieczne za
wierną służbę, natomiast „tym, którzy we mnie nie wierzą i gardzą
przykazaniami — wieczną karę i ogień piekielny. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Pokój wam".
Nie pojęte jest, iż tej właśnie Ewangelii Kościół kat., nie włączył
do kanonu ksiąg najbardziej natchnionych! Niewiarygodne przeoczenie, albo diabeł
maczał w tym swe brudne paluchy. Drugi tom kończą apokryfy asumpcjonistyczne,
czyli te, które mówią o wniebowzięciu Maryi. Pierwszym z nich jest
"Transistus R". W nim to Maryja zwraca się takimi słowy do Jana teologa i ewangelisty /jak zaznaczono na wstępie/;
„Ojcze
Janie, nie potrzebuję niczego, co należy do tego świata, ale pojutrze opuszczę
to ciało. Proszę cię, Ojcze Janie, uczyń mi łaskę, zabezpiecz moje ciało,
złóż je do grobu, i strzeż go wraz ze swymi braćmi apostołami przed kapłanami.
Usłyszałam bowiem na własne uszy, jak mówili: "Jeśli znajdziemy jej ciało,
rzucimy je w ogień; z niej bowiem wyszedł ów zwodziciel".
Potem zażyczyła sobie by przekazał ludowi aby śpiewali psalmy,
wprowadziła go do komory gdzie znajdowała się palma dana jej przez anioła i poleciła by niósł ją na jej pogrzebie. Apostoł Jan odmówił: „Matko i siostro moja, Maryjo, nie mogę wziąć jej sam, gdy nie ma tu moich współbraci
apostołów, aby — gdy przyjdą — nie szemrali i nie powstał między nimi
spór. /.../ Potem wyszli obydwoje. A skoro oni wyszli z komory, oto nagle
zagrzmiało tak, że przelękli się ci, którzy tam byli. A skoro tylko
zagrzmiało, oto nagle apostołowie zostali przyniesieni na obłokach z krańców
ziemi przed drzwi domu Maryi. Byli oni w liczbie dwunastu i siedzieli na obłokach.
/.../ Pozdrowili się, bacznie się sobie przyglądali i zdumiewali się, jak to
się stało, że spotkali się razem".
Następnie jest wzruszający opis pożegnania Maryi przez apostołów.
Potem „około godziny trzeciej w dzień rozległ się potężny grzmot i rozlał
się zapach tak słodki, że z nadmiaru słodkiej woni wszyscy z wyjątkiem
trzech dziewic zapadli w sen. A to, że one czuwały, stało się dlatego, aby
one mogły świadczyć o zgonie Matki Pana i o jej chwale. I oto nagle pojawił
się Pan Jezus na chmurach wraz z niezliczonym tłumem świętych aniołów, i wszedł do komnaty, gdzie znajdowała się Maryja wraz z Michałem i Gabrielem, a aniołowie, którzy stali na zewnątrz, śpiewali hymn. /.../ Pan ją pozdrowił,
wziął świętą jej duszę, oddał w ręce Michała, a otoczył ją skórami,
których blask zaiste, był nie do opisania. My natomiast, apostołowie, ujrzeliśmy
duszę Maryi, którą przekazał w ręce Michała, a miała ona doskonałą formę
człowieczą, tyle że nie miała kształtu ani kobiety, ani mężczyzny, a jedynie była obdarzona podobieństwem wszelkiego ciała, a blask jej był
siedmiokroć większy od słońca".
W dalszej części jest opis jej pogrzebu, na którym nie obyło się bez
niemiłego incydentu: „A arcykapłani usłyszeli zgiełk i głosy śpiewających
hymny, wzburzyli się mówiąc: "Cóż to za zgiełk?" I rzekł im ktoś, że
Maryja opuściła ciało, a aniołowie śpiewają wokół niej hymny. I natychmiast szatan wszedł w nich i mówili: „Powstańmy, wyjdźmy, zabijmy
ich i spalmy ciało, które nosiło owego zwodziciela". I powstawszy wyszli z bronią i tarczami, aby ich zabić.
I natychmiast niewidzialni aniołowie uderzyli ich ślepotą, i oni
uderzali głowami o mury, bo nie widzieli gdzie idą, z wyjątkiem jednego
jedynego, który był pomiędzy nimi i skierował się na drogę ku wyjściu,
aby ujrzeć co się przydarzyło. A gdy zbliżył się do apostołów, ujrzał
jak nieśli uwieńczone mary wśród śpiewów i hymnów. Wtedy przepełniony
gniewem rzekł: „Oto jaką chwałę odbiera dziś przybytek tego, który obłupił
nasz lud". I zbliżył się z gniewem w sercu do mar, chcąc je obalić na
ziemię, i dotknął ich tam, gdzie znajdowała się palma, i natychmiast ręce
jego odcięte od łokci przylgnęły do mar i tak zwisając pozostały. Wtedy ów
człowiek wybuchnął płaczem i błagał apostołów, mówiąc: „Nie
pozostawiajcie mnie w takim stanie".
Apostołowie zrazu nie chcieli go słuchać nawet, ale gdy się nawrócił i „zaczął z płaczem wielbić Maryję aż do godziny trzeciej", ulitowali
się nad nim.
„Rzekł
więc Piotr: "Zbliż się i przyłóż do siebie poszczególne części twoich
rąk". I podbiegł Jefoniasz i rzekł żarliwie: „W imię Pana Jezusa
Chrystusa, Syna Boga i Maryi /.../ niech przyłączą się do siebie i niech będzie
tak, jak było dawniej". I natychmiast stało się tak, jak było na początku".
Zakończenie tej historii jest takie:
"Gdy
oni tak wspólnie rozmawiali o nauce i wierze, i wielu innych sprawach, a siedzieli przed bramą grobowca, oto Pan Jezus przybył z niebios /.../ Wtedy dał
znak Michałowi i rzekł Michał w mowie właściwej aniołom, i zstąpiły na
nich chmury, a na każdej chmurze tysiące aniołów, i radziły przed Panem, i rzekł Pan do Michała, aby wziął ciało Maryi na chmurę i złożył je w raju. /.../ I gdy oni wstąpili na chmurę i zaśpiewali głosami anielskimi,
Pan nakazał chmurom, aby udały się na wschód, ku krainie raju.
I skoro zbliżyli się do raju, złożyli ciało Maryi pod drzewem życia. I przyniósł Michał jej świętą duszę i złożył ją w jej świętym
ciele".
Ten epizod /z obciętymi rękoma/ z pogrzebu Maryi w „Transistusie
Melitona z Sardes" tak wygląda: „I gdy je tak nieśli, pewien Żyd potężnej
postawy imieniem Jefoniasz, rzucił się z podniesionymi rękami na mary, które
nieśli apostołowie. I oto anioł Pański z niewidzialną siłą obciął
ognistym mieczem od bark obydwie jego ręce, które zawisły w powietrzu
koło mar. Na widok dokonanego cudu tłum Żydów zakrzyknął wielkim głosem
/.../ Sam Jefoniasz, gdy Piotr nakazał mu, aby potwierdził cuda Boga, stojąc
za marami zawołał: "Święta Maryjo /.../ zmiłuj się nade mną". I obróciwszy
się rzekł do niego Piotr: „W imię tego, który został z niej zrodzony,
niech wrócą znów ręce oddalone od ciebie na swoje miejsce". I natychmiast
na słowo Piotra, ręce, które zawisły nad
marami władczyni, powróciły do Jefoniasza".
W „Księdze o odejściu Dziewicy Maryi" tego samego autora, tak
przedstawiono to wydarzenie, rozbudowując i stopniując jego dramaturgię:
„I
oto jeden z nich, który był pierwszym spośród kapłanów żydowskich w swojej zmianie, przepełniony gniewem i wściekłością /.../ zbliżywszy się
chciał wywrócić mary i zrzucić ciało na ziemię. A natychmiast uschły mu ręce i przylgnęły do mar. Gdy apostołowie podnieśli mary, część jego zawisła, a część przylgnęła do mar i cierpiał straszną mękę, podczas gdy apostołowie
szli i śpiewali psalmy. A aniołowie, którzy byli na chmurach, dotknęli lud
ślepotą. /.../ Wtedy Piotr kazał zatrzymać łoże i rzekł do niego: "Jeśli
wierzysz z całego swego serca w Pana Jezusa Chrystusa, niech twe ręce uwolnią
się od mar!" I gdy tylko to powiedział, zostały uwolnione jego ręce od mar i stanął na swych nogach, ale ramiona jego pozostały uschnięte i nie odstąpiła
od niego męka.
Wtedy rzekł doń Piotr: „Przystąp do ciała, ucałuj łoże i mów:
"Wierzę w Boga i w Syna Bożego, którego ona nosiła — Jezusa Chrystusa i wierzę we wszystko, cokolwiek powiedział mi Piotr, apostoł Boży". I przybliżywszy się ucałował łoże, i natychmiast odstąpił od niego wszelki
ból i ręce u niego zostały uzdrowione"
W tym apokryfie zakończenie wygląda nieco inaczej; Jezus na prośbę
apostołów ożywia Maryję: „Wtedy rzekł Zbawiciel: "Niech się stanie według
waszego zdania!" I nakazał archaniołowi Michałowi, by przyniósł duszę świętej
Maryi. I oto Michał archanioł odwalił kamień od wejścia grobu i rzekł Pan:
„Przyjaciółko moja i bliska moja, która nie znalazłaś zepsucia przez współżycie,
nie będziesz cierpiała rozkładu ciała w grobie".
I natychmiast zmartwychwstała Maryja z grobu i błogosławiła Pana, padłszy
do jego stóp, /.../ wielbiąc go /.../ I ucałowawszy ją odszedł Pan, i duszę
jej przekazał aniołom, aby ją zanieśli do raju. I rzekł do apostołów:
„Przystąpcie do mnie!" A gdy przystąpili, ucałował ich i rzekł: „Pokój
wam! Jak ja zawsze byłem z wami, tak będą aż do wypełnienia wieków".
I natychmiast, gdy tylko Pan to wypowiedział, podniesiony na chmurze
został przyjęty do nieba i wraz z nim aniołowie, niosąc do raju błogosławioną
Maryję. Apostołowie zaś, wzięci na chmury powrócili, aby dalej przepowiadać w miejscach wylosowanych".
Jak to możliwe, możecie zapytać, że zmartwychwstałe ciało Maryi
pozostało na ziemi, a jej dusza została zabrana do nieba? To proste: tam gdzie w grę wchodzą cuda /nawet bardzo dużo cudów/ wszystko
jest możliwe.
Na zakończenie z „Historii Eutymiackiej" przytoczę jeszcze dwa
fragmenty:
„W
świętym i natchnionym przez Boga Piśmie, nic nie stoi napisane o śmierci świętej
Bogurodzicy Maryi, ale przyjęliśmy ze starej i godnej wiary tradycji, że w czasie jej przesławnego uśnięcia wszyscy święci apostołowie, którzy dla
zbawienia ludzi przebiegali zamieszkałą ziemię, w jednej chwili drogą
niebieską zostali zgromadzeni do Jerozolimy. /.../ Trzeciego dnia ustały śpiewy
anielskie. Wtedy znajdujący się tam apostołowie otworzyli trumnę, bo jeden z nich, Tomasz, był nieobecny, a gdy przybył trzeciego dnia, pragnął oddać
cześć ciału tej, która przyjęła Boga. Ale już nie mogli znaleźć
najchwalebniejszego ciała; a gdy znaleźli leżące jej szaty śmiertelne, z których
unosiła się niewysłowiona słodkość, zamknęli trumnę. Ten pełen
tajemnicy cud przeraził ich".
*
I to by było na tyle, jak mawiał nieoceniony „profesor" Stanisławski.
Nie wiem jak wam, ale mnie te apokryfy podobają się bardzo. Podziwiam wyobraźnię
ich autorów /iluż artystów ona zainspirowała przez wieki/, wcale nie gorszą
od wyobraźni autorów „Baśni z 1001 nocy", a może i lepszą nawet, gdyż
tamci autorzy nie mieli narzuconych barier wiarygodności, jakie zawsze
ograniczają twórców apologetycznych.
Gdyby nie ta ludzka, wspaniała wyobraźnia nie byłoby na świecie żadnej
religii, ani żadnego z wielu jakże licznych bogów człowieka. Nie byłoby też
wyobrażenia świata nadprzyrodzonego — siedziby owych bogów — zapełnionego
niematerialnymi mieszkańcami. Byłaby tylko nasza szara, do bólu prawdziwa
rzeczywistość,… i nic więcej.
Chcielibyście
tego?
1 2
« Apokryfy NT (Publikacja: 17-02-2005 Ostatnia zmiana: 30-01-2011)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3950 |
|