|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Antropologia filozoficzna
Filozofia człowieka integralnego [2] Autor tekstu: Marcin Sieńko
A jednak problem relacji umysł-ciało przetrwał kantowską
krytykę i wciąż jest dyskutowany. Większość dwudziestowiecznych filozofów
przyjęła do wiadomości krytykę Kanta i porzuciła rozważania metafizyczne.
Powstawały zatem teorie fenomenologiczne, skupiające się na sposobie w jaki
człowiek jawi się sobie, oraz analityczne -- w których dualizm
zachowano na płaszczyźnie czysto językowej. Sytuacja wygląda gorzej w przypadku teorii naukowych. Zdają się one ignorować osiągnięcia Kanta, i budują teorie w swej istocie metafizyczne. Zwykle jest to jakiś rodzaj
redukcjonizmu, sprowadzający świadomość do materii -- jak na przykład w neurofizjologii. Czasem można też natknać się na idee z gruntu gnostyczne,
zwłaszcza pośród rozważań transhumanistycznych, gdzie coraz głośniej
powtarza się marzenia o oderwaniu umysłu od niedoskonałego ciała i przeniesieniu go np. do komputera. Nie będziemy się dłużej zatrzymywać nad tymi teoriami.
Pragnę tu jedynie wskazać obecność psychofizycznego rozdarcia we współczesnych
koncepcjach człowieka. To rozdwojenie jest obecne w kulturze, i większość
teorii -- chcąc czy nie chcąc -- musi się z nim zmierzyć. Nie jest moim
zamiarem próba rozwiązania problemu psychofizycznego. Ma on być tu jedynie
przykładem tego, jak pradawne pojęcia mogą ograniczać współczesną
filozofię, tworząc nierozwiązywalne problemy. Zresztą nie jest to jedyne
takie rozdwojenie obecne w rozważaniach o człowieku. Podobne trudności wiążą
się z podziałami takimi jak natura-kultura, obiektywność-subiektywność,
egzystencja-esencja, itp. Nie sprzyja to postępowi. Uwikłani w stare pojęcia,
nie jesteśmy w stanie stworzyć czy wyrazić innej teorii człowieka. Lecz
zamiast walczyć ze sposobem myślenia, który tkwi w nas tak głęboko -- taka
walka byłaby z pewnością skazana na niepowodzenie -- chciałbym raczej wskazać
nieco inną perspektywę, inną przestrzeń dyskursu o człowieku. Zacznijmy
jednak od pewnej analogii. Filozofowie często uczą się od innych naukowców.
Tym razem ważną lekcję można dostrzec w historii geometrii.
Analogia geometryczna
Buckminister Fuller, jeden z najbardziej kreatywnych ludzi dwudziestego wieku, w swej Synergetyce opowiada taką oto historię. Urodził się z dość
poważną wadą wzroku. Pierwsze okulary, które pozwoliły ją skorygować,
otrzymał dopiero niedługo przed piątym rokiem życia. Do tego czasu jedyne co
widział, to niewyraźne plamy, ogólne kształty itp. Jak wspomina wcześniej
czyjeś oczy były dla niego po prostu dwiema nieco ciemniejszymi plamami, na
jasnej plamie twarzy. Nadal bez okularów trafił do przedszkola. Jedną z zabaw, zaproponowanych przez przedszkolankę -- pannę Parker -- było tworzenie
struktur. Łącząc ziarenka grochu wykałaczkami, dzieci konstruowały przeróżne
budowle. Wszystkie dzieci, poza małym Buckym, naśladowały kształty budynków
znane z codziennego życia -- budowały sześciany, prostopadłościany itp. Ale
nie Fuller. On nie widział tak dobrze, jak jego rówieśnicy, a to poważnie
utrudniało mu zabawę. Ale dzięki temu dokonał odkrycia, które miał potem
rozwijać przez resztę życia. Nie ograniczany przez narzucające się
wszystkim innym obrazy, lecz ograniczony przez wadę wzroku, zbudował wielką
konstrukcję, która zrobiła takie wrażenie na pannie Parker, że jeszcze po
wielu latach wspominała tego niezwykłego chłopca. Była to struktura zupełnie
inna, niż te zbudowane przez inne dzieci.
Zauważył oto mały Fuller, że struktury zbudowane na trójkątach
są znacznie łatwiejsze do złożenia, niż te oparte na kwadratach. O przewadze struktur trójkątnych może przekonać się każdy, kto tylko zechce
wykonać jeden z prostych eksperymentów. Jeden z nich to budowanie domków z kart. Domek o kształcie litery Lambda jest znacznie łatwiejszy do ustawienia,
niż taki o kształcie litery Pi. Można też zamknąć oczy i spróbować ułożyć
kwadrat i trójkąt z zapałek. W obu przypadkach struktura trójkątna jest
stabilniejsza, gdyż niejako sama siebie umacnia. Ostatecznie to odkrycie
doprowadziło Fullera do sformułowania podstaw geometrii synergetycznej. I tak
jak struktura zbudowana przez małego Buckego zdecydowanie różniła się od
banalnych domków zbudowanych przez inne dzieci, tak i jego geometria była zupełnie
inna, niż tradycyjna.
Przed Fullerem geometria budowana była na fundamentach
postawionych jeszcze przez Euklidesa. To on określił elementarne pojęcia oraz
pięć podstawowych aksjomatów. Cała reszta była tylko logicznym rozwinięciem
tych podstawowych założeń, których nie zmieniono przez ponad dwa tysiące
lat. Uznawano podstawowe kategorie -- punkt, prosta, płaszczyzna wciąż były
przyjmowane jak oczywiste elementy wszelkich rozważań geometrycznych.
Aksjomaty -- z jednym wyjątkiem -- traktowane były jak nienaruszalna świętość.
Gdy podważono jeden tylko aksjomat, zrodziły się dwie tak zwane geometrie
nieeuklidesowe, za sprawą których wreszcie pod znakiem zapytania stanęła
pewność założeń Euklidesa. Ale Fuller poszedł znacznie dalej. Jego zdaniem całe Elementy Euklidesa
należałoby zakończyć wielkim znakiem zapytania. Fikcyjność tej geometrii
zaczyna się już w momencie, gdy ustalane są pierwsze pojęcia. Przecież w znanym nam świecie nie ma bezwymiarowych punktów, jednowymiarowych i nieskończonych
prostych itp. Geometria klasyczna już od samego początku posługuje się
idealizacjami, oddalającymi ją od rzeczywistego świata. Buckminister Fuller
zaczyna z zupełnie innej strony — jego punktem wyjścia jest praktyczne doświadczenie. A takie doświadczenie uczy nas, że stłuczona szyba rozpada się na
nieregularne trójkąty, a nie śliczne kwadraciki; że niektóre struktury są w stanie wytrzymać zaskakująco duże obciążenia; że przyroda nie stworzyła
żadnych prostopadłościanów. Fuller buduje podstawy swojej geometrii obserwując i eksperymentując, rozwiązując konkretne problemy.
Analogiczne podejście mogłoby okazać się równie twórcze w filozofii człowieka. Podobieństwa między sytuacją antropologii i geometrii
są aż nazbyt oczywiste. W obu przypadkach punktem wyjścia uczyniono
wyidealizowane pojęcia -- punkt czy prosta są w równym stopniu abstraktami,
jak dusza i ciało -- i przy ich użyciu skonstruowano przestrzeń dyskursu. I choć teorie zarówno geometryczne, jak i antropologiczne, zdawały się
sprawdzać w praktyce, czas pokazał, że nie są wystarczające. Newton oparł
się na geometrii euklidesowej i jego mechanika była zadziwiająco skuteczna --
mówiło się, że wydarł przyrodzie jej tajemnice. Jednak nieklasyczne
geometrie pozwoliły Einsteinowi zbudować zupełnie inną mechanikę, opartą
na radykalnie innych podstawach, i ta okazała się jeszcze efektywniejsza.
Teoria w jakimś stopniu się sprawdzała, jednak nierealność założeń stała
się w końcu widoczna -- teoria nie przylegała idealnie do konkretnego świata
-- przez co konieczne stało się przekroczenie jej ograniczeń. Podobnie
jest w antropologii -- dotychczasowe teorie człowieka zdają się sprawdzać,
ale nie do końca. Wciąż widać rozdarcie między teorią a konkretnym człowiekiem i trzeba znaleźć sposób przekroczenia go. Celem moim jest zaproponowanie
drogi ku nowej teorii człowieka. Takiej, która lepiej niż dotychczasowe
teorie przylegałaby do konkretnej, praktycznej rzeczywistości. Jak ją zbudować? Spróbujmy i tu zacząć od doświadczenia.
Ku nowej filozoficznej teorii człowieka
By uniknąć ograniczeń związanych ze stosowanymi
dotychczas kategoriami, musimy opuścić przestrzeń w której toczy się
filozoficzny dyskurs o człowieku. Nasze rozważania nie mogą być zatem wyłącznie
rozwinięciem dotychczasowej tradycji antropologicznej. Interesujacą drogą
poszukiwań może być uczynienie punktem wyjścia dla dalszych rozważań --
podobnie jak zrobił to Fuller -- obserwacji i eksperymentów w konkretnej
rzeczywistości. Rozpoczynanie budowy od wyidealizowanych pojęć jest jak
rozpoczynanie budowy domu od dymu z komina. Racjonalność nie powinna nas
opuszczać, zasadniczym kryterium oceny należy uczynić praktyczną sprawdzalność
takiej teorii.
Oczywiste jest zatem, że źródła inspiracji -- a także
pojęć i teorii — powinniśmy szukać pośród praktyków. Wśród ludzi, których
przedmiotem pracy -- w jak najbardziej praktyczny sposób -- jest człowiek.
Materiału mogłyby nam zatem dostarczyć obserwacje nauczycieli rozmaitych
praktycznych umiejętności, angażujących całego człowieka. Wszyscy ci
nauczyciele chcąc osiągnąć swój cel, muszą przekształcić człowieka w określony sposób. Ich celem jest wydobycie z człowieka jego potencjału. W tym celu posługują się pewnymi metodami. A za każdą metodą stoi teoria — w szczególności teoria człowieka. Zatem pierwszym naszym celem musi być
wydobycie teorii człowieka kryjących się za praktycznymi metodami stosowanymi
przez nauczycieli w różnych dziedzinach. Wskażmy kilka dziedzin pracy
nad człowiekiem, których badanie mogłoby dostarczyć inspiracji i materiału
do badań.
Pierwszą godną uwagi dziedziną jest aktorstwo -- przede
wszystkim teatralne. Centralną postacią, na której warto byłoby się skupić,
jest Jerzy Grotowski. Ten wielki teoretyk i praktyk teatru poświęcił swoje życie
wypracowaniu metod kształcenia aktora. A raczej niewielu wymagało od aktora
tak wiele. Grotowski oczekiwał od aktora Aktu Całkowitego -- totalnego
bycia na scenie, z pełnym zaangażowaniem cielesnym i duchowym. Przygotowanie
aktora do takiego przedstawienia wymagało dużo pracy, ale metody opracowane
przez Grotowskiego okazały się bardzo skuteczne. Analiza jego metod i powiązanych z nimi teorii pozwoliłaby ukazać kryjącą się pod nimi wizję człowieka.
Podobnie inspirujące mogłyby się okazać badania dotyczące innej grupy
artystów przedstawiających -- tancerzy. Od nich wymaga się równie wiele
sprawności. Szczególnie interesujące byłyby techniki tańca współczesnego,
takie jak choćby Improwizacja Kontaktu. Jak zobaczymy cel, do którego one
prowadzą, jest bardzo bliski ideałowi szkicowanemu przez Grotowskiego.
Kolejna grupa artystów jest mniej kojarzona ze sztuką, w typowym rozumieniu tego słowa — są to artyści sztuk walki. Walka jest czymś
co angażuje całego człowieka, i by wnieść tę umiejętność na poziom
mistrzowski potrzeba naprawdę wiele dobrze ukierunkowanej pracy. Jak się
okazuje i tu cel jest podobny, jak w dwu powyższych przypadkach. Konieczne jest
odnalezienie jedności. Warto byłoby zatem przyjrzeć się metodom stosowanym
przez nauczycieli sztuk walki. Szczególnie ważne byłyby badania dotyczące
tak zwanych wewnętrznych stylów walki, takich jak Taijiquan (Tai Chi
Chuan), w których szczególnie dużo uwagi przykłada się do całościowego
rozwoju człowieka.
To tylko trzy z wielu nurtów, którymi mogłyby pójść
dalsze badania. Ich ukoronowaniem byłaby czynność typowo filozoficzna, czyli
próba dokonania syntezy tych teorii. Jak zobaczymy przyglądając się tym
trzem szkołom kształcenia artystów, nie będzie to bardzo trudne zadanie,
jako iż cele i metody okazują się zadziwiająco zbieżne. Pod wieloma względami
podobne są też teorie człowieka kryjące się za tymi metodami. Wskażmy tu
kilka punktów wspólnych, które niżej zostaną dokładniej omówione.
1 2 3 Dalej..
« Antropologia filozoficzna (Publikacja: 13-03-2005 )
Marcin SieńkoFilozof - z wykształcenia, zawodu i zamiłowania. Z wykształcenia - doktor filozofii. Z zawodu - asystent w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego (Zakład Estetyki i Filozofii Kultury). Specjalizuje się w filozofii kultury, w szczególności w problematyce technologii oraz teorii człowieka. Autor książki Człowiek w pajęczynie. Internet jako zjawisko kulturowe (Wrocław 2002). Strona www autora
Liczba tłumaczeń: 1 Pokaż tłumaczenia autora | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4002 |
|