|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Po co mi dusza? Autor tekstu: Roman Zaroff
Doktryna chrześcijańska zakłada, że człowiek składa się z dwóch
pierwiastków: materialnego ciała i niematerialnej, nieśmiertelnej duszy,
danej od Boga. W świecie dogmatu i doktryniarstwa kwestionować, czy choćby
analizować tego nie można, a nawet chyba nie wolno, bo to grzech. Ale nam
sceptykom wolno a nawet trzeba. Przy pierwszej próbie zastanowienia się nad sprawą rodzi się pytanie czym
jest owa nieśmiertelna dusza, czy i w jaki sposób jesteśmy ją w stanie odczuć.
Jaki w ogóle istnieje nasz z nią związek. Załóżmy więc, że dusza to
nasza osobowość, to nasze „JA". Nie ulega wątpliwości, że moja
osobowość jest w 100 procentach związana z moją fizyczną egzystencją. Jeśli
dusza to właśnie moja osobowość, to pobyt w niebie musi być w takim razie
horrorem, ponieważ moja kontynuacja jako niematerialny byt, uniemożliwi mi
realizowanie wszystkich moich ludzkich marzeń i pragnień. Takich jak na przykład
dobry wystawny obiad, kufel zimnego Żywca, seks i całą ogromną gamę
przyjemnych doczesnych doznań. Jeśli natomiast, bożek obedrze mnie po śmierci z elementów związanych z moją doczesnością, niewiele albo nic po mnie
pozostanie. Coś bez moich doczesnych odczuć, marzeń, obaw, chuci i pragnień
nie będzie już oczywiście mną. Jeśli to nie będę "JA" to co
mnie to może obchodzić, że "Coś" sprawiające wrażenie silnego wpływu
gazu rozweselającego na poziomie ciężkiego zatrucia, śpiewające głupawe
piosenki i wyposażone w skrzydełka, ma wytatuowany na czole i plecach napis:
„Roman Zaroff — skazany na wieczność". Tyle, zakładając, że dusza
ma jakiś związek z moją osobowością.
Nasza świadomość, poczucie własnego "JA" są skutkiem procesów
czysto materialnych, choć wielce skomplikowanych i nie do końca jeszcze
poznanych przez naukę. Nie wchodząc w szczegóły, procesy myślowe są
reakcjami chemiczno-elektrycznymi. To znaczy informacje są przesyłane za udziałem
sygnałów elektrycznych oraz przy pomocy chemicznych molekuł pomiędzy
synapsami. Zarówno skomplikowane molekuły jak i prąd są zjawiskami
fizycznymi, a nie nadprzyrodzonymi. Dotyczy to wszystkich procesów zachodzących w naszym organizmie, łącznie z mózgiem. Poszczególne stany psychiczne można
dziś wywołać stosując współczesną farmakologię. Metody takie stosowane są w leczeniu przeróżnych zaburzeń umysłowych. Istnieje też możliwość
farmakologicznego wywołania innych stanów psychicznych, jak agresja, depresja i instynkt samobójczy lub też uczucie emocjonalnej euforii, na przykład stanu
zakochania. Wynika z tego, że niematerialna dusza nie może mieć nic wspólnego z naszą egzystencją, ani z naszą świadomością i własnym "JA".
Nawet gdyby istniała, na co nie przedstawiono nigdy naukowych dowodów, jest
ona totalnie nieistotna z prostego powodu: nie istnieje między nią a nami
jakikolwiek związek. Większy jest chyba związek owsików z człowiekiem, bo
ich obecność manifestuje się przynajmniej przez swędzenie odbytu.
Jeśli więc nie ma nie tylko bezpośredniej ale żadnej korelacji między
moją fizyczną egzystencją (wliczając w to moją osobowość jako zjawisko
fizyczne) to w jaki sposób niematerialna dusza może być karana za moje
dokonania jako jednostki fizycznej. Jest to nie tylko absurdalne, ale również
niesprawiedliwe. Niesprawiedliwy jak zresztą cały koncept wiecznej kary za
przewinienia na Ziemi (także nagrody po kupieniu stosownych odpustów lub
praniu sumienia na spowiedzi). Nawet najgorsza zbrodnia, lub życie będące
serią zbrodni, z logicznego punktu widzenia, nie zasługuje na wieczne potępienie.
Możemy przyjąć, że ktoś taki niewątpliwie zasługuje na karę, ale w proporcji do przewinień. Jeśli podzielimy największą wyobrażalną (ale skończoną w sensie matematycznym) liczbę zbrodni przez nieskończoność, to dąży ona
do zera, a w teoretycznym punkcie nieskończoności osiąga wartość zerową. W efekcie, z matematycznego punktu widzenia skończona liczba nawet
najstraszniejszych zbrodni, w stosunku do nieskończenie długotrwałej kary
jest rzeczą niesprawiedliwą. Wynika więc z tego, że bożek jest
niesprawiedliwy albo zapomniał matematyki, bo stworzył ją dawno.
W tym kontekście, biorąc pod uwagę nielogiczność, absurdalność i naiwność konceptu duszy z ulgą stwierdzam, że to bardzo dobrze, że jej nie
posiadamy.
*
„Horyzont", Numer 5, Brisbane, wrzesień 1998
« Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 18-03-2005 )
Roman ZaroffDoktor historii, mediewista. W latach 1999-2001 wykładał historię w University of Queensland (Australia), obecnie związany jest z School of Historical and Religious Studies w Monash University. Redagował pierwszy internetowy magazyn racjonalistów, sceptyków i ateistów - HORYZONT, istniejący w latach 1997-2001. Od wielu lat mieszka w Australii. Liczba tekstów na portalu: 27 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dlaczego jestem ateistą a nie agnostykiem? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4018 |
|