|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Astronomia » Kosmologia
Zasada antropiczna a kosmos [1] Autor tekstu: Jerzy Sikorski
Przez około 500 lat nowożytnej historii nauki uważano, że
zasadniczym celem nauk przyrodniczych jest rozpoznawanie podstawowych praw
rządzących otaczającym nas światem. Wiele sukcesów osiągnięto na tej drodze
poczynając od Kopernika poprzez Newtona aż po fizykę ostatnich kilku
dziesięcioleci. Nie znaczy to oczywiście, że wiemy już wszystko, jednakowoż
poznaliśmy dość dobrze prawa rządzące światem makroskopowym (klasyczna mechanika i elektrodynamika), światem w skali mikro (mechanika kwantowa) a także w największej dostępnej nam obserwacyjnie skali wszechświata jako całości
(kosmologia). Każdy z analizowanych obszarów modelowany jest przez odpowiednie
teorie fizyczne wyrażające się we właściwych dla nich równaniach pozwalających
ilościowo przewidywać zachowanie się danych układów fizycznych. Można więc
rzec, że nauki przyrodnicze spełniają postawione przed nimi zadanie w tym
zakresie, że mówią nam coraz dokładniej jak funkcjonuje otaczający nas świat i według jakich praw to wszystko działa. Jest jednak kilka podstawowych pytań, na
które nauka — jak dotychczas — nie próbowała odpowiedzieć. Pytania te brzmią -
dlaczego prawa te są takie jakie są, skąd się wzięły i czy ewentualnie mogłyby
być inne. Do niedawna pytanie to uważano za nie należące do nauk przyrodniczych.
Próby odpowiedzi miały tu dawać różne systemy filozoficzne lub religijne. I faktycznie różne propozycje odpowiedzi z ich strony padały. Były to najczęściej
odpowiedzi odwołujące się do metafizyki, przywołujące konieczność istnienia
dawcy tych praw oraz kreatora świata. On także nadawać miał sens istnienia
światu i ludziom. Poczynając od czasów starożytnych — a nawet jeszcze wcześniej -
formujące się najstarsze systemy religijne objaśniać miały człowiekowi
wszystko, w tym także obraz otaczającego świata. Każda z wielkich religii miała
więc zawartą w sobie opowieść o stworzeniu, budowie i losach świata oraz
pochodzeniu i roli człowieka. Miała swoją „kosmologię" zawierającą również
odpowiedź na pytanie dlaczego świat jest taki jaki jest.
Rozwój nauk przyrodniczych, zwłaszcza w ostatnich stuleciach,
stopniowo wypierał mitologię zastępując ją opisami praw bazującymi na empirii
oraz ujętymi w ilościowe związki przy pomocy równań matematycznych. Coraz mniej
miejsca pozostawało w tym zakresie religiom, które broniły jeszcze swego stanu
posiadania na obszarach nie spenetrowanych dotąd przez naukę. Gdy nie były już w stanie konkurować w odpowiedziach na pytania — jakie są prawa przyrody — okopały
się na obszarze pytań o pochodzenie tych praw oraz o cel i sens istnienia świata i nas samych. Pytania takie były faktycznie omijane przez nauki przyrodnicze
jednak dla ludzi miały one zasadnicze znaczenie. Były i są to pytania o silnym
ładunku światopoglądowym. Człowiek wykształcony stosunkowo łatwo potraktuje opis
stworzenia w „Genesis" jako pewną metaforę i przyjmie opis ewolucji świata
dawany przez współczesną kosmologię, geologię i nauki biologiczne lecz
fundamentalne pytania o pochodzenie praw przyrody oraz o sens i cel istnienia
pozostają dla niego niezgłębioną tajemnicą. Jednak nawet na obszar tych pytań
zaczyna powoli wkraczać współczesna fizyka. Są to dopiero pierwsze i dość
jeszcze nieporadne kroczki ale, gdy przypomnimy sobie historię, to tak było za
każdym razem, gdy nauka zaczynała penetrować nowy obszar. W dalszej części tego
tekstu chciałbym skoncentrować się na jednym wycinku nowo penetrowanego obszaru i dotyczącego pytania o to czy poznane prawa fizyki są jedynie możliwe czy też
mogłyby być inne i co by ewentualnie z tego wynikło.
Każdy z nas, bez względu na obecną profesję i zakres
wykształcenia, przypomina sobie zapewne ze szkolnych lekcji fizyki, że w omawianych teoriach fizycznych występowały tzw. podstawowe stałe takie jak np.
stała grawitacji, prędkość światła, stała Plancka, elementarny ładunek
elektryczny i jeszcze kilkanaście innych. Zwykle zebrane były razem gdzieś na
końcu podręcznika i można było odczytać tam ich wartości liczbowe. Nie zwracało
się natomiast szczególnej uwagi na fundamentalny fakt, że te wartości liczbowe
stałych nie wynikają z żadnej teorii fizycznej lecz są rezultatem pomiarów.
Żadna teoria nie przewiduje ile ma wynosić prędkość światła czy stała grawitacji i dlaczego wynosi akurat tyle ile wynosi. Na szczęście już od kilku ostatnich
dziesięcioleci zaczęto wśród fizyków stawiać sobie takie pytanie. Mało tego,
zaczęto poszukiwać odpowiedzi na pytanie, a co by było, gdyby tak wartości tych
stałych trochę pozmieniać. Rozwój technik komputerowych pozwalał stopniowo
symulować sytuacje, w których zaczęto badać jak też by wyglądał nasz świat gdyby w równaniach opisujących znane nam zjawiska pozmieniać wartości stałych fizycznych.
Rezultaty takich prób okazały się zaskakujące. Zmiana wartości
liczbowych tych stałych prowadziła do obrazu świata drastycznie różnego od tego
jaki znamy. Przy zmienionej wartości elementarnego ładunku elektrycznego i/lub
stałej Plancka niestabilna staje się budowa atomu, zupełnie inaczej przebiegają
reakcje termojądrowe w gwiazdach (w tym także w Słońcu). Przy pewnych zmianach w ogóle nie chcą formować się gwiazdy i galaktyki lub też formując się bardzo
szybko kolapsują do czarnych dziur. Przy innych jeszcze kombinacjach we
wszechświecie w ogóle nie powstałyby pierwiastki cięższe od helu a wiec m. in.
węgiel, tlen i azot niezbędne do formowania związków organicznych. Cała chemia
wyglądałaby zupełnie inaczej. Przy innej wartości stałej Hubble’a opisującej
tempo ekspansji wszechświata nie zdążą uformować się galaktyki i gwiazdy wraz z układami planetarnymi. Krótko mówiąc, dostrojenie tych około dwudziestu stałych
fizycznych wydaje się dość sztywne i nie pozwalające na żadną niemal dowolność. W przeciwnym razie otrzymujemy świat, w którym nie ma miejsca na znany nam obraz z gwiazdami, planetami, pierwiastkami, chemią organiczną, życiem biologicznym,
nie ma wreszcie miejsca dla nas samych. Wygląda więc na to, że prawa fizyki
zostały niejako dopasowane do tego abyśmy w ogóle mogli zaistnieć. Z tych
rozważań i rezultatów wziął się pewien program intelektualny zwany zasadą
antropiczną. Stał się on dużym wyzwaniem dla nauk fizycznych i kosmologii a przy okazji wspaniałym wynikiem, na który natychmiast mogli powoływać się
zwolennicy poglądów odwołujących się do zewnętrznej siły sprawczej i dawcy praw natury.
Nauka nie mogła tak całkiem zignorować otrzymanego rezultatu.
Jakoś należało się do tego ustosunkować. Próbowano oszacować czysto
przypadkowego doboru takiego zestawu stałych fizycznych, który warunkuje znaną
nam postać świata. Niezależnie od podejścia do tych oszacowań otrzymywano
prawdopodobieństwo tak absurdalnie małe (rzędu 10-230) , że praktycznie nie
nadające się do żadnych sensownych rozważań. Innym wybiegiem zastosowanym
zwłaszcza w kosmologii były koncepcje wielu światów. Powstało wiele wariantów
tych koncepcji, których wspólnym mianownikiem była myśl, że obserwowany przez
nas wszechświat nie jest jedynym możliwym i istniejącym. W każdym z nich (a może
ich być w zasadzie nieskończenie wiele) może realizować się inna fizyka z innymi
prawami i stałymi fundamentalnymi. Modele kosmologiczne opisujące
najwcześniejsze fazy tzw. Wielkiego Wybuchu zawierają w sobie, przynajmniej
teoretycznie, takie możliwości. Nie chcę tu opisywać szerzej wszystkich
pomysłów związanych z multiversum, trochę więcej na ten temat znaleźć można np. w tekście M. Kaku — „Co było przed wielkim wybuchem" zamieszczonym w niniejszym
serwisie a także w jego książce „Hiperprzestrzeń".
Kolejną alternatywą było odwoływanie się do, nieukończonej
jeszcze, lecz usilnie rozpracowywanej teorii superunifikacji wraz z kosmologią
kwantową. Niektórzy fizycy widzą w tzw. teorii strun kandydatkę na taką teorię
wszystkiego. Teoria taka, jak mają nadzieję jej entuzjaści, powinna określić
także wartości liczbowe stałych fizycznych. W ten sposób przestałyby one mieć
charakter swobodnych parametrów, którymi można dowolnie operować. Zostałyby
zdeterminowane wewnątrz samej teorii. Gdyby jednak tak miało być, to teoria taka
miałaby charakter niemal metafizyczny. Jak zauważył żartobliwie jeden z fizyków, w tej sytuacji nawet Bóg nie miałby żadnego wyboru przy stwarzaniu świata.
Teoria ta byłaby sama czymś zewnętrznym wobec wszechświata, byłaby czymś w rodzaju pierwotnego Logosu, słowa, które staje się ciałem — wszechświatem.
Najwięcej miejsca chciałbym poświęcić koncepcji, która w moim
czysto subiektywnym odczuciu wydaje się niezwykle obiecująca. Jej autorem jest
wybitny amerykański fizyk teoretyk Lee Smolin. Nosi ona nazwę kosmologiczny
dobór naturalny. Jest to również pewien wariant koncepcji wielu światów, lecz
nie zakłada on czysto losowego kształtowania się praw i stałych fizycznych w każdym wszechświecie lecz odwołuje się do pewnej analogii ze znanym z teorii
ewolucji biologicznej efektem doboru naturalnego. Gdy, przed Darwinem, nie
wiedziano nic o ewolucji gatunków i roli selekcji w przystosowaniu do
środowiska, to czymś zaskakującym, niemal mistycznym, wydawać się musiało
znakomite przystosowanie poszczególnych organizmów do życia w swoim środowisku.
Też wówczas mówiono, że przecież ktoś musiał tak stworzyć wszystkie organizmy,
aby mogły żyć i rozmnażać się tam gdzie żyją. Teoria ewolucji i głębsze poznanie
praw genetyki na poziomie molekularnym zmieniło całkowicie nasze spojrzenie na
tę sprawę. Dziś już nie dziwimy się, że zarówno ryby jak i niektóre ssaki
morskie są tak znakomicie przystosowane do życia w wodzie. Wiemy z grubsza jakie
mechanizmy tu zadziałały. Nie wykluczone — twierdzi L. Smolin — że nasze
zadziwienie zasadą antropiczną jest podobnego rodzaju jak dawne zadziwienie
przystosowaniem organizmów. A gdyby tak dopuścić myśl, że funkcjonujące w teoriach multiversum liczne wszechświaty podlegają efektowi podobnemu do
selekcji naturalnej? Trzeba by tylko wprowadzić w teorie kreacji licznych
wszechświatów element o działaniu podobnym do mutacji, dziedziczenia i selekcji
korzystnych cech.
Koncepcja Smolina bazuje na dwóch założeniach. Pierwsze
założenie dotyczy sposobu „namnażania się" nowych wszechświatów. Tu odwołuje się
on do przewidywanych przez ogólną teorię względności oraz przez teorię ewolucji
masywnych gwiazd, osobliwych obiektów — czarnych dziur. Według tego co dziś
wiemy, czarne dziury powstawać mogą jako końcowy etap ewolucji masywnej gwiazdy,
która wybuchając jako supernowa może w swym zapadającym się jądrze wytworzyć
czarną dziurę. Powinno więc być w każdej galaktyce sporo takich czarnych dziur.
Innym miejscem istnienia czarnych dziur mogą być jądra galaktyk. Spodziewane są
tam tzw. supermasywne czarne dziury o masach rzedu milionów mas słonecznych.
Teoria względności opisując zapadanie się czarnej dziury przewiduje, że cała
materia tworząca taki obiekt skupia się w końcu w centralnym punkcie — tzw.
osobliwości — osiągając nieskończone gęstości. Nie wiemy co to fizycznie oznacza i co tak właściwie w tej "osobliwości' się dzieje. Nieskończona gęstość nie ma
przecież fizycznego sensu. L. Smolin, odwołując się do pewnych wstępnych
rezultatów i prób kwantowej grawitacji, sugeruje, że osobliwość taka jest
początkiem nowego Wielkiego Wybuchu i generuje nowy wszechświat — „wszechświat
niemowlęcy". Oczywiście ów nowy Wielki Wybuch nie zachodzi w naszej przestrzeni
lecz tworzy nową własną czasoprzestrzeń, w której ewoluuje nowy wszechświat.
Jego dalsza ewolucja przebiegać już może mniej lub bardziej podobnie do znanego
nam standardowego scenariusza. Tak więc, według tej śmiałej hipotezy, czarne
dziury, te sarkofagi umierających gwiazd, byłyby kolebkami nowych światów. Także
nasz wszechświat byłby światem potomnym wygenerowanym przez zapadającą się
czarną dziurę w innym, macierzystym względem niego, wszechświecie. Czyż nie
fascynująca odpowiedź na często zadawane pytanie — „co było przed Wielkim Wybuchem" ?
1 2 Dalej..
« Kosmologia (Publikacja: 06-06-2002 Ostatnia zmiana: 07-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 403 |
|