Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.136 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Większość ludzi używa głowy nie do myślenia, lecz do potakiwania.
« Felietony i eseje  
Niby głupstwo
Autor tekstu:

Przerwa na reklamy...Podobno wraz z wiekiem narasta w człowieku drażliwość i skłonność do przesadnej reakcji na drobiazgi. Nie wykluczam, że dokładnie to jest moim udziałem; nie wykluczam, że fakt, który pragnę poniżej opisać, będzie dla większości Czytelników błahostką właśnie. Mnie jednak irytuje on coraz bardziej — do tego stopnia, że postanowiłem rzecz upublicznić. Jeśli Państwo podejmą z moimi poglądami dyskusję — chętnie na nią pójdę; jeśli się ze mną zgodzicie, będę rad: dowiedzie to, że może nie do końca jeszcze jestem starym zgredem.

Chodzi o pewne praktyki telewizyjne, w ostatnich latach szczególnie widoczne w stacjach prywatnych, ale także pomalutku pojawiające się już również w Publicznej. Rozumiem, że i Publiczna i komercyjne żyją w gruncie rzeczy z reklam; godzę się z tym z niekrytym obrzydzeniem, ale rozumiejąc istotę tzw. dzisiejszych czasów. Godzę się podobnie, jak z niechęcią akceptuję istnienie różnych fastfudów i makdonaldów: świństwo to i paskudztwo, ale uciec się od tego już nie da.

Ale — jak mawiał klasyk — znaj proporcję, mociumpanie. Roznosicieli ulotek czy innych szemranych domokrążców można ostatecznie tolerować, ale nie wpuszcza się ich raczej na salony i nie częstuje koniakiem.

Wiele lat temu, kiedy wchodziłem w TVP w skład zespołu układającego tzw. ramówki programowe i ustalającego — a potem nadzorującego — porządek telewizyjnego dnia, jedną z głównych zasad działalności tej przyświecających była świętość pory rozpoczynania wiadomości, szczególnie zaś głównego ich wydania. W przestrzeganiu tej zasady dochodzono niekiedy do absurdu: pamiętam, jak raz dyrektor dyżurny, aby zapewnić punktualność dziennika przerwał żywą transmisję ważnego międzypaństwowego meczu na dosłownie kilkadziesiąt sekund przed końcem, doprowadzając tym miliony kibiców do nagłego ataku wściekłości; zapłacił za to zresztą cenę bardzo wysoką, ale on po prostu nie pojmował, że wszelkie zasady są tylko po to, by fachowiec wiedział, kiedy można i należy je złamać. Ale złamać w sytuacji absolutnie wyjątkowej.

Jak starsi telewidzowie zapewne pamiętają, ostatnie kilkanaście sekund przed wiadomościami wypełnialiśmy wówczas z reguły obrazem odmierzającego ostatnie sekundy zegara — świadomie i z rozmysłem mówiąc widzowi, że oto szanujemy go i jesteśmy śmiertelnie punktualni.

No, a teraz — kicha z grochem. Jak mamy reklamy, to lecimy z nimi „do spodu", w najmniejszym stopniu nie bacząc na - opublikowany przecież w prasie, więc dla mnie mający charakter zawartej ze mną jako widzem umowy — program dnia. Celuje w tym Polsat, którego sztandarowe wydanie informacji, to o 18.45, potrafi się rozpocząć nawet pięć minut później. Ale zdarza się i innym, w wypadku zaś wydań późniejszych jest w ogóle regułą we wszystkich stacjach.

Jest to dla mnie dowód niesłychanej wręcz i wielce obraźliwej wobec widza arogancji. Robiąc tak, nadawca mówi mi mniej więcej tyle: „siedź cicho, śmieciu, i bądź zadowolony, że w ogóle z tobą rozmawiam; moim celem jest przecież kasa, ty zaś jesteś jedynie po to potrzebny, żebyśmy mogli wyśrubować cenę za reklamę".

Przyznam, że polubiłem program informacyjny Polsatu, odkąd zaczął nim zarządzać Tomasz Lis (choć samego Lisa — ceniąc jego profesjonalizm dziennikarski i znajomość rzemiosła — jako prezentera nie znoszę, ponieważ jego czytelne poglądy są demonstrowane w sposób tandetny; te wznoszenie ocząt w górę, gdy się nie zgadza z rozmówcą, te grafomańskie i prowincjonalne wzdychania...) — jest szybki, w miarę rzetelny, względnie mało napastliwy, pani Smoktunowicz zaś zna swój fach jak rzadko i w odróżnieniu od wielu innych telewizyjnych „starletek" nie jest „pańciowata". Ale już go nie oglądam, przegrał u mnie konkurencję z „Faktami" TVN właśnie niepunktualnością.

Podobnie jak niepunktualności, nie trawię w telewizji jawnego cwaniactwa. Sztuczne dzielenie programu — powiedzmy, podzielenie prognozy pogody na dwie części, jak to uczyniono w Publicznej, żeby „sposobem" zapewnić oglądalność Monice Olejnik; albo wyodrębnienie tej prognozy czy informacji sportowych z wiadomości, aby uzyskać doskonały czas na reklamy — to są numerasy czytelne dla małych dzieci. Budzące jedynie wstręt i obrzydzenie do zarządzających programem. Co więcej, uczące widza manipulacji i obchodzenia przepisów; a zatem z samej swej istoty sprzeczne z tak zwaną „misją".

Co zaś mnie w tym wszystkim po prostu przeraża, to to, że — jak się wydaje — większość ludzi uważa takie praktyki za całkiem normalne. Nikt nie wytacza telewizjom żadnych procesów, nikt nie protestuje...

Po prostu: stuliliśmy uszy po sobie i powiadamy — głupstwo, nie ma o co kopii kruszyć. Niby rzeczywiście głupstwo...


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nie bierz imienia Pana, Boga twego, nadaremno
Nie wierzę w Boga

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (12)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 20-05-2005 Ostatnia zmiana: 23-05-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bogdan Miś
Ur. 1936. Matematyk z wykształcenia; dziennikarz naukowy, nauczyciel akademicki i redaktor - z zawodu. Członek Komitetu Prognoz Polskiej Akademii Nauk "POLSKA 2000+". Wykładał - m.in. matematykę, informatykę użytkową, zasady dziennikarstwa telewizyjnego i internetowego - na Uniwersytecie Warszawskim (Wydz. Matematyki i Wydz. Dziennikarstwa), w Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości, w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki, w Akademii Filmu i Telewizji. Przez 25 lat pracował w TVP, ma na koncie ok. 1000 własnych programów; pełnił funkcję I zastępcy dyrektora programowego. Napisał ok. 20 książek, w większości popularnonaukowych, poświęconych matematyce i komputerom. Poza popularyzacją nauki, główną jego pasją są komputery z którymi jest, jak pisze, "zaprzyjaźniony od zawsze (tzn. od "ich zawsze")". Był programistą już przy pierwszej polskiej maszynie XYZ w roku 1959. Był także redaktorem naczelnym "PC Magazine Po Polsku" i "Informatyki", a w stanie wojennym - "Strażaka"; kierował działem nauk ścisłych w "Problemach" oraz działem matematyki i informatyki w "Wiedzy i Życiu". Obecnie publikuje okazjonalnie w "Polityce". Jest autorem witryn internetowych, m.in. www.wssmia.kei.pl, gbk.mi.gov.pl, prognozy.pan.pl. Jest członkiem ISOC, Polskiego Towarzystwa Matematycznego i członkiem-założycielem Naukowego Towarzystwa Informatyki Ekonomicznej.

 Liczba tekstów na portalu: 32  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego kocham Karola Darwina?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4145 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365