Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.442 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Przeszłość jest nauką dla przyszłości."
 Religie i sekty » Nowe ruchy religijne

Sekty jako problem socjotechniczny [4]
Autor tekstu:

Kolejne nieporozumienie, które znalazło już wyraz w powyższych przykładach: mówienie o psychotechnikach sugeruje, że mamy do czynienia z jakąś wysoko specjalistyczną wiedzą dostępną wyłącznie dla odpowiednio przeszkolonych manipulatorów. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie: jest to wiedza powszechnie dostępna i powszechnie stosowana, często nawet bez świadomości tego. Dowodem powszechności tej wiedzy jest choćby to, że zdecydowana większość owych „psychotechnik" znalazła odzwierciedlenie w świadomości społecznej w postaci przysłów („od rzemyczka do koziczka", „jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B"). Wiele z zasad "manipulacji" jest wpajanych każdemu członkowi społeczeństwa w procesie przyswajania tzw. reguł dobrego wychowania (np. normy gościnności, wyrozumiałości w stosunku do nowopoznanych osób, reguły rządzące wymianą uprzejmości czy prezentów, etc.). Psycholodzy naturalnie mogą sobie w celach analitycznych wyróżniać poszczególne sposoby, używane przez ludzi do wywarcia wpływu na innych. Ale wpływ ludzi na siebie należy do najbardziej elementarnych zjawisk społecznych i dążenie do wyeliminowania go w imię jakiejś hiperautonomii prowadzić musi jedynie do skrajnego zatomizowania społeczeństwa (choć termin atomizacja jest niezbyt szczęśliwy, lepszy byłby monadyzacja).

Tak więc oskarżenia o psychomanipulację bardzo trudno udowodnić nie wpadając w absurd. Trzeba by bowiem wykazać, że „manipulator" stosuje powszechnie znane (choćby na poziomie wiedzy przednaukowej) metody oddziaływania w sposób wyjątkowo perfidny, cyniczny i wyrachowany, a przede wszystkim, że osiąga przy ich pomocy cele sprzeczne w stosunku do założonych w doktrynie religijnej, którą uznaje.

Koncepcja psychomanipulacji ma jeszcze jedną słabą stronę: załóżmy, że faktycznie samozwańczy prorok, który przestudiował Cialdiniego czy Hassana, zdobył dzięki psychomanipulacji kilkoro uczniów. No dobrze, ale co dalej? Grupa przecież nie może poprzestać na tej skromnej garstce, dla samego proroka jest to w końcu dość niezręczne być pod nieustanną obserwacją swych uczniów, którzy oczekują, że będzie stale wcieleniem doskonałości. Lepiej kazać im werbować następnych, przez co wzrośnie znaczenie i majątek sekty i proroka. Ale jak mają werbować? Mogą robić to tak, jak potrafią — szczerze i naiwnie, w sposób amatorski i nieuczony — oznacza to jednak kres stosowalności teorii psychomanipulacji. Prorok może też przekazać im swą wiedzę o technikach psychomanipulacji, aby werbowali kolejnych uczniów, jednak czyż wtedy nie zdemaskuje sam siebie? Może ich przekonać, że należy stosować te techniki dla dobra ludzi, którzy mają być zwerbowani, jednak czy wtedy można jeszcze mówić o manipulacji, jeśli „manipulatorami" kierują szlachetne intencje? Jak odróżnić taką „manipulację" od formacji, edukacji, szkolenia, formowania, kształtowania, pomocy w rozwoju etc.? Trudno mi sobie wyobrazić sytuacją, w którą każą nam uwierzyć autorzy Sekt za zamkniętymi drzwiami, gdy piszą o rozbieżności między celami deklarowanymi a realizowanymi. „W pewnym momencie praca nad adeptem osiąga punkt krytyczny. Dochodzi wtedy do sytuacji, w której adept uzyskuje wiedzę na temat rzeczywistych celów grupy". Faktycznym celem, jak czytamy na następnej stronie, jest zaś „przymus psychiczny, któremu poddają ludzi". Trudno uwierzyć, że zwykli ludzie w pewnym momencie zaczynają dążyć do takiego celu. Aby wspomóc moją wiarę autorzy przywołują stale „subtelne techniki psychomanipulacji" czy „subtelne formy sprawowania władzy". Osobiście jednak sądzę, że bardziej prawdziwe jest prostsze wyjaśnienie, mianowicie, że adepci, oprócz podlegania pewnemu wpływowi społecznemu, uzyskują w „sekcie" pewne realne wartości, zaspakaja się im pewne rzeczywiste potrzeby, może lepiej niż gdzie indziej. Dla tych wartości i w imię tych potrzeb gotowi są zrezygnować z części czy nawet z pełni wolności. Te właśnie wartości chcą przekazywać innym ludziom.

W sektach ma często miejsce zniewolenie. Czyni się zarzut sektom, że rządzą się niedemokratycznie, autorytarnie, że nie dopuszczają krytyki władzy przez szeregowych adeptów. Jest to jednak zarzut skrajnie ideologiczny. Każde społeczeństwo, nawet demokratyczne, musi dopuszczać w swych ramach cały szereg różnych form autorytetu i sprawowania władzy, także porządki niedemokratyczne. Społeczeństwo, które wynosi wolność na sztandary musi dopuszczać ograniczenia wolności. Nie chciałbym, aby granic mojego kraju broniła armia rządzona demokratycznie. Nie chciałbym, aby demokratyczne procedury obejmowały lekarzy i pacjentów szpitali psychiatrycznych czy więzień. Obawiam się, że uniwersytet, który dopuściłby na równych prawach studentów do decydowania o przyznaniu stopni akademickich mógłbym mieć problemy z uznaniem swej rangi przez inne instytucje naukowe. Chcieć równości i demokracji w ramach kościołów czy sekt oznacza nie rozumieć osobliwości tej sfery kultury, a nawet kultury jako takiej. W religii, sztuce czy nauce ludzie dzielą się na tych którzy wiedzą czy potrafią, i na tych, którzy nie wiedzą i nie potrafią. W przeciwieństwie jednak do struktur hierarchicznych (armia, policja, administracja państwowa, kościół hierarchiczny), w sferze kultury każdy może zadecydować komu oddaje swą wolność. Co więcej, uważam, że taka jest zasadnicza funkcja kultury: dać ludziom coś, czemu mogliby poświęcić swą wolność, swe życie i w ten sposób nadać mu sens.

Na rzeczywistą psychomanipulację lekarstwem jest dojrzałość, życiowe doświadczenie, a przede wszystkim samodzielne myślenie, którego teoria psychomanipulacji, ze względu na swą mętność i wieloznaczność bynajmniej nie rozwija. Wzmaga jedynie negatywne społeczne nastawienie do nowych religii, przez co przyczynia się do wzrostu zjawisk izolacji, alienacji, wrogości etc.

Jak argumentowaliśmy, wyrozumiała polityka względem nowych religii nie tylko ogranicza występowania tych zjawisk, ale umożliwia organom publicznym ich kontrolę, wpływanie na nie i ułatwia wyróżnienie zjawisk rzeczywiście groźnych.

*

Literatura wykorzystana

  • Berger Peter L., 1997, Święty baldachim. Elementy socjologicznej teorii religii, przeł. W. Kurdziel, Kraków, Zakład Wydawniczy ťNOMOSŤ.
  • Kaczmarek Kamil, 2001, Sekty z innego punktu widzenia, „W drodze", 2001/5.
  • Mirkut Grzegorz, Wiktor Krzysztof, 2004, Sekty za zamkniętymi drzwiami, Kraków, Wydawnictwo Literackie.
  • Nietzsche Friedrich, 1996, Antychrześcijanin. Przekleństwo chrześcijaństwa, przeł. G. Sowiński, Kraków, Zakład Wydawniczy ťNOMOSŤ.
  • Nowakowski Piotr Tomasz, 1999, Sekty. Co każdy powinien wiedzieć, Kraków, Maternus Media.
  • RoSP, 2000, Raport o niektórych zjawiskach związanych z działalnością sekt w Polsce, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Międzyresortowy Zespół Do Spraw Nowych Ruchów Religijnych, Warszawa.
  • Simmel Georg, 1975, Tajność i tajny związek, w: Socjologia, przeł. M. Łukasiewicz, Warszawa PWN, s.383-473.
  • Spencer Herbert, 1896b, Ecclesiastical Institutions, w: The principles of sociology, vol. III, London-Edinburgh, Williams and Norgate.
  • Stark Rodney, Bainbridge William S., 2000, Teoria religii, przeł. T. Kunz, Kraków,Zakład Wydawniczy ťNOMOSŤ.
  • Weber Max, 1998, Polityka jako zawód i powołanie, przeł. P. Dybel, Kraków, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak.
  • Weber Max, 2002, Gospodarka i społeczeństwo. Zarys socjologii rozumiejącej, przeł. D. Lachowska, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN.

1 2 3 4 

 Podobna tematyka na: Sekty z innego punktu widzenia
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Sekta to pojęcie-maczuga
Destrukcyjne sekty czy nowe ruchy religijne? Problem metodologiczny

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (2)..   


« Nowe ruchy religijne   (Publikacja: 25-07-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Kamil Kaczmarek
Ur. 1973, adiunkt w Zakładzie Socjologii Teoretycznej i Klasycznej Instytutu Socjologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza, specjalizuje się w prasocjologii, socjologii klasycznej, socjologii religii, socjologii teoretycznej, autor: "Prasocjologia św. Tomasza z Akwinu", "Socjologia a religie".

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Sekta to pojęcie-maczuga
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4274 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365