|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe
Wprowadzenie religii do szkół [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Wkrótce po proklamowaniu
Trzeciej Polski Odrodzonej, kler podjął ofensywę. Czuł się zwycięzcą, chciał
więc jak największy profit z tego wyciągnąć. Najpierw zażądano zwrotu majątków
na szczególnych prawach, kiedy to osiągnięto, przyszła kolej na lekcje religii,
które zamyślono upaństwowić. W komisji rządowej, gdzie rozpatrywano tę sprawę
znalazł się Jacek Kuroń, który starał się oponować, acz delikatnie, z gotowością do możliwie dużych kompromisów. Wysuwał, że to nie dobrze, bo transcendencja
się gubi, że najlepiej jak katecheza byłaby na końcu zajęć, że deklaracja chodzenia
mogłaby być pozytywna, nie zaś negatywna… etc. I tu się biskupi zeźlili. Jak
zwierza się Jackowi Żakowskiemu w Siedmiolatce, rzekł mu wówczas jeden z purpuratów: "No nie, drogi panie jak wy tak stawiacie sprawę, to
my natychmiast wniesiemy ustawę do Sejmu i przeprowadzimy ją sami, ale wtedy
będziemy mówili, że to się dzieje na przekór rządowi i zażądamy, żeby
to Sejm od razu przegłosował. (...) Jak Sejm odrzuci religię wyjdziemy na ulice!
Zrobimy referendum. Będziemy się dopominali o nasze słuszne prawa. Będziemy
krzyczeli." Ostatnie czego pragnęli wówczas członkowie rządu to wojny
religijnej, państwo ledwo na nogach stoi, inflacja szaleje, bezrobocie rośnie, a tu kler straszy krucjatami. Cóż było robić, wprowadzono religię tylnymi drzwiami, w niezgodzie z prawem, za pomocą instrukcji ministra edukacji z 30 VIII 1990 (dot. religii katolickiej). Jak mówi dalej J. Kuroń: "Natychmiast
podniosły się głosy o próbie budowania państwa religijnego, co było argumentem
tym mocniejszym, że przecież złamaliśmy prawo — i to my, którzy bardzo
głośno mówiliśmy o budowaniu w Polsce właśnie państwa prawa! Strona kościelna
odpowiadała, że to atakują 'wrogowie Chrystusa', 'wrogowie
krzyża' lub wręcz 'dzieci szatana' [ 1 ]."
Później dowiedziono jednak bezsprzecznie, że prawo złamane nie zostało, co Trybunał
Konstytucyjny potwierdził, ogłaszając, że wszystko jest w jak najlepszym, bożym
porządku, że prawo naturalne, wolność sumienia, prawo międzynarodowe [ 2 ] i te sprawy, że generalnie to Rzecznik Praw Obywatelskich, pani Ewa Łętowska,
który domagał się uznania instrukcji za bezprawną, racji nie ma twierdząc, że
instrukcja jest niezgodna z Konstytucją i ustawami, a w szczególności z art.
2 ustawy z 15 VII 1961 o rozwoju systemu oświaty i wychowania oraz art. 18 i 19 ustawy z 17 V 1989 o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego, a także z art. 2 pkt 4 i 5 oraz art. 10 ustawy z 17 V 1989 o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, z art. 9 ust. 1 i 2, z art. 23 ust. 1 pkt 4 ustawy z 23 I 1982 (Karta
Nauczyciela), nie wspominając już o art. 1 i 3 Konstytucji. Dowiedziono też,
że religię wprowadzono tylko do budynków szkolnych, a nie do samych szkół. Przedstawiciel
Prokuratora Generalnego (Ministra Sprawiedliwości) zadeklarował się przeciwnikiem
szkoły świeckiej, gdyż uważał, że grozi to ateizmem i ogólną bezbożnością. Ateizm
uznał zaś największym złem okresu minionego oraz zasadniczą przyczyną demoralizacji
społeczeństwa, a także przesłanką rozwoju patologii społecznych. Udowodnił najwyższemu
trybunałowi, że to przez ateizm młodzież uciekała za komuny na Zachód. Aby się
tam w spokoju pomodlić, jak mniemam. "Uznał, że racje polityczne,
przemawiające za wprowadzeniem religii do szkół państwowych, powinny przeważać
nad racjami prawnymi" [ 3 ].
Jak wszędzie tak i wśród składu sędziowskiego znalazło się kilku niedowiarków w liczbie trzech. Byli to sędziowie Kazimierz Działocha, Czesław Bakalarski
i Remigiusz Orzechowski; każdy złożył stosowne votum separatum [ 4 ].
K. Działocha pisał, że to koniec ze świecką integralnością nauczania, zwracał
uwagę, iż akt ten przeczy art. 1. i 3. Konstytucji, gdyż: "Instrukcja i inne niekwalifikowane („powielaczowe") formy stanowienia przepisów
nie mieszczą się zdecydowanie w zasadzie państwa prawnego." Wypowiedział
wówczas znamienite słowa: "W państwie demokratycznym ewentualna sprzeczność
między prawem jednostki do wyrażania sądów niepopularnych, różnych od poglądów
większości, a prawem większości do ochrony swych wartości winna być rozstrzygnięta
na korzyść pierwszego prawa." Również przedstawiciel jurysprudencji
zawetował. W glosie prof. Michała Pietrzaka
czytamy, że państwo świeckie (zadeklarowane przecież w obowiązującym prawie)
polega na: awyznaniowości państwa, niekompetencji państwa w sprawach natury
religijnej, prywatnym charakterze religii, neutralności państwa w sprawach religii i przekonań, zakazie subwencjonowania przez państwo działalności religijnej
oraz na równouprawnieniu wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych. Dodał
zarazem: "Odrzucając ten normatywny model, TK dał własną interpretację
pojęcia świeckości". Nieco dalej wytyka TK: "Pogląd TK, że
możliwość umieszczenia krzyża czy odmawiania modlitwy w szkole wynika jednoznacznie z art. 15 ust. 2 ustawy o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego opiera się
chyba na nieporozumieniu. Art. 15 dotyczy sprawowania kultu religijnego, a trudno
jest chyba utożsamić nauczanie religii w szkołach ze sprawowaniem kultu religijnego." I nieco dalej: "TK podzielił rozumowanie MEN, jakoby deklaracja o posyłaniu
dziecka na naukę religii nie była równoznaczna z samookreśleniem wyznaniowym
osoby ją składającej. Uznał tym samym za dopuszczalną, a nawet godną aprobaty
postawę dwulicową, kiedy osoba niewierząca posyła dziecko na naukę religii,
względnie wierząca nie posyła. Jest to jednak wyraźnie sprzeczne z zasadami
moralności, a także postanowieniami obydwu ustaw wyznaniowych, głoszącymi, że
obywatele mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami w sprawach religii." Zauważa też, że kwestie uregulowane lub wymagające
regulacji ustawowej (np. finansowanie wynagrodzeń dla katechetów) są dowolnie
zmieniane przez akt nie mający nawet charakteru powszechnie obowiązującego źródła
prawa. O finansowaniu działalności Kościoła przez państwo pisał: "T.
Jefferson uzasadniał ten zakaz niedopuszczalnością zmuszania obywatela do ponoszenia
kosztów utrzymania religii, której zasad nie podziela. Taki zakaz potwierdzany
jest współcześnie przez ustawodawstwo wielu krajów, m.in. Francji, Szwajcarii,
Meksyku, USA.". Przywołał też podobny casus we Włoszech, gdzie w 1988 Minister Wychowania Publicznego wydała okólnik w sprawie przedmiotu zastępczego
dla uczniów, którzy nie wybiorą religii. Okólnik ten został uznany przez sąd
administracyjny I instancji za sprzeczny z konstytucją. Rada Stanu miała zdanie
odmienne, z kolei TK uznał go za sprzeczny z konstytucyjną zasadą wolności sumienia i wyznania. Swój wywód profesor zakończył słowami: "Zastrzeżenia tak
często podnoszone w literaturze prawa konstytucyjnego przeciwko wprowadzaniu
sadownictwa konstytucyjnego, iż może ono stanąć ponad parlamentem lub przejmować
jego uprawnienia, stały się rzeczywistością. W decyzji TK wartości polityczne
przeważyły nad wartościami prawnymi. Nie może to być dobrym prognostykiem dla
rozwoju demokratycznego państwa prawnego w Polsce." W odpowiedzi na te głosy krytyki wobec orzeczenia TK ukazały
się dwa artykuły polemiczne (mowa tylko o łamach Państwa i Prawa).
Pierwsza polemika jest dziełem Hanny Gronkiewicz-Waltz i Krystyny Pawłowicz [ 5 ].
Powtarzają się w nich odniesienia przesłanek wprowadzenia religii do szkół wynikających
z ...prawa natury, bagatelizowanie strony formalnej wprowadzenia religii przez
instrukcje (praworządność rozumiana jako składowa przesłanek formalnych i materialnych, z tym że przesłanki materialne, w wydaniu autorek, równoznaczne są z ideologizowaniem
państwa, chodzi przecież o tak ważne kwestie jak znajomość katechizmu oraz wynikających z niego nauk moralnych). Okazuje się, że RPO "W imię wartości mniejszej [ 6 ]
walczył przeciwko wartości oczywiście większej". W odpowiedzi na definicję
świeckości M.Pietrzaka panie rozmywają owo pojęcie, sugerując, że właściwie
to nie wiadomo o co w nim dokładnie chodzi, czy może o osobę „nie będącą
zakonnikiem", czy o wydźwięk ateistyczny lub jeszcze inny. W związku z tym zaleca się zaprzestanie posługiwania się tym terminem, który wszak, według
autorek, nie jest tożsamy z neutralnością, lecz oznacza oczywiście postawę zwalczającą
tak Kościół jak i samego Boga. M. Pietrzak, ich zdaniem, dąży właśnie do interpretacji
znaczenia "konkurującego z poglądami religijnymi".
Na argument o prywatnym charakterze przekonań religijnych,
panie powiadają uczenie: "Wiara z istoty swej nie podlega ukrywaniu".
Nie wiadomo w imieniu jakiej wiary przemawiają autorki, jeśli chodzi jednak o wiarę, która miałaby mieć związek z Biblią i Jezusem, to jest to oczywistą
nieprawdą, gdyż ten wydał taką oto dyspozycję swoim wyznawcom: "Baczcie
też, byście pobożności swojej nie uprawiali na oczach ludzi, aby was widziano;
inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy
więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali
już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka,
co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który
widzi w ukryciu, odda tobie." (Mt 6,1n). Jezus wyraźnie stanąłby po
stronie prof. Pietrzaka.
O wypowiedzi T. Jeffersona dotyczącej niedopuszczalności
zmuszania obywatela do współfinansowania działalności religii, której zasad
nie podziela, a który to zakaz jest elementarnym warunkiem neutralności religijnej
państwa, twierdzi się, że jest to "opinia archaiczna", od której,
dzięki Bogu, odżegnały się "nowoczesne koncepcje państwa" (sic!).
W końcu możemy się dowiedzieć, że "nauczanie religii
nie jest „sprawą wewnętrzną" Kościoła, ale cząstką procesu wychowawczego"
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Arcybiskup Józef Michalik grzmiał wówczas: „Przeciw religii rozległy się jazgotliwe protesty maleńkich grupek spod znaku nieprzyjaciół Krzyża i Ewangelii. Są one echem odwiecznego głosu zbuntowanego przeciw Bogu szatana", za: „Pełzająca separacja", Wprost, 29 X 2000 [ 2 ] W tej kwestii powołano się m.in. na „dokument wiedeński", który nałożył na Polskę obowiązek „zachęcania do podejmowania w szkołach i innych instytucjach oświatowych zagadnień dotyczących rozwijania i ochrony praw człowieka i podstawowych wolności", a jak powszechnie wiadomo lekcja religii nieszczególnie się różni od nauczania o prawach człowieka i jego podstawowych wolnościach, jest niejako z nimi tożsama, wręcz grzechem byłoby myślenie, że mogą być jakieś prawa i wolności nie wynikające z prawa bożego i naturalnego, czyli kościelnego [ 3 ] Państwo i Prawo, nr 5/91 [ 4 ] Orzeczenie TK, zdania odrębne, jak i glosa, patrz: Państwo i Prawo, nr 5/91, s.96-118 [ 5 ] Państwo i Prawo, nr 7/91 [ 6 ] Chodzi o drobnostkę, mianowicie o praworządność « Prawo wyznaniowe (Publikacja: 09-06-2002 Ostatnia zmiana: 17-07-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 434 |
|