|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Filozofia ateizmu
Kalam Cosmological Argument L. Craiga [1] Autor tekstu: Responsible
Będę omawiał zagadnienie zwane Kalam Cosmological Argument w postaci
rozwiniętej przez Lane Craiga.
Jest to pewien ciąg rozumowania, znany już od czasów średniowiecza, który
miał służyć teistom do wykazania, że świat został stworzony przez Stwórcę.
Będę się odnosił do każdego punktu tego rozumowania w wersji oryginalnej
(podając tłumaczenie). W tekście będę stosował krótką nazwę tego argumentu, czyli Kalam.
"Now there is one form of the cosmological argument (..) that aims
precisely at the demonstration that the universe had a beginning in time."
(Jest jedna forma argumentu kosmologicznego, która ma ściśle na celu
pokazanie, że wszechświat miał początek w czasie)
|
Zacznijmy od tego, że mówienie o początku Wszechświata w czasie nie ma
sensu, jeżeli czas jest własnością tegoż. Tak jak nie musiał mieć początku w materii i przestrzeni, tak i nie musiał mieć początku w czasie.
Czas jako atrybut Wszechświata nie mógł istnieć niezależnie od niego.
Oponent może odpowiedzieć, że może istnieć inny wymiar czasowy, jakiś 'czas
metafizyczny'. Może i tak, ale to nie jest żaden argument.
Taki dodatkowy wymiar czasowy, a nawet ich dowolna ilość, byłby
niezależny od naszego, równoległy. Tym samym nie miałby znaczenia w relacji przyczynowo-skutkowej.
Można inaczej powiedzieć, że relacja przyczynowo-skutkowa w klasycznym rozumieniu
jest ciągiem jednowymiarowym.
Wiele rzeczy może istnieć, ale nie można wyjaśniać nieznanego przez
nieznane. To oznacza, że mówienie o początku wszechświata w czasie nie ma
sensu, ponieważ jest to tylko naiwna ekstrapolacja znanego nam świata
zjawisk na zjawiska nieznane. Zupełnie nie wiadomo jakimi prawami rządzą się
wszechświaty przy swoim powstawaniu (nie można wykluczyć, że nie ma ich więcej niż 1).
Teiści założyli sobie, że skoro w ich otoczeniu obowiązują pewne znane nam prawa,
to obowiązują one także wszechświat jako całość.
Warto zauważyć, że niektórzy teiści argumentują wedle swojej woli — jeżeli
im pasuje, to zasłaniają się niewiedzą, a konkretnie wpychają Boga jako
wyjaśnienie niewyjaśnionego (vide kwestia genezis), a jak pasuje im inaczej,
to wpychają naszą wiedzę tam, gdzie ona już nie obowiązuje. Jednak tak się składa, że nasza wiedza obowiązuje w przypadku
genezis
(procesy biochemiczne poddające się eksperymentom), ale już nie obowiązuje w przypadku powstania wszechświata. Po prostu nie wiemy, czy i jakie prawa
rządziły powstaniem wszechświata, nawet nie wiemy, czy można tu mówić o jakichkolwiek 'prawach'.
1. „Whatever begins to exist has a cause of its existence." [ 2 ]
(Cokolwiek zaistnieje, ma przyczynę swojego istnienia)
|
Nieprawda. Rozbiję tę kwestię na dwa podpunkty:
„Wszystko, co zaistniało w znanym nam świecie, ma przyczynę istnienia".
Nieprawda. Przyczyny nie można ustalić dla przynajmniej kilku znanych
zjawisk, które powodują postanie jakiegoś bytu. Wcale nie jest logicznie
konieczne, aby każdy istniejący byt musiał mieć przyczynę. To tylko nie
udowodnione założenie metafizyczne przyjmowane przez leniwych filozofów. Co
więcej, nie da się udowodnić, że wszystko to, co istnieje, ma przyczynę. Nie
da się tego zrobić z przyczyn obiektywnych — nie można sprawdzić wszystkich
bytów ani tym bardziej ich przyczyn. Jeżeli jednak założymy, że np. rozpad
izotopu ma przyczynę w rozumieniu takim, że jeżeli istnieje atom, który się
rozpada, to jest on przyczyną tego rozpadu, to nadal nie mamy przyczyny
sprawczej. Mamy tylko możliwość zajścia zjawiska, ale nie jego przyczynę w czasie. Sama możliwość nie decyduje o tym kiedy i czy w ogóle rozpad
nastąpi.
Nawet jeżeli zgodzimy się na takie ujęcie przyczynowości, to będziemy
musieli przeformułować punkt 1: cokolwiek zaistniało, musiało mieć
możliwość zaistnieć. To jednak kompletnie zmienia postać rzeczy.
Wystarczy zauważyć, że skoro wszechświat istnieje, to miał możliwość
zaistnieć — musiał mieć taką możliwość. Jednak w takim rozumieniu
przyczynowości pytanie o przyczynę zaistnienia nie ma już sensu, bo
zaistnienie nie wymaga przyczyny sprawczej, tylko samej możliwości
zaistnienia. Nie musiał więc zaistnieć, ale zaistniał, bo miał taką
możliwość — czyli nie była do tego potrzebna przyczyna sprawcza. Jak
widzimy, niezależnie od przyjętego znaczenia przyczynowości, nie jest faktem to,
że wszystko musi mieć przyczynę, aby zaistnieć.
„wszystko, co zaistniało poza znanym nam światem, ma przyczynę istnienia".
Nieprawda. Wcale nie wiemy, czy tak jest.
To tylko nieudowodnione założenie metafizyczne przyjmowane przez leniwych
filozofów. Kompletnie nie wiemy jakie prawa obowiązują poza naszym
wszechświatem. Nie wiemy, czy poza dostępnym nam teoretycznie kawałkiem
czasoprzestrzeni obowiązują znane nam prawa. To tylko wygodne założenie, ale
nie udowodniony fakt. Ekstrapolowanie praw jakie znamy, poza świat jaki znamy, jest
nieuprawnionym uproszczeniem i nie jest logicznie uzasadnione.
Tego typu ekstrapolacja jest uprawniona tylko wtedy, gdy dotyczy obszarów świata, o których wiemy, że są dokładnie analogiczne do nam już znanych.
Nie mamy nawet dowodu na to, że poza naszym światem obowiązuje znana nam logika.
Jak widzimy, punkt wyjściowy argumentu nie jest prawdziwy. Nie wiemy, czy
wszechświat wymaga istnienia przyczyny w czasie dla swojego powstania. Być
może nie wymaga, a być może mówienie o przyczynie w tym przypadku nie ma
nawet sensu. Powoływanie się w tym miejscu na jakiś 'metafizyczny czas' jest
błędem ignotum per ignotum, więc nic nie wnosi. Oponent mógłby stwierdzić,
że nie można sobie wyobrazić świata, w którym byty powstają bez powodu. Ale
to nie jest argument, bo nasz świat ma się nijak do warunków, w jakich
powstają wszechświaty a nasze wyobrażenia są rzeczą wtórną. Nie ma to nic do rzeczy,
że jeżeli coś nam się wydaje niedorzeczne, to nie może to mieć miejsca. [ 3 ]
Jest to tylko nieuprawniona ekstrapolacja, tego po prostu nie wiemy.
Jest jeszcze jeden argument obalający Kalam. Wszechświat jest zbiorem bytów złożonych z materii i energii. Jakiekolwiek prawa obowiązujące te byty, włącznie z prawami nam
jeszcze nieznanymi, dotyczą tylko tych elementów. Nie dotyczą one jednak
zbioru jako takiego, nie obowiązują Wszechświata jako całości. Wynika to
stąd, że zupełnie inne prawa obowiązują elementy zbioru, a inne same zbiory.
Dlatego też niezależnie od tego, jakie prawa postawimy na szali argumentu,
nic nam to nie powie o prawach rządzących wszechświatami jako takimi. Zbiór
pewnych bytów ma najczęściej kompletnie inną naturę niż same poszczególne
byty. Jest czymś z natury rzeczy innym. Ten, kolejny już, błąd logiczny Kalam
polega na tym, że stosuje prawa elementów zbioru w stosunku do zbiorów. To dokładnie
tak, jakby ktoś chciał dodawać zbiory liczb naturalnych tak samo, jak się dodaje
liczby naturalne. Jest to logicznie niemożliwe o czym świadczy arytmetyka na
nieskończonościach i tak samo jest w przypadku wszechświatów i materii.
Cokolwiek więc powiemy o naszym świecie, może się to okazać kompletną bzdurą w stosunku do Wszechświata jako takiego.
W zasadzie w tym momencie można by skończyć omawianie Kalam.
Załóżmy jednak optymistycznie, że jakimś cudem punkt 1. uznajemy za
prawdziwy i idźmy dalej.
2. "The universe began to exist"
(Wszechświat miał początek (w czasie))
|
Mówienie o posiadaniu początku w czasie przez jakiś byt, dla którego czas
jest jego elementem — który czas dopiero tworzy i definiuje — nie ma sensu.
Początek może mieć wszystko to, co zaistniało już w czasie. Zjawisko
wszechświata zaistniało bez istnienia czasu. Nie można nawet powiedzieć
'przed' czasem. Po prostu nie ma sensu używanie pojęć temporalnych w stosunku do powstania wszechświata. Dlatego też cały argument Kalam jest
pozbawiony sensu znaczeniowego. Analogicznie można by np. powiedzieć, że
wszechświat miał średnicę 0 przed swoim powstaniem (można by wymyślić lub
zacytować więcej, nawet trafniejszych analogii, jak na przykład zadane przez
Hawkinga pytanie „Co jest na północ od bieguna północnego?", ale nie w tym
rzecz).
Co więcej, według aktualnych modeli kosmologicznych nie jest konieczne, aby
Big Bang miał początek w naszym rozumieniu początku. Więcej na ten
temat można się dowiedzieć np. z wielu różnych pozycji autorstwa S.
Hawkinga. Zauważył on, że pomimo skończoności wszechświata i czasu, nie musi
on mieć granicy w czasie (warto się tu także zastanowić nad słynnym
dylematem Zenona).
Po raz kolejny załóżmy roboczo, że jakimś cudem rozumiemy co oznacza 'czas
przed istnieniem czasu', tak jak rozumiemy 'grubość bez przestrzeni' (tzn.
nie rozumiemy, ale załóżmy roboczo, że rozumiemy — żeby pójść dalej).
2.1 "Argument based on the impossibility of an actual infinite." (Argument oparty na niemożliwości faktycznej nieskończoności) |
Czy może istnieć nieskończoność aktualna? Mogłoby się wydawać, że to problem matematyczny. Rzeczywiście, część matematyków uważa (lub raczej uważała), że nieskończoność faktyczna (inaczej: aktualna) to tylko pojęcie teoretyczne, że nie może realnie istnieć nieskończona ilość czegoś, np. nieskończona ilość atomów. Argument Kalam odnosi się do stanowiska głoszącego, że wszechświat zaistniał w czasie, lub że jest wieczny (tzn. bez początku). Jak zobaczymy, ani pierwsza opcja nie jest prawdziwa, ani też Kalam nie zaprzecza drugiej (choć aktualna kosmologia raczej wyklucza wieczny wszechświat, ale o tym później).
2.11 "An actual infinite cannot exist." (Aktualna nieskończoność nie może istnieć) | Nie jest to fakt. A konkretnie, nie ma żadnych wyraźnych powodów, dla których nie mogą istnieć aktualne nieskończoności. [ 5 ] Niektórym wydaje się, że
nie mogą istnieć. Można na ten temat długo dyskutować, jednak nie ma dowodu
na to, że nie mogą istnieć. W każdym razie nie wiadomo mi nic o tym, aby
autor Kalam coś w tym temacie dowodził. Wykazywanie paradoksów nie zaprzecza
temu, że jakaś forma nieskończoności może istnieć. Poza tym, do obalenia Kalam nie jest potrzebne, aby musiały istnieć nieskończone ilości czegoś. [ 6 ] 2.12 "An infinite temporal regress of events is an actual infinite." (Nieskończone cofanie się w czasie w ciągu zdarzeń jest nieskończonością faktyczną) |
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] Inną
ciekawą krytykę podobnego argumentu można znaleźć tutaj.
Tam pewien filozof dochodzi do zupełnie innego wniosku niż autor Kalam: "If
this cosmology is true, our universe exists without cause and without
explanation." [ 3 ] Najlepszym tego przykładem są zjawiska w skali kwantowej. [ 5 ] Warto w tym miejscu wspomnieć poczciwego biskupa anglikańskiego, George’a Berkeley’a: ...powiedzieć, że wielkość czy rozciągłość skończona składa się z części, których jest nieskończenie wiele, stanowi tak oczywistą sprzeczność, że każdy to przyzna na pierwszy rzut oka; jest rzeczą niemożliwą, by mogło to uznać jakiekolwiek rozumne stworzenie, nie doprowadzone do tego łagodnie i stopniowo, jak nawrócony poganin do wiary w Przemienienie. Na szczęście, wiele się zmieniło od czasów Berkeley’a. « Filozofia ateizmu (Publikacja: 06-09-2005 Ostatnia zmiana: 15-05-2008)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4347 |
|