|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Filozofia ateizmu
Kalam czyli filozoficzny wynalazek teologów [1] Autor tekstu: Piotr Drobner
Za sprawą niejakiego Craiga zrobiło się ostatnio głośno o tzw. Kosmologicznym Argumencie Kalam. Warto zapoznać się bardziej szczegółowo z tym ważnym osiągnięciem myśli teistycznej. Craig:
"Istnieje wersja argumentu kosmologicznego, [...] która
ma ściśle na celu pokazanie, że wszechświat miał początek w czasie."
"Argument ten cieszy się szeroką międzywyznaniową
popularnością, będąc podnoszonym przez muzułmanów, żydów i chrześcijan — katolików i protestantów."
"1. Cokolwiek zaczyna istnieć (ma początek,
zaistnieje), ma przyczynę swojego istnienia.
2. Wszechświat zaczął istnieć (miał początek,
zaistniał). Gdyż:
2.1 Argument oparty na niemożliwości nieskończoności
aktualnej.
2.11 Aktualna nieskończoność nie może istnieć.
2.12 Nieskończone cofanie się w czasie w ciągu zdarzeń jest nieskończonością
aktualną.
2.13 Stąd, nieskończone cofanie się w ciągu zdarzeń w czasie nie może
istnieć.
2.2 Argument oparty na niemożliwości stworzenia nieskończoności
aktualnej przez dodawanie.
2.21 Zbiór utworzony przez kolejne dodawania nie może być aktualnie
nieskończony.
2.22 Ciąg przeszłych zdarzeń jest zbiorem utworzonym przez kolejne
dodawanie.
2.23 Stąd, ciąg przeszłych zdarzeń nie może być aktualnie nieskończony.
3. Stąd, wszechświat ma przyczynę istnienia."
"Zatem, na podstawie Kosmologicznego Argumentu Kalam,
wnioskuję, że jest racjonalne wierzyć, że Bóg istnieje."
„Aby zrozumieć punkt 2.1 musimy zrozumieć różnicę
między nieskończonością potencjalną a nieskończonością aktualną. Z grubsza biorąc, potencjalna nieskończoność to zbiór, który powiększa się
do nieskończoności jako granicy, ale nigdy jej nie osiąga. Taki zbiór właściwie
jest nieograniczony, a nie nieskończony. [...] Aktualna nieskończoność to
zbiór, w którym liczba elementów jest rzeczywiście nieskończona. Taki zbiór
[już] nie powiększa się do nieskończoności, on [sam] jest nieskończony,
jest [już] ustalony". A więc doczekaliśmy się ścisłego dowodu!
Od pierwszego rzutu oka widzimy, po pierwsze, wyraźną i subtelną logiczną strukturę dowodu: założenia (aksjomaty, pewniki),
poprawne, niepodważalne logicznie rozumowania i nieuchronny, konsekwentny
wniosek. Elegancja formalna i zdumiewająca prostota wprost zapiera dech w piersiach. Po drugie rzuca się w oczy merytoryczna kompetencja Autora i szerokie ujęcie tematu: Autor swobodnie porusza się w dziedzinach filozofii,
kosmologii, fizyki, matematyki, logiki. Przy czym niewątpliwą zasługą Autora
jest fakt, że mimo operowania specjalistycznymi metodami i skomplikowanymi
terminami tych nauk („istnienie", „przyczyna", „wszechświat",
„nieskończoność potencjalna", „nieskończoność
aktualna", „alef zero", „hotel Hilberta",
„rozszerzanie się wszechświata", „Wielki Wybuch",
„czarne dziury", „entropia", „ciąg", „zbiór"),
to jednak wywód i konkluzja są jasne, klarowne i zrozumiałe, dla WSZYSTKICH. I jakże przekonujące. Dokładność rozumowań i precyzja sformułowań
zmuszają Czytelnika do gruntownej lektury, wytężonego wysiłku
intelektualnego, a w konsekwencji do nieuchronnego zaakceptowania tezy Autora. Agnosiewicz, przekonany tym argumentem, zapewne już jutro
zamknie interes, albo, znając jego pasję twórczą, przemieni go w serwis
„Racjo-logetyka". Ja, jak tylko skończę pisać ten tekst, wyjmę odświętne
ubranie i w najbliższy piątek idę do meczetu, w sobotę do synagogi a w
niedzielę do kościoła katolickiego i ewangelickiego, by niezwłocznie się
wszędzie tam zapisać. Ustalmy, drodzy racjonaliści, jakiś grafik, żebyśmy
nie narobili bałaganu, gdy się tam wszyscy zgłosimy naraz. Zacząłem już, przed pastowaniem butów, czyścić je z wczorajszego błota, gdy uświadomiłem sobie, z jakiego świeżego, lepkiego błota
bzdur, ignorancji logicznej, świadomych oszustw i zamierzonych manipulacji
ulepiony jest ów cały ów powyższy wywód. Przyjrzyjmy się mu dokładniej. Definicje, definicje,
definicje... Craig mówi: „Oczywiste, że decydującą przesłanką Argumentu
[Kalam] jest p. 2." I dalej (wszystkie wyróżnienia moje): "Aby zrozumieć punkt 2.1 musimy zrozumieć różnicę
między nieskończonością potencjalną a nieskończonością aktualną. Z grubsza biorąc, potencjalna nieskończoność to zbiór, który powiększa
się do nieskończoności jako granicy, ale nigdy jej nie osiąga. Taki
zbiór właściwie jest [bardziej] nieograniczony, a nie nieskończony. [...] Aktualna
nieskończoność to zbiór, w którym liczba elementów jest rzeczywiście nieskończona.
Taki zbiór [już] nie powiększa się do nieskończoności, on [sam]
jest nieskończony, jest [już] ustalony. Oczywiście każdy zna się na nieskończoności,
styka się z nią na codzień, jest z nią obyty i otrzaskany. Jeśli nie każdy
wiedział, że jest 'potencjalna' oraz 'aktualna', to teraz już wie. „Koń, jaki jest, każdy widzi" mówił oświecony
ksiądz Benedykt Chmielowski. „Nieskończoność, jaka jest, każdy
wie" mówi Craig, kolega Chmielowskiego „z branży". Wyjaśnienia Craiga w istocie definiują jedynie określenia:
'potencjalna' oraz 'aktualna', nie określają samego pojęcia 'nieskończoności',
bo i po co. I właśnie za pomocą tego prostego, 'precyzyjnie' pojmowanego pojęcia
definiuje: a) "potencjalna nieskończoność to zbiór, który
powiększa się do nieskończoności" (jakiej — no, chyba aktualnej); b) "Aktualna nieskończoność to zbiór, w którym
liczba elementów jest rzeczywiście nieskończona" (zapewne
'aktualnie'). Błędne koło, o wielkości co najmniej orbity Plutona,
jest szczególikiem, który nie rzucił się w oczy 'doktora filozofii' Craiga. Jeszcze śmieszniej będzie, gdy przytoczymy tu dalej
'udowodniony', a jakże, punkt 2.11: Aktualna nieskończoność nie może istnieć.
Pytam więc: co zatem jest zdefiniowane w powyższej definicji b)? Coś, co
okazuje się, że nie istnieje. Po co definiować nieistniejące byty? (… zapomniałem, że Craig jest też 'doktorem
teologii', a to wiele wyjaśnia!...) Drugie pytanie: skoro więc nieskończoność nie może
istnieć, to za pomocą czego definiuje się i wyjaśnia oba rodzaje
nieskończoności? Co to w ogóle za definicje, które teraz wyglądają tak: — potencjalna nieskończoność to zbiór, który
powiększa się do czegoś co nie istnieje; — aktualna nieskończoność to zbiór, w którym
liczba elementów jest rzeczywiście nieistniejąca. Ale nic to: przecież przeciętny Mustafa, Icek, Jaś i Wiliam i tak doskonale rozumieją i rozróżniają obie nieskończoności i w ogóle
żadnych definicji nie potrzebują. Rzecz ma się tak, że nie istnieje intuicyjne pojęcie
nieskończoności, bo nikt nigdy i nigdzie jej nie widział, nie dotknął i nie doświadczał, bo jak? Jak więc wytworzyć w sobie 'intuicyjne pojęcie'?
Jakikolwiek zestaw rzeczywistych obiektów rozważano, zawsze była ich skończona
liczba. Używanie więc niesprecyzowanego, nieokreślonego pojęcia w tak
subtelnej i delikatnej materii jest merytorycznie dyskredytujące Autora lub świadczy o świadomym zamiarze, obliczonym na niewyrobionego Czytelnika (nie wykluczając,
co jasne, możliwości postawienia obu tych zarzutów). Jawne lekceważenie
inteligencji Czytelnika, rzutkie powoływanie się na teorię zbiorów nieskończonych,
świadczy o tym, jaki rzeczywiście jest charakter rozważań Craiga: mętna
propaganda religijna ubrana w terminologię logiczną, matematyczną i fizyczną,
co ma sprawić wrażenie 'naukowości'. Sokal zrobił to lepiej.... Z zestawu TAKICH definicji, zaiste, można wyprowadzić
wiele pouczających 'prawd'. Kalam jest najszczytniejszą z nich. Argumenty,
Argumenty... Craig ilustruje pojęcie nieskończoności za pomocą
„hotelu Hilberta". I wnioskuje: "Takie absurdy świadczą o niemożności
istnienia aktualnie nieskończonej liczby rzeczy (przedmiotów)". To już wiemy i bez „hotelu Hilberta" — w rzeczywistości spotykamy się zawsze ze skończoną liczbą rzeczy (gdy kończyłem
szkołę średnią, liczbę wszystkich atomów we wszechświecie ograniczano z góry
liczbą 1052, czy też 1058, później się tym już nie
interesowałem). Pierwsza uwaga: „hotel Hilberta" jest ilustracją
podstawowej (definicyjnej) własności zbiorów nieskończonych. To, że
jest ona zaskakująca, nie powinno dziwić, bo, jak wspomniałem, nie mamy bezpośrednich
doświadczeń ze zbiorami nieskończonymi. Zaś nazywanie tej definicyjnej własności
absurdem (niedorzecznością, nonsensem) świadczy wyłącznie o matematycznej
ignorancji Craiga. Uwaga druga (ważniejsza): Craig, wykazawszy już niemożność
istnienia aktualnie nieskończonej liczby rzeczy (przedmiotów),
bezpodstawnie stosuje ją do "zbioru zdarzeń (events)", które
przecież, jako żywo, nie są rzeczami ani przedmiotami i nigdy nimi nie
będą. Interwały czasowe, które Craig chce zliczać (sekundy, dni, lata,
wieki) także nie są rzeczami ani przedmiotami. Tak więc nie można do
„zbioru zdarzeń" stosować własności wyprowadzonych dla
„zbioru rzeczy, przedmiotów" — i tyle, kropka. Uwaga trzecia (najważniejsza): Craig chce rozważać zbiór
wszystkich „minionych zdarzeń" i wykazać istnienie początku wszechświata.
Otóż jedyne co zrobił w tym temacie, choć sam najwyraźniej jeszcze tego nie
wie, to fakt ustalenia równoważności logicznej poniższych wypowiedzi: a) [wszechświat miał początek] wtedy i tylko wtedy,
gdy [zbiór minionych zdarzeń jest skończony]; b) [wszechświat nie miał początku] wtedy i tylko
wtedy, gdy [zbiór minionych zdarzeń jest nieskończony]. Negując istnienie „nieskończonego zbioru zdarzeń"
niemożnością istnienia „nieskończonego zbioru rzeczy" Craig popełnia
jeden błąd. Drugi błąd logiczny robi wtedy, gdy do założeń, przesłanek
wprowadza pogląd równoważny tezie wywodu. W ten sposób można
'udowodnić' wszystko, co się tylko chce. Tyle tylko, że nic już dowodzić
nie potrzeba, bo: zdanie "jeżeli A, to A" jest na ogół prawdziwe. I uwaga czwarta: Craig odważnie głosi: „2.12 Nieskończone
cofanie się w czasie w ciągu zdarzeń jest nieskończonością aktualną". Ano, cofajmy się, i liczmy jakiekolwiek
„zdarzenia": pierwsze, drugie, ..., tysięczne, ..… itd. Gołym
okiem widać, że „zbiór zdarzeń" stale się powiększa i nic nie
jest w stanie zatrzymać tego procesu (chyba, że początek wszechświata, ale o tym nic nie wiemy). Mamy ewidentnie do czynienia z 'nieskończonością
potencjalną'. To przykre, że po 'zdefiniowaniu' i rozróżnieniu obu nieskończoności,
w pierwszym możliwym momencie Craig już ich nie odróżnia.
1 2 3 Dalej..
« Filozofia ateizmu (Publikacja: 22-09-2005 Ostatnia zmiana: 30-09-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4365 |
|