|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Ludzie, cytaty » Voltaire
Wolter popularyzatorem fizyki [1] Autor tekstu: Stanisław Mrówczyński
FIZYKA KARTEZJUSZA PANOWAŁA WE FRANCJI JESZCZE WIELE LAT PO UKAZANIU SIĘ PRINCIPIÓW NEWTONA. WOLTER TOROWAŁ DROGĘ NOWEJ NAUCE BŁYSKOTLIWĄ INTELIGENCJĄ I ŚWIETNYM PIÓREM.
Sławny Francuz rzadko bywa kojarzony z naukami ścisłymi. A przecież i na tym polu miał on znaczące osiągnięcia. Przeprowadził serię doświadczeń zmierzających do ustalenia natury ciepła, a wyniki przedstawił w pracy, która zyskała wysoką ocenę Akademii. Jednak znacznie ważniejsza niż własne badania okazała się, prawie zapomniana obecnie, popularyzatorska działalność Woltera. We Francji i innych krajach kontynentalnej Europy nauka Isaaca Newtona była słabo znana jeszcze przez pół wieku po ukazania się w 1687 roku
Zasad matematycznych filozofii naturalnej. Panowała tutaj fizyka kartezjańska z wirami subtelnej materii napędzającymi niebieskie sfery. Dzieło Newtona odstręczało nowością podejścia i trudnym, matematycznym aparatem. Dopatrywano się w nim również, co dzisiaj musi budzić zdumienie, powrotu do skompromitowanej scholastyki, którą Kartezjusz, jak sądzono, przegnał z nauki raz na zawsze.
Talenty literackie Woltera sprawiły, że jego Listy
filozoficzne, a nieco później Elementy filozofii Newtona podbiły paryskie salony. W odpowiednio uproszczonej formie nauki wielkiego Anglika stały się powszechnie znane. Wolter pomógł rozstrzygnąć spór pomiędzy zwolennikami kartezjanizmu a rzecznikami fizyki newtonowskiej. Odegrał więc podobną rolę jak propagujący naukę Kopernika Galileusz — nie wnosząc do niej zasadniczo nowych treści, przetarł jej drogę.
Okoliczności, które żywy i wszechstronny umysł Woltera skierowały ku problemom fizyki czy też, jak mówiono w owym czasie, filozofii naturalnej, są tyleż anegdotyczne, co charakterystyczne dla tamtej epoki, warto więc od nich zacząć.
PAN DE VOLTAIRE, PAN AROUET
Trzydziestoletni Wolter cieszył się sławą pierwszego poety czy też dramaturga Francji. Ten, urodzony w roku 1694, syn paryskiego notariusza był ulubieńcem salonów, bywał chętnie przyjmowanym gościem królowej Marii (córki Stanisława Leszczyńskiego). Bystry umysł i cięty język zjednywały mu zarówno przyjaciół jak i wrogów wśród możnych tego świata. Finansowa niezależność — Wolter rozporządzał sporym majątkiem zdobytym głównie dzięki finezyjnym operacjom finansowym — zdawała się zapewniać stabilność jego pozycji.
Wydarzenie z lutego 1726 roku zadało temu kłam. — Panie de Voltaire, Panie Arouet, jak się Pan nazywasz? — obraźliwie zaczepił go w operze pan de Rohan, członek potężnej rodziny. Nazwisko Voltaire było istotnie przybrane. Nasz bohater faktycznie nazywał się François Marie Arouet, a szlachecki przedrostek de rzeczywiście nie był uzasadniony pochodzeniem. Wolter odpowiedział równie błyskotliwie co złośliwie: — Nazwisko moje zaczyna się ode mnie, Pańskie kończy się z Panem.
De Rohan nie wybaczył zniewagi. Gdy wkrótce po zajściu w operze Wolter jadł obiad u księcia de Sully, został wywołany przed pałac. Tutaj sześciu lokajów poczęło okładać go kijami. — Nie bijcie po głowie — komenderował de Rohan — z niej może wyjść jeszcze coś dobrego. — Ach, jaki ludzki pan — wołała gawiedź.
Próby wyzwania pana de Rohan na pojedynek spełzły na niczym, a Wolter został jedynie wyśmiany. Książę de Sully wykazał zaś pełne
désintéressement. Dalsze usiłowania dochodzenia swych praw sprawiły, że Woltera osadzono w Bastylii. Sponiewieranego filozofa traktowano w więzieniu z honorami (jadał przy stole naczelnika), wkrótce zaś wypuszczono, pod warunkiem jednak opuszczenia Francji. I tak z końcem roku 1726 Wolter udał się pod eskortą do Anglii.
ANGLIA I JEJ MIESZKAŃCY
Biografowie zgodnie podkreślają ogromne znaczenie tej podróży. Zetknięcie się z klimatem intelektualnym Anglii, jej systemem państwowym i społecznym, poznanie filozofii Bacona, Locke’a i Newtona wpłynęło na całe dalsze pisarstwo Woltera.
Początkowo zdany na towarzystwo mówiące po francusku, nauczył się szybko angielskiego. Zaczął w tym języku pisać i publikować. Poznał angielską elitę. Kilka miesięcy spędził z Jonathanem Swiftem, który właśnie ogłosił drukiem
Podróże Guliwera. Nie spotkał, niestety, najznakomitszego Anglika owych czasów. Isaac Newton zmarł bowiem w marcu 1727 roku, wkrótce po przybyciu Woltera na wyspę. Poznał natomiast i zyskał przyjaźń siostrzenicy Newtona, pięknej Catherine Barton, po mężu Conduit. Złamała ona niejedno serce; plotkowano o jej romansie z ministrem Halifaxem. Wolter wspomniał ją później w sposób dla siebie bardzo charakterystyczny. Pisząc o splendorach, jakie spotkały Newtona za życia, dodał: fluksje i grawitacja niczym by były bez pięknej
siostrzenicy [ 1 ]. Katarzyna przekazała Francuzowi liczne szczegóły z prywatnego życia Newtona.
Wolter bywał również u Samuela Clarke’a — ucznia i współpracownika Newtona — który zasłynął, prowadzoną w imieniu mistrza, korespondencyjną polemiką z Leibnizem dotyczącą natury przestrzeni i czasu. Dzięki niemu Wolter mógł poznać, szczególnie go interesujące, filozoficzne poglądy Newtona.
LISTY FILOZOFICZNE
Rezultatem ponad dwuletniego pobytu w Anglii były opublikowane potajemnie w Rouen w roku 1734
Listy filozoficzne zwane również Listami o Anglikach. Przedstawił w nich Wolter, w formie 24 krótkich esejów utrzymanych w żartobliwym tonie, panoramę życia umysłowego wyspiarzy, stosunki społeczne i wyznaniowe. Wolter konfrontował swe wrażenia z Anglii, gdzie dokonała się już rewolucja, z sytuacją we Francji, która nadal tkwiła w degenerującym się absolutyzmie. Pisząc pochlebnie o Anglikach, w istocie kierował ostrze swej krytyki przeciw porządkom panującym w jego ojczyźnie. Intencję tę odczytano bez trudu — książkę oficjalnie potępiono i publicznie spalono, a wydawcę uwięziono. Wolter zaś, który wcześniej, w 1729 roku, wrócił do Francji, wyłgał się częściowo prawdziwym twierdzeniem, że publikacji dokonano bez jego zgody.
Listy przeszły do historii jako pochwała rozumu, wolności i tolerancji, cięta krytyka dogmatów i fanatyzmu. Tu natomiast chciałbym uwypuklić ich rolę w upowszechnianiu wiedzy. Dzięki swej popularności dokonały w tej mierze nie mniej niż uczone traktaty.
BACON I LOCKE
W liście dwunastym Wolter przedstawia w wielkim skrócie postać Francisa Bacona i idee empiryzmu. W szczególności pisze:
"(...) najbardziej zaskoczyło mnie to, że Bacon mówi w swoim dziele o nowym prawie przyciągania, lubo za odkrywcę tego faktu uchodzi
Newton". Dalej przytacza słowa Bacona: "Trzeba zbadać, czy nie istnieje jakiś rodzaj siły magnetycznej działającej między Ziemią a ciałami ciężkimi, między Księżycem a oceanem, między planetami itd. (...) Trzeba sprawdzić czy ten sam zegar wahadłowy będzie szedł prędzej na szczycie góry, czy w głębi kopalni; jeśli waga ciężkości zmniejszy się na górze, a zwiększy w kopalni, wyglądałoby na to, że Ziemia naprawdę posiada siłę przyciągania".
[ 2 ]
Sugestia Bacona jest w rzeczywistości błędna, gdyż przyciąganie największe jest na powierzchni Ziemi. Gdy oddalamy się od tej powierzchni od i ku centrum Ziemi, siła przyciągania maleje. W pierwszym przypadku rośnie odległość między przyciągającymi się ciałami, w drugim zaś maleje efektywnie przyciągająca masa Ziemi.
Niezmiernie ważna jest natomiast propozycja wykonania pomiaru jako zasada metodologiczna. Nie uważano jej bynajmniej za oczywistą w owych czasach. Racjonalizm Kartezjusza przypisywał w poznaniu naczelną rolę logicznemu rozumowaniu i nieufnie odnosił się do świadectw zmysłów. Był tedy w opozycji do empiryzmu, choć stanowisko Kartezjusza w tej sprawie nie było całkiem jednoznaczne.
Następny list Wolter poświęca Johnowi Locke’owi. Pisze o nim, że ustalił, iż wszystkie pojęcia pochodzą od zmysłów — zbadał idee proste i złożone, wyśledził wszystkie czynności umysłu ludzkiego, dowiódł, że mowa ludzka jest niedoskonała, a wrażenia nasze nieścisłe i fałszywe, po czym przystąpił do rozważań nad granicami, a właściwie nad nicością ludzkiej wiedzy. Dla zilustrowania sceptycyzmu Locke’a Wolter przytacza następujące słowa filozofa:
"Nie sądzę, byśmy kiedykolwiek mogli dowiedzieć się, czy istota czysto materialna myśli, czy
nie".
Rozważania nad dziełem Johna Locke’a opatrzone są następującą uwagą, która brzmi zdumiewająco współcześnie:
"Cóż z tego, że tajemnice wiary są sprzeczne z doświadczeniem; i tak filozofowie chrześcijańscy szanują je gorliwie, wiedząc, iż są one innej natury niźli prawdy
rozumu".
KARTEZJUSZ I NEWTON
W kolejnym liście Wolter próbuje sprawiedliwie rozdzielić zasługi dwóch gigantów myśli — Kartezjusza i Newtona. Pisze o swoim rodaku, że
"zburzył niedorzeczne chimery, którymi od dwóch tysięcy lat nadziewano młode umysły; nauczył swoich współczesnych rozumować
(...). Nie płacił dobrą monetą, to prawda, lecz obniżył wartość fałszywej, a to już
wiele". A o Newtonie: "Szczęście jego polegało nie tylko na tym, że urodził się w wolnym kraju, ale że urodził się w czasach, kiedy wygnano scholastyczną brednię, a uznawano jedynie rozum; świat mógł więc być jedynie uczniem Newtona, a nie jego
wrogiem". Wolter nie przecenia jednak roli filozofów. "Mało kto — pisze — czytuje w Londynie Kartezjusza i rzeczywiście dzieła jego stały się bezużyteczne; mało kto również czytuje Newtona, gdyż trzeba być wielce uczonym, żeby go zrozumieć".
Trzy listy mają stricte popularnonaukowy charakter. Wolter pisze w nich o ciążeniu powszechnym, o optyce Newtona, rachunku różniczkowym i precesji osi obrotu Ziemi. Zaczyna od krótkiego przedstawienia fizyki Kartezjusza, w której wszelki ruch odbywa się na skutek bodźca — coś popycha poruszające się ciało. Wprowadza wiry kartezjańskie: Cała przestrzeń jest pełna, a więc zawiera w sobie jakąś materię, bardzo subtelną, gdyż jej nie postrzegamy; zatem owa materia porusza się z zachodu na wschód, bowiem taki jest kierunek krążenia planet. A dalej:
"wyobrażano sobie olbrzymi wir tej subtelnej materii, dzięki któremu planety krążą wokół Słońca. Wymyślono jeszcze inny wir, osobny — unoszący się w owym wielkim wirze — który opływa raz na dzień planetę".
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Fluksją nazywano pochodną funkcji — podstawowy obiekt rachunku różniczkowego, którego Newton wraz z Leibnizem był twórcą. [ 2 ] Listy cytuję za polskim wydaniem PWN z roku 1952 w tłumaczeniu J. Rogozińskiego. « Voltaire (Publikacja: 28-09-2005 )
Stanisław Mrówczyński Fizyk i popularyzator nauki, kierownik zakładu fizyki teoretycznej na Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach, pracownik naukowy Instytutu Problemów Jądrowych im. Andrzeja Sołtana w Warszawie. Publicysta m.in. "Polityki" oraz "Wiedzy i Życia". | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4375 |
|