|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Historia powszechna » Kościół i faszyzm
Papiestwo czasu wojny [2] Autor tekstu: Michał Horoszewicz
Dyspozycja unikania większego
zła występowała jednokierunkowo: wyłącznie w odniesieniu do
nazistowskiej Rzeszy. Pius XII ograniczał swe wypowiedzi, które pragnął
przeciw niej skierować: „Rozważał możliwość publicznych deklaracji i nielekko z nich rezygnował na rzecz cichego działania" — tłumaczy Blet;
tą dyspozycją usprawiedliwiał zalecaną hierarchom wstrzemięźliwość. W odniesieniu do aliantów natomiast mógł pozwolić sobie na zdecydowane i mocne protesty. Orientacja ta nie wywodziła się jednak z jakichś określonych
przypadków nazistowskiej retorsji — była swoiście wydedukowana (jedynie
protest Kościołów holenderskich spowodował deportację chrześcijan
pochodzenia żydowskiego). A przecież można wskazać dwa przykłady skutecznego i bez złowróżbnych następstw protestu wobec władz hitlerowskich (akcja
antyeutanazyjna bpa von Galena oraz gremialny sprzeciw niemieckich chrześcijanek
wobec zamierzonej deportacji ich niearyjskich mężów). Wolno więc domniemywać,
że dyspozycja ta miała stanowić dogodne okrycie dla braku słowa piętnującego.
Można wreszcie zastanawiać się, dlaczego tak rzadko sięgano po protest
aluzyjny czy pośredni w formie uroczystej deklaracji solidaryzowania się z ofiarami.
Szeroki problem milczenia
Blet wiele uwagi poświęca
poczynaniom papieża i naczelnych struktur Kościoła na rzecz Żydów już od
30.11.1938 r., wkrótce po „Nocy Kryształowej". Powstawały wówczas — chyba mało
realne — koncepcje przesiedlenia Żydów z III Rzeszy, m.in. do
Brazylii. Globalnie, ze strony papieża, instancji kurialnych, kościelnych
placówek w Rzymie i we Włoszech, papieskich dyplomatów (jak Cassulo w Bukareszcie, Rotta w Budapeszcie, Roncalli w Stambule i Atenach, Burzio w Bratysławie)
bardzo wiele zrobiono — w płaszczyźnie charytatywnej, w ramach akcji ochraniająco-opiekuńczej, w linii dyplomatyczno-interwencyjnej, w utrzymywaniu siatki kanałów
przerzutowych — na rzecz najciężej wówczas prześladowanych. Należy pamiętać,
że około 7 tys. Żydów znalazło schronienie w rzymskich budynkach kościelnych i zakonnych podczas nazistowskiej okupacji Wiecznego Miasta, co radykalnie
kontrastuje z inercją północnoamerykańskich aliantów. Doniosłym świadectwem
uznania dla papiestwa były liczna pisma dziękczynne, w końcowych miesiącach
wojny i po jej zakończeniu napływające od poszczególnych osób, od wspólnot
zamorskich, od stowarzyszeń żydowskich. Maurice Perlzweig, przedstawiciel Światowego
Kongresu Żydowskiego, pisał już 18.2.1944 r. do delegata apostolskiego w Waszyngtonie: „Akty odwagi i uświęconej polityki wielkiej rangi ze strony
Jego Świątobliwości pozostaną na zawsze cenną pamięcią w życiu narodu żydowskiego".
Wszakże mimo nalegań i próśb,
między innymi ze strony dyplomatów przy Stolicy Apostolskiej, ze strony Piusa
XII nie padł żaden protest. „Nie przemawiał, ale działał" — zapisuje
Blet — bowiem „ograniczył do minimum przemówienia publiczne, po których
nie oczekiwał niczego dobrego". Jednakże cieniem na jego sylwetce kładzie
się sprawa nocy rzymskiej 15-16.10.1943 r., gdy formacje SS przeprowadziły „łapankę" w Wiecznym Mieście, zatrzymując ponad 1200 Żydów, z których ponad tysiąc
wywieziono do Auschwitz (przeżyło kilkunastu). Maglione złożył ustny
protest ambasadorowi III Rzeszy przy Stolicy Apostolskiej, papież natomiast
powstrzymał się od wystąpienia, którego oczekiwano. W miastach bowiem
francuskich, gdzie działy się podobne akcje, biskupi zajmowali wyraźne
stanowiska (chodzi o protesty abpa Saliege’a z Tuluzy oraz pięciu innych
hierarchów, ponadto o protest episkopatu holenderskiego) — papież zatem,
jako biskup Rzymu, nie powinien uczynić mniej niż tamci. Mimo sygnałów z różnych
stron, Pius XII odmówił włączenia się w jakąkolwiek demonstracyjną
deklarację. Być może, milczenie to pozwoliło uniknąć „większego zła"
pod postacią dalszych deportacji; pozostaje jednak faktem, że tysiąc Żydów z własnej diecezji papieża zginęło w Auschwitz bez formalnego — a tak
przecież wypatrywanego — protestu ordynariusza. To był zdecydowany test na
„milczenie pacellańskie" — tym znamienniejszy, że przecież l1.12.1940 r. Tardini w rozmowie z posłem brytyjskim uznał za zupełnie oczywistą
troskę Piusa XII o los Rzymu, jego własnej diecezji.
Na milczenie papieskie wobec
sytuacji w Polsce okupowanej zwracał uwagę z Londynu bp Radoński
(„...niezrozumiałe milczenie Najwyższego Nauczyciela Kościoła…");
świadom tego był sam Pius XII (w listach do niemieckich biskupów
Ehrenfrieda i Fringsa oraz w rozmowie z jezuitą Dezzą); jesienią 1941 r.
niezidentyfikowany dominikanin polski w liście do „przedwrześniowego"
nuncjusza Cortesiego doszukał się po stronie Stolicy Apostolskiej nawet
„przestępstwa milczenia".
Z całą pewnością Pius
XII głęboko przeżywał dramat prześladowań oraz następną zagładę Żydów; w ramach przez siebie ustalonych — a po części narzuconych przez okoliczności
wojenne — starał się intensywnie dopomóc represjonowanym. Tyle że,
kierując się zasadą unikania większego zła — niejednokrotnie zbyt
skwapliwie przywoływaną — po słowo potępiające czy zakazujące nie sięgnął.
Jedyny jego bezpośredni apel — zresztą bez wymieniania Żydów — był
skierowany na zasadzie niepublicznej do bezsilnego już regenta Horthyego w czerwcu 1944 r.
Pius XII nie był bojaźliwy.
Podczas konferencji z kardynałami niemieckimi przybyłymi na konklawe oznajmił
wprost, w nawiązaniu do III Rzeszy: „Jeśli będą chcieli walki, nie lękamy
się. [...] Jeśli odmówią [próbom pokojowym — uw. MH], trzeba nam będzie
walczyć. Nie lękam się". Podobnie w kilkanaście miesięcy później
powiedział do ambasadora włoskiego, że nie lęka się pójścia nawet do
obozu koncentracyjnego. Zresztą na przełomie 1943-44 r. groziła mu
deportacja do Niemiec południowych — możliwość była całkiem realna i w
Kurii Rzymskiej przygotowywano się na jej przypadek.
*
Z tomu Bleta wyraźnie widać,
że dzieło pokojowe Piusa XII nie może być pomijane, należy je doceniać.
Wszakże awers pacellańskich czynów i wypowiedzi miał swój rewers
zasadniczo modyfikujący sens oraz znaczenie tamtego. Blet zauważa, iż począwszy
od lata 1943 r. Pius XII ograniczył się „do powściągliwości, wbrew
naleganiom, bardziej lub mniej bezinteresownym, które do niego kierowano" — jednakże ta powściągliwość bynajmniej nie ujawniła się dopiero
latem owego roku: rozwijała się w każdym razie począwszy od sierpnia 1939 r.
Książka Bleta jest w intencji propacellańska w tym rozumieniu, że pomija niedogodne aspekty czynów oraz stów
Piusa XII na rzecz monolitu bez uchybień i przeciwstawności.
* * *
W stosunkowo krótkim omówieniu
nie istnieją możliwości (ani potrzeby) rejestracji wszystkich uchybień przekładowych;
wystarczy wzmianka, że tłumaczenie nazbyt często jest chybotliwe, nieścisłe.
Tu kilka sygnałów.
Opat Marcone miał powiedzieć Kaschemu, przedstawicielowi Rzeszy w Zagrzebiu: „Proszę pana, by udzielił
Poglavnikowi wsparcia w stawieniu oporu" (s. 273). A czy Kasche był władny
udzielać wsparcia Poglavnikowi, tzw. Paveliciowi? Otóż inwokacja Marconego -
zresztą jedynie zapisana na zakończenie jego listu do Maglionego, lecz nie
wypowiedziana — była skierowana do… Boga: "Prego il Signore...",
"Je prie le Seigneur..." (ADSS,
t. IX, s. 33, 188).
Zdaniem niżej podpisanego
nie można przedkładać Rooseveltowego "you" w odniesieniu do papieża
jako po prostu „ty" (s. 27). Burckhardt to w Gdańsku wysoki komisarz,
ale Ligi Narodów, nie zaś jakiegoś Towarzystwa Narodowego (s. 43 — kalka z nazwy francuskiej: Societe des Nations). „Sekretariat Stanu Jej Wysokości"
(s. 166) mógłby odnosić się do jakiejś przedziwnej struktury monarchii
brytyjskiej, ale w rzeczywistości chodzi o Sekretariat Stanu Jego Świątobliwości
(tzn. papieża).
Parokrotnie pojawia się -
np. przy Daladierze (s. 41) — „przewodniczący Rady"; w rzeczywistości
chodzi po prostu o premiera (znów kalka z francuskiego: president du
Conseil; w pełni: president du Conseil des Ministres, przewodniczący Rady Ministrów).
Niejednokrotnie pojawia się „rząd Jej Wysokości" (np. s. 31) — to łamiący
wszelkie wymogi przekład "His Majesty's Government", a więc brytyjski
„rząd Jego Królewskiej Mości". Z niezrozumiałych powodów często
wymieniany Osborne figuruje nie jako poseł (brytyjski), lecz jako dyplomata,
nawet pełnomocny dyplomata. Obiad wydany „dla ciała dyplomatycznego"
s. 346) wygląda niepoważnie — chodzi o korpus dyplomatyczny.
Nie wiadomo, kto spowodował
stukrotne powiększenie liczby Żydów zagrożonych w Chorwacji; podano
„600 tysięcy zagrożonych" (s. 239), podczas gdy w ADSS (t. XIII, s. 25)
„chodziło o 6000 osób".
W odniesieniu do początku
wojny na Pacyfiku w 1941 r. podano (s. 200), że „Hawaje opierały się aż do
22 grudnia". Jest to omyłka spiętrzona. Toż Hawaje nigdy nie zostały
zajęte przez Japończyków; do owego 22 grudnia opierała się amerykańska
wyspa Wake na północnym Pacyfiku. Błąd zdumiewająco trwały, bowiem wywodzi
się z ADSS (t. V, s. 35): pozostał nie zauważony i nie skorygowany przez
Bleta, a teraz przez polską redakcję naukową.
*
„Res Humana" nr 6/2000
1 2
« Kościół i faszyzm (Publikacja: 13-10-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4399 |
|