Światopogląd » Irreligia
Między judaizmem, buddyzmem i religią fałszywą [2] Autor tekstu: Adam Marek Bryszkowski
Chociaż zamiary ich były dobre, to trwałe i dalekosiężne skutki ich
religiotwórczych działań miały charakter zgoła odwrotny do ich szlachetnych
intencji. Stosując tutaj chrześcijański probierz: „Po owocach ich
poznacie", należy stwierdzić, iż ani Joszua, ani Saul nie otrzymali żadnej
misji od Boga, albowiem Przedwieczny bierze pod uwagę nie tylko zamiary, ale
także skutki z nich wypływające. Mając przed oczami ogrom zła spowodowany
przez chrześcijańskie kościoły oraz ich wielce nabożnych wyznawców, obydwu
samozwańczych reformatorów judaizmu można, a nawet należy nazwać Rabinami
Przeklętymi. Nauki Rabina z Nazaretu, Pierwszego Rabina Przeklętego, wywarły trwały wpływ na przebieg
procesów dziejowych nie tylko w Europie, ale także w innych częściach świata.
Niestety ich wpływ był raczej destruktywny. W imię chrystianizacji
unicestwiono nie tylko wielu ludzi, ale także całe narody i cywilizacje.
Misyjny charakter chrześcijaństwa podbudowany słowami: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody w moje imię!" doprowadził do praktycznego
zanegowania podstaw tej religii, albowiem chrystianizm opiera się na
dobrowolnym nawróceniu i miłości bliźniego, nawet tego, który jest wrogiem, a większość akcji chrystianizacyjnych dokonana została niestety przy użyciu
siły oraz pod wpływem presji ze strony rządzących, którzy nakazywali swoim
poddanym przyjęcie nowej religii. Nieliczni tylko nawróceni niechrześcijanie
byli dobrowolnymi neofitami. Oprócz działań
ściśle religijnych ten misjonarski imperatyw zawarty w Ewangeliach oraz głoszony
na kazaniach był także jednym z czynników tworzących europejski kolonializm.
Ostatecznie nowy świat Hiszpanie i Portugalczycy podbijali pod pretekstem głoszenia
nauk Jezusa i zbawienia nieśmiertelnych dusz niechrześcijan. Również
kolonizatorzy wywodzący się z innych narodowości oraz chrześcijańskich
konfesji widzieli się w roli ewangelizatorów. W świetle
tych faktów zachęta do propagowania chrześcijaństwa oraz nawracania niewierzących
jawi się jako Szatański Werset, chociaż tak naprawdę nie pochodziła ona od
Upadłego Anioła, lecz jest po prostu kolejną praktyczną ilustracją dobrze
znanego powiedzenia: „Droga do piekła wybrukowana jest dobrymi intencjami" — „The road to hell ispaved
with good intentions". Jeżeli zaś ktokolwiek miałby trafić do piekła, to z pewnością spotkałoby to owych ewangelizatorów oraz ich duchowych
zwierzchników i protektorów. Rozmiar bowiem zła przez nich spowodowanego
bezsprzecznie zasługuje na najwyższą karę eschatologiczną. Innym Szatańskim
Wersetem zawartym w tekstach Ewangelii jest zasada: „Oddajcie Bogu co boskie,
cesarzowi co cesarskie!" Pierwotnie słowa te były odpowiedzią na
podchwytliwe pytanie, jednakże przez stulecia wykorzystywano je dla
utwierdzania pozycji chrześcijańskich władców oraz tłumienia niezadowolenia
rządzonych. Na nazwę
Szatańskiego Wersetu zasługuje również ewangeliczny zakaz rozwodu. Ten
imperatyw przez prawie dwa tysiące lat zgotował przysłowiowe piekło na ziemi
niezliczonym parom małżeńskim, i w zasadzie w imię czego? Do Szatańskich
Wersetów należą także rozmaite fragmenty listów rabina Szawła z Tarsu.
Chodzi tu oczywiście o zakaz buntu przeciwko władzy, akceptację niewolnictwa
oraz stwierdzenie niższości kobiety względem mężczyzny. Przez wiele stuleci
despoci, właściciele niewolników oraz kohorty „dominujących samców"
znajdowały ideologiczne potwierdzenie swoich poglądów w moralnych zaleceniach
zawartych w pismach Drugiego Rabina Przeklętego. Oprócz tych
tak zwanych Szatańskich Wersetów pisma kodyfikujące nauki Obydwu Rabinów
Przeklętych zawierają również implicite wbudowany antysemityzm, z całą
pewnością nie było intencją ani Joszuy, ani Szawła. Niestety opisy sporów
pomiędzy głównym nurtem judaizmu z jednej strony a Jezusem i jego uczniami z drugiej były i w dalszym ciągu są publicznie czytane z okazji rozmaitych
chrześcijańskich uroczystości i celebracji. Owa lektura w sposób podświadomy
generuje w umysłach czytelników i słuchaczy antysemickie uczucia i reakcje.
Jak to dobrze, iż w swoich listach rabin Saul z Tarsu, pomimo licznych krytyk i inwektyw wymierzonych w Żydów, przyznał
judaizmowi status religii chronionej. Strach pomyśleć, co by się mogło
wydarzyć, gdyby nieopatrznie dokonał on jakiejś wzmianki o absolutnej
konieczności nawrócenia swoich byłych współwyznawców na chrześcijaństwo.
Faryzeusze,
de facto prekursorzy judaizmu talmudycznego i rabinackiego, zostali
przedstawieni w chrześcijańskiej propagandzie jako ludzie przewrotni,
dwulicowi, zakłamani oraz instrumentalizujący religię dla własnych korzyści.
Bez wątpienia wielu współczesnych Jezusowi oraz Szawłowi faryzeuszy w ten właśnie
sposób się zachowywało, ale to, co zostało przez ewangelistów powiedziane i zapisane o protagonistach współczesnego judaizmu, tak naprawdę w sposób wyjątkowo
trafny charakteryzuje i opisuje postawę rozlicznych chrześcijańskich
duchownych oraz działaczy religijnych przejawianą przez kilkanaście wieków. I nawet dzisiaj w naszym kraju wielu duchownych i „zacnych" chrześcijan
jest tak naprawdę „ewangelicznymi faryzeuszami". Można by się tutaj poważnie
zastanawiać, czy owe ewangeliczne ataki wymierzone w historycznych faryzeuszy
nie były czasem ukrytym proroctwem dotyczącym przyszłych pokoleń wyznawców
nowej religii. Mimo licznych
negatywnych wpływów chrześcijaństwa na historię świata można jednak znaleźć
pewne pozytywne elementy w nauce Rabina z Nazaretu. Chrześcijaństwo próbowało
bowiem zaszczepić pewnego rodzaju moralność, wielekroć bez namacalnych
rezultatów. Również głoszenie równości wszystkich przed Obliczem
Przedwiecznego bez względu na ich majątek i społeczny status jest niewątpliwie
wielkim osiągnięciem tejże religii. Ewangelie są
również ukrytym i podświadomym źródłem europejskich ruchów rewolucyjnych,
albowiem Joszua przez całe stulecia ewangelicznej lektury był przedstawiany
jako buntownik przeciwko oficjalnym elitom religijnym i politycznym. Jego
krytyka faryzeuszy i saduceuszy była zarzewiem myśli i postaw rewolucyjnych.
Stanowiła ona również przykład buntu jednostki przeciwko wrogiemu jej
systemowi. Czytanie prywatne i publiczne tych ewangelicznych narracji przyniosło w końcu określone rezultaty. Często
dyskutowany problem związany z naukami Rabina z Nazaretu dotyczy korzeni
europejskiej cywilizacji. Wielu dyskutantów prezentuje w tej polemice rozmaite,
nierzadko skrajne opinie. Jedni upierają się przy akcentowaniu chrześcijańskich
korzeni europejskiej ekumeny, inni je odrzucają, a prawda zaś, jak to za
zwyczaj bywa, leży gdzieś tam pomiędzy dwom skrajnymi biegunami. Pytanie, które
należy tu postawić, dotyczy dokładnej lokalizacji oraz właściwych
proporcji. Rzeczywiście
Europa została ukształtowana w drodze interakcji kultury greckorzymskiej,
germańskiej oraz judeochrześcijańskiej. W tym tyglu kultur chrześcijańskie
korzenie prezentują się nad wyraz interesująco, albowiem ich siła oddziaływania
wypływa z głoszenia nauk ewangelicznych oraz postępowania całkiem odwrotnie
niż uczyła oficjalnie wyznawana religia i wypływające z niej moralne
pryncypia. Tego rodzaju postawa praktykowana przez wiele stuleci oraz pociągająca
za sobą liczne nadużycia, zbrodnie, a nawet ludobójstwa, w sposób ewidentny
wszystkim udowodniła i uświadomiła, iż religia jest sprawą prywatną i należy
ją zdecydowanie oddzielić od struktur państwowych oraz życia
polityczno-ekonomicznego. I właśnie to jest największym wkładem chrześcijaństwa w kształtowanie europejskich wartości. Jest nim po prostu postulat rozdziału
państwa od kościoła, nie zaś chrześcijańska etyka. Należy tutaj
również zauważyć, iż europejskie totalitaryzmy mają swoje korzenie w nieewangelicznym praktykowaniu chrześcijaństwa. Masowe bowiem represje wobec
innowierców były pierwszymi zapowiedziami prześladowania politycznych
dysydentów przez rewolucję francuską oraz dwudziestowieczne systemy
totalitarne, inkwizycja zaś stanowiła pierwowzór późniejszych niesławnych
policji politycznych. Natomiast
polowania na czarownice pokazały, iż pewną grupę niewygodnych oponentów można
po prostu skazać oskarżając ich o zbrodnię szczególnego charakteru i zmuszając ich do przedstawienia wręcz niemożliwego dowodu własnej niewinności.
[ 4 ] W przypadku polemiki na temat
korzeni europejskiej tożsamości wstydliwie milczy się o żydowskich źródłach
zachodniej cywilizacji, chociaż zasługi tego nurtu są przeogromne. Problem
ten jest bez wątpienia wdzięcznym tematem odrębnego eseju. "Takie bowiem fortele przygotowuje teraz diabeł, by móc w sposób
ukryty szkodzić potem, kiedy już wcześniej przegrał on swoje otwarte wojny.
Wąż bowiem podstępem uwiódł naszych prarodziców." [ 5 ] Inną trwałą
spuścizną nauk Rabina Stolarza z Nazaretu są przypisywane mu przez Ewangelie
poglądy na temat Szatana. Nie są one jednak w żadnym wypadku poprawnymi
naukami judaizmu. Poglądy te stanowiły początek chrześcijańskiej teologii
Zbuntowanego Anioła (demonologii), aczkolwiek właściwe jej korzenie tkwią w manicheizmie. Nic w tym zresztą dziwnego, albowiem wielu chrześcijańskich myślicieli
przed swoją konwersją na chrześcijaństwo było manichejczykami, na przykład
Augustyn z Hippony (w niektórych Kościołach czczony jako święty).
Manichejska doktryna opiera się na dualizmie metafizycznym, który zakłada, iż
zło i dobro mają porównywalną moc oraz jednakowy wpływ na dzieje świata
oraz los człowieka. Czasami moc i wpływ zła jest nawet większy niż oddziaływanie
dobra. Kryptomanichejskie
koncepty wywierały swój wpływ na chrześcijańską doktrynę przez bardzo
wiele stuleci i nawet dzisiaj wielu chrześcijan w dalszym ciągu im hołduje.
Najbardziej typowym tego przejawem jest cechujący wielu ludzi paniczny strach
przed działaniem diabła (demonofobia) lub zrzucanie na Szatana odpowiedzialności
za wszystkie własne niedociągnięcia i potknięcia. Według
judaizmu, jak i również w doktrynie wielu chrześcijańskich teologów,
Zbuntowany Anioł nie sprawuje w zasadzie żadnej władzy nad ludźmi. Może on
jednak kusić poszczególne jednostki, ale tylko za przyzwoleniem
Przedwiecznego. Kiedy konkretna osoba zaczyna ulegać jakiejś złej skłonności,
myśli lub fiksacji, Bóg może pozwolić Szatanowi wystawić takiego kogoś na
próbę poprzez podsuwanie mu nowych pokus. Czasami dozwala On na kuszenie człowieka
porządnego, aby sprawdzić jego wiarę i oddanie, jak było to w przypadku
Hioba.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 4 ] Jest to tak zwana probatio diabolica, czyli jedynie sam diabeł potrafiłby udowodnić prawdziwość
lub fałszywość określonego materiału dowodowego. W takiej sytuacji bieg
sprawy sądowej jest z góry przesądzony a wyrok skazujący więcej niż
pewny. « Irreligia (Publikacja: 29-10-2005 Ostatnia zmiana: 26-02-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4441 |