|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Filozofia prawa
Czy sądy tworzą prawo? [3] Autor tekstu: Dawid Bunikowski
Wszelkie prawotwórstwo sądowe odrzucił SN, zaznaczając: „SN może jedynie, stosując przyjęte w praktyce i teorii prawa metody wykładni, udzielić odpowiedzi, jaka jest rzeczywista treść normy prawnej" (uchwała z 11.1.1999 r., N I KZP 15/98, OSNKW 1999/1-2/1, Izba Karna). Dalej dodał: „Jeżeli przepis jest sformułowany jednoznacznie, to każda inna próba jego odczytania wkracza nieuchronnie w rejony prawotwórstwa, a w każdym razie stanowi nadinterpretację tego, co ustawodawca wyraził nader jasno i stanowczo". Czy jednak nigdy nie można odstąpić od sensu literalnego przepisu? Gdzie jest granica wykładni? Czy sądy tolerują odstąpienie od powyższego sensu z ważnych powodów? Jak wiemy, każda wykładnia (nawet funkcjonalna czy rozszerzająca) musi mieścić się w ramach możliwego znaczenia leksykalnego danego pojęcia.
[ 37 ]
To jest granica wykładni. Mimo to TK w wyroku z 28.6.2000 r. (K 25/99, OTK 2000/5/141) podkreślił, iż „do przekroczenia tej granicy niezbędne jest silne uzasadnienie aksjologiczne, odwołujące się przede wszystkim do wartości konstytucyjnych". Jest to niezwykle trafne orzeczenie, pozostawiające sądom swoistą „furtkę". Istotne są orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego co do możliwych granic wykładni. NSA w wyroku z 23.4.1998 r. (I SA/Po 1782/97, LEX nr 35472) zaznacza: „Wykładnia językowa jest nie tylko punktem wyjścia interpretacji przepisów prawa, lecz zakreśla również jej granice w ramach możliwego sensu słów w danym języku etnicznym". W ważnej dla podatników sprawie ulg podatkowych NSA stwierdził, iż „należy szukać granic opodatkowania, a więc tych obszarów, poza które nie powinna wychodzić wykładnia prawa podatkowego" (uchwała z 4.6.2001 r., FPK 6/01, Pr. Gosp. 2001/7-8/57). Chodzi o wynik wykładni językowej, co oczywiste i słuszne w represyjnym — co do zasady — prawie podatkowym RP.
Bardzo ważne jest również orzeczenie TK z 10.7.2000 r. (SK 12/99, OTK 2000/5/143), gdzie zaznaczono, iż „wyrok Trybunału, w którego sentencji uznaje się badany przepis za zgodny z konstytucją, ale tylko pod warunkiem, że przepis ten będzie rozumiany w sposób wskazany w sentencji, ma w całości charakter obowiązujący. Tylko w taki sposób (w takim rozumieniu) mogą więc przepis ten stosować organy administracji (rządowej czy samorządowej), jak też sądy". W tym kontekście wspomnę, że sądy powszechne i sam SN różnie interpretowały w praktyce kwestię dopuszczalności drogi sądowej w sprawach o roszczenia cywilnoprawne, wynikające ze stosunków o charakterze administracyjno-prawnym. TK w związku z praktyką sądów, odmienną od jego wykładni, stwierdził, że „art. 1 k.p.c. rozumiany w ten sposób, iż w zakresie pojęcia
"sprawy cywilnej" nie mogą się mieścić roszczenia dotyczące zobowiązań pieniężnych, których źródło stanowi decyzja administracyjna, jest niezgodny z art. 45 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji".
Wrócić wypada w tym miejscu do rozważań nad wykładnią funkcjonalną. Wydaje się oczywiste, że niekiedy ważne racje powodują konieczność odstąpienia od wyniku wykładni językowej, a tym samym implikują prawotwórstwo organów stosujących prawo, w tym sądów. TK we wspomnianej już uchwale z 28.6.2000 r. zaznaczył, że „odwołuje się on nie tylko do językowych, lecz także do pozajęzykowych metod wykładni", ale dodał, że „nie jest dopuszczalne przyjęcie swoistych wyników wykładni funkcjonalnej, jeżeli wykładnia językowa prowadzi do jednoznaczności tekstu prawnego". Nie jest to jednak „granica bezwzględna", jak tłumaczy sąd konstytucyjny, ale granica, do przekroczenia której „niezbędne jest silne uzasadnienie aksjologiczne, odwołujące się przede wszystkim do wartości konstytucyjnych". SN wskazał z kolei na ważną rolę wykładni celowościowej w „sytuacjach radykalnych zmian prawa" (wyrok SN z 8.5.1998 r., I CKN 664/97, OSNC 1997/1/7). Ostrożniej natomiast kwestię ujmuje NSA, który ostrzega przed „wypaczeniem rzeczywistych intencji prawodawcy, dowolnością w stosowaniu prawa i związaną z nią utratą poczucia pewności prawnej" (uchwała NSA z 29.5.2000 r., FPS 2/00, O NSA 2001/1/2). W jednym ze swych orzeczeń NSA jest nad wyraz wręcz ostrożny, podkreślając to parokrotnie, że „wykładnia celowościowa nie może przekreślić rezultatów wykładni językowej" (uchwała NSA z 2.7.2001 r., FPS 3/01, Pr. Gosp. 2001/19/29). Wydaje się, iż NSA miał głównie na uwadze delikatne relacje „władza publiczna — obywatel". Pasuje do tegoż sformułowanie użyte przez lorda Simon of Glaisdale’a, że obywatel ma prawo działać w zaufaniu do tego, co zostało powiedziane w ustawie. [ 38 ] Przypomnieć można w tym miejscu jedno ze „starszych" orzeczeń NSA, które jest niezwykle ciekawym przypadkiem wykorzystania wykładni funkcjonalnej do rozstrzygnięcia wątpliwości interpretacyjnych; pochodzi ono z 14.1.1982 r. (I SA 2587/81, ONSA 1982/1/7). Niefortunne sformułowanie rozporządzenia („pył zawieszony ogółem") pozwalał Nowej Hucie na zakwestionowanie opłat od „wszystkich pyłów" („pyłów ogółem"). Mimo błędu legislacyjnego, NSA nie poparł stanowiska skarżącego. Sąd powołał się na dość ogólne zasady ochrony środowiska i ich konsekwencje praktyczne.
Przy interpretacji przepisów uwzględnia się „zasady o uniwersalnym zasięgu w postaci powszechnie akceptowanych norm moralnych, zasad sprawiedliwości i słuszności" (wyrok SN z 8.5.1998 r., I CKN 664/97, OSNC 1999/1/7). TK zaznacza wyraźnie, że „spośród dopuszczalnych językowo znaczeń danego zespołu przepisów należy przyjąć takie znaczenie, przy którym wyinterpretowana norma miałaby najlepsze uzasadnienie aksjologiczne" (uchwała z 25.1.1995 r., W 14/94, OTK 1995/1/19). Sądy odwołują się również do argumentu z konsekwencji. SN w uchwale z 21.12.1999 r. stwierdza expressis verbis: „Trzeba eliminować takie ustalenia interpretacyjne tekstów prawnych, przy których przyjęciu skutki stosowania odpowiedniego przepisu byłyby wadliwe, a w szczególności prowadziłyby do skutków niezamierzonych" (I KZP 45/99, OSNKW 2000/1-2/7).
Jeszcze popularniejszy od Radbruchowskiego argumentu z norm moralnych jest argument ad absurdum. Jeden z sądów apelacyjnych odwołał się do niego w orzeczeniu z 4.4.2001 r. (II AKz 204/01, OSA 2001/7-8/48), interpretując pojęcie „przerwa" na gruncie k.k.w. Gdyby zastosował potoczne rozumienie tego terminu, więzień niewracający od miesięcy do więzienia mógłby, na ironię, ubiegać się nawet o warunkowe zwolnienie! Podobnie SN w wyroku z 25.5.2001 r. (WKN 10/01, OSNKW 2001/9-10/78) odwołał się do argumentu z absurdu, interpretując instytucję nadzwyczajnego złagodzenia kary na tle art. 60 § 7 k.k. SN w swoim wywodzie musiał założyć, że wykładnia nie może prowadzić do absurdu, a tak byłoby, gdyby prawodawca stwarzając możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary, przez odstąpienie od jej wymierzenia i poprzestanie na orzeczeniu jedynie środka karnego, wykluczył „czyny charakteryzujące się teoretycznie mniejszym ładunkiem szkodliwości społecznej" (a więc np. zagrożonych tylko grzywną). Słusznie również orzekł postanowieniem SN w dniu 15.4.1999 r. (V KO 96/98, OSNKW 1999/5-6/25), zaznaczając, że „dopuszczalne jest stwierdzenie nieważności jedynie orzeczeń sądowych, którymi rozstrzygnięto o przedmiocie postępowania". Co bowiem byłoby w sytuacji dopuszczalności stwierdzenia nieważności np. postanowienia o odroczeniu rozprawy czy postanowienia o oddaleniu wniosku dowodowego? Trafnie podkreśla zdroworozsądkowy w tym względzie SN, iż „taka sytuacja prowadziłaby do konsekwencji absurdalnych". Do zakazu interpretacji prowadzącej do absurdu odwołał się w orzeczeniu 22.1.1997 r. (II AKa 304/96, Prok. i Pr. 1997/9/25) Sąd Apelacyjny w Krakowie, analizując art. 124 §1 k.w. i art. 212 §2 k.k. Sąd tak puentował: „Absurdem byłoby uznać za przestępstwo spalenia rzeczy drobnej wartości (np. gazety)". A do takiego wniosku literalnie musiałby dojść, porównując wspomniane przepisy. Oznaczałoby to, że przestępstwem byłoby spalenie "Gazety Wyborczej" będącej własnością osoby trzeciej, jak i zniszczenie Hotelu Mariott przez podpalenie go!
Z problematyką omawianą tutaj związany jest wzrost aktywizmu organów stosujących prawo. Mówi się często tylko o sądach, z tego względu, iż ich działalność stanowi paradygmat praktyki prawniczej, jednak aktywizm dotyczy w jeszcze większym stopniu działalności organów administracji. Na czym polega aktywizm organów stosujących prawo? Ideologia prawniczego aktywizmu określona jest następującymi cechami: stosowanie prawa powinno przybierać formę modelu argumentacyjnego; sędzia powinien odwoływać się do wszystkich reguł i faktów pozwalających podjąć mu właściwą decyzję (a nie tylko do tekstu ustawy); sędzia w wypadkach uzasadnionych ważnymi racjami — poszukując jak najlepszego rozstrzygnięcia — może tworzyć nowe reguły, korygować istniejące lub odstępować od nich; obowiązek działania zgodnego z prawem polega na podejmowaniu jak najlepszych decyzji z punktu widzenia istotnych funkcji
prawa. [ 39 ]
Są to założenia nie do przyjęcia dla pasywisty prawniczego. Dla niego, Gesetz ist Gesetz,
ius = lex. Jak więc może odwołać się do reguł pozaprawnych, które są uzasadnieniem do odstąpienia od konkretnego przepisu prawnego? Dla pasywisty przyzwyczajonego do sylogistycznego modelu, wychowanego w duchu francuskim, niepodejmującego odpowiedzialności za skutki społeczne swych decyzji, a często także nierozumiejącego swojej roli w społeczeństwie — czy jest to sędzia, czy inny organ stosujący prawo — jest czymś nie do pomyślenia, aby nie zadowolić się podjęciem decyzji zgodnej z prawem. Pasywista nie rozumie, że we współczesnym skomplikowanym świecie dąży się do tego, by decyzje były jak najbardziej zgodne z prawem. Przykładem sędziowskiego aktywizmu, poniekąd znamienitym, jest orzeczenie TK, który 29.1.1992 r. odmówił dokonania indeksacji płac pracowników sfery budżetowej, powołując się — mimo obowiązku indeksacji, wynikającego z ustawy — na argument, że realizacja tych przepisów doprowadziłaby do ruiny finansów
publicznych. [ 40 ] Tym samym sąd konstytucyjny, który tak naukowo i szeroko komentuje oraz tłumaczy własną wykładnię (w deklaracji: deklaratoryjną), dokonał prawotwórstwa, gdyż zmienił zakres czynów nakazanych. Nie jest rzeczą niewłaściwą, że tak postąpił, gdyż sądy tej rangi powinny mieć do tego w uzasadnionych przypadkach prawo, ale że nie przyznaje się przez lata — z uporem maniaka — do wykładni twórczej i prawotwórstwa. Zmiany w systemach społecznych, zawodność i nieprzewidywalność skutków reguł kontrolujących systemy, oraz immanentne cechy języka (otwartość, klauzule generalne etc.) zmuszają organy stosujące prawo do przyjęcia postawy aktywistycznej, w kontraście do idei pruskiego urzędnika trzymającego pod pachą kodeks złożony z 16000 artykułów, którego jedynym zadaniem i celem życia jest subsumpcja określonego stanu faktycznego pod przepis
prawny. [ 41 ]
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 37 ] K. Płeszka, Językowe znaczenie tekstu prawnego jako granica wykładni, [w:]
Filozoficzno-teoretyczne problemy sądowego stosowania prawa, red. M. Zirk-Sadowski, Łódź 1997. [ 38 ] L. Morawski, Główne problemy..., s. 277. « Filozofia prawa (Publikacja: 07-01-2006 )
Dawid Bunikowski Ur. 1980 r. Doktorant w zakresie nauk prawnych (Katedra Teorii Prawa i Państwa, UMK Toruń). Wyróżniony szeregiem nagród i stypendiów (Prezesa Rady Ministrów; Wydziału Prawa; władz lokalnych i edukacyjnych). Podinspektor w Zespole Radców Prawnych w Starostwie Powiatowym w Starogardzie Gdańskim (2005 r.), a także pracownik Biura Powiatowego Rzecznika Konsumentów (tamże). Członek zarządu Fundacji „Pomagamy Zdrowiu” w Starogardzie Gdańskim – Sekretarz Fundacji (2005). Zainteresowania: prawo, filozofia, sztuka, literatura, kultura, poezja, sport, football, ekonomia, psychologia. Zaangażowany w działalność i aktywność kulturalną (poetyka, dramat, dziennikarstwo), bierze czynny udział w akcjach organizacji pozarządowych i budowaniu lokalnego i obywatelskiego społeczeństwa. Liczba tekstów na portalu: 16 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Eutanazja i samobójstwo | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4542 |
|