|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Zamach na naszą wolność Autor tekstu: Wojciech Rudny
"POLAKU-KATOLIKU
PAMIĘTAJ ABYŚ W NIEDZIELE ZAKUPÓW W SUPERMARKETACH NIE ROBIŁ!" — tak zdają się krzyczeć populiści z „Samoobrony", LPR i PiS.
Pomimo że wg ostatnich badań, które
przeprowadziło PBS na zlecenie „Gazety Wyborczej", ponad 60 proc Polaków
jest przeciwna zakazowi handlu w niedziele, polityczni demagodzy chcą ukrócić
niedzielny handel, powołując się m.in. na niemieckie uregulowania prawne
zakazujące handlu w niedziele supermarketom, jednocześnie przemilczając, że w ultrakatolickiej Irlandii zakaz handlu w niedziele w ogóle nie obowiązuje.
O katolicki charakter niedzieli toczy się u nas spór od
pierwszego dnia wolności, czyli od 1989 r. Jako pierwsi ograniczenie handlu
supermarketom w niedziele uchwalili radni Zgierza, wojewoda łódzki jednak słusznie
uchylił je, ponieważ ograniczało „konstytucyjną zasadę równości podmiotów
gospodarczych".
Sprawa zakazu handlu niedzielnego supermarketom wypłynęła
znów wraz z dojściem do realnej władzy populistów i fundamentalistów
katolickich, którzy nie tylko nienawidzą Leszka Balcerowicza, którego odejścia
zawsze sobie życzyli, ale i wolności gospodarczej w całej swej okazałości.
Katolikom
nie wypada? Czy wypada katolikom handlować i kupować w dni świąteczne? Według Czesława
Ryszki, katolickiego publicysty: „Teologowie moraliści uważają,
że katolicy, którzy systematycznie handlują i robią zakupy w niedzielę,
popełniają grzech ciężki. Nie dość, że nie świętują, to jeszcze gorszą
innych, ponieważ ich zachowanie jest antyświadectwem, nie mają szacunku dla
dnia Pańskiego — a tego domaga się trzecie przykazanie Dekalogu oraz
pierwsze przykazanie kościelne. Podobnie jasno stawia sprawę Katechizm Kościoła
Katolickiego. Tylko obowiązki rodzinne lub ważne zadania społeczne mogą
usprawiedliwiać łamanie przez katolika nakazu świętowania niedzielnego.
Dobry katolik — przypominają biskupi — nawet wtedy, gdy żadne prawo
ludzkie mu tego nie zakazuje, w niedzielę nie chodzi do sklepu, ponieważ
zakazuje tego prawo Boże" (Zob...). Dlaczego
jednak w imię katolickości niedzieli próbuje się ograniczyć wolność tych,
którzy katolikami są letnimi lub są indyferentni religijnie, lub też
katolikami nie są, i chcą robić zakupy w niedziele? Dlaczego nie podejmuje się
kwestii, czy wolno komuś w wolnym, pluralistycznym i demokratycznym państwie
narzucać wszystkim jedną koncepcję moralności poprzez przymus prawny jak to
bywało w przeszłości? Jak zauważył słusznie Murray N. Rothbard: „Nie
jest rzeczą prawa — nawet gdyby to było w praktyce osiągalne, w co oczywiście
należy wątpić — czynić kogoś dobrym, bogobojnym, moralnym, bezgrzesznym
czy sprawiedliwym. O tym bowiem każda jednostka powinna decydować sama".
Tylko supermarkety
Nadal
jednak dyskusja o zakazie handlu w niedziele i święta koncentruje się głównie
wokół supermarketów. W supermarketach, które przecież reprezentują obcy
kapitał, nieludzko wykorzystuje się pracowników, nie przestrzega pięciodniowego
tygodnia pracy, zalega z wypłatą wynagrodzeń, nie płaci za nadgodziny, łamie
przepisy dotyczące BHP… Jednym słowem takie współczesne galery na dodatek
spod obcej bandery, tyle że nikt nikogo nie zmusza do pracy na nich! Zarzuca się
supermarketom, że niszczą drobny, rodzimy handel. Tymczasem to wcale nie jest
prawda. Czy małe sklepy osiedlowe przestały istnieć wraz z pojawieniem się
supermarketów? Zgoda, wiele z nich upadło, ale chyba wyszło to na zdrowie
konsumentom, którzy nie chcieli już dłużej się w nich zaopatrywać, bo te
niewiele miały im do zaoferowania.
Sprawa wydawałaby się prosta: skoro
Polska jest katolickim krajem, handlować i kupować powinna jedynie garstka osób, i skoro katolików jest zdecydowana większość to powinno być uchwalone takie
prawo, które służy większości, czyli — w niedziele i święta sklepy
powinny być zamknięte. Ale czy to prawo tak naprawdę służyłoby większości? I co z tego, że tak jest w Niemczech, Francji, Belgii, Holandii i w wielu
znacznie mniej katolickich krajach na świecie niż Polska? Czy kapłani i urzędnicy mają decydować za nas o tym, kiedy i gdzie (małe sklepy mogą
przecież być otwarte w niedziele) chcemy robić zakupy? W kapitalizmie to my, konsumenci, a nie kapłani
(jak w teokracji), czy urzędnicy, mamy decydować o tym czego chcemy i co jest
dla nas dobre — także o tym, gdzie i kiedy chcemy robić zakupy!
Wolna wola
Niejaki Artur Zawisza z PiS-u w rozmowie w „Radiu Zet" z Moniką Olejnik stwierdził,
że zakaz handlu w niedziele „to jest powrót do zasad ładu cywilizacyjnego obowiązującego
na naszym kontynencie przez setki lat. My nie otwieramy jakichś nowych drzwi,
tylko wracamy do tego, co zostało zapomniane". Warto
więc przypomnieć: w imię tego „ładu cywilizacyjnego" wyjmowano spod
prawa tych, którzy wierzyli inaczej: palono lub w inny sposób mordowano, jak
np. przez ścięcie (taki los
spotkał m.in. polskiego ateistę Kazimierza Łyszczyńskiego ściętego w czasach arcykatolickiego króla Jana III Sobieskiego za napisanie dzieła O
nieistnieniu Boga), a najłagodniejszą formą represji
było wygnanie (taki los spotkał m.in. polskich protestantów-arian).
Czy powrotu do takiego „ładu cywilizacyjnego" chcemy na naszym kontynencie i w środku Europy XXI wieku? Wątpię. Ja takiego „ładu" nie chcę i sobie
oraz innym obywatelom państwa polskiego nie życzę! A tak nawiasem mówiąc: domeną działania kapłanów winny
być świątynie. Jezus Chrystus co prawda podobno wygnał kupców ze świątyni,
ale nigdy nie zrobiłby tego na placu targowym. Co kupieckie zostawmy kupcom, a co boskie — Bogu! Podobno nawet Bóg pozostawił nam wolną wolę, także
grzeszenia przeciwko niemu, ale tego najwyraźniej nie chcą zauważyć ani kapłani,
ani świeccy fundamentaliści religijni, ani podbijający im bębenka urzędnicy i demagodzy polityczni — oni wszyscy chcą nam ją odebrać! Chcą nawet zakazać nam grzeszyć (jeśli
zakupy w niedziele w ogóle można nazwać grzechem, a nie przyjemnością i odpoczynkiem oraz swoistym świętowaniem). Apeluję więc do tych wszystkich
przeciwników handlu w niedziele: nie bądźcie bardziej boscy od samego Pana
Boga! Jeśli gros katolickiego społeczeństwa w Polsce uzna, że naprawdę
grzeszy przeciwko Panu Bogu, to przestanie kupować w niedziele, i supermarkety
same zamkną swe podwoje dla kupujących, bo po prostu nie będzie im się opłacało
przyjmować garstki kupujących. Takie są prawa rynku. Jeśli jednak większość
obywateli państwa polskiego chce, by supermarkety były otwarte w niedziele, to
urzędnicy i politycy wybrani demokratycznie winni tę wolę większości w demokratycznym państwie respektować. * Artykuł z „Salesmana" nr
3/2006.
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 07-03-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4629 |
|