|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Antropologia filozoficzna
Nietzsche - Scheler - Resentyment [2] Autor tekstu: Andrzej Galica
Jedyne co może zrobić, to tkwić w świecie swoich wartości, jednocześnie pragnąc zguby tamtego
świata. Nie pragnie zniszczenia ludzi reprezentujących inne wartości, lecz samych owych wartości.
Przychodzą mi tutaj na myśl koheletowe słowa — mówi: „wszystko to marność" — a szczęście widzi w zjawiskach przeciwstawnych, jak np. ubóstwo, cierpienie.
Chrześcijaństwo i resentymentZjawisko resentymentu widzi Nietzsche u chrześcijan, im nie dana jest siła, moc, dlatego
tworzą kult miłosierdzia i litości, poniżają wartości, do których nie dosięgają. Niemoc staje się
„dobrocią", niemożność zemsty „przebaczeniem", uległość wobec tych, których nienawidzę
„posłuszeństwem" [ 10 ]. Nietzsche nazywa to „zemstą wysublimowaną", bowiem teraz znikają odruchy
zemsty wobec silnych, bogatych, pięknych itd. Ponadto przychodzi uwolnienie od wewnętrznych
cierpień. „Niewolnik" posiada swoje „przewrotne wartości", a „pan", w mniemaniu „niewolnika",
może posiadać swoje, które teraz tak naprawdę nic nie znaczą. Nie musi on więc już nienawidzić i mścić się. Dlatego chrześcijaństwo dla Nietzsche'go to „najsubtelniejszy wykwit
resentymentu" [ 11 ].
Scheler uważa to twierdzenie za fałszywe, mimo to docenia wyjaśnienie filozofa, jako wyjątkowo
głębokie i zasługujące na rozważnie [ 12 ].
Aby to przeanalizować, zastanówmy się najpierw nad przejściem od antycznej idei miłości
ku idei miłości chrześcijańskiej.
Dla starożytnych ponad miłością był sprawiedliwy i racjonalny podział dobra i zła. Sama miłość
pozostawała faktem związanym z pożądaniem, potrzebą, sferą zmysłową człowieka.
„Agape", „caritas", „eros" i „amor" są realizacją miłości, między którymi zachodzi ciągłość, nawet
jeżeli istnieje wśród nich porządek hierarchiczny.
Miłość w moralności antycznej jest zawsze dążeniem „niższego" ku „wyższemu". Platon w
Uczcie powiada, że jest miłość „czymś pośrednim między
posiadaniem a nieposiadaniem" [ 13 ]. W ten sposób jest ona tylko
sposobem na osiągnięcie wyższej od niej wartości. W relacjach między
ludźmi istnieje „ten, kto kocha" i „ten, kto jest kochany". Naturalnie „ten, kto jest kochany", w tym
aspekcie, jest cząstką szlachetniejszą, wzorcem, ku któremu ma dążyć „kochający". Według Platona
byt boski nie może kochać, bo nie posiada przedmiotu swej miłości, sam będąc bytem
najdoskonalszym. Tak więc kochać może tylko ktoś, kto jest niżej. Za pomocą miłości realizuje
dążenie ku doskonałości. Arystoteles powiada, że „kochającego wprawia w ruch ukochany", niejako
przyciągając go ku sobie [ 14 ].
Podsumowując — miłość antyczna to dynamizm, dzięki któremu „ogniwa" niższe dążą ku wyższym. Chrześcijańskie Summum bonum, to już nie wartość czynów miłości, ale wartość samej
miłości jako miłości. Następuje tutaj odwrócenie porządku antycznego -
to co doskonałe, szlachetne [Bóg], zniża się ku zniszczalnemu [człowiek].
Istotą Boga staje się miłowanie i służba.
Nie jest on już „pierwszym poruszycielem", lecz „stwórcą", który stwarza świat z miłości.
Dlatego miłość chrześcijanina to skłanianie się zdrowego ku choremu, bogatego ku ubogiemu,
przebóstwionego ku złemu (Mesjasza ku celnikom i grzesznikom) [ 15 ]. Co więcej, dla chrześcijanina miłość to nie tylko zmysłowy akt, ale także, a raczej przede wszystkim — akt ducha. Wszyscy warci są miłości, gdyż są miłowani przez Boga. Ku każdemu warto się zniżyć i służyć mu, bo robi to sam
Stwórca i robi to w miłości [ 16 ].
Tylko skąd ten zwrot? Czy rzeczywiście jego przyczyną stał się resentyment, jak twierdzi
Nietzsche?
Resentyment nie wydaje się być źródłem miłości chrześcijańskiej. Trzeba jednak przyznać,
że na gruncie chrześcijaństwa, może on przybrać bardzo wyrafinowaną postać.
Księga Przysłów mówi: „Bóg stworzył ubogich ze względu na bogatych, a bogatych ze względu na
ubogich" [ 17 ]. Faktem jest, że żyjemy obok siebie (ludzie na różnym poziomie egzystencji,
moralnej
czy też ekonomicznej) i potrzebujemy siebie. „Silniejszy" czuje naturalne pragnienie pomocy
„słabszemu", ale bynajmniej nie jest to skutek jego „egoizmu". Wręcz przeciwnie — to, co pcha go ku poświęceniu, to poczucie solidarności i jedności z istotą mu podobną. Bardziej pierwotnym
motywem jest podzielenie się „silniejszego" swoim poczuciem bezpieczeństwa, pewnością i nadmiarem sił, niż pytanie: dlaczego to robi? Skutkiem egoizmu jest załamane, chylące się ku
upadku życie, brak zaufania do własnych sił samego życia.
W tym rodzaju miłości i chęci poświęcenia się oraz oddania „maluczkiemu", nie ma perwersyjnych
instynktów, które pozwalałby na zachwycanie się nędzą czy chorobą bliźniego. To raczej
pragnienie ukazania pozytywnych wartości, witalności, odnalezienie ich w słabszym, jest motorem
zniżania się ku niemu i „dotknięcia" jego biedy.
Miłość w sensie
jezusowym, także pomaga i pomaga skutecznie. Jednak jej celem nie jest
„działalność charytatywna", by wszystkim było lepiej. To ona sama jest wartością i celem działania w tej wartości. Dzielenie się silniejszego ze słabszym pozytywnymi wartościami, odkrywanie ich w nim, jeszcze bardziej potęguje miłość. Tak więc chodzi o to, by między ludźmi było coraz więcej
miłości.
Kiedy konfrontujemy koncepcje miłości starożytnej z chrześcijańską, widać ograniczoność
pierwszej i nadmiar drugiej. W myśl pierwszej należy obdarzać miłością tylko ludzi dobrych i sprawiedliwych. Druga skłania ku miłowaniu dobrych i złych, przyjaciół i wrogów, sprawiedliwych i grzeszników. Dzieje się tak dlatego, bo Bóg nie jest już myślącą tylko o sobie istotą, obojętną na
losy świata. Jest on Stwórcą, stwarzającym przez miłość, świat jest niejako
„epifenomenem" jego miłości i w nim chce jej nadmiar wylewać.
Nie ma w tym ani śladu resentymentu. Jedynie skłanianie się ku niższemu z nadmiaru siły i wyższości.
Scheler zauważa jednak, że istnieje rodzaj „miłości"
zakorzenionej w resentymencie [ 18 ]. Jest
ona tak naprawdę formą nienawiści do samego siebie, do własnej słabości i nędzy. Przejawia się w pomocy „maluczkim", „ubogim", „słabym", „uciśnionym"; tak naprawdę jest tylko zamaskowaną
nienawiścią, zazdrością, w stosunku do zjawisk przeciwstawnych (których człowiekowi
ogarniętemu resentymentem brakuje), jak: „bogactwo", „siła", „pełnia szczęścia i życia". Wyraża
się w niej nienawiść, pod pozorem jakiejś formy „miłości". Często także podstawą miłości
chrześcijan do maluczkich może być nie tyle pragnienie wydobycia z ich biedy wartości
pozytywnych, ale bierne przyglądanie się ich ubóstwu (duchowemu czy materialnemu). Tacy
„biedni" muszą dla ludzi ogarniętych resentymentem istnieć, dlatego cała pomoc polega tak
naprawdę na staraniu się o to, by nadal pozostali na niskim stopniu swojej egzystencji
(moralnej
bądź duchowej). Gdyby przecież wydobyć ich z tej nędzy, wtedy staliby się „mniej mili" Bogu. Tak
realizujący się resentyment daje również satysfakcjonujące przekonanie, że sprawiedliwy Bóg
kiedyś odmieni ten porządek i wtedy „pierwsi będą ostatnimi". "Nie możemy tu i teraz dokonać
zemsty, dlatego zlećmy ją Bogu, mściwemu Jahwe".
1 2
Przypisy: [ 10 ] J. Tischner, Siostra Faustyna i Fryderyk
Nietzsche, 1999, s. 2. [ 11 ] F. Nietzsche, Antychryst, Kraków 2003, s. 10 . [ 12 ] M. Scheler, Resentyment..., 1997, s. 86. [ 13 ] Platon, Uczta, Warszawa 1975. [ 14 ] M. Scheler, Resentyment..., 1997, s. 89. [ 15 ] Zob. Biblia Tysiąclecia, Poznań 2000, Mt 9, 9 — 13.
[ 17 ] Zob. ibidem, Prz 22, 2. [ 18 ] M. Scheler, Resentyment..., 1997, s. 105 — 109. « Antropologia filozoficzna (Publikacja: 07-03-2006 )
Andrzej GalicaUr. 1976. Były dominikanin (opuścił zakon w lutym 2005 r.). Ukończył filozofię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym O.O. Dominikanów (tzw. rigorosum z filozofii). Od października 2005 r. jest studentem Instytutu filozofii UJ. Interesuje się historią, kulturą i literaturą klasyczną, szczególnie łacińską. W trakcie studiów nabył bardzo dobrej znajomości języka łacińskiego, zarówno w gramatyce, użyciu praktycznym, jak też w sztuce translatorskiej, zajmując się pod koniec dominikańskich studiów tłumaczeniem tekstów Tomasza z Akwinu. Obecnie agnostyk. Mieszka w Krakowie. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4631 |
|