|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Nowe ruchy religijne » Mormoni
Pochodzenie mormonizmu [1] Autor tekstu: Frank Zindler
(Artykuł ten po raz pierwszy został
opublikowany w "American Atheist Magazine", nr 1 (27), w styczniu
1985 r. Wersja internetowa — w serwisie American Atheists. Polska wersja: za zgodą American Atheists; tłumaczenie Krzysztof Sykta) Jeśli urodziłeś się białym człowiekiem i nie spędziłeś swego życia jako posłaniec
Druidów Dnia Ostatniego pochwycony w Chinach przez bojowników Kuomintangu, niechybnie
spotkałeś już parę osób o bystrym spojrzeniu: elegancko, choć konserwatywnie
ubranych mormońskich misjonarzy, 18-20 letnich chłopców zwących siebie „starszymi".
Dwunastu czarnych ludzi
Jeśli jednak urodziłeś się czarnym, być może nie
miałeś nigdy okazji by zamienić parę słów ze „starszymi", chyba, że nieszczęśliwie
wpadłeś w sam środek wilczego dołu, pułapki zastawionej na nich przez baptystów
lub innych zionących ogniem chrześcijan, stawiających sobie za cel walkę z wszelkimi
sektami. Jeśli to cię właśnie spotkało i udało ci się uniknąć wbicia na zaostrzone
pale (i przynajmniej jeden z misjonarzy również wyszedł z tego cało) z pewnością
zostałeś poinformowany, że kościół mormonów, Kościół Jezusa Chrystusa Świętych
Dnia Ostatniego, jest jedną z najprężniej rozwijających się organizacji w obecnej
Ameryce. Organizacji finansowych… tego zapewne już nie usłyszałeś z ust „starszego" młodzieńca. Powiedziano by ci jedynie, że ta genialna ochrona
przed urzędami skarbowymi założona została w 1830 roku przez faceta zwanego
Josephem Smithem, a dokładniej Josephem Smithem Juniorem.
Nowa religia, nowa biblia
Smith założył swą nową religię pisząc księgę znaną
obecnie jako Księga Mormona, publikację aż nazbyt nudną, by ktokolwiek zdecydował
się na wydanie jej w formie powieści. Mark Twain nazwał ją „książkowym chloroformem"...
tak więc jedyne co pozostało to wprowadzić ją na rynek jako Nową Biblię.
Mając smykałkę do czynienia wokół siebie rozgłosu Smith obwieścił światu, że
przetłumaczył Księgę Mormona ze sterty złotych tablic, wykopanych z pewnego
polodowcowego wzgórza w północnej części stanu Nowy Jork, w czym dopomógł mu
pewien, a jakżeby inaczej, zmartwychwstały człowiek
Księga Mormona
Księga snuje opowieść o zaginionych plemionach Izraela i innych osobach, które
popłynęły do Ameryki Południowej; jedni w ogromnych beczkach, inni w łodziach.
Przybywając do Ameryki, wszyscy oni pozmieniali się w Indian. Budowali miasta,
walczyli w wojnach, spotkali się oczywiście z Jezusem Chrystusem, który nie
miał okazji porozmawiać z nimi w Palestynie, i w końcu pozabijali się nawzajem w 421 roku n.e. Na krótko przed tym fatalnym w skutki bratobójczym starciem,
ogromną bitwą stoczoną jakoby na Wzniesieniu Cumorah, w pobliżu Palmiry w stanie
Nowy Jork, osoba, trafnie nazwana „Moroni", zakopała złote tablice, po to oczywiście,
by Smith mógł je kiedyś odnaleźć.
Kamień Widzenia
Za młodu Smith twierdził, że posiada magiczny „kamień widzenia", pozwalający
na zaglądanie do wnętrza gór, poszukiwanie skarbów ukrytych we wnętrzu ziemi.
Kamień ten uległ następnie metamorfozie zmieniając się w biblijny „urim i tummin", z którego pomocą mógł on, jak twierdził później, tłumaczyć każdy język — łącznie z „reformowanym egipskim", fikcyjnym językiem, w którym to jego żydowscy Indianie
spisali rzekomo swe dzieje. W odkopanej skrzyni Smith odnalazł, jak sam przynajmniej
twierdził, złote tabliczki, na których spisano tę reformowaną historię egipsko
chaldejsko żydowsko indiańskich powiązań.
Tłumaczenie Księgi Mormona
Smith udawał, że tłumaczy na głos swe złote tablice usiadłszy w jednej połowie
pokoju, przedzielonego na dwie części kotarą zawieszoną na linie. Dyktował on
Księgę Mormona swojemu sekretarzowi, Martinowi Harrisowi, który siedząc po drugiej
stronie zasłony bał się nawet spojrzeć na cudowne tablice, by przypadkiem nie
zostać dotkniętym plagami, hemoroidami i innymi przypadłościami przetestowanymi
na Egipcjanach. Po wielu dniach pełnej inwencji pracy, sto szesnaście stron
rękopisu leżało na stole — wszystkie co do jednej przetłumaczone pod boskim
przewodnictwem, z niewielką pomocą magicznego kamienia.
Diabelski spisek
Lecz w pewnym momencie… zapachniało katastrofą.
Żona Martina Harrisa, Lucy, po wykradzeniu rękopisu, zaczęła szydzić ze swego,
cokolwiek naiwnego, męża, mówiąc do niego: „Jeśli księga ta pochodzi od samego
Boga, to bez trudu jeszcze raz ją podyktuje!".
Smith znalazł się w potrzasku. Wiedział, że nie będzie w stanie odtworzyć całej
tej historii nie czyniąc żadnego błędu, w sposób całkowicie identyczny… a powinien, mając rzekomo bezpośrednią łączność z boską inspiracją. Powtórne dyktowanie
tekstu naraziłoby go na katastrofalne w skutkach porównanie z poprzednią wersją
natchnionej księgi. Normalny człowiek w tym momencie dałby sobie spokój z biblio-pisarstwem,
zajmując się sprzedażą używanych mułów czy też hodowlą poziomek. Ale nie Joe
Smith! On zakasał rękawy i czym prędzej od nowa rozpoczął dyktowanie Księgi
Mormona.
Smith wychodzi cało z opresji
Jak Smithowi udało się uniknąć kompromitacji? Jak
uniknął groźby Lucy Harris porównania obu wersji tekstu? W prosty sposób: dodając
przedmowę do nowej edycji swej księgi.
Stwierdził w niej, że 116 stron pochodziło z Tablic
Lehiego, lecz diabeł ukradł tłumaczenie tekstu i dokonał w nim własnych przeróbek!
Tak więc gdyby nawet Smith dokonał nowej translacji zgodnej co do słowa z pierwowzorem
to i tak różniła by się ona od wersji rozprowadzanej przez jego wrogów, pozmienianej w przebiegłości przez piekielne siły.
Stąd też Bóg, zniesmaczony knowaniami diabła, postanowił w swej mądrości by
Księga Mormona nie była już dłużej tłumaczeniem ze skażonych tablic Lehiego.
Wyrzekł on rzecz następującą, a słowa jego Smith zapisał we wprowadzeniu: „Nie
ścierpię zali Szatan zdolen był wypełnić knowania swe. Ty tłumaczył będziesz z tablic Nephiego!"
Jak widać, pomimo roku 1828, Bóg dalej posługiwał
się językiem biblii w wersji króla Jakuba (KJV). Jednakże przedmowa odniosła
swój skutek i Lucy Harris została unieszkodliwiona.
Smith tworzy dalej
Zachęcony sukcesem swej nowej „biblii" Smith przystąpił do spisywania kolejnych
natchnionych ksiąg. Jedna z nich zwana jest Księgą Abrahama i wchodzi obecnie w skład tomu nazywanego „Drogocenną Perłą".
Księga Abrahama
W przeciwieństwie do Księgi Mormona, będącej nudną lub infantylną, w zależności
od ilości wypitej kawy, Księga Abrahama ma raczej nieprzyjemny wydźwięk. Aż
do czasów współczesnych była wykorzystywana do usprawiedliwiania rasistowskiej
polityki Kościoła Mormonów, w którym czarni obywatele nie mogli zajmować żadnych
stanowisk kapłańskich. W związku z tym, że prawie wszyscy dorośli mormońscy
mężczyźni są kapłanami a kobiety nie mogą liczyć na nic więcej poza małżeństwem z mężczyzną-kapłanem, czarni mieszkańcy trzymali się z dala od tego „białego i cudownego" Kościoła Jezusa Świętych Dnia Ostatniego.
Obraźliwe ustępy znajdujemy w Rozdziale I, wersy 20 do 27. Werset 24 zakończony
jest odniesieniem do biblijnego przekleństwa Hama: „Z Hama wytrysnęła ta rasa,
która zachowuje w sobie przekleństwo na tej ziemi". Wersy 26-27, dotyczące faraona, o którym Smith sądził, że był Murzynem, stwierdzają, że Noe „przeklął ich (Hama i jego potomków) w stosunku do kapłaństwa. Żaden faraon pochodzący z tej linii
nie miał już prawa do bycia kapłanem". Dalsze wersy utrzymane są w podobnym
stylu.
Uczciwie rzecz biorąc
Muszę przyznać, uczciwie rzecz biorąc, że te fragmenty są wyjątkowo stonowane w porównaniu do passusów biblijnych, na które powoływał się chrześcijański kler,
usprawiedliwiając niewolnictwo. I muszę również poinformować czytelnika, iż
mimo, że misjonarze mormońscy wciąż nie angażują się zbytnio w nawracanie czarnych
owieczek, murzyni w czasach obecnych mogą dzierżyć stanowiska kapłańskie, jeśli
tylko mają na to ochotę. Głowa Kościoła mormonów — „Główny Prorok i Objawiciel" — kilka lat temu otrzymał wiadomość wprost od samego Boga, by zmienić dotychczasowe
praktyki. Zmiana ta nastąpiła, całkiem przypadkowo, we właściwym momencie, gdy
ustawodawstwo broniące praw obywatelskich zaczęło utrudniać organizacjom rasistowskim
czerpanie pieniędzy z funduszy federalnych.
1 2 Dalej..
« Mormoni (Publikacja: 11-06-2002 Ostatnia zmiana: 22-06-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 468 |
|