Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.395 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
John Diamond - Cudowne mikstury. Podręcznik sceptyka

Złota myśl Racjonalisty:
"Rozum bez zakasanych rękawów i gotowych do czynności rąk jest mało wart."
 Społeczeństwo » Socjologia

Wartości męskie i kobiece w polskim zaprogramowaniu kulturowym [1]
Autor tekstu:

Gdzie są chłopcy z tamtych lat...

"I uczę miłowania, radości w uśmiechu,
W łzach widzieć słodycz smutną, dobroć chorą w grzechu,
I pochwalam tajń życia w pieśni i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu".
Leopold Staff, Przedśpiew

Wskaźnik męskości to — zgodnie z definicją Geerta Hofstede — stopień, w jakim dane społeczeństwo przywiązane jest i promuje wartości tradycyjnie uważane za męskie, takie jak: konkurowanie, osiągnięcia, kontrola, władza, kosztem tzw. wartości kobiecych, takich jak: harmonia i solidaryzm społeczny, egalitaryzm, propagowanie idei humanitaryzmu i pokoju na świecie, ochrona środowiska naturalnego, troska o najbiedniejszych. Z reguły wskaźnik ten jest również wprost proporcjonalny do stopnia dyskryminacji kobiet w społeczeństwie.

Zgodnie z badaniami Hofstede, wskaźnik męskości w Polsce wynosi 60 w skali 100 stopniowej [ 1 ], natomiast według bazujących na dokonaniach holenderskiego badacza analizach GLOBE, „przełożonych" na skalę 100 stopniową [ 2 ], wskaźnik ten oscyluje na poziomie 53,57. Wynika stąd, że polskie społeczeństwo jest bardziej nastawione na tzw. męskie wartości oraz podkreślanie różnic między płciami niż przeciętni Europejczycy (54) oraz niż wynosi średnia światowa (48) [ 3 ].

Zanim skoncentruję się na analizowaniu tez Hofstede, chciałabym zwrócić uwagę na istotny, nie poruszany jednak przez holenderskiego badacza, fakt istnienia zróżnicowanych wzorców męskości/kobiecości w kulturach indywidualistycznych oraz tych, przywiązujących wagę do wartości kolektywnych. Wspólna dla nich, moim zdaniem, jest jedynie konkluzja, że w szeroko rozumianym znaczeniu kulturowym kobiecość wiąże się z przedkładaniem ponad wszystkie inne — sfery związanej z życiem rodzinnym, męskość zaś — z przedkładaniem ponad życie domowe innych sfer aktywności. Poza tym jednak, ich wizje społeczne silnie się rozmijają. W przypadku społeczeństw indywidualistycznych głównymi atrybutami mężczyzny są rozum i przedsiębiorczość, zaś dominującym postulatem — „materialistycznie" pojmowana samorealizacja. W przypadku społeczeństw kolektywistycznych (jakim do pewnego stopnia jest społeczeństwo polskie) - istotniejsze znaczenie dla mężczyzny ma wykazywanie się siłą, męstwem, odwagą w działaniu na rzecz wężej lub szerzej rozumianej społeczności, np. walka o słuszną sprawę, w obronie wyższych wartości. Przedstawiciele obu tych kultur, wyznający poglądy pozostające w stosunku do siebie w pewnej sprzeczności, mogą i posądzają „drugą stronę" o fałszywe interpretowanie ideału męskości, pod pewnym względem zaś — nawet o „duchową", pośrednią kobiecość. Archetypowe pierwiastki kobiece można bowiem dostrzec w obu tych postawach: w przypadku indywidualistycznego ducha mieszczańskiego — w jego „przyziemnym", materialistycznym nastawieniu; w przypadku „romantycznego" kolektywizmu zaś — w jego silnie wyeksponowanej sferze emocjonalnej i w wyczuleniu na problemy moralno-społeczne. Zgodnie z tą teorią, w męskich kulturach indywidualistycznych (Niemcy, USA, Wielka Brytania) mężczyźni lekceważyliby kobiety, okazujące nadmierną, „naiwną" dobroć i wrażliwość. Imponowałyby im natomiast kobiety silne, twarde, bezwzględnie dążące do celu. W kobiecych kulturach indywidualistycznych (kraje skandynawskie) mężczyźni traktowaliby kobiety w sposób partnerski, byliby, podobnie jak one, bardziej łagodni, ugodowi, nastawieni raczej na dobre relacje międzyludzkie, niż na odnoszenie sukcesów w sferze zawodowej. W męskich kulturach kolektywistycznych (Polska) mężczyźni chyliliby czoła przed wrażliwymi społecznie, ofiarnymi „siłaczkami", z pewną dezaprobatą traktowaliby natomiast te, reprezentujące „egoistyczne" i materialistyczne cnoty mieszczańskie (pani Dulska). W kobiecych kulturach kolektywistycznych natomiast (Chiny, Rosja, Turcja, Jugosławia), mężczyźni, podobnie jak kobiety, największą wagę przywiązywaliby do tzw. „wartości zbiorowych", jedności, zgody, harmonii społecznej, mniejszą uwagę, jako na sprawie drugorzędnej, skupiając na kwestii wzajemnych relacji obu płci, w tym na sprawie równouprawnienia.

Zgodnie z tym rozumowaniem, najcięższy los jest udziałem dyskryminowanych kobiet w społeczeństwie zaprogramowanym równocześnie na męskość i indywidualizm. Pozycja ich stanowi bowiem zaprzeczenie zarówno indywidualistycznego paradygmatu związanego z dążeniem do samorealizacji, jak również „męskiej" pochwały siły i dominacji. W społeczeństwach takich kobiety odgrywające poślednie role społeczne czują się gorsze, słabe, niedowartościowane i jako takie też się je traktuje. Nikt nie będzie im współczuł, jeśli same nie potrafiły pomyśleć o sobie. Im bardziej będą posłuszne, dobre, uległe i oddane, tym mężczyźni bardziej będą nimi pogardzać. Sytuacja zmieni się jednak radykalnie, gdy kobiety zaczną postępować zgodnie z logiką kulturowego paradygmatu, staną się „męskie", będą indywidualistycznie, asertywnie nastawione do świata i z determinacją zaczną walczyć o swoje prawa. Jeśli tylko udowodnią, że potrafią być takie, jak indywidualistyczni mężczyźni, zyskują akceptację i szacunek społeczeństwa. O ile więc, subiektywnie rzecz biorąc, indywidualizm połączony z męskością tworzy dość pogardliwą atmosferę wokół kobiet znajdujących się w sytuacji pokrzywdzonej, to dodaje im „wiatru w żagle" w walce o emancypację oraz dowartościowuje w momencie, gdy z sytuacji upośledzenia udaje się im wydostać.

Odmiennie rysuje się sytuacja kobiet w zarówno męskich, jak i kobiecych społeczeństwach kolektywistycznych. Brak egalitaryzmu w stosunkach między płciami „wpisany" jest w nich w ogólny kontekst szeroko pojętych społecznych zależności, więzi, zobowiązań. W ideologii kolektywnej, odmiennie niż w paradygmacie indywidualistycznym, miarą wartości jednostki nie jest stopień jej uniezależnienia się od otoczenia, a wręcz przeciwnie — stopień, w jakim może się ona przysłużyć społeczności. Idee poświęcenia dla innych, traktowane przez indywidualistów jako forma szkodliwej indoktrynacji, sposób na zniewolenie człowieka, kolektywiści traktują jako pożądane, dowartościowujące jednostkę wzorce zachowań. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni, czują się dumni z faktu „dopasowania się" do przypisanych im ról. Im większe poświęcenie, „dawanie siebie" innym, tym większy powód do społecznego uznania i wewnętrznej dumy. Kobiety, żyjące w kolektywnym, patriarchalnym społeczeństwie, jeśli nie mają możliwości oglądania życia swoich wyemancypowanych rówieśniczek, z reguły nie odczuwają społecznego dyskomfortu. Dyskryminacja jest dla nich mniejszym źródłem cierpień niż ma to miejsce w przypadku kobiet ze społeczeństw indywidualistycznych, nawet jeśli, obiektywnie rzecz biorąc, są w relacjach społecznych znacznie bardziej od tych ostatnich pokrzywdzone. Naprawdę nieszczęśliwe stają się dopiero w momencie, gdy zaczynają myśleć o realizacji indywidualistycznego modelu życia. Realizując siebie w sposób odbiegający od przyjętych społecznych standardów, skazane są nie tylko na wyrzuty sumienia, lecz również niezrozumienie, oskarżenia o egoizm, brak wyższych uczuć, materialistyczne podejście do życia.

Z powyższego rozumowania wysnuć można — poniekąd wbrew opinii Hofstede - wniosek, iż to raczej nie wysoki wskaźnik współczynnika „męskości" odgrywa decydującą rolę w tworzeniu i utrzymywaniu relacji patriarchalnych oraz dyskryminacji kobiet. W społeczeństwach „męskich" dyskryminacja kobiet występować może, lecz wcale nie musi, jak wskazuje przykład indywidualistycznych i „męskich" zarazem społeczeństw zachodnich. Istotny wydaje się tu raczej wskaźnik związany z poziomem natężenia indywidualizmu. Im jest on większy — tym większa szansa na awans i społeczne równouprawnienie kobiet. Im większy poziom kolektywizmu — tym większe prawdopodobieństwo, że ewentualne starania emancypacyjne kobiet spotkają się z wrogością i niezrozumieniem.

Nota bene, mówiąc o kulturach kolektywistycznych, należy zwrócić uwagę na pewien paradoks, widoczny zarówno na przykładzie Polski, jak również wielu krajów arabskich, azjatyckich (np. Chiny, Indie) i afrykańskich. Mianowicie, śledząc Hofstedowski wskaźnik męskości, w społeczeństwach tych zaobserwować można współwystępowanie zjawiska braku egalitaryzmu i społeczną dyskryminację kobiet przy równoczesnym wyznawaniu przez wymienione kultury wartości uznanych w świecie zachodnim, w tym także przez Hofstede, za „kobiece". W przypadku Polaków bardziej precyzyjne byłoby więc stwierdzenie, iż z jednej strony preferują oni wciąż tradycyjny, patriarchalny, zróżnicowany ze względu na płeć, podział ról społecznych, z drugiej zaś — jako tacy są do pewnego stopnia „kobiecy".

Analizując Hofstedowskie kryteria związane z „męskością" posłużę się więc zasygnalizowaną tutaj społeczno-kulturową dychotomią.

Zacznijmy rozważania od kwestii statusu kobiet i mężczyzn w polskim społeczeństwie. Ukształtowały go, jak podkreślają badacze: etos rycerski, kultura szlachecka oraz katolicyzm.

Etos rycersko-szlachecki — jak stwierdza socjolog Joanna Nowicki — wiąże się z ideałem mężczyzny, silnego fizycznie i moralnie, oraz kobiety, idealizowanej i adorowanej, w ramach rozbudowanej gry męsko-damskiej oraz zgodnie z regułami szarmanckiej kurtuazji [ 4 ] (całowanie w rękę, przepuszczanie w drzwiach, podawanie płaszcza), „posiadającej prawo do słabości głównie po to, by prawem kontrastu mogła zajaśnieć pełnym blaskiem samcza siła" [ 5 ]. Istotnymi atrybutami mężczyzny — szlachcica i rycerza — były, jak pisze historyk Andrzej Zygmunt Rola-Strężycki: silnie rozwinięty indywidualizm, bezinteresowność, ambicja, rozrzutność, wyczulenie na punkcie poczucia honoru i godności własnej, pobudliwość, brawura [ 6 ], duma, honor, rycerskość, pogarda wobec słabych i pokornych, waleczność, nieugiętość. A także doskonale dopełniający go zestaw mniej pochlebnych, również nierozłącznie związanych z etosem szlacheckim, wybitnie „męskich" cech, takich jak: pijaństwo, rozhukanie, nieokiełznanie, dzikość [ 7 ]. „Męskości" owego rycersko-szlacheckiego etosu nie tylko nie umniejszał, lecz wręcz potęgował go fakt, że jego symbolicznymi nosicielami i powiernikami czyniono kobiety, uosobione w — cytując Jana Prokopa - heroicznej postaci Matki Polki, „westalki domowego ogniska, ostoi i przekazicielki narodowych wartości i tradycji, zagrzewającej do boju za ojczyznę, ochraniającej powstańców, opatrującej rany, noszącej żałobę po patriotycznie zmarłych męczennikach" [ 8 ].


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Płeć, socjobiologia i gender studies
Rzecz o stereotypach

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Cultural Influences on Leadership and Organizations: Project GLOBE, Boston 1998, s. 51.
[ 3 ] J. Bartyzel, A. Mazurek, Drogi wpływ(u).
[ 4 ] T. Jastrun, Polska — Szwecja, tak daleko, tak blisko, [w:] Narody i stereotypy, red. T. Walas, Kraków 1995, s. 204.
[ 5 ] J. Nowicki, Polacy i Francuzi — miłość (prawie) doskonała, [w:] Narody i stereotypy...., s. 169.
[ 6 ] A. Z. Rola-Strężycki, Kultura polska kulturą szlachecką, „Pro Memoria" 2003, nr 5; o etosie rycerskim zob. też np. M. Ossowska, Ethos rycerski i jego odmiany, Warszawa 1973.
[ 7 ] T. Szarota, Niemcy i Polacy. Wzajemne postrzeganie i stereotypy, Warszawa 1996, s. 72.
[ 8 ] zob. J. Prokop, Universum polskie, Universita 1993, s. 23, za: J. Nowicki, Polacy i Francuzu — miłość (prawie) doskonała, [w:] Narody i stereotypy, red. T. Walas, Kraków 1995, s. 169.

« Socjologia   (Publikacja: 06-05-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Magdalena Żakowska
Doktorantka na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Pisze pracę doktorską poświęconą m.in. tematyce "zaprogramowania kulturowego" Polaków, Rosjan i Niemców.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Co wolno wojewodzie... O dystansie władzy w Polsce słów kilka
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4755 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365