|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Ludzie, cytaty Lema pamięci... [2] Autor tekstu: Andrzej B. Izdebski
??? Najsławniejszym
utworem Stanisława Lema jest „Solaris". Kris, przybysz z ziemi spotyka się z „obcym" o niedocieczonej strukturze i funkcjach. Ni to „ułomny Bóg",
ni „kosmiczny yoga", „mędrzec", „upostaciowana wszechwiedza", ani
też galaretowaty supermózg przewyższający naszą cywilizację o miliony lat
rozwoju. A może jest to diabeł, który dla zaspokojenia swojej żyłki
szatańskiego humoru podsuwa członkom naukowej ekspedycji sukkuby! Nie wiemy kto to jest lub czym ona jest. Nie jesteśmy w stanie pojąć sensu jej istnienia ani sensu jej działań. Jest transcendentną
inteligencją wciągająca człowieka w splot zdarzeń, które on jest zmuszony
interpretować wyposażony w ludzkie, jakże w tym przypadku niedoskonałe narzędzia
pojęciowe. Czego zresztą oczekują, czego spodziewać się mogą ludzie po
„nawiązaniu informacyjnej łączności" z myślącymi morzami? Rejestru
przeżyć, związanych z istnieniem nie kończącym się w czasie, tak starym,
że nie pamiętającym zapewne własnego początku? Opisu pragnień, namiętności
nadziei i cierpień, wyzwalających się w momentalnych porodach żywych gór,
przetwarzania się matematyki w istnienie, samotności i rezygnacji w pełnię?
Ależ to wszystko stanowi wiedzę nieprzekazywalną, a jeśli próbować przełożenia
jej na jakikolwiek z ziemskich języków, to wszystkie poszukiwane wartości i znaczenia ulegną zatracie, zostaną po tamtej stronie. Nie takich zresztą,
godnych poetyki raczej aniżeli nauki, rewelacji oczekują „wyznawcy", nie,
albowiem, sami nie zdając sobie z tego sprawy czekają Objawienia, które wyłożyłoby
im sens samego człowieka!
Jak
pisze wielki znawca twórczości Stanisława Lema profesor Jerzy Jastrzębski:
„w samej strukturze powieści zawarty jest paradoks, bo opisując dążenie do
poznania czegoś radykalnie nowego — dowodzi jednocześnie, że takie poznanie
nie jest możliwe, kontakt staje się pozorem, a głębia jak odkrywa się przed
odkrywcą jest głębią pozorną — taką samą jak ta, którą oglądamy
wpatrując się w powierzchnię lustra, odsyłając nam własny obraz i obraz
przestrzeni, w której jesteśmy wieczyście zamknięci."
„Obcy" z Głosu Pana zawarty jest w „liście z gwiazd" tajemniczym neutrinowym
sygnale który wydaje się wiadomością od innej cywilizacji. Sygnał próbuje
odczytać trust najwybitniejszych uczonych. Stają przed nimi pytania trojakiej
natury: kim są, jeśli w ogóle istnieją, nadawcy „listu"?; jakie
jest owego „listu" znaczenie i intencje towarzyszyły temu nadaniu?;
czy ijak ludzie mogą praktycznie
skorzystać z wysłanego sygnału? Na pierwsze dwa pytania uczeni nie otrzymują
żadnej definitywnej odpowiedzi, zaś próby rozwiązania trzeciego zadania
pomimo kilku spektakularnych sukcesów i jeden poważny problem — wtedy, gdy
podejrzewają, że informacja tkwiąca w sygnale mogłaby doprowadzić do
atomowej apokalipsy. Tu „Głos Pana" staje się „życiodajnym". List
być może też apostolski: mamy tam Słowo, co staje się ciałem, mamy też — w opozycji do niego — Żabi Skrzek, który jako Pan Much. Więc płód ciemności,
wskazuje na manichejską naturę sygnału — i świata. Już u samych zaczątków
życia — które Lem nazywa ładnie „Żabim Skrzekiem", a np. współczesny
uczony J. Malone: lepką brązowawą substancją nazywaną „śluzem",
„mazią" i innymi nazwami pochodzącymi z dziecięcej piaskownicy — wyłania
się jego dopełnienie „Władca Much", a czyż to nie jest dobrze nam
znany Belzebub — Pan Much, władca demonów, synonim diabła.
Wraz z oddaleniem groźby samozagłady Ziemian kończą się w opowieści zdarzenia
sensacyjne — reszta to już traktat filozoficzny. Narrator, genialny matematyk
biorący udział w projekcie, profesor Hogarth jest luminarzem nauki, obeznanym z tajnikami, tak aktualnej jak i projektowanej wiedzy. Pomimo wywołanego próbami
odczytania zagrożenia, Hogarth uważał, iż „list" pochodził od istot
inteligentnych, choć jego odczytanie jest uzależnione od poziomu etycznego
cywilizacji, do której trafi. I aczkolwiek nie pozwolił odczytać się
ludziom, których nauka ciągle jeszcze jest nastawiona na zdobycie środków
zniszczenia zagrażających biosferze planety, to otworzy się przed tymi, którzy
potrafią zrobić zeń godziwy użytek. Gdy Ziemianie staną na dostatecznym
poziomie moralnym i intelektualnym to: Wróg przepoczwarza się w sojusznika,
dostępujemy oczyszczenia, w którym świat daje nam poznać, milcząco, że
tylko nim możemy go przezwyciężyć.
Warto
się zastanowić, co o tym sądził sam pisarz. Najlepiej tu oddać ponownie głos
Jerzemu Jastrzębskiemu:„Wszedłszy w skórę chłodnego analityka naukowych hipotez, pewnie by Hogarthowi nie
przyklasnął. Ale Głos Pana nie jest prezentacją kosmogonicznej tezy, tylko
historią myśliciela. Na początku swej drogi odkrył on potęgę Zła i stoczył
walkę w imię Dobra. Cóż dziwnego, że szukał potem wyższych gwarancji, które
odebrałyby jego zmaganiom znamię czysto partykularnej, osobistej przygody
moralnej? Hogarth projektuje sobie jako "nadawców" istoty, które -
podobnie jak on — poznały Zło, ale wybrały Dobro. Taka hipoteza może i nie
jest poznawczo wartościowa, ma jednak sens etyczny: waloryzuje ziemskie tu i teraz, a zarazem daje nadzieje na przyszłość. Moralny ład kosmiczny, wygnany
przez indeterminizm z ludzkich losów poszczególnych, powraca tutaj na wyższym
piętrze uogólnienia jako hipotetyczne prawidło, ku któremu skłania się udręczony
lękiem i wątpliwościami umysł uczonego. Wybór taki — ludzki stygmat na
bezosobowej wiedzy obiektywnej — towarzyszy zwykle u Lema najśmielszym
poznawczym abstrakcjom".
Wiara Lem w „Summie technologiae" pisze, że antycypacja jest dużo wcześniejsza od
myśli. Ewolucja biologiczna nie byłaby możliwa, gdyby nie ta szczypta
„wiary" w skuteczność reakcji, wymierzanej ku stanom przyszłym, jaka
wbudowana jest w każdą odrobinę żywej substancji. (...) Wiara jest stanem
przejściowym, dopóki podlega empirycznemu sprawdzeniu. Jeśli się od niego
uzależni staje się konstrukcją metafizyczną. Osobliwość takiej wiary tkwi w tym, że działania realne
podejmowane są dla osiągnięcia celu nierealnego,
to znaczy albo w ogóle nie dającego się urzeczywistnić, albo
urzeczywistnialnego, ale nie za pomocą działań podjętych Osiągnięcie celu
realnego można sprawdzić empirycznie, celu nierealnego nie inaczej, jak dzięki
wnioskowaniu uzgadniającemu stany zewnętrzne lub
wewnętrzne z dogmatami. Tak więc można sprawdzić doświadczeniem, czy
zbudowana maszyna działa, ale nie, czy człowiek zostanie zbawiony.
O
wierze religijnej pisze: Co się tyczy społecznego funkcjonowania religii — doceniam to i uważam za zasadne usiłowanie Kościołów, aby od najmłodszych
lat wdrażać ludzi do wiary. Ja natomiast mam w sobie odruchową niezdolność
do wyłączania wiedzy czysto faktograficznej, rzeczowej. Zwiastowanie i dzieworództwo?
Może i było, ale powinna się urodzić dziewczynka, skoro brakło męskiego
chromosomu. Nie umiałbym uwierzyć w dogmaty, które opierają się na cudzie i zaprzeczeniu wszelkich racjonalnych reguł.
(...)
Spoglądając z pozycji Boga, należy powiedzieć, że dla niego bardzo
niewygodną rzeczą byłoby odpowiadanie na jakiekolwiek petycje cudami. Jak
wiadomo, Pan Bóg jest wszechmocny i wszystko wie, a świat stworzył doskonały i nawet guzik od gaci nie może nikomu spaść bez woli Bożej. (...) Nie można
prosić o nic: ani o zdrowie, ani o pomyślność, ani o niepodległość
ojczyzny. Gdyby Bóg naprawił coś cudem, oznaczałoby to, że rzeczywistość
jest niedoskonała. Stan doskonały jest wtedy, gdy niczego nie trzeba naprawiać.
Lem
wiele rozumiał i dlatego wiele potrafił ludziom wybaczyć. Myślę, że jedyną
rzeczą, której szczerze nienawidził była głupota: Prezydent Bush ma bowiem tę właściwość, że jest głupi.
Świadczy o tym choćby fakt, że wystąpił przeciw teorii ewolucji na rzecz
tzw. inteligentnego projektu, w którym chodzi o to, że nie wiadomo, o co
chodzi. Cała jego administracja forsuje tę idiotyczną teorię, ale im po
prostu brakuje rozumu.
(...)
My nie chcemy bić się z myślami, nie interesuje nas rozum. Wolimy w niedzielę
pójść do kościółka, a po mszy zapomnieć o wszystkim. Tak jest
bezpieczniej.
Pomimo wszelakich doświadczeń
pokazujących człowieczą nikczemność do końca pozostaje humanistą widzącym
przyszłość dla ludzkości. Pomimo gorzkich doświadczeń z „realnym
socjalizmem" i wiedzy o zbrodniach systemów komunistycznych, pozostaje z dużą
dozą wiary w możliwość istnienia w dalekiej przyszłości socjalizmu
realnego. Dlatego — pomimo jego wielce krytycznych wypowiedzi oceniających
wydarzenia w ojczyźnie oraz w świecie i narastającego sceptycyzmu wobec wartości
postępu — w jego publicystyce i wywiadach z ostatniej dekady można się
doczytać, że pozostał /gdzieś w głębi serca/ w przekonaniu
z "Dialogu VII", iż
kapitalizm tudzież własność prywatna skazane są na zagładę, a także przy
nadziei, że socjalizm można naprawić. Wierzył w możliwość zrealizowania
demokratycznego ustroju wolnych ludzi, w którym właśnie człowiek będzie
najważniejszym podmiotem działalności społeczno-politycznej — w tym także
gospodarczej.
*
„Forum Klubowe" nr 26/2006 r.
1 2
« Ludzie, cytaty (Publikacja: 05-05-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4754 |
|