|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Nauka - Wiara cz. 2 [1] Autor tekstu: Zdzisław Cackowski
Instytucjonalne nakazy
W pierwszej części swych refleksji (drukowanych w poprzednim numerze
naszego czasopisma w artykule Nauka — wiara. Instytucjonalne nakazy)
prof. Zdzisław Cackowski analizując zbiór tekstów wybitnych uczonych
francuskich, reprezentujących różne dyscypliny nauki, przedstawił złożony
stosunek tych uczonych wobec religii i nauk Kościoła instytucjonalnego,
stosunek, w którym dominuje przekonanie o autonomii porządku nauki wobec
porządku wiary.
Poniższa cześć druga tekstu jest kontynuacją tej doniosłej
problematyki, a zarazem jest okazją do wyrażenia przez naszego Autora
osobistych poglądów na temat relacji pomiędzy nauką a wiarą.
Red. RES HUMANA
Tekst
Bernarda Le Marca zasługuje na zdecydowane wyróżnienie w całym sygnalizowanym
tu zbiorze. Autor jest lekarzem, pediatrą,
genetykiem, uczonym aktywnie zainteresowanym problematyką moralną.
Swój
tekst zatytułował hasłem wziętym od św. Augustyna: Kochaj i rób co
chcesz. Streszczę ten tekst w kilku punktach, cytując najważniejsze treści.
1. Na
pytanie, czy jego wiara (katolicka) krepuje go w wykonywaniu zawodu genetyka,
czy mu pomaga, autor odpowiada stwierdzeniem, że "Skoro Bóg jest dla mnie
Miłością [3], to Miłość jest Bogiem.
Zatem,
wszystko jest możliwe, a mój zawód polega na niesieniu innym Miłości, na
pomaganiu im w trudnościach, które prowadzą do spotkania się z nimi:
narodziny dziecka upośledzonego, badania nad wadliwym kształtowaniem się i podejmowanie decyzji o przerwaniu ciąży, gdy dziecko jest wadliwie ukształtowane.
Jestem wiec nastawiony na współpokonywanie drogi z małżeństwami, które
stają wobec konieczności przerwania ciąży, niekiedy zbyt późnego.
Ale
wtedy można mi powiedzieć: 'Czyż nie jest to potępione przez Kościół?
Czyż jesteś w zgodzie z Rzymem? Czy jesteś jeszcze chrześcijaninem?'.
Bycie
katolikiem nie oznacza dla mnie akceptowania, mam ochotę powiedzieć 'przełykania',
tego co Święty Urząd może ogłosić: nigdy nie zaakceptuję potępienia
'pigułki': to prawda, że jest to antynaturalne, ale wszelkie pojecie
antykoncepcji jest z istoty rzeczy tym, co jest dodatkowo 'antynaturalne':
Natura chciałaby, aby kobieta była w ciąży całe swoje życie… aż do
przedwczesnej śmierci, niewątpliwie! Wreszcie, to co nie jest 'naturalne'
to to, że kobieta ma pewne zasady! Bądźmy więc poważni: nie mówmy o tym,
co naturalne lub nienaturalne" (s. 153).
2. "W
świecie zachodniej Europy jest rzeczą oczywistą, że małżeństwo powinno znaleźć
swój sposób na antykoncepcje: to jest ich (małżeństwa)
problem i jest sprawą medycyny, chrześcijańskiej czy niechrześcijańskiej,
aby pomóc znaleźć ten sposób (a będzie on się zmieniał z upływem
lat)" (s. 153/154).
3.
Skuteczne sterowanie płodnością, to odwieczne ludzkie marzenie, stało się
ostatnio faktem. Efektem tego doniosłego osiągnięcia jest radykalna zmiana
ludzkiego życia: "teraz już nie lęk przed ciążą ponieważ istnieją sposoby na jej unikniecie — będzie
ewentualnie skłaniał młodzieńca do unikania stosunków seksualnych: to
jest już sprawa innego rodzaju. Chrześcijanie będą musieli, chcąc tego czy
nie, znaleźć jakąś nową moralność seksualną, a nie jest to rzecz prosta!
Wydaje mi się pewne, że problem ten przekracza daleko granice moralności
katolickiej i dotknie boleśnie islamu: dla 'rozwiniętych' środowisk jest to już oczywiste. Kościół
katolicki ciągle zderza się z tym problemem; należałoby już zakończyć
walki w ariergardzie!" (s. 154).
4. Istotny problem wyraża się w pytaniu o to, czym jest życie
oraz — kiedy się ono zaczyna. Kościół twierdzi, że życie ludzkie zaczyna
się od połączenia się dwóch komórek — plemnika oraz żeńskiej komórki
rozrodczej. Kościół traktuje to rozstrzygniecie jako proste i oczywiste. A tymczasem rzecz wcale nie jest prosta! Zygota jest czymś, ale „to jeszcze
nie jest 'ktoś'. Czy to coś jest święte? To jest z całą pewnością bardzo
ważne i będę się zawsze sprzeciwiał banalizacji problemu przerywania ciąży"
(s. 154). Przerwanie ciąży jest ważnym i trudnym czynem, mówiąc językiem
religijnym, jest to grzech.
„Ale stwierdzić na tej podstawie, że nie należy się nigdy
do tego kroku odwoływać, nie, to nie jest z całą pewnością takie
proste!" (s. 154). [4]
5. "W tej tak poważnej sprawie znam tylko dwa typy ludzkich
postaw, które wręcz wzbudzają moją zazdrość: to są ci, którzy posiadają
to, co nazywam 'prawdą objawioną': oni 'wiedzą'; oh! jakąż oni mają
szansę, przede wszystkim chrześcijanie integryści, którzy niezależnie
od sytuacji nigdy nie przerwą ciąży ('bo to grzech śmiertelny') oraz
kobiety 'wyzwolone', dla których jest to [przerwanie ciąży] zwyczajny — jak inne -
sposób antykoncepcji! Powtarzam swoje, to nie jest z pewnością
takie proste [5]. Przerwanie ciąży jest przerwaniem 'stającego się istnienia',
które, gdy się nie interweniuje, stanie się za kilka miesięcy dzieckiem.
Zatem, czy można to robić? Tak, w przypadku pewnej liczby wyjątkowych przypadków, w przypadku — szczególnie wadliwego kształtowania się płodu, gdy nie
jesteśmy w stanie zaproponować leczenia lub gdy stanowi dziecka będzie
towarzyszył poważny regres rozwoju umysłowego. Z tego to powodu uważam dla
siebie, chrześcijanina, za rzecz normalną zajmowanie się prenatalną
diagnostyką przy pomocy amniocentezy.
Przede wszystkim, wiem — wiem to dzięki wykonywanemu zawodowi — że w dziewięćdziesięciu pięciu procentach badanych przypadków dzieci są
normalne, a badania te pozwolą więc zakończyć ciążę szczęśliwie, to
znaczy ochronić ciążę, którą miałoby się przerwać [...] w obawie przed
deformacjami, gdyby badanie było niemożliwe.
Istnieje też pięć procent dzieci nienormalnych, wobec których
rodzina żąda przerwania: rzecz oczywista, to nie ja im powiem, że 'trzeba
przerwać ciążę'. Moja rola ogranicza się do stwierdzenia: 'Co chcecie,
aby uczynić?' i jeżeli odpowiedź małżeństwa jest żądaniem przerwania
ciąży, pomóc im w drodze ku temu aktowi, a następnie pomóc 'wrócić na
dobrą drogę' (remonter la pente), a to jest pod każdym względem trudne. To
prawda, że niektórym może się to wydawać nieznośnym 'brudzeniem rąk',
nawet jeśli fizycznie nie ja tę pracę wykonuję, ale mój przyjaciel położnik.
Moim zdaniem, radość dziewięćdziesięciu pięciu procent rodziców, którzy
dzięki tym badania zyskują pewność, usprawiedliwia moralnie te pięć
procent.
Problem, który może się tu wyłonić i który często stawiam
przed małżeństwem, tkwi w pytaniu czy ma się prawo, znając poważne
uszkodzenie, które będzie miało dziecko, na przykład mongolizm (trisomia 21,
która pociąga za sobą poważny regres umysłowy), narzucić takie dziecko
starszym braciom i siostrom, ponieważ to oni będą odpowiedzialni za małego
po odejściu rodziców" (s. 154/155).
6. "Ale, gdzie zaczyna się życie, skoro można je przerwać w łonie matki? Gdzie więc przebiega granica, której nie można przekroczyć?
Moim zdaniem, jest nią dziecko żywo urodzone. Od tego momentu jest to
dziecko, a dziecko jest święte. Jeśli, rzecz oczywista, nie chodzi o kwestię terapeutycznej zawziętości, gdy dziecko jest nosicielem poważnych
wad zagrażających jego życiu lub w poważnym stopniu zagrażających jego
odległej przyszłości, to wtedy nie może być problemu, mówmy jasno, jego
zabicia; eutanazja nie może być tolerowana; jest ona przestępstwem, nawet jeśli
jest postulowana, to znaczy żądana przez rodzinę.
Gdzieś trzeba się zatrzymać… o ile chce się uniknąć
usprawiedliwiania Auschwitz, nie zdając sobie sprawy jak do tego doszło.
Poza tym, trzeba starać się znaleźć granice przerywania ciąży: nie można
przerywać ciąży z byle powodu, bo dojdzie do tego, że część opinii zażąda
eugenizmu, to znaczy doskonalenia rasy, co może być tolerowane wobec
weterynarzy — co stanowi część ich zawodu — natomiast nie jest absolutnie do
zaakceptowania w medycynie, bo ma posmak nazizmu: niemiecka książka z genetyki
wydana w Berlinie i przetłumaczona w Paryżu w roku 1943 nazywała się Podręcznik
eugeniki" (s. 156).
7. „Moim zawodem jest genetyka stosowana wobec małżeństwa
dla okazania mu pomocy, pomocy życia, nie zaś dla stosowania dla narodu po
to, abyśmy byli piękniejsi, więksi czy bardziej inteligentni. W oparciu o taki punkt widzenia mam wrażenie, że moja wiara i mój zawód całkowicie się
ze sobą godzą, są całkowicie od siebie nieodłączne" (s. 156).
Czasami trzeba trzymać „gębę w dziób" i nie mówić rodzicom o wadach płodu, gdy są one — po urodzeniu — wyleczalne".
Postawę chrześcijanina pojmuje Le Marc jako postawę człowieka
do dyspozycji, „do dyspozycji w każdej sytuacji", w której inni są w kłopocie i potrzebują twojej pomocy [6]. Okazywać ludziom pomoc w stopniu, na jaki człowieka-lekarza, genetyka, po prostu człowieka — stać.
Ja wierzę, powiada Le Marc, że okazuję tę pomoc z motywów religijnych,
„w imię Jezusa-Chrystusa" (s. 157).
"Trzeba będzie więc, pozostając dyspozycyjnym nawet gdy nie
jest łatwo — a staje się to coraz mniej i coraz mniej łatwe w miarę wznoszenia
się po szpitalno-uniwersyteckiej drabinie — okazywać pomoc, nieść pomoc całym
swoim sercem, pomoc tym rodzinom w odkrywaniu, że rola ojca i matki polega na
kochaniu swojego dziecka takim jakie jest, a nie takim, jakim chciało by się,
aby było.
Czasami, gdy zachodzi ryzyko ponownej konfrontacji z takim samym
problemem w następnej ciąży i gdy nie ma możliwości rozpoznania czy płód
jest czy nie jest wadliwy można małżeństwu zaproponować inseminację
sztuczną, korzystając — z powodów genetycznych — z pomocy dawcy: jest to
szczególnie trudna sytuacja, ponieważ, z każdym innym współmałżonkiem,
ojciec czy matka mogliby mieć dziecko normalne. Jak bardzo trzeba się w takich
warunkach kochać, aby małżeństwo trwało! Sądzę, że w takiej sytuacji
moim zadaniem jest pomóc małżeństwu w zastosowaniu sztucznej inseminacji
od dawcy. Doprawdy zdaję sobie sprawę z tego, że dla męża jest to niezwykła
próba miłości, gdy trzeba 'zlecić' komuś swoje funkcje ojca. Jestem
przekonany, że ojcostwo jest w rzeczywistości czymś zasadniczo odmiennym od
zwykłego aktu zapłodnienia seksualnego: jest to miłość, która pomoże
dziecku rozwijać się w ciągu swojego życia; ani przez chwile nie wierzę, że w takiej sytuacji dawca może być, jak niektórzy sugerują, cudzołożnikiem"
(s. 157/158).
8. "Co zaś się tyczy ostatniej interwencji Kościoła w obszar
problemów prokreacji wspomaganej ('dziecko-z-probówki', kobiety nosicielki
etc.), to sądzę, że globalne potępienie takiej prokreacji, tak samo jak potępienie
antykoncepcji, jest nie do zaakceptowania: sądzę, że zapłodnienie in vitro i przenoszenie embrionu — co się powszechnie określa jako dziecko-z-probówki -
to znaczy poczęte ze spermy męża i z macierzyńskiej komórki jajowej,
reimplantowane następnie do macicy matki, nie stawia człowieka przed żadnym
problemem moralnym: jest to tak wielka radość dla tak wielu małżeństw!
Nie ma tu znaczenia, że sperma męża uzyskiwana jest poprzez masturbację!
Dlaczego więc nie potępić, z tych samych powodów, praktyki badania
spermogramu? Dość już walk arieregardy! Ja nie chce, aby mój Kościół się
ośmieszał i obawiam się, że takim potępieniem właśnie się ośmiesza:
wybuch śmiechu jednego z moich kolegów, komentującego w moim samochodzie
publikację tego dokumentu, zatrzymał się, o ile mam to wyznać, w moim
gardle. Oczywiście, istnieje realne niebezpieczeństwo 'zawziętości
wytwarzania życia' (jak istnieje zawziętość terapeutyczna), tak, to
prawda: narodziny dla pewnych małżeństw są do tego stopnia zmedykalizowane,
że nie ma już w nim miejsca na miłość. Ale wykrycie tego jest sprawą
psychologa, który powinien wcześniej zobaczyć małżeństwo… i który ma
bardzo często do wykonania pracę, która kiedyś należała do rodzinnego księdza"
(s. 158).
1 2 Dalej..
« Nauka i religia (Publikacja: 16-05-2006 )
Zdzisław CackowskiProfesor; jeden z najwybitniejszych polskich filozofów; polem jego szczególnych zainteresowań jest filozofia człowieka; wykłada w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie; autor kilkudziesięciu książek; ostatnio wydał tom zatytuowany Człowiek i świat człowieka. Warstwy ludzkiego ciała, szeroko omawiany na łamach "Res Humana". Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: O wartościach chrześcijańskich | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4780 |
|