|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i kobieta
Bądź podległa mężowi! - przykazania Boże dla kobiet [1] Autor tekstu: Dariusz Salamon
Na konferencji w Sztokholmie w lipcu 2004 r., poświęconej tzw. „morderstwom
honorowym" dokonywanym przez mężczyzn na kobietach za rzekome
splamienie honoru rodziny, była Pełnomocnik ds. Równego
Statusu Kobiet i Mężczyzn w rządzie Marka Belki, Magdalena
Środa, poczyniła uwagę na temat pośrednich związków między
dyskryminacją kobiet a katolicyzmem w Polsce. Środa zauważyła
mianowicie pewną zależność między propagowanymi przez Kościół Katolicki w Polsce modelem rodziny i systemem wartości, a statystykami dotyczącymi przemocy wobec kobiet. Nic więc
dziwnego, że wspomniana pani pełnomocnik została natychmiast
ostro skrytykowana przez środowiska prawicowe oraz Kościół.
Na fali tej krytyki minister oddała się do dyspozycji premiera,
który prawie ugiął się pod naciskiem prawicowych radykałów.
Fakt, iż lewicowy prezes Rady Ministrów skłonny był do
ustępstw na korzyść skrajnej prawicy, może świadczyć tylko o tym, jak ważny problem został poruszony w Sztokholmie. Środa w swoim
wystąpieniu wskazała na różnice między systemem wartości
wyznawanym przez katolickie społeczeństwo polskie, a wartościami wyznawanymi przez zachodnie, zlaicyzowane
społeczeństwa. Podczas gdy na Zachodzie najwyższą wartością
jest jednostka, w Polsce na pierwszym miejscu w hierarchii
wartości plasuje się ciągle jeszcze rodzina, i to taka, jak
ją rozumie Kościół katolicki. Co to oznacza dla kobiet w Polsce? Statystyczna Polka jest osobą religijną, wierzącą i praktykującą, stosującą się do zaleceń Kościoła w każdej
sytuacji. Należy przy tym zauważyć, iż presja Kościoła na
kobiety jest większa, niż w przypadku mężczyzn. Katoliczka
nie może uprawiać seksu przed ślubem, może tylko raz wyjść
za mąż i zmusza się ją do wytrwania w małżeństwie nawet
jeśli jest źle traktowana przez męża, maltretowana
psychicznie i fizycznie. A wszystko w imię rodziny właśnie.
Szantażuje się kobiety używając argumentów natury już to
emocjonalnej, już to moralnej. I tak poniżana żona powinna
żyć w upodleniu, bo przecież dzieci powinny mieć normalny
dom, pełną rodzinę, a więc matkę i ojca. To, że
mąż-ojciec pije i bije, płodzi kolejne dzieci, a następnie
całą winą i odpowiedzialnością za niechciane ciąże obarcza
żonę-matkę, już się nie liczy. Kościół zdaje się
przymykać oczy na występujące w wielu rodzinach daleko idące
patologie, bo przecież największą patologią dla kleru jest
spadek liczby wiernych. Jeśli więc jakaś niefunkcjonalna
rodzina pojawia się regularnie na mszy, wszystko jest w porządku. Dzieci przystępują do sakramentów, uczęszczają na
religię, cóż za wzorcowa, katolicka rodzina.
Przy głębszej
analizie katolickiego modelu rodziny okazuje się, iż minister
Środa i tak zbyt delikatnie zaakcentowała pewne problemy kobiet w katolickiej Polsce. Życie polskiej katolickiej rodziny urasta
bowiem do swego rodzaju krwawego misterium, w trakcie sprawowania
którego kobieta jest składana w ofierze na ołtarzu rodziny,
ojczyzny i Kościoła. I stwierdzenie to nie powinno wcale
szokować. Doskonale wpisuje się w szerszy kontekst katolickiego
doloryzmu, perwersyjnego umiłowania cierpienia i ofiary. W przeciwieństwie do mężczyzny, kobieta nie może się
realizować zawodowo, rozwijać w świadomie wybrany przez siebie
sposób. Ma ona już konkretne, narzucone przez katolickie
społeczeństwo zadanie. Być kobietą to przede wszystkim
rodzić, dawać życie nowym Polakom i nowym duszom. Zasilanie
polskiej populacji i współpraca z Panem Bogiem w dziele
powoływania do życia nowych ludzi uchodzi za tak szczytne
zadanie, iż wszelkie odstępstwa od tego schematu spotykają
się najczęściej z zupełnym niezrozumieniem. Prowadzi to do
sytuacji, w której kobieta rezygnuje z pracy, zamyka się w domu i poświęca bez reszty dzieciom i mężowi. Staje się
zakładniczką i niewolnicą swojej własnej rodziny. Ponieważ
niejednokrotnie zupełnie rezygnuje z kariery zawodowej i pracy
zarobkowej, jest całkowicie uzależniona finansowo od męża,
choć często nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Indoktrynacja
katolicka pozbawiła ją umiejętności krytycznego myślenia.
Dzieci, dom, ogródek — oto tematy rozmów tzw. „kur domowych".
Ktoś, czytając
niniejszy tekst, mógłby stwierdzić, iż nie zawiera on niczego
nowego ani odkrywczego. Zwykły opis patriarchatu, jako zasady
organizującej społeczeństwo. Problem tkwi jednak w tym, że
ów opis dotyczy jednego z europejskich społeczeństw w XXI, a nie w XIX w. Podczas gdy zachodnie społeczeństwa zarzuciły
patriarchat, stawiając na częściową restytucję matriarchatu,
na zrównoważenie obu wspomnianych zasad, w Polsce Kościół
katolicki skutecznie konserwuje sprawdzony, ale przebrzmiały
porządek społeczny. Wychodząc z takiego oto stanowiska, iż
istnieje niezmienne prawo naturalne obowiązujące wszystkich
ludzi wszystkich czasów niezależnie od zewnętrznych i wewnętrznych uwarunkowań, a także obstając przy asystencji
Ducha Świętego i wynikającej stąd nieomylności, Kościół
nie może postępować inaczej. Chrześcijaństwo, dziecko
patriarchatu, stało się teraz paradoksalnie matką swego
własnego ojca, karmiącą patriarchat niestrudzenie swoją
wciąż jeszcze jędrną, niewysuszoną piersią. Jeśli więc
Kościół wypiera się swojej (współ)odpowiedzialności za
dyskryminację kobiet w katolickim społeczeństwie, to po prostu
kłamie.
W
ostatnich czasach można było wprawdzie zaobserwować
nieznaczną zmianę w stanowisku katolicyzmu względem kobiet.
Mogą już one pozwolić sobie na zabranie głosu w kościele i z
reguły nie muszą już zakrywać głowy chustą w świątyni. W dalszym ciągu odmawia im się jednakże dostępu do święceń
kapłańskich, opierając się na źle rozumianej tradycji
kościelnej i na mitach biblijnych. Warto przy tym przyjrzeć
się bliżej argumentacji pisarzy biblijnych spisujących
święte księgi pod natchnieniem Ducha Świętego, aby
przekonać się o tym, iż za owym Duchem kryje się mężczyzna.
Paweł z Tarsu wsławił się nie tylko jako założyciel uniwersalnego
Kościoła chrześcijańskiego, lecz przeszedł do historii
także jako jeden z największych mizoginów wszechczasów. Paweł
zabraniał kobietom między innymi przemawiania w zborze:
"Niech
niewiasty na zgromadzeniu milczą, bo nie pozwala się im mówić;
lecz niech będą poddane, jak i zakon mówi. A jeśli chcą się
czegoś dowiedzieć, niech pytają w domu swoich mężów; bo nie
przystoi kobiecie w zborze mówić". (I Kor 14,34-35)
O dyskryminującym
charakterze tego i zamieszczonych poniżej natchnionych cytatów z Biblii nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Bardzo często
pojawia się tu motyw uległości kobiety względem mężczyzny, z którego Paweł czyni jakby nowe przykazanie Boże.
"Żony,
bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową
żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest
Zbawicielem. Ale jak Kościół podlega Chrystusowi, tak i żony
mężom swoim we wszystkim". (Ef 5, 22-24)
"Żony,
bądźcie uległe mężom swoim, jak przystoi w Panu". (Kol 3,18)
"Żeby były
(młodsze kobiety — D.S.) wstrzemięźliwe, czyste,
gospodarne, dobre, mężom swoim uległe, aby Słowu
Bożemu ujmy nie przynoszono". (Tt 2,5)
"Podobnie
wy, żony, bądźcie uległe
mężom swoim, aby, jeśli nawet niektórzy nie są
posłuszni Słowu, dzięki postępowaniu kobiet, bez słowa
zostali pozyskani … Tak Sara posłuszna była
Abrahamowi, nazywając go Panem". (I P 3,1-6)
Dlaczego kobieta ma
być uległa względem męża, tłumaczą następujące wersety
Pawła:
"Kobieta
niech się uczy w cichości i w pełnej uległości;
Nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża;
natomiast powinna zachowywać się spokojnie. Bo najpierw został
stworzony Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz
kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech; Lecz
dostąpi zbawienia przez macierzyństwo, jeśli trwać
będzie w wierze i w miłości, i w świątobliwości, i w
skromności". (I Tm 2,11-15)
"A chcę,
abyście wiedzieli, że głową każdego męża jest Chrystus, a głową żony mąż, a głową Chrystusa Bóg … I każda
kobieta, która się modli albo prorokuje z nie nakrytą głową,
hańbi głowę swoją, bo to jest jedno i to samo, jak gdyby
była ogolona. Bo jeśli kobieta nie nakrywa głowy, to niech
się strzyże; a jeśli hańbiącą jest rzeczą dla kobiety być
ostrzyżoną albo ogoloną, to niech nakrywa głowę. Mężczyzna
bowiem nie powinien nakrywać głowy, gdyż jest obrazem i odbiciem chwały Bożej; lecz kobieta jest odbiciem chwały
mężczyzny. Bo nie mężczyzna jest z kobiety, ale kobieta z mężczyzny. Albowiem mężczyzna nie jest stworzony ze względu
na kobietę, ale kobieta ze względu na mężczyznę. Dlatego
kobieta powinna mieć na głowie oznakę uległości ze względu
na aniołów". (I Kor 11, 3-10)
Okazuje się, że
kobieta powinna się bezwzględnie podporządkować dominacji
mężczyzny, ponieważ… została stworzona z żebra Adama i dla
Adama.
"Wtedy zesłał
Pan Bóg głęboki sen na człowieka, tak że zasnął. Potem
wyjął jedno z jego żeber i wypełnił ciałem to miejsce. A z
żebra, które wyjął z człowieka ukształtował Pan Bóg
kobietę i przyprowadził ją do człowieka". (I Moj 2,21-22)
Bez mężczyzny nie
byłoby więc kobiety. Kobieta jawi się jako coś wtórnego,
pochodzącego od mężczyzny, jako dama do towarzystwa i zabawka
swego pana i władcy. Z drugiej strony jest także źródłem
grzechu, to ona jako Ewa sprowadziła przecież grzech na świat i ludzkość.
„A gdy kobieta
zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były
miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości,
zerwała z niego i jadła. Dała też mężowi swemu, który był z nią, i on też zjadł". (I Moj 3,6)
Z tychże dwóch
powodów, ponieważ jest stworzona z i dla mężczyzny, a także
dlatego, że jako pierwsza uległa podszeptom „diabła", nie
powinna przemawiać w zborze, ani nauczać, a w trakcie
nabożeństwa ma nosić chustę na głowie na znak
posłuszeństwa i uniżoności.
Nie ulega żadnej
wątpliwości, iż zalecane w Biblii oraz realizowane w praktyce
dyskryminowanie kobiet jest konsekwencją literalnego
odczytywania mitów biblijnych, w szczególności zaś mitu o grzechu pierworodnym. Wszystko to dokonuje się w majestacie
asystencji Ducha Świętego, nieomylności natchnionych
biblijnych autorów. Jednocześnie nie sposób jednoznacznie
ustalić, na czym polegać miał dokładnie grzech pierworodny.
Wiemy jedynie, iż po dopuszczeniu się nieposłuszeństwa
względem Stwórcy pierwsi ludzie odkryli swoją nagość, co ich
zawstydziło. Niewykluczone, iż za tym tajemniczym grzechem
kryje się ludzka seksualność, tym bardziej, że konsekwencją
czy karą za grzech kobiety miały być bóle porodowe. Ciało i seks postrzegane są jako coś grzesznego. Ponieważ zaś cała
historia jest opowiadana z męskiego punktu widzenia, nie dziwi
fakt, iż z grzechem kojarzona jest kobieta. Pożądanie
wzniecane przez kobietę w mężczyźnie sprawia, że ten ostatni
traci kontrolę nad swoim zachowaniem. Kobieta jest postrzegana
jako demon, który opętuje mężczyznę-człowieka. Grzech
pierworodny musi być dziedziczony przez każdego człowieka,
zwłaszcza jeśli przyjmiemy, że chodzi przy tym o popęd
seksualny.
1 2 Dalej..
« Kościół i kobieta (Publikacja: 29-05-2006 Ostatnia zmiana: 30-05-2006)
Dariusz Salamon Ur. 1981. Absolwent filologii germańskiej UJ (2005), nauczyciel gimnazjalny, tłumacz, członek Młodych Socjalistów (od 2006), zainteresowania: świecki humanizm, prawa i wolności człowieka i obywatela, obrona mniejszości oraz większości (np. kobiet) przed dyskryminacją i wykluczeniem, krytyka religii, w szczególności zaś Kościoła rzymskokatolickiego, historia, literatura piękna i kino alternatywne. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Prawo "naturalne", czyli o "naturalizmie" katolickim | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4806 |
|