|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Światopogląd Błogosławiona bomba. Jak wyobrażam sobie rozmowę z o. Zabelką Autor tekstu: Stanisław Hałewer
Szkoda George, że już nie żyjesz, bo straciłem okazję odbycia z tobą
tej rozmowy w rzeczywistości, a nie tylko w mojej wyobraźni. Żałuję, że
nie wiedziałem o tobie wcześniej, bo na pewno bym zrobił wszystko, żeby się z tobą spotkać. Odszedłeś w roku 1992, mieszkałem już wtedy w twoim kraju i zrobiłbym wszystko, żeby cię przynajmniej zobaczyć. Gdy usłyszałem o tobie parę lat temu, byłem wprost zafascynowany tobą, a gdy dowiedziałem się,
że nie żyjesz bardzo się zmartwiłem, bo zrozumiałem, że nie zadam ci tych
kilku pytań, które tak wiele mogłyby mi wyjaśnić. Wiem, że pisałeś trochę,
miałeś liczne spotkania i wygłaszałeś wiele przemówień. Niestety nie
znalazłem, w tym co pisałeś, odpowiedzi na moje pytania. Jakie pytania? No
choćby to, które ciśnie się na usta jako pierwsze. Czy uważasz, że w sposób
realny, a nie tylko duchowy, przyczyniłeś się do sukcesu operacji rzucenia
bomby plutonowej na Nagasaki?
Teraz wiemy o tej wojnie dużo więcej niż wy wtedy, tam na wyspie Tinian,
skąd lataliście na bombardowanie Japonii. Mamy teraz tak wiele różnych
opracowań na ten temat, że sami już nie potrafimy odróżnić prawdy od
historycznego kłamstwa. Mówią nam, że gdyby nie te bomby, które wówczas
pobłogosławiłeś, wojna trwałaby jeszcze latami i samych Japończyków zginęłoby
więcej niż w Hiroszimie i Nagasaki, nie mówiąc o Amerykanach. Mówią tak,
by ulżyć swojemu i twojemu sumieniu. Nie wspominają, że Rosjanie już
rozpoczynali ofensywę, uratowałaby ona życie wielu żołnierzy amerykańskich,
ale wówczas należałoby dzielić się łupami i chwałą. Ale najważniejsze
jest to, że cała sprawa rozbiła się o jedno, jedyne słowo: 'unconditional'
[ 1 ], gdyby twoja ojczyzna zrezygnowała z tego słowa, nie mającego wtedy
już żadnego znaczenia — Japończycy gotowi byliby podpisać akt kapitulacji. Z jednej strony pojedyncze słowo, a z drugiej setki tysięcy istnień ludzkich.
Nie wiedzieliście tego wówczas. Jedno co wiedzieliście, to było to, że 'Japs'
torturują jeńców i mordują ludność cywilną, w związku z czym nie zasługują
na ludzkie traktowanie i najlepsze, co należy zrobić, to dać niezłą nauczkę
tym ich babom i gówniarzom. Tak pojmowali swoją misję żołnierze. Kapelan
wojsk lotniczych, Father George
Zabelka myślał wówczas tak samo jak jego chłopcy, utwierdzony w słuszności
własnych przekonań przez swych kościelnych zwierzchników. Pisałeś przecież:
„Mówili mi, że jest to konieczne, a zwłaszcza mówili tak moi zwierzchnicy w Kościele". [ 2 ]
Tak, wiem, przez wiele lat po tym zmagałeś się z brzemieniem winy,
wstydziłeś się swoich słów wypowiedzianych zaraz po udanym ataku. Teraz
wiesz, że słowa: 'Okay, they've
engaged in killing and fighting, but I belived it was perfectly okay'
[ 3 ]
nie były właściwe. Ale dlaczego wtedy ci to nie przyszło do głowy. Dokonałeś
poświęcenia tego Fat Man'a, ale to
nie był żaden gruby człowiek tylko bomba. Poświęciłeś
bombę atomową! Pobłogosławiłeś załogę i modliłeś się za pomyślność
„misji", a była to straszna misja. Jak straszna dobrze wiedziałeś, bo
trzy dni wcześniej, podobną bombę, twoje dzieciaki — tak mówiłeś do
nich, my kids — zrzuciły na Hiroszimę.
Chciałem cię, George, zapytać, czy żegnając swoją załogę powierzyłeś
ich misję opiece Matki Boskiej. Dowódca załogi, Captain
Sweeney był irlandzkim katolikiem, jego misję błogosławił katolicki ksiądz
Zabelka, czy na pewno nie było nic o 'zawierzeniu Maryi'? Nurtuje mnie to
pytanie odkąd dowiedziałem się o niezwykłym zbiegu okoliczności. Tak, żeby
nie było żadnych wątpliwości, uważam to za zbieg okoliczności, wiesz
przecież, że ja w cuda nie wierzę. Ale ty, chyba dopatrujesz się interwencji
boskiej w takich niezwykłych wydarzeniach. Jak dobrze pamiętasz, załoga tego
B29, zwanego Bockscar'em wyleciała
9. sierpnia nad swój główny cel, arsenał w mieście Kokura. Cel nie był
jednak widoczny z powodu dymu. Załoga skierowała, więc samolot nad cel
zapasowy, którym był most Aioi w mieście Nagasaki. Cel ten również nie był
widoczny, tym razem z powodu chmur. Ponieważ załoga miała wyraźny rozkaz
rzucenia bomby tylko wówczas, jeśli dokona rozpoznania wzrokowego obiektów
naziemnych, rozpoczęto krążenie w poszukiwaniu tych obiektów. Po pewnym
czasie ukazał się jeden ze znanych załodze obiektów naziemnych, katedra Św.
Marii, zwana katedrą Urakami. Niemal wszystkie książki i artykuły o zburzeniu Nagasaki ilustrowane są zdjęciami przedstawiającymi zniszczony posąg
Matki Boskiej z katedry Urakami. Czyż to nie jest znamienne, że gdyby nie ona — cel nie zostałby odnaleziony i trafiony, a jak wiesz, precyzja tego
bombardowania była doskonała.
Wiesz dobrze jak doszło do tego, że Matka Boska wraz ze swą katedrą
znalazła się w Nagasaki. Przypomnę ci, bo to jest bardzo ważne do
zrozumienia jak i dlaczego zniknęła W 1549 roku jezuita i misjonarz,
Franciszek Xavier założył swoją misję, a już 60 lat później kultywowanie
chrześcijaństwa było surowo zabronione i karane śmiercią, nierzadko przez
ukrzyżowanie. Kiedy wydawało się, że zostało ono całkowicie wytrzebione i w roku 1873 zakaz został cofnięty, jako zbędny — liczni chrześcijanie
wyszli z ukrycia, osiedlili się w rejonie Urakami i rozpoczęli budowę
katedry, jednej z największych na Dalekim Wschodzie, ukończyli ją w roku
1914. Przetrwała do roku 1945, a dokładnie do godziny jedenastej dwie, w dniu
9. sierpnia, kiedy to zmiotłeś ją z powierzchni ziemi.
Nie oburzaj się, że mówię, że to ty ją zniszczyłeś. Myślę, że twój
udział w zabiciu ponad 70 tysięcy ludzi [ 4 ] był większy niż mogłoby się
to wydawać. Zupełnie szczerze myślę, George, że ty również nie doceniasz
swojego udziału w tej „misji". Nie mówię tego, żeby ci schlebiać czy
chwalić twoją skromność. Myślę, że naprawdę nie w pełni uświadamiasz
sobie swoją rolę. Powiedziałeś po latach: „W sierpniu 1945 roku, ja jako
chrześcijanin i kapłan nie służyłem sprawie zgody, lecz sprawie zemsty i zabijania". Mówisz, że chrześcijanie powierzeni twojej trosce dokonali
unicestwienia najstarszej i największej społeczności chrześcijańskiej w Japonii — Nagasaki. Pięknie to ująłeś: „Każdy gwałt zadany istocie
ludzkiej jest aktem świętokradztwa popełnionym przeciwko świątyni bożej na
tej ziemi". Tak, wielokrotnie powtarzasz, cytując swoje księgi, że Chrystus
nie kazał zabijać, że „należy mieć ufność w Bogu, a nie w rydwanach i orężu" [zob. 2]. Przestań, George, bo to co mówisz jest odrażające. Czy
ty naprawdę nie rozumiesz do czego tam byłeś potrzebny?
Jak wiesz, George, każdy dobry dowódca, przy układaniu swoich planów,
zawsze bierze pod uwagę wszystkie okoliczności, zarówno korzystne jak i niepomyślne. A zwłaszcza przy planowaniu operacji tak ważnej i kosztownej jak
pierwszy w historii wojen atak nuklearny. Pamiętaj, że ta bomba była już
ostatnia, dalszych jeszcze nie wyprodukowano. Ogrom zniszczenia i potworność
skutków ataku na Hiroszimę musiała być znana kapitanowi Sweeney i jego załodze.
Masz rację mówiąc: „W dniu 9. sierpnia 1945 wiedzieliśmy do czego ta bomba
jest zdolna i mimo to ją rzuciliśmy" [2]. Przecież nikt przedtem nie zabił
świadomie tylu tysięcy ludzi i to wydając zaledwie jedną komendę. Czy
istniało niebezpieczeństwo, że dowódca zawaha się przed zadaniem śmierci
dziesiątkom tysięcy ludzi i że na przykład zrzuci bombę do morza [ 5 ]? Gdyby
tak uczynił, blef by się nie udał — dalsze ataki by nie nastąpiły.
Prawdopodobieństwo takiej spontanicznej reakcji załogi było bardzo małe, ale
należało się z nim liczyć. Jak przeciwdziałać takiej emocjonalnej reakcji?
No, pomyśl George, jeśli założymy, że kapitan Sweeney może okazać się Człowiekiem,
bo jego ludzkie emocje nie pozwolą mu na popełnienie zbrodni wszechczasów, to
aby te emocje stłumić, należy posłużyć się innymi emocjami, równie
silnymi, ale odwrotnymi — nieludzkimi,
zbrodniczymi. Tak George, mówiąc o nieludzkich i zbrodniczych emocjach mam na
myśli religię. Trudno ci w to uwierzyć. Rozumiem cię, tyle lat ci wmawiano,
że przynosisz ludziom słowo boże, które jest Dobrem. Pomyśl więc: to „słowo
boże" miało na celu niedopuszczenie do tego, by żołnierz znalazł w sobie
Człowieka i zachował się tak jak na Człowieka przystało. Twoje „słowo boże"
więc nie tylko przyczyniło się do potwornej śmierci i cierpień dziesiątków i setek tysięcy ludzi, ale również zabiło Człowieka w kapitanie Sweeney i członkach jego załogi.
Rozumiem twoje wzburzenie, George, ale nie udawaj, że nigdy się jeszcze
nie spotkałeś z taką oceną słowa bożego. Wiem, że wiele przemyślałeś
od tamtych czasów, wiem o twojej pieszej pielgrzymce z Seatle do Betlejem.
Zastanawiam się jednak, czy gdyby to nie chrześcijanie byli w samym centrum
wybuchu, to również tak samo byś przeżył swój udział w tej zbrodni. Tak,
wiem co mówiłeś wiele lat po tym: „Kłamstwem jest usprawiedliwianie
zabijania w imię Chrystusa, kłamstwem jest, że można pozbywać się
niepotrzebnych ludzi, kłamstwem jest liturgia chrześcijańska w służbie
zbrodniczych bożków nacjonalizmu i militaryzmu, kłamstwem jest bezpieczeństwo
nuklearne".
*
Dlaczego nie chcesz zrobić tego jednego kroku w stronę prawdy? Dlaczego
nie dodasz: „Kłamstwem jest mówienie o istnieniu Boga". To nie „liturgia
chrześcijańska" jest kłamstwem, nawet nie religia, nawet nie kościół -
to WIARA, George, jest ZŁEM. Nie jest prawdą, że posłużono się wiarą dla
celów sprzecznych z jej zasadami. Nie staraj się oszukać samego siebie. Po to
ci ludzie zostali wychowani w wierze, by w chwili wystawienia swojego człowieczeństwa
na próbę nie poszli za głosem swego ludzkiego sumienia, a posłuchali jakiegoś
kapłana, jak nie ciebie, to kogoś innego, jak nie twojej wiary, to innej, który
im powie: „Lećcie zabić te kilkadziesiąt tysięcy ludzi, bo Bóg tak chce, a ja wam przekazuję Jego wolę". Oszukałeś ich, George i wiesz o tym. Pomyśl
jednak, że dalej oszukujesz ludzi swoimi pielgrzymkami, by myśleli, że można
być Człowiekiem, wierząc w Boga. George, wiarę wymyślili źli ludzie po to,
by mogli w ludziach dobrych zabijać ich ludzkie odruchy. Przypomnij sobie
opowieść biblijną o Abrahamie i Izaaku. Masz tu do czynienia ze „słowem bożym" w najczystszej postaci. Wiara mówi nam, że Abraham postąpił słusznie godząc
się na zabicie własnego syna, bo Bóg tak mu kazał.
Dobrze, George, ja wiem, że masz odpowiednie przygotowanie teologiczne, by
odeprzeć moje słowa, na pewno nie ja pierwszy ci to mówię i wiem, że masz
przygotowane odpowiednie gotowe kontrargumenty. Porozmawiajmy jednak poważnie.
Wiesz przecież, podobnie jak ja, że to tylko opowieść, zmyślona podobnie
jak wiele innych i podana ludziom do wierzenia. Wiesz, że żadnego Boga tam nie
było. Ważne jest to, dlaczego taką właśnie historię wymyślili twoi
poprzednicy, a wymyślili ją po mistrzowsku, nawet happy
end dodali, żeby ludziom bardziej przypadła do gustu. Ta historia,
zamieniająca miejscami pojęcia Zła i Dobra, ma podstawowe znaczenie dla
zrozumienia roli religii. Rola ta polega na zdławieniu w człowieku głosu jego
własnego sumienia, mówiącego mu „nie czyń zła". Zauważ, że w opowieści o Abrahamie i Izaaku, sumienie Abrahama przedstawione jest w postaci złego diabła,
starającego się go odwieść od zabójstwa syna. Abraham opędza się przed
nim, rzucając kamieniami. Dobry Bóg, natomiast rozkazuje mu Izaaka zabić. Współczesny,
wierzący człowiek, jest w dużo gorszym położeniu od Abrahama, gdyż Boga
osobiście nie zna. Wydaje mu się jednak, że w chwili próby, gdy przeżywa
podobną rozterkę duchową, ma mądrego doradcę duchowego — kapłana, który
przecież ma bliski kontakt z Bogiem. I to jest to najważniejsze kłamstwo.
Wiem, że szczerze żałowałeś swojego udziału w tej zbrodni, myślę, że twój
żal był na pewno „doskonały". Twoje życie, odkąd dowiedziałeś się,
że unicestwiłeś najważniejsze centrum chrześcijaństwa w Japonii, było
pasmem niekończącej się pokuty.
Co komu po twojej pokucie? Jak się ona ma do cierpień setek tysięcy
ludzi? Jest wysoce nieprzyzwoicie mówić cokolwiek o pokucie za winę w tym
wymiarze, co twoja. Wiesz dobrze, George, co było twoim ludzkim obowiązkiem.
Dlaczego nie starałeś się później naprawić to co naprawić można było?
Oczywiście, tamci ludzie zginęli i nie mogłeś ich przywrócić do życia.
Cierpieli bardzo, oni sami, i ich dzieci, i ich wnuki. Im nie mogłeś pomóc.
Ale dlaczego nie pomyślałeś o następcach kapitana Sweeney? Dlaczego nie
zdobyłeś się na proste słowa prawdy: „Boga nie ma. Kłamałem, że w jego
imieniu błogosławię załogę i święcę tę bombę. Mówię wam więc: nie
wierzcie nikomu, kto będzie głosił podobne kłamstwa o istnieniu Boga".
Przypisy: [ 1 ] Żądanie
„bezwarunkowego poddania wszystkich japońskich sił zbrojnych" nie uwzględniało
podstawowego zastrzeżenia strony japońskiej — pozostawienia cesarza na
tronie. Dla Japończyków cesarz uosabiał władzę boską. [ 3 ] "OK wiem, że
uczestniczyli w zabijaniu i walce, ale uważałem, że było to całkowicie w porządku". J. Bourke, An Intimate History of Killing. Face to Face Killing in
20th Century Warfare, Great Britain 1999, s. 26. Cały 9. rozdział
tej książki, zatytułowany: Priests and Padres, poświęcony jest udziałowi
duchownych w wielkich wojnach 20. wieku. [ 4 ] Liczba ofiar bomb
zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki jest trudna do oszacowania, gdyż cześć
ofiar umierała po pewnym czasie od ataku, lecz ich śmierć była pewna.
Przyjmuje się, że w Hiroszimie od razu zginęło 90 tysięcy ludzi, rannych było
dalszych 40 tysięcy, z których większość umierała śmiercią powolną, na
chorobę popromienną. W Nagasaki te liczby wyniosły odpowiednio 37 tysięcy i 43 tysiące. [ 5 ] Sweeney nie ryzykowałby
zbyt wiele przerywając zadanie przed zrzutem bomby na cel, a następnie rzucając
ja do morza, gdyż zmiana celu a następnie poszukiwania obiektów naziemnych
zajęło tyle czasu, że pozostał mu znikomy zapas paliwa i lądował
praktycznie z pustymi zbiornikami. Dolot do lotniska obciążonym samolotem, z bombą na pokładzie, byłby więc niemożliwy. « Światopogląd (Publikacja: 21-07-2006 Ostatnia zmiana: 23-07-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4944 |
|