|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Idee i ideologie
Humanitaryzm a miłość bliźniego. Porównanie podatności na degenerację [2] Autor tekstu: Jerzy Drewnowski
I
tak na przykład koncentracja uwagi na boskiej mocy jest zwykle wielką pokusą,
by wierzyć i być przekonanym, że Bóg jest po naszej stronie we wszystkich ważnych
konfliktach międzyludzkich, osobistych, społecznych i politycznych. Wzmacnia tę pokusę nauczanie kościołów o wyższości wiary nad niewiarą i wyłącznej
słuszności własnego obrazu Boga. Oburzenie na wrogów, konkurentów lub
rywali znajduje w takim najnaturalniejszym dla każdego kościoła
nauczaniu potężne wsparcie i staje się oburzeniem na przeciwników
Boga. Skutki w postaci wzmożenia
nienawiści, okrucieństwa i dyskryminacji są trudne do uniknięcia i zwykle
niedługo każą na siebie czekać.
Nie wydaje się z tego punktu widzenia przypadkiem znany fakt, że po uznaniu w roku 380 chrześcijaństwa
za religię panującą w cesarstwie rzymskim wzmogły się w Europie prześladowania i pogromy ludności żydowskiej. Dopiero zbrodnie holocaustu uświadomiły niektórym
chrześcijanom, jak straszne skutki może mieć nie sprawdzony etycznie sposób
pojmowania Boga, choćby powstawał w psychice ludzkiej w sposób naturalny i spontaniczny.
Z
uzależnienia etyki od religii wielbiącej Boga bardziej za jego moc niż za
dobroć pochodzi też, jak się wydaje, to, co można by nazwać
'ekskomunikacyjnym' charakterem kultury chrześcijańskiej.
Jego symbolem są akty wykluczenia ze wspólnoty wiernych
zwane ekskomunikami, klątwami lub anatemami. Tak zwana 'ekskomunika większa',
zakazująca przyjmowania sakramentów, pokazuje bodaj najjaskrawiej, jak łatwo w nastroju potępienia o utratę wszelkiej miary. Nie jest rzeczą przypadku, że w życiowej praktyce przez wiele stuleci do wspólnoty osób połączonych
nakazem wzajemnego okazywania sobie miłości należeli tylko chrześcijanie, i to bynajmniej nie wszyscy. W stosunku do heretyków, ateistów, innowierców,
wrogów Kościoła i wszelkich innych osób uznawanych za niemiłe Bogu miłość
bliźniego zachowywała milczenie.
Nierzadko, jeśli nie z reguły, oddawała głos czynnej nienawiści.
Ekonomia dobra i zła w miłości bliźniego.
Ekonomia dobra i zła w miłości bliźniego, w aspekcie odpowiedzialności tak za
siebie, jak i za innych, opiera się na rachunku z kilkoma istotnymi
niewiadomymi. Nie wiadomo przede wszystkim, jak szeroki mimo dobroci i miłosierdzia
Boga jest zakres jego woli zbawczej i kto mimo starań o uczciwe życie może
zostać potępiony. Nie wiadomo też, jak może wypaść wielkość kary
wymierzanej za ludzką grzeszność przez Boga już w życiu doczesnym, a także
kto w danym wypadku zostanie taką karą objęty oprócz tych największych
grzeszników, którzy ją bezpośrednio powodują. Nie wiadomo wreszcie, jak
wielkiej pokuty i jak wielkiego zadośćuczynienia wymaga odwrócenie od siebie i od swych bliskich Bożego gniewu. Wiadomo
natomiast, jak wielkie maksymalne zyski i straty wchodzą w grę — zbawienie
albo potępienie po śmierci.
Z
nauki kościołów prawowierni chrześcijanie wiedzą dobrze, że w obu
wypadkach chodzi o wartości nieskończenie wielkie: zarówno pośmiertne szczęście, jak i nieszczęście ma wymiar
nieskończony, tak co do wielkości, jak co do trwania w czasie. I tu
dochodzimy do sprawy najważniejszej — do ceny cierpienia płaconego w życiu
doczesnym. To prawda, iż cena ta spada znacznie,
gdy zgodnie duchem czasu popyt na zbawienie wieczne maleje. Jednakże
zasadnicza reguła pozostaje z konieczności zawsze ta sama: za wartości nieskończenie
wielkie płacona cena musi być nieporównywalnie wyższa niż za dobra
wymierne. Przy tym wiara we wszechmoc i w potęgę Boga, budząc i utwierdzając
myśl o jego surowości, skłania do postępowania nacechowanego ostrożnością:
lepiej płacić możliwie jak najwięcej niż za mało. Rzec jasna, przychodzi
to człowiekowi z reguły łatwiej, gdy płacącymi są inni ludzie, choćby
serdecznie miłowani. Innymi słowy głównym problemem są tutaj wysokie ceny,
które za czyste sumienie danej osoby płaci drugi człowiek w swym doczesnym
cierpieniu. W miłości bliźniego kształtują się one nieproporcjonalnie
wysoko w porównaniu do cennika koniecznych cierpień w tych systemach
etycznych, które operują rachunkiem wartości skończenie wielkich. Z tego
punktu widzenia można zaryzykować porównanie idei moralnej do przedsiębiorstwa:
rachunek ekonomiczny w miłości bliźniego przypomina nie tyle nowoczesne
prywatne przedsiębiorstwo, co gospodarkę
totalitarnego i zaborczego państwa w stanie wojny; w wypadku klęski stawkę może
stanowić utrata suwerennego bytu czyli całego kapitału, za to w wypadku
totalnego zwycięstwa — zyskanie wszystkiego czyli całego świata. W takiej
sytuacji ogromne nakłady materialne i straty w ludziach nie mają znaczenia
decydującego.
Łatwo
wykazać, że w zgodzie z tym religijnym rachunkiem zysków i strat dokonuje się
nie tylko dręczenie z miłości, lecz że zgadzają się z nim również
dwie pozostałe sprawy: surowość sankcji prawa karnego wobec 'przestępstw'
związanych z 'nieczystością' oraz zawężanie pojęcia bliźni do
prawowiernych i przyzwoitych chrześcijan. Nie wchodząc z braku miejsca w szczegóły, warto tutaj spojrzeć jeszcze raz, tym razem pod
kątem kary za obrazę, na charakter związku zachodzącego między
nadmierną surowością a antropomorficznym pojmowaniem Boga jako istoty
wszechmocnej: jeśli Bóg jest wszechpotężnym panem i władcą świata, trudno
nie powziąć przekonania, że mści surowo wszelkie zaniedbania i naruszenia
swej monarszej godności; już bowiem pobieżna obserwacja życia uczy, że im
wyższa jest godność obrażonej osoby, tym surowsze są kary przewidziane za
obrazę; w sposób naturalny nasuwa się tu również myśl, że odpowiednio do
wielkości boskich sankcji muszą się kształtować kary wymierzane w imieniu
Boga przez człowieka.
Wypaczenia i zaniedbania idei miłowania bliźnich stanowiły, jak wiadomo, od wielu wieków
przedmiot samokrytycznej refleksji chrześcijaństwa. Budziły myśl o konieczności powrotu do pierwotnego ducha
Ewangelii, nie skażonego jej późniejszymi przewrotnymi interpretacjami kościelnych
teologów. Swoistą kontynuacją tych i innych, ciągle powracających, prób
ratowania człowieka przed fałszywie pojętym Bogiem były między innymi oświeceniowe
próby radykalnego zreformowania etyki. Od czasów Oświecenia trwa
upowszechnianie wzorca etyki już u samych korzeni zabezpieczonej przed
wypaczeniem, przez radykalne jej
wyzwolenie spod władztwa niebezpiecznych religii. W tym kierunku zmierza między
innymi deistyczna koncepcja Boga jako najwyższej istoty, która stworzywszy świat
nie wtrąca się do biegu ludzkich spraw. Ten
sam cel mają na oku wspomniane na początku filozoficzne koncepcje etyki, w których — jak w kantowskim imperatywie kategorycznym — moralna powinność
wobec drugiego człowieka ogranicza się do spraw doczesnych, programowo
neutralna bądź tolerancyjna w kwestiach edukacji religijnej.
Humanitaryzm i zawarte w nim
zabezpieczenia przed degeneracją.
Humanitaryzm jako należąca do tego niezmiernie żywotnego trendu reakcja
moralistów, oświeceniowych i późniejszych, na negatywne skutki uzależnienia
etyki od religii zawiera szereg świadomie wprowadzonych zabezpieczeń przeciwko
deformacji swej głównej treści. Sprowadzają się one do podstawowej,
nienaruszalnej tezy, że nie istnieje wartość wyższa niż człowiek. Nie jest
też przypadkiem, że cele pozytywne przeważają w humanitaryzmie nad
zwalczaniem zła, choć akcent na unikanie niekoniecznego cierpienia jest bardzo
silny. Koszta osiągania dobra i walki ze złem kształtują się mniej więcej
tak jak ceny przedsiębiorstwa oferującego zwykłe towary, to znaczy o skończenie
wielkiej wartości, a chcącego utrzymać się na rynku. Ze względu na
niebezpieczeństwo bankructwa ceny owe nie mogą dochodzić do pewnego zbyt
wysokiego pułapu. Pod groźbą samounicestwienia humanitaryzm nie może i nie
chce akceptować kary śmierci, tortur, przymusowego odwoływania wyznawanych
poglądów. Nie uznaje wojny jako metody rozwiązywania konfliktów, sprzeciwia
się dyskryminowaniu mniejszości rasowych i innych, definitywnemu i całkowitemu
wykluczaniu ze wspólnoty ludzkiej jakiejkolwiek osoby, także przestępcy. Nie
zgadza się na stosowanie sankcji karnych za wyznawane poglądy, choćby nawet
były szkodliwe, z wyjątkiem upowszechniania haseł jednoznacznie zbrodniczych.
Wreszcie wystrzegając się pilnie zasady, że cel uświęca środki, zachowuje
umiarkowanie w kwestii przemiany struktur społecznych. Już w ujęciu Lessinga
jest wyczulony na zło tkwiące w zbyt głębokich podziałach klasowych. Już
ten wielki moralista postulował też formę społeczeństwa, w której na wąsko
pojętą filantropię nie byłoby zapotrzebowania. Z drugiej strony tenże sam
humanitaryzm jest z reguły niechętny rewolucji i przez to spotyka się z surową
krytyką jej zwolenników — za oderwanie
od życia i za naiwną wiarę w możliwość ulepszania świata bez walki. W sprawach społecznych grzeszy zatem raczej przesadną ostrożnością w tępieniu
zła niż nadgorliwością. Unika wszelkiej zbytecznej nietolerancji, i to nie
tylko w sensie nietolerancji religijnej, lecz także w znaczeniu najogólniejszym.
Można zaryzykować sformułowanie, że humanitaryzm stosuje się do tej samej
zasady, co konstruktorzy maszyn w odniesieniu do tzw. 'tolerancji wymiaru'.
Otóż pamiętają oni o tym, że zbyt mała tolerancja powoduje zbyt wysokie
koszta budowy i eksploatacji urządzenia technicznego. Ale można też doszukać
się w ogólnym 'matematycznym' wzorze humanitaryzmu i innej zasady
'ekonomicznej': moralne koszta naprawy złego stanu rzeczy w danej
dziedzinie życia nie mogą być większe niż samo zło w wypadku jego
tolerowania.
Żywotność i wpływ humanitaryzmu.
Ten system wewnętrznych zabezpieczeń wmontowany w samą istotę humanitaryzmu
chroni go, jak się wydaje, skutecznie przed deformacją i stanowi zarazem o jego żywotności. Jego moralna atrakcyjność wywiera wpływ również na
religię chrześcijańską, teologię, a także na działania kościołów. Jak
łatwo zauważyć, od czasów Oświecenia w chrześcijańskich wyobrażeniach
Boga nastąpiło dość wyraźne przesunięcie akcentów z wszechmocy i surowości
na miłość i współczucie. Zyskała na znaczeniu teologiczna teza o powszechnej zbawczej woli Boga, która obejmuje także niechrześcijan. Niewątpliwie
wstrząs minionego wieku wywołany ludobójstwem wynikłym z narodowosocjalistycznego antysemityzmu był tu
myślowym katalizatorem o ogromnym znaczeniu. Tragedie drugiej wojny światowej w zderzeniu z etyką humanitaryzmu przyczyniły się
także do tego, że w kręgach niekościelnych teologów chrześcijańskich
rozwinęła się i dojrzewa na
naszych oczach ponadwyznaniowa w swej istocie w koncepcja Boga współcierpiącego z ludźmi: Boga względnie słabego, a w każdym razie niewszechmocnego i w czynieniu dobra zdanego niejako na ludzkie współdziałanie. W kościołach 'urzędowych' doszła do głosu
większa łagodność w traktowaniu grzeszników. W Kościele Katolickim widać
to na przykładzie powściągliwości w stosowaniu ekskomunik oraz łagodzenia
zawartych w nich sankcji. Mimo zasadniczych różnic miłość bliźniego
upodobniła się dość znacznie do humanitaryzmu.
1 2 3 Dalej..
« Idee i ideologie (Publikacja: 08-08-2006 )
Jerzy DrewnowskiUr.1941, historyk nauki i filozof, były pracownik PAN, Akademii Lessinga i Uniwersytetu Technicznego w Cottbus, kilkakrotny stypendysta Deutsche Forschungsgemeinschaft i Biblioteki Księcia Augusta w Wolfenbüttel. Współzałożyciel Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Pracował przez wiele lat, w Polsce i w Niemczech, nad edycją „Dzieł Wszystkich” Mikołaja Kopernika. Kopernikowi, jako uczonemu czynnemu politycznie, poświęcił pracę doktorską. W pracy habilitacyjnej zajął się moralną i społeczną samoświadomością uczonych polskich XIV i XV wieku. Od 1989 r. mieszka w Niemczech, wiele czasu spędzając w Polsce - w Jedlni Letnisku koło Radomia, gdzie wraz ze Stanisławem Matułą stworzył nieformalne miejsce spotkań ludzi duchowo niezależnych z kraju i zagranicy. Swoją obecną refleksję filozoficzną zalicza do „europejskiej filozofii wyzwolenia”. Nadaje jej formę esejów, wierszy i powiastek filozoficznych. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 24 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Niezapomniane oko Polifema. Opowiadanie dla licealistów | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4975 |
|