Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.849 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów."
 Światopogląd » Irreligia

O zniewolniczeniu. Rozważania nad niesamodzielnością wiary [1]
Autor tekstu:

1. Kwestia zasadnicza. Wedle autorytetów kościelnych wiara w stosunku do religijności, rozumianej jako harmonizująca z religią postawa życiowa oraz odpowiadający religii sposób przeżywania siebie i świata, pełni rolę głównej i fundamentalnej przyczyny. Zarazem ma tkwić owa wiara głębokimi korzeniami w „ludzkim otwarciu na Boga", czyli w jej bezpośredniej potrzebie odczuwanej według tychże autorytetów przez każdego człowieka. Również to przekonanie, niezależnie od jego jawnej nieprawdziwości, zawiera tezę o wierze jako o pewnym pierwotnym fundamencie. Tymczasem łatwo zauważyć, że w rzeczywistości sprawy mają się raczej na odwrót, że mianowicie wiara ma charakter w istotnych aspektach wtórny i zależny, i o tej niesamodzielności wiary chciałbym mówić.

Lecz przede wszystkim chodzi mi zgodnie z zapowiedzią o to, że wiara i w sensie wyznawania jej zasad, i jako zaufanie do Boga, potrzebuje koniecznie pewnej bazy, którą stanowi — obok warunków zewnętrznych — istnienie oraz nieistnienie swoistych wewnętrznych predyspozycji. One to, włącznie z tym, co jest w nich mankamentem lub nieistnieniem, mogą tworzyć zjawisko, które określiłbym mianem serwilizacji lub zniewolniczenia. Twierdzę, iż stanowi ono istotę religijności, z której wypływa wiara. Odnoszę to nie tyle do religii jako takiej, co raczej do religii wywiedzionych z judaizmu w tych ich wersjach, których kształtowaniem zajmują się kościoły.

Postawa autorytarna z właściwą jej niską oceną wolności i ucieczką od niej, choć sytuuje się w centrum sprawy, nie wyczerpuje jej całkowicie. Rzecz bowiem nie tylko w stanach ducha, by tak rzec naturalnych, wynikających na przykład z instynktu stadnego, lecz i w tym także, że sam autorytaryzm i inne komponenty zniewolniczenia są po części swego rodzaju artefaktem: że mianowicie są wypracowywane celowo w interesie autorytarnej władzy; i to z pewnym trudem, ponieważ, jak poucza obserwacja, rozum człowieka dysponuje potężną siłą bronienia się przed wiarą, zwłaszcza odległą od spraw bytowych.

2. Odporność rozumu wobec credo i fides. Odporność ta rzuca się w oczy każdemu nieuprzedzonemu. Przede wszystkim jako awersja wobec religijnej teorii: także w biedzie i w nieszczęściu zasady wiary i religii, zawarte na przykład w chrześcijańskim credo, z reguły nie budzą chęci ich poznawania lub choćby pamięciowego opanowywania. Nawet w sytuacjach poszukiwania ratunku w wielkim zagrożeniu na ogół uaktywnia się wiara bardzo ogólnikowa, a właściwie jedynie coś na kształt nadziei na pomoc, bez potrzeby przywoływania credo. Także w bólu po utracie bliskich wierzący zatapia się raczej w nastroju pociechy, ewentualnie w poetyckich religijnych słowach lub melodiach, niż sięga do zasad wiary. Również w samym zaufaniu do Boga jako wspomożyciela, wierzący zdradza na ogół znaczne umiarkowanie. Wiele osób chętnie dopuszcza myśl, że Bóg udzielił im pomocy w przeszłości, jednakże co do przyszłości większość jest bardziej ostrożna. O zbawieniu myśli rzadko kto, a ratunku w zagrożeniach doczesnych szuka się raczej w racjonalnych działaniach. Kto mówi „w Bogu nadzieja", ten ma jej w sobie niewiele. Niekiedy w chwilach ogromnego lęku, gdy wszystko inne zawiodło, wiara wypełnia niejako cały umysł. Lecz, gdy lęk minie, rozum nie daje za wygraną i zgłasza wątpliwości.

To prawda, że istnieją ludzie wierzący silniej i wątpiący rzadziej. Najczęściej dzieje się tak jednak w sytuacji nieszczęścia i stałego wystawienia na kościelne zabiegi wychowawcze. Jak w wypadku owych codziennie „praktykujących", nieszczęśliwych i niewykształconych kobiet, które tak bardzo sobie ceni sobie Kościół Katolicki.

3. Niesamodzielność wiary. Katechizmowa teza o zakorzenieniu wiary w naturze człowieka wedle obserwacji i doświadczenia jest sama również artykułem wiary i niczym więcej. Odpowiedź najbardziej prawdopodobna na pytanie, skąd bierze się wiara, brzmi: z biedy i nieszczęścia, z presji otoczenia i ciągłego nauczania. Z powtarzania treści religijnych w słowach oderwanych od powszedniości, odczuwanych jako wzniosłe i głębokie, nie bardzo zrozumiałych. Konserwowanie wiary ma te same źródła, a stałe przebywanie wśród ludzi nauczanych w podobny sposób ma znaczenie szczególne. Opuszczenie środowiska, na przykład w wyniku emigracji, prowadzi często do utraty wiary.

Lecz przede wszystkim nauczanie wiary idzie na marne w sytuacji ateizującej, którą bym nazwał podstawową, tak wydaje się ważna. Tworzą ją przede wszystkim stosunki takie, jakie panowały do niedawna w Zachodniej Europie: prawie doskonałe zabezpieczenia socjalne, sprawna służba zdrowia, sieć stowarzyszeń ukierunkowanych na wspólną rozrywkę lub działalność społeczną. Jak choćby w Niemczech z ich dość słabą kondycją wiary mimo nauczania religii w szkołach.

4. Nadzwyczajna wartość ubóstwa. Ubóstwo i nędza mają dla krzewienia wiary wartość nieocenioną. Nie tylko jako źródło religijności płynącej stąd bezpośrednio, to znaczy z lęku o byt, lecz także za pośrednictwem niedorozwoju i innych nieszczęść. Niejako w myśl nie ukutej jeszcze, paradoksalnej dewizy „jak najwięcej człowiekowi odebrać, by jak najwięcej dawał". A najcenniejsze dla religijności jest tutaj to, że bieda przez niedorozwój i nieszczęścia niszczy wolność i że nie tylko odbiera ją aktualnie, lecz także zapobiega jej w następnym pokoleniu. Niszczy bieda wolność już przez to, że niweczy chęć do refleksji nad przyrodą i społeczeństwem. Zdolność do pojmowania rzeczywistości społecznej karleje w zarodku, a celowe zabiegi społecznego odświadomiania dokonują reszty. Odświadomienie z biedą obierają wolność i przez to, iż utwierdzają człowieka w emocjonalnej i wyobraźniowej niedorosłości cywilnej, w procesach odwrotnych do procesu Oświecenia, w którym — jak u Kanta — niedorosłość porzucamy. Niedorosłość jest tu jednym z aspektów postawy życiowej, którą ośmielę się nazwać stanem zniewolniczenia, w którym bieda i wiara sprawiają razem, że nie jesteśmy zdolni do poprawiania ani świata, ani swego losu.

5. Zniewolniczenie udziecinniające. Tak można nazwać ów leżący u podstaw wiary stan ubezwłasnowolnienia, w którym społeczne odświadomienie ma zwykle charakter infantylizacji, czyli udziecinnienia. W ujęciach kościelnych udziecinnienie postaw życiowych i percepcji świata przybiera sobie nieco inne nazwy i deklaruje jako cel prawdziwe szczęście człowieka. W społecznej rzeczywistości służy głównie władzy i bogactwu tych, którzy władzę dzierżą, i realnemu podporządkowaniu pozostałych. Warto wracać w tym kontekście do lektury Nietzschego, Feuerbacha, Marksa i Fromma. Lecz przede wszystkim dobrze jest pamiętać, że chodzi tu o teorie, lecz przede wszystkim o sprawy praktyczne bardzo niebezpieczne, zwłaszcza w okresach narastającej koncentracji władzy i pieniądza.

Zniewolniczenie, na którym zwykle budują religie, nie ogranicza się do religii, lecz obejmuje całe nasze życie, jako utrwalona jednostkowo i wspólnotowo postawa autorytarna. Jako autorytaryzm w tej wersji, której głównym adresatem są nie panowie, lecz raczej niewolnicy, służba i dzieci, lub po prostu my wszyscy, nie posiadający władzy. Dokonuje się to zniewolniczenie, jak sądzę, dwiema zwłaszcza drogami. Jedną z nich widzę w konserwowaniu infantylnego sposobu rozumowania i myślenia o świecie. Istota drugiej — to infantylno-niewolniczy model emocji, wyobraźni i powinności moralnych, wewnętrznie spójny i skrajnie prosty, by nie rzec prymitywny, będący — powtórzę — rdzeniem religijności, w wersjach popieranych przez kościoły. Propagowany w naszych czasach nowego niewolnictwa z rosnącą nachalnością, a dyktujący jednoznacznie, jak mamy traktować siebie w stosunku do silniejszych.

Otóż przede wszystkim — zgodnie z tym modelem lub wzorcem — trzeba żyć, jak niewolnik lub zakonnik, w pokorze i posłuszeństwie, w nieustannym lęku, a zarazem bez jakiejkolwiek myśli o buncie. Trzeba także uważać za naturalne, że o wszystkim, co ważne, decyduje ktoś inny i że nawet życie osobiste niewolnika nie jest jego własnym życiem przez siebie osobiście kształtowanym wedle własnej potrzeby i rozumu. Zdarzała się taka swoboda i wolność sumienia niewolnikom w państwach starożytnych, dzisiaj w chrześcijaństwie i islamie — autorytety wiedzą lepiej, co dla człowieka w tych sprawach dobre. Rozumowy sprawdzian pożytków albo szkód społecznych również nic nie znaczą. Aktualne przykłady — nie tylko w nauczaniu islamistów, także całkiem blisko, choćby w „Veritatis splendor" Jana Pawła II, gdzie pewnej wiedzy o moralności nie ma żaden człowiek poniżej rangi biskupa.

Tym bardziej nie myśli dobry niewolnik samodzielnie o tym, by poprawiać swój los po swojemu i bez pomocy pana, a już uchowaj Boże wbrew panu i jego prawu, wie i czuje bowiem, że ze swej natury nic nie może, słaby jak dziecko. Jeśli jakaś poprawa jest mu potrzebna i jeśli jest rzeczywiście możliwa, to wedle reguł ustalonych przez odpowiednią odgórną instancję. Jak w encyklikach społecznych wymienionego papieża, gdzie — zauważmy — propozycje reform na rzecz ubogich formułują nie oni, lecz Kościół. Godzi się zatem dobry niewolnik ze swoim losem jako jedynym możliwym i nie marzy o lepszym świecie. Za swoją własną moralność własnym sumieniem pilnowaną przyjmuje ideologię swych panów, dla jego zniewolniczenia stworzoną. Gdy chodzi o nasze czasy, jest to ideologia neoliberalna, ale także ta, którą odnajdujemy w tekstach kościelnych. Na przykład w papieskich pouczeniach o caritas, wedle których nie wolno nam ani marzyć o naprawianiu świata, ani wyznawać ideologii, która takie marzenie hołubi. Wedle tychże pouczeń nie myślimy także — broń Boże — o partycypowaniu we władzy, ponieważ władzę nad światem sprawuje Bóg i tylko on, jak podkreśla Benedykt XVI z przytupem.

Człowiek bez władzy, który uwewnętrznił sobie te odwieczne pańskie wskazania, jest jak miłujący sługa, a zarazem jak mała dziewczynka. Jak owa zastraszona i zapłakana dziewczynka z dziewiętnastowiecznych obrazów, kryjąca się pod płaszcz ukochanej matki. I zarazem jak stara udręczona kobieta, która nie filozofuje, tylko po prostu zawierzyła — Jezusowi, Ojcu Pio lub Maryi. Rzecz jasna, sprawa nie jest identyczna z jednostkowym infantylizmem lub niedorozwojem. Zniewolniczenie w skali i perspektywie społecznej — to owoc złożonego zespołu procesów, psychologicznych, społecznych i ekonomiczno-politycznych, z całą ogromną przestrzenią etycznych i umysłowych pustek. W każdym razie, niewolniczo-dziecinna postawa emocjonalna łączy się w jedno z owym dziecinnym sposobem myślenia o świecie i rozumowania, o którym już wspomniałem. Szczególne znaczenie mają tutaj mankamenty w zakresie myślenia ogólnego i abstrakcyjnego.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Religia i cierpienie
Filozoficzne podstawy ateizmu

 Zobacz komentarze (1)..   


« Irreligia   (Publikacja: 24-12-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Drewnowski
Ur.1941, historyk nauki i filozof, były pracownik PAN, Akademii Lessinga i Uniwersytetu Technicznego w Cottbus, kilkakrotny stypendysta Deutsche Forschungsgemeinschaft i Biblioteki Księcia Augusta w Wolfenbüttel. Współzałożyciel Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Pracował przez wiele lat, w Polsce i w Niemczech, nad edycją „Dzieł Wszystkich” Mikołaja Kopernika. Kopernikowi, jako uczonemu czynnemu politycznie, poświęcił pracę doktorską. W pracy habilitacyjnej zajął się moralną i społeczną samoświadomością uczonych polskich XIV i XV wieku. Od 1989 r. mieszka w Niemczech, wiele czasu spędzając w Polsce - w Jedlni Letnisku koło Radomia, gdzie wraz ze Stanisławem Matułą stworzył nieformalne miejsce spotkań ludzi duchowo niezależnych z kraju i zagranicy. Swoją obecną refleksję filozoficzną zalicza do „europejskiej filozofii wyzwolenia”. Nadaje jej formę esejów, wierszy i powiastek filozoficznych.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 24  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Niezapomniane oko Polifema. Opowiadanie dla licealistów
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5171 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365