Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.923 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Mity religijne ze względów zasadniczych nie mają dla mnie znaczenia, choćby dlatego, że mity różnych religii przeczą sobie wzajemnie. Jest przecież czystym przypadkiem, że urodziłem się tutaj, w Europie, a nie w Azji, a od tego przecież nie powinno zależeć, co jest prawdą, a więc i to, w co mam wierzyć. Mogę przecież wierzyć tylko w to, co jest prawdziwe."
 Państwo i polityka » Integracja i Unia Europejska

Dlaczego Francuzi odrzucili Europejski Traktat Konstytucyjny? [1]
Autor tekstu:

Od redakcji: Tekst prezentuje punkt widzenia francuskich alterglobalistów i tego odłamu francuskiego ruchu feministycznego, który jest powiązany z L'Humanite.

29.5.2005 naród francuski odrzucił Europejski Traktat Konstytucyjny większością 54% głosów podczas referendum, którego frekwencja przekraczała 60% uprawnionych do głosowania. Ten historyczny moment wstrząsnął elitami politycznymi Unii Europejskiej i zdumiał inne narody. Zaskoczenie pochodzi stąd, iż polityka europejska bardzo rzadko poddana jest konsultacjom demokratycznym, i to od 50 lat, odkąd istnieją pierwsze wspólne instytucje. Do 2005 roku budowa Unii Europejskiej była wyłącznie zajęciem elit. Czasem elity wyrażały żal, że lud nie rozumie doniosłego znaczenia europejskich przemian. Tak więc 29.5.2005 było wielkim wydarzeniem: naród wkroczył na scenę Unii Europejskiej i wypowiedział swoją opinię. Nie tylko naród francuski, dołączył się do tej krytyki także naród holenderski. Może i więcej narodów przyłączyłoby się do nich, ale po 29 maja ostrożne elity zatrzymały organizację referendów.

A miało być tak prosto: Konwent, któremu przewodniczył były francuski prezydent Valéry Giscard d'Estaing, zgromadził na konsultacje konstytucyjne kilkudziesięciu ekspertów ze wszystkich krajów Unii, dodał polityków i byłych polityków, profesorów prawa, różnych lobbystów z dziedziny gospodarki, nie zapomniał o kościołach i zapewnił sobie alibi demokratyczne w postaci kilku zaproszonych związkowców i przedstawicieli stowarzyszeń. Elity te opracowały w przeciągu półtora roku Traktat Konstytucyjny szybko zaaprobowany przez Komisję Europejską i podpisany przez rządy państw Unii. Proces ratyfikacyjny poszedł w ruch, najpierw poprzez parlamentarzystów głosujących masowo za traktatem (francuski parlament ratyfikował traktat większością 90% głosów!) a następnie poprzez pierwsze, zdawałoby się łatwo wygrane, referendum w Hiszpanii. Aż nagle elity trafiły na szkopuł: na krytyczny głos narodu francuskiego.

Krytyka tekstu Traktatu

Krytyka społeczeństwa konkurencyjnego

Trudno streścić dziesięć miesięcy nieustannych dyskusji, tak publicznych, jak i prywatnych. Debata wciągnęła masowo nawet młodych ludzi od dwudziestu lat tak obcych polityce. Przyłączyły się do debaty te części społeczeństwa, które dawno straciły wszelkie nadzieje na zmianę swojego losu. Dla nich kampania konstytucyjna była lekcją demokracji. Naród zrobił użytek przez krótką chwilę z odzyskanej przez siebie władzy.

Krytyka dotyczyła głównie artykułów mówiących o "wolnej i nieskrępowanej konkurencji" jako celu Unii oraz nadrzędnej roli „wolności przepływu kapitału" nad prawami człowieka. Wszystkie bardzo liczne w tak obszernym tekście artykuły ustanawiające kapitalizm ultraliberalny jako ustrój polityczny, społeczny i gospodarczy zostały poddane surowej krytyce. Mawiano, że taką konstytucję można porównać do konstytucji typu „sowieckiego", ponieważ ustala ona raz na zawsze ustrój gospodarczy jaki ma panować w państwie, i to w sposób tak ostateczny, że nigdy nie będzie można go zmienić. W tej argumentacji krytykowano Artykuły I-3, I-4 oraz całą część III mówiącą o konkurencji jako jedynym sposobie organizacji życia gospodarczego i społecznego. Dla porównania konstytucje francuskie (siedem przeszłych oraz obecnie obowiązująca) nie mówią nic o ustroju gospodarczym: wystarczy, że zagwarantowana jest własność prywatna, którą jednak władza może uspołecznić dla celów publicznych za odszkodowaniem.

Jeśli chodzi o instytucje unijne, na fali dyskusji o Traktacie po raz pierwszy zaczęto krytykować obecny porządek europejski: słabość Parlamentu Europejskiego, jego brak inicjatywy ustawodawczej, która jest przecież podstawową prerogatywą suwerenności ludu, koncentrację władzy w rękach instancji nie kontrolowanych demokratycznie (Komisja Europejska) lub reprezentujących obywateli w sposób pośredni poprzez władzę wykonawczą (Rada Europejska składająca się z szefów państw lub rządów). Traktat Konstytucyjny zapewniał wprawdzie trochę więcej władzy parlamentowi, ale inicjatywa ustawodawcza pozostawała przy Komisji, co jest nieznośną herezją w kraju Monteskiusza. Trójpodział władzy pozostaje nadal dla Francuzów gwarancją demokracji. Nie krytykowano wprowadzenia stanowiska ministra spraw zagranicznych Unii, ani nowej organizacji prezydentury, ale fakt, że te instancje nadal nie byłyby kontrolowane demokratycznie, wzbudził duże obawy.

Unia Europejska zaczęła się jawić nagle jako dyktatura Komisji, urzędników mianowanych przez władze wykonawcze bez kontroli parlamentów narodowych i poddanych wpływom lobbystów wszelkiej maści, wśród których królują bogate międzynarodowe koncerny. Ludzie spotkani na zebraniach publicznych mówili nawet, że Unia kpi z nich przedstawiając prawo do petycji (Art. I 47) jako wielki skok w kierunku demokracji. Przecież petycje istnieją od czasów Ancien Regime’u i wszyscy wiedzą, że nie jest to świadectwo demokracji, gdyż petycja prosi a władca decyduje co chce zrobić z tą prośbą. Ponadto artykuł ten mówił wyraźnie, że petycja może mieć tylko za cel wcielenie w życie owej Konstytucji. Tak więc żaden obywatel, który nie zgadzałby się z Konstytucją, nie mógłby wpłynąć na zmianę ustawy z niej wypływającej za pomocą petycji.

Karta Praw Fundamentalnych

Z totalnym odrzuceniem spotkała się część II, Karta Praw Fundamentalnych. Tekst ten opracowany został wprawdzie przez europejskie związki zawodowe na fali żądań „Europy socjalnej" po scysjach nicejskich 2000 roku. Ale Konwent Giscarda zaostrzył go tak w kierunku liberalnym, że nawet Konfederacja Europejskich Związków Zawodowych, pomimo iż zgadzała się z Traktatem, nie rozpoznała w Traktacie tekstu, który negocjowała i musiała zaprotestować.

Francuzi po prostu śmiali się z tej Karty, która stanowiła dla nich katalog pobożnych życzeń typowych dla „ideologii antydyskryminacyjnej", ale nie zapewniała takich samych praw jak Konstytucja Francuska czy Uniwersalna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku. Teksty te zapewniają bowiem prawo do pracy, do odpoczynku, do ubezpieczenia na wypadek bezrobocia czy choroby, zapewniają emerytury i renty, prawo do mieszkania, do kultury...Traktat nic z tego nie przewidywał, a prawo do pracy zamieniło się w "prawo do szukania pracy i wykonywania zawodu oraz świadczenia usług" (Art. II 75). Nie ustanowiono także ograniczenia czasu pracy, a prawo do nauki zamieniło się w artykule II 74 na „możliwość pobierania nauki". Nigdzie też w Traktacie nie było napisane, że edukacja publiczna jest bezpłatna a to właśnie jest dla Francuzów podstawowym prawem demokratycznym.

Prawo do strajku zostało zagwarantowane tak dla pracowników, jak i dla pracodawców, co odczytano we Francji jako jawną zachętę do lock-out'u. Ochronę przed zwolnieniem z pracy ograniczono tak bardzo, że praktycznie całe francuskie prawo pracy byłoby zagrożone postanowieniami Traktatu. Przykłady można by mnożyć… I zakończyć tym, że Traktat sam odbierał tym prawom wszelkie znaczenie prawne, gdyż artykuł II 111 mówił, iż „Karta nie nakłada na Unię żadnych nowych zobowiązań ani nie poszerza kompetencji Unii". Gwarancje, które władzy do niczego nie zobowiązują? Francuzi uznali to za kpinę i porównywali ironicznie tę Kartę praw do Karty nadanej im przez Ludwika XVIII-tego w 1816 w czasie restauracji monarchii po Rewolucji… Taka „Karta Praw" jawi się więc jako monarszy gest, a jedynie Konstytucja stanowi prawdziwie demokratyczną gwarancję praw obywatelskich. Rzeczywiście, na tle ważkich słów Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789, Konstytucja Europejska wyglądała jak spadłe z księżyca UFO...Nie mówiąc o tym, że Konstytucja nie może być traktatem przygotowywanym w zaciszu ministerialnych gabinetów. Konstytucję przygotowuje Konstytuanta złożona z wybranych przez naród przedstawicieli, którym naród powierza tak ważną misję. Liczne były w czasie kampanii głosy na rzecz powołania takiej europejskiej konstytuanty.

Polityka społeczna i usługi publiczne

Spora część krytycznych argumentów odnosiła się do polityki społecznej Unii oraz problemu usług publicznych. Cała część trzecia traktatu poświęcona była organizacji życia społecznego i gospodarczego Unii wokół naczelnej zasady rynku. Gdyby Traktat wszedł w życie, wszelka działalność ludzka zostałaby poddana zasadom rynku a państwa Unii nie miałyby prawa prowadzić interwencyjnej polityki wspierającej przemysł, usługi ani nawet rolnictwo. Musiałyby zostawić wolną rękę rynkowi (Art. III 178). Przedsiębiorstwa państwowe nazywane po francusku "usługami społecznymi — service public" a obejmujące we Francji wielkie, rentowne i prężne firmy jak Elektryczność i Gaz Francji, Pocztę, Koleje (w tym najwyższej jakości w Europie szybkie linie TGV), nie występowały w Traktacie jako podmioty prawne. Widniało tam tylko pojęcie „firm wykonujących usługi ekonomiczne o znaczeniu ogólnospołecznym". Naród francuski, lewica ale też spora część prawicy, sprzeciwia się prywatyzacji tak ważnych firm jak francuskie firmy państwowe. Obawiał się więc, że Traktat przypieczętuje ich los.

W artykułach III 203 rynek miał rozwiązać sprawę zatrudnienia. Słowo „bezrobocie" nie pojawia się zresztą w ogóle w Traktacie Konstytucyjnym podczas gdy Unia liczy oficjalnie 20 milionów bezrobotnych. Celem polityki zatrudnienia jest dostosowanie siły roboczej do rynku, aby zrealizować cele Unii wyliczone w artykule I 3 czyli „konkurencję wolną i nieskrępowaną". Nie było więc w Traktacie nic o walce z bezrobociem, gdyż bezrobocie po prostu nie istnieje jako problem dla Unii Europejskiej. W dodatku artykuł III. 209 powtarzał jeszcze, że polityka socjalna Unii wyniknie samoistnie z „ewolucji rynku wewnętrznego". Jeśli dodamy do tego przepis zabraniający państwom wspierania jakichkolwiek działań, które Traktat uzna za wchodzące w skład rynku, a Traktat nie wyjmuje nic spod działań rynku, ani nauki, ani kultury, ani zdrowia... wszystko mogłoby więc zostać sprywatyzowane. Nawet jakakolwiek polityka regionalna stałaby się wówczas niemożliwa. Niebezpieczeństwo to zostało szybko dostrzeżone przez obywateli francuskich mających jakiekolwiek, nawet skromne, funkcje społeczne: radnych miejskich i wiejskich, działaczy milionów stowarzyszeń społecznych, edukacyjnych, sportowych, ekologicznych, nauczycieli, lekarzy… Każdy mógł poczuć się zagrożony tak ultraliberalnym przepisem.

Polityka obronna

Pomimo, iż Traktat uznawał „definicję europejskiej polityki obronnej" (art. I 41), za skandal uznali Francuzi wpisanie w Konstytucję Europejską zapewnienia, że "NATO jest podstawą polityki obronnej i instancją wykonawczą tej polityki" w artykule I 42-7. Nawet prawica francuska jest zdania, że NATO, dowodzone i założone przez Stany Zjednoczone, nie jest instytucją europejską a wpisanie jej w Traktat przypieczętuje rezygnację z wszelkiej polityki europejskiej niezależnej od USA. Zarówno lewica, jak i prawica podkreślały, że gdyby Traktat obowiązywał w 2003 roku, trudno byłoby rządowi francuskiemu przeciwstawić się wojnie w Iraku. Francja należy wprawdzie do NATO, ale uważa, że przynależność ta nie jest sprzeczna z prowadzeniem samodzielnej polityki europejskiej i światowej, albowiem NATO zostało założone jedynie przeciw ZSRR i tylko w takim celu miało być wykorzystane. Wielu Francuzów uznaje rozwiązanie NATO za pożądany cel, skoro instytucja ta wypełniła już swoje zadanie. Lewica krytykowała także Traktat za to, że w dobie nowego wyścigu zbrojeń i nowych wojen nie mówił on nic o rozbrojeniu, o dążeniu do pokoju czy o międzynarodowej współpracy w celu rozwiązywania napięć miedzy państwami.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Doświadczenia szwedzkie w UE
Co nas niepokoi we współczesnej polityce Unii Europejskiej?

 Zobacz komentarze (5)..   


« Integracja i Unia Europejska   (Publikacja: 20-01-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Monika Karbowska
Historyk, studiowała w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, absolwentka Sorbony, mieszka we Francji od 14 lat, działa w europejskim ruchu feministycznym od 6 lat. Współpracuje ze stowarzyszeniem NEUTRUM, partią RACJA i polskim ruchem feministycznym.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5219 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365