|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Zdrowie
Neurochirurgia mózgowego porażenia dziecięcego oczami pacjenta [1] Autor tekstu: Andrzej Zakrzewicz
Nazywam się Andrzej Zakrzewicz, mieszkam w Łodzi. Urodziłem się 20.12.1974 roku, mam 32 lata. Od urodzenia choruję na lekką postać
mózgowego porażenia dziecięcego
(choroba Little’a). Jest to pozapiramidowa,
spastyczna postać choroby, mikrouszkodzenie
kory przedruchowej (pole 4 lub 6 kory mózgowej wg Brodmanna), które nastąpiło
wskutek niedotlenienia mózgu, mającego miejsce prawdopodobnie podczas
porodu, co spowodowało obumarcie pewnej partii komórek. Ukończyłem psychologię na Uniwersytecie
Łódzkim, gdzie w październiku
2000 roku obroniłem pracę magisterską (temat „Samorealizacja młodzieży dorastającej w kontekście różnic indywidualnych w temperamencie", poświęcony teorii
Hansa J. Eysencka) uzyskując tytuł magistra psychologii.
Jestem pierwszą
osobą w Polsce z lekką
postacią MPD [ 2 ] (mózgowe
porażenie dziecięce, choroba
Little’a, cerebral palsy), u której wykonano
operację neurochirurgiczną
metodą DBS [ 3 ]. Oprócz mnie, jest w Polsce jeszcze 14 osób, wliczając w to osoby z bardzo ciężkimi postaciami tej choroby, które poddały się tej skomplikowanej operacji. W moim przypadku zabieg przeprowadził neurochirurg ze Słowacji
profesor Miroslav
Galanda [ 4 ] (Nemocnica Rooseveltova, Bańska Bystrzyca), który obecnie uważany
jest za jednego z czołowych
specjalistów w tej dziedzinie na świecie. Operacja polegała na wszczepieniu do mózgu stymulatora Firmy Eli Lilly
[ 5 ], za pomocą którego stymulowano
przedni płat móżdżku doprowadzając do obniżenia aktywności
pewnych komórek nerwowych powodujących spastyczność
mięśni.
I. Opis
choroby
Mam czterokończynową,
tetraparetyczną postać mózgowego
porażenia dziecięcego, poszczególne
kończyny mają różny
poziom spastyczności. Ręka lewa jest sprawna prawie w 100%, nią
właśnie piszę i jem, wykonuję większość
czynności, niemniej
jednak lekarze stwierdzają w niej minimalny procent spastyczności, co potwierdził
też Profesor Galanda podczas
badania młoteczkiem
neurologicznym w dniu 25.10.2004 roku. Odruchy
nadgarstkowy i łokciowy w lewej
ręce były lekko wygórowane. Lewa noga wykazywała kilkunastoprocentową
spastyczność. Kolano znajdowało
się w lekkim przykurczu,
prostowało się dopiero po
oparciu pięty o ziemię.
Występowały patologiczne odruchy neurologiczne
jak odruch kolanowy wygórowany
(kolano podskakuje po
uderzeniu młoteczkiem neurologicznym)
oraz odruch Babińskiego [ 6 ] (podciąganie
do góry palucha stopy i pozostałych palców). Czułem napięcie spastyczne mięśni.
W prawej
nodze wszystko wyglądało podobnie, niemniej
jednak było to
znacznie bardziej
pogłębione. Pocierałem
czubkiem buta o ziemię,
zdzierając go. Silniejsze
napięcie spastyczne
mięśni występowało poniżej kolana i pod kolanem. To charakterystyczne dla osób z MPD ustawienie kolan i stóp
określa się jako semiflekcyjne
post veni.
Występował
też defekt ortopedyczny
(prawa noga wykręcała się w stopie na
zewnątrz), który pojawił
się po drugiej operacji
ortopedycznej ścięgien Achillesa, dokonanej w 1985 r.
Prawa ręka miała
zniesioną część
ruchów
precyzyjnych dłoni. Kciuk,
palec wskazujący oraz środkowy,
miały małą siłę i słabe ruchy
manipulacyjne. Byłem w stanie wciskać nimi
klawisze komputera, pisać długopisem
lub jeść z ogromnym trudem, jednak nie praktykowałem tego, gdyż
nie miało to większego
praktycznego sensu.
Ostatnie dwa palce były
sprawne tylko w 30% procentach. Mogłem
chwycić całą zaciśniętą
dłonią uchwyt torby,
kij czy kierownicę samochodu,
ale wszelkie ruchy precyzyjne były niemożliwe.
Niemal całkowicie niemożliwe było też przenoszenie prawą
ręką naczyń, talerzy
czy szklanek. Podczas
dłuższego trzymania szklanki w prawej ręce, dłoń
zaczynała zaciskać się,
jakby chciała ją zgnieść,
co też raz czy dwa razy w życiu
mi się przytrafiło. Występowało w niej jakby minimalne drżenie
zamiarowe (ruchy na przestrzeni około 1 mm, absolutnie
niedostrzegalne gołym okiem przez zewnętrznego obserwatora), niekiedy odczuwałem,
że głowa chce jeszcze trzymać szklankę, a ręka już nie. Z reguły, już po
kilkudziesięciu sekundach
musiałem odstawić szklankę.
Chodzę
wolniej i szybciej się męczę, niż człowiek całkowicie sprawny.
Przed operacją sylwetka
podczas chodzenia była lekko pochylona do przodu i w bok. Ręka była silnie przyciśnięta
do prawego boku i zaciśnięta w pięść.
Czasami przyciskałem ją do klatki piersiowej.
Miałem problemy z chodzeniem do tyłu,
robiłem to bardzo źle. Zła też była u mnie równowaga,
często ją traciłem i upadałem. Po schodach w górę wchodziłem
bez większego problemu,
przy schodzeniu musiałem się jednak trzymać lewą ręką poręczy lub ściany.
Napięcie mięśni
przyczyniało się u mnie do
ogólnego, zgeneralizowanego
poczucia napięcia. Odczuwałem
też dość silne napięcie mięśni na karku, między łopatkami.
Ucisk na przeponę
przyczyniał się do
zadyszki, ostatnio także
do lekkiego
jąkania. Nerwy czaszkowe są u mnie w porządku, żaden mięsień
głowy nie jest dysfunkcjonalny.
II. Jak szukałem drogi
leczenia choroby?
Podczas pięcioletnich
studiów w Instytucie Psychologii
Uniwersytetu Łódzkiego
(1995-2000), początkowo — przez pierwsze
3 semestry, moje zainteresowania koncentrowały
się wokół środowiskowych teorii psychologicznych
(psychoanaliza, behawioryzm, psychologia poznawcza i humanistyczna), jednak
po bliższym poznaniu
neurofizjologii oraz genetycznych
teorii osobowości (psychologia różnic indywidualnych, temperament i inteligencja),
zainteresowałem się bardziej neuropsychologią i psychologią biologiczną.
Już na pierwszym roku studiów
podczas omawiania tzw. zjawisk wypadania
(deficyty funkcji psychologicznych
wskutek uszkodzeń mózgu), zacząłem
zastanawiać się nad
ewentualnymi możliwościami
kompensacji tych ubytków poprzez
np. różnego rodzaju
implanty. Pytałem moich wykładowców
czy prowadzi się jakiekolwiek badania nad np. klonowaniem obumarłych
komórek nerwowych, czy też
próbami wynalezienia
lub odkrycia w przyrodzie
materiału, który byłyby w stanie zareagować na impulsację jonową z komórki nerwowej A i wywołać taką
samą impulsację w komórce B. Odkrycia
neurologów mogłyby wskazywać na to, że zaimplantowanie
takiego materiału
spowodowałoby
pojawienie się utraconej funkcji neuropsychologicznej
właśnie w tym materiale, jako skutek
pewnej wypadkowej funkcji neuropsychologicznych
innych, okalających materiał
komórek. Można przypuszczać,
że na poziomie subiektywnym
oznaczałoby to pojawienie
się u pacjenta utraconego
zjawiska psychologicznego (oczywiście
zagadnienie relacji miedzy
funkcją psychiczną a strukturą
mózgu jest o wiele bardziej
złożone pod względem
neuropsychologicznym,
klinicznym i teoretycznym).
Nie ukrywam,
że jako osoba chora na MPD
zacząłem studiować psychologię, bo zastanawiałem się, czy istnieją
jakieś teoretyczne
możliwości leczenia
tej choroby. Przyznaję się,
że podczas studiów nie
wiedziałem jeszcze, że zjawisko spastyczności mięśni
wywołane jest przez nadaktywność jakiejś
partii komórek nerwowych analizatora
ruchowego. Wydawało mi się,
że choroba jest przede wszystkich wywołana
przez tzw. wypadnięcie
ruchu dowolnego, będące
skutkiem przerwania szlaku nerwowego przewodzącego
impulsy nerwowe z kory
mózgowej do mięśni. Oznaczać mogłoby to, że część impulsów nerwowych powstających na poziomie kory mózgowej jako fizjologiczny
komponent intencji ruchowych,
nie trafia do mięśni,
ponieważ przerwanie szlaku nerwowego na poziomie niższych
pięter mózgu niezwiązanych z wolą i świadomością oznacza niemożność przekazania tych intencji do mięśni.
Ponieważ
zdawałem sobie sprawę, że dotychczas
stosowane metody leczenia MPD dają bardzo przeciętne (chirurgia ortopedyczna)
lub prawie żadne (rehabilitacja, farmakoterapia)
rezultaty, myślałem o tym,
że należy próbować
oddziaływać w jakiś sposób na mózg. W styczniu 2003 roku, podzieliłem
się z moją mamą pomysłem dotyczącym ewentualnego wszczepiania w dysfunkcjonalne miejsce mózgu jakichś specjalnych materiałów. Odpowiedziała
mi, że może pod koniec życia doczekam się tego typu cudów.
III. Leczyć się, czy nie
leczyć? — oto jest pytanie
Wszystko
zaczęło się 23.7.2003 roku.
Tego dnia poszedłem do neurologa na pewną rutynową
wizytę. Zapytałem
panią doktor o ewentualne próby leczenia MPD jakimiś
stricte
neurologicznymi metodami: „Czy
coś próbuje się z tym
robić?". Lekarka odpowiedziała:
„No nic się nie robi,
bo co można zrobić?
Była komórka, nie ma komórki.
Drogę piramidową szlag trafił, w żaden sposób się jej nie odbuduje. No
jak? Droga piramidowa
niesie
impulsację z kory mózgowej
do mięśni". Kiedy zapytałem jeszcze o możliwość jakiegoś leczenia za granicą odpowiedziała tylko: „A niech sobie
pan daruje".
Po wizycie poszedłem
na wolontariat
do ośrodka
dla uzależnionych od
alkoholu (jako
osoba niepełnosprawna nigdy nie znalazłem stałej pracy), gdzie pracowało
lub było wolontariuszami
kilku znajomych ze studiów.
Podczas oczekiwania na początek spotkania AA, powiedziałem do mojej
koleżanki: „Byłem
dzisiaj u neurologa, który wybił
mi z głowy robienie
czegokolwiek". Wtedy
ona podsunęła mi
artykuł Olgi Woźniak Nastroić mózg (Przekrój, 20.7.2003,
str. 42-45). Znalazłem tam opis pierwszej w Polsce operacji neurochirurgicznej MPD przeprowadzonej na 20-letniej Kamili z Bydgoszczy. Operację
wykonał czołowy polski
neurochirurg, pionier neurochirurgii czynnościowej w Polsce, profesor Marek Harat, w asyście profesora Miroslava Galandy,
neurochirurga ze Słowacji, który wcześniej wykonał około 55 tego typu operacji, wszystkie zakończywszy sukcesem. Te ostatnie informacje zaczerpnąłem
dopiero jakiś czas później z artykułu Joanny Bujakiewicz Uderzenie w porażenie ("Gazeta
Wyborcza", 18.4.2003). Artykuł w "Przekroju" opublikowano w piątek, dzień po operacji Kamili. Przyznam się,
że czytając opis jej
rezultatów, nie wierzyłem własnym oczom.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] MPD — jest zespołem trwałych, lecz nie niezmiennych, różnorodnych
zaburzeń napięcia mięśni, czynności ruchowych i postawy wywołanych
uszkodzeniem mózgu lub nieprawidłowościami w jego rozwoju nabytymi przed
urodzeniem, w okresie okołoporodowym lub wkrótce po urodzeniu. [ 3 ] Leczenie neurochirurgiczne metodą DBS (ang. deep brain
stimulation — głęboka stymulacja mózgu), polega na wszczepianiu do mózgu
specjalnych stymulatorów w celu oddziaływania na nadaktywne komórki nerwowe
analizatora ruchowego. [ 4 ] Profesor Miroslav Galanda (Nemocnica Rooseveltova, Bańska
Bystrzyca, Słowacja). [ 5 ] Stymulator MEDTRONIC Firmy Eli Lilly (Houston, USA, na terenie Europy
dystrybuuje go Firma Timed, Bratysława, Słowacja). [ 6 ] Babińskiego odruch, objaw Babińskiego, objaw
podeszwowy, odruch bezwarunkowy polegający na odgięciu do góry palucha i zgięciu
pozostałych palców stopy podczas drażnienia skóry podeszwy. U osób dorosłych
jest to odruch nieprawidłowy (normalny u dzieci do 4. roku życia), świadczący o uszkodzeniu ośrodkowego układu nerwowego (u zdrowego dorosłego człowieka
po podrażnieniu skóry stopy zginają się wszystkie palce). Odruch Babińskiego
został opisany po raz pierwszy w 1896 przez Józefa Babińskiego. « Zdrowie (Publikacja: 29-01-2007 )
Andrzej Zakrzewicz Ur 1974. Z wykształcenia psycholog, praca magisterska z zakresu psychologii różnic indywidualnych, teoria H.J. Eysencka, Uniwersytet Łódzki, rok 2000, specjalizacja z zakresu psychologii klinicznej i wychowawczej. Zainteresowania: psychologia, neurofizjologia, filozofia, genetyka i biologia ewolucjonistyczna, marketing, historia i religioznawstwo. Obecnie planuje zajmować się działalnością charytatywną na rzecz neurochirurgii dziecięcego porażenia mózgowego i innych neurologicznych chorób czynnościowych. Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5239 |
|