Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.418 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Precz upiory! Będę teraz mówił o człowieku, którego samo imię ma już moc egzorcyzmu, będę mówił o Immanuelu Kancie! Powiadają, że nocne mary pierzchają z przerażeniem, gdy ujrzą miecz katowski. Jakaż więc trwoga musi je ogarniać, gdy wyciągnie się ku nim dłoń uzbrojoną w Kanta "Krytykę czystego rozumu"! Księga owa to miecz, którym w Niemczech dokonano egzekucji na deizmie. (...) Immanuel..
 Tematy różnorodne » Turystyka i krajoznawstwo

Komisarz Parku Niagara [1]
Autor tekstu:

Na mapie kontynentu północnoamerykańskiego półwysep ujęty w kleszcze jeziora Huron, jeziora Erie i jeziora Ontario, zlokalizować łatwo. Leży prawie na tym samym południku co wielka oceaniczna zatoka Hudsona i jej odnoga zwana James Bay. Wiedząc, że granica pomiędzy Kanadą a Stanami Zjednoczonymi przebiega wzdłuż drogi wodnej Św. Wawrzyńca, środkiem nurtu jezior — widać, że najkrótsza droga z wnętrza kontynentu, ze stanu Michigan i z Detroit do portów wschodniego wybrzeża prowadzi przez półwysep Ontario. Konkurencja magistrali kolejowej nazwanej Wielką Linią Zachodnią z Detroit do Niagara Falls przez London i Hamilton była wściekle skuteczna. Przechwytywała transport większości towarów nie tylko z gwałtownie rozwijającego się stanu Michigan, ale również ładunki parowców kursujących po jeziorach . Towarzystwo kolejowe, które rozpoczęło budowę tej linii z Goderich położonego nad jeziorem Huron do Fort Eire, zbankrutowało. Zabrakło mu środków na przerzucenie mostu przez rzekę Niagara na stronę amerykańską do Buffalo. Dało to szansę Dyrektorom Grand Trunk Railway rzucenia na kolana rywali z Wielkiej Kolei Zachodniej. Zostaje zawiązana International Bridge Company. Kongres w Waszyngtonie podejmuje odpowiednią uchwałę Wyrażają zgodę ministrowie Jej Królewskiej Mości w Londynie, bo mimo, że od 1867 roku Dominium of Canada jest samodzielnym państwem, to w zasadniczych sprawach decyzje długo jeszcze będą zapadały za oceanem. Wstępne szacunki kosztów przedsięwzięcia nie wyglądają zachęcająco. Krzyżują się sprzeczne opinie, jakie ostatecznie należy przyjąć wersje technicznych rozwiązań mostowej konstrukcji.

Pierwsza zwarta grupa polskich osadników przybyła do Ontario z Kaszub w 1858 roku. Osiedleńcom, zapisanym w księgach jako Prusacy, nadano działki ubogiej kamienistej ziemi wzdłuż traktu Opeongo-Ottawa na krańcach ówczesnego cywilizowanego świata. Pozostała po nich nazwa Wilno jednej z osad i garstka polskich nazwisk na kamiennych nagrobkach starych cmentarzy. Jadąc szosą nr 60 do parku Narodowego Algonquin, częściej też niż gdzie indziej można dostrzec za kierownicą mijanych pojazdów i w barach przy stacjach benzynowych płowowłose, jasnookie, dziwnie swojskie fizjonomie.

Kurelek wybitny kanadyjski malarz ukraińskiego pochodzenia spędził w Wilnie wiele miesięcy. Namalowany tam cykl zatytułował The Polish Canadians Artysta opatrywał komentarzami swoje dzieła sam. Pierwsze nosi tytuł Arystokratyczny uciekinier. Jasne, pastelowe barwy. Stylizowana na naiwną maniera. Na brzegu płynącej wody dwa drzewa. Złamana uschła sosna i drugie, owocujące, Pokrywa je bujne listowie. Symbolizują życie emigranta w starym kraju i w nowej ojczyźnie. Zielona murawa dominująca w tle obrazu przecięta jest ścieżkami układającymi się w zarys angielskiej flagi. W oddali widać koleje, kanały żeglowne, mosty i szeregi żołnierzy. Pomiędzy drzewami stoi wyprostowany stary siwy pan, w eleganckim garniturze z gwiazdą orderu św. Michała na piersi. Na zrolowanym arkuszu papieru, który trzyma w ręku można dostrzec herb. Polski szlachecki herb Junosza.

Niagara, wypływając z jeziora Erie, po zaledwie 56 kilometrach wpada do położonego o 96 metrów niżej jeziora Ontario. Niesie z sobą średnio 5800 m3 wody na sekundę, ale zanotowano już i dwukrotnie większy przepływ. Potencjał hydroenergetyczny rzeki wynosi 5 milionów koni mechanicznych (3,73 miliona kW). Nigdy dotąd jeszcze człowiek nie przeciwstawiał się takiej potędze żywiołu. Usiłowano go tylko ominąć, obłaskawić. Wielka Linia Zachodnia przekraczała rzekę po wiszącym moście, w miejscu gdzie prąd jej już znacznie tracił na gwałtowności . Postawienie filarów opartych o dno rzeki w drugiej połowie XIX wieku uznano za technicznie niewykonalne. W krytycznej sytuacji dyrektorzy Wielkiej Linii Centralnej zwracają się do człowieka, który ich zdaniem, jako jedyny, będzie w stanie podjąć wyzwanie. Dobiegający sześćdziesiątki właściciel firmy Gzowski and Co. ma już za sobą realizację wielu trudnych zadań inżynierskich z dziedziny kolejnictwa i budownictwa hydrotechnicznego. Jest człowiekiem zamożnym. Ma ugruntowaną pozycję zawodową i społeczną, swoje zainteresowania, hobby, szeroki krąg znajomych i przyjaciół wśród kanadyjskiej elity politycznej i wielkiego businessu. Kierował firmą, która po wycofaniu się z budowy linii kolejowych w końcu lat sześćdziesiątych, podejmowała się zadań — jak byśmy dziś określili — głównie z zakresu consultingu. Był członkiem komisji rządowej badającej przydatność systemu kanałów i dróg wodnych prowincji Ontario, Quebec, Nowy Brunszwik i Nowa Szkocja Dokonał przeglądu trasy nawigacyjnej rzeki Św. Wawrzyńca i jeziora Św. Piotra. Dzięki jego zaleceniom pogłębiono i poszerzono tor wodny, po którym statki oceaniczne mogły dobijać bez przeszkód do nabrzeży montrealskiego portu. Przyjęcie propozycji dyrektorów Wielkiej Linii Centralnej oznaczało rzucenie wszystkiego, dorobku całego życia na jedną kartę. W przypadku niepowodzenia — wydanie własnego nazwiska na łup nienawidzących go, choćby tylko za dotychczasowe sukcesy i powodzenia, konkurentów. Zaryzykował. Podpisał kontrakt: Gzowski and Co. będzie budowała International Bridge. Po długich deliberacjach, wizjach lokalnych, konsultacjach z fachowcami w Ameryce Północnej, ostatecznie do realizacji przyjęto projekt mostu kratownicowego na kamiennych filarach. W przygotowaniu dokumentacji wykonawczej brał udział były główny inżynier Wielkiej Linii Centralnej E.P. Hannaford. Zdając sobie sprawę z ciążącej na nim odpowiedzialności, Gzowski od samego początku obejmuje kierownictwo. Sprawuje je żelazną ręką. Do pomocy dobiera sztab doskonałych praktyków inżynierskiego rzemiosła i opłaca ich dobrze. Pomaga mu 23 letni syn Casimir. Prace przygotowawcze postępują planowo. W zakładach Phoenix Works w Pensylwanii zamówiono konstrukcje kratownic Pratta z kutego żelaza. Na kanadyjski brzeg zwożony jest kamień i kruszywo. Wczesną wiosną 1870 roku roboty ruszają. W miarę jak prace postępują, trudności piętrzą się lawinowo, giną ludzie. Rozhukany nurt raz po raz pochłania nowe ofiary. Tonie sprzęt. Spławiane rzeką tratwy z drewnianych bali miażdżą kesony, w których pracują nurkowie. Niewielu by wytrzymało nieustanny stres i napięcie towarzyszące kierowaniu podobnym przedsięwzięciem, nie dysponując komputerowymi bankami danych do obliczeń mechaniki gruntów, analizy wytrzymałości poszczególnych elementów konstrukcji, wypadkowej sił naporu mas topniejących lodów. Dzięki uporowi, inteligencji, fachowości i bezwzględności tego, który kierował pracami, ostatecznie wszystkie przeciwności pokonano. Niagara została ujarzmiona. Pierwszy pociąg przez International Bridge z Fort Erie do Black Rock przejechał 27 października 1873 roku. (Budowa Trasy Łazienkowskiej w Warszawie trwała prawie tyle samo. Natychmiast jednak po oddaniu jej do eksploatacji należało przeprowadzić generalny remont.) Kamienne filary mostu opierają się skutecznie działaniu czasu, choć położoną na nich stalową konstrukcję zdołano już parokrotnie wymienić. Nad nimi przechodzi dziś około 70 procent obrotu towarowego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Kanadą. Lawina pochwał spłynęła na naszego rodaka po zakończeniu budowy jednego z najwybitniejszych dzieł sztuki inżynierskiej XIX wieku.

Casimir Gzowski, też zadbał o odpowiednie wyeksponowanie atutów jakich dostarczyło mu pomyślne zakończenie trudnego przedsięwzięcia. Opisał całość przygotowań oraz poszczególne etapy budowy, nie unikając fachowej terminologii, danych i szczegółów dramatycznych wydarzeń. Doskonała, klarowna angielszczyzna, jasność technicznego sprawozdania, perfekcja rysunków, oraz czerwona, safianowa skóra okładki robiła odpowiednie wrażenie. Opracowanie zadedykował generalnemu gubernatorowi Kanady Sir Frederichowi Dufferinowi. Liczyło 65 stron druku, 21 sztychów i rysunków oraz fotografie - absolutną nowość w tych czasach. Kopie trafiły na biurka najbardziej wpływowych osobistości w Brytyjskim Imperium. Czytano je z zainteresowaniem. Po zakończeniu budowy Gzowski powoli wycofuje się z czynnego udziału w interesach. Pogoń za dolarem nigdy nie była dla niego celem samym w sobie. Esteta, znawca i mecenas sztuk pięknych, miłośnik dobrego malarstwa i śpiewu nie mógł pozostawać obojętnym na to, co się działo wokół cudu natury jakim były wodospady Niagary.

Od czasu gdy jezuita ojciec Hennepin płynąc przez ziemię Indian plemienia Seneca rzeką, która na dostępnej mu mapie nosiła nazwę Onguiaahra, ujrzał wodospady, minęły przeszło dwa wieki. Biali ludzie, którzy przyszli po nim, nie mieli czasu na kontemplacje dziwów przyrody. Mordowali pierwotnych mieszkańców tych ziem, mordowali się nawzajem, wyrąbywali puszcze, wybijali dziką zwierzynę. Nieśli pochodnię cywilizacji. U progu XIX wieku rejon pogranicza amerykańsko-kanadyjskiego wzdłuż rzeki Niagara, wąski przesmyk pomiędzy dwoma wielkimi jeziorami był już gęsto zaludniony. Gwałtownie rozwijał się przemysł. Powstały nowe fabryki, zakłady przemysłowe, osiedla. Podejmowano próby wykorzystania energii rozpędzonych mas wody do napędu tartacznych pił, młynów, młotów. Na wysokiej, urwistej skarpie po kanadyjskiej stronie, z której jest znacznie lepszy i piękniejszy widok na wodospady, najróżniejsi cwaniacy i wydrwigrosze ustawili „na dziko" setki byle jak skleconych bud i szop ogradzając je drewnianymi płotami. Za prawo dobrego widoku należało płacić, za serwowane napoje i za panienki, które je serwowały, również. Zarówno w Kanadzie jak i w Stanach Zjednoczonych powoli dojrzewała idea utworzenia Parku Narodowego Wodospadów Niagary. Latami wlokło się jednak podejmowanie odpowiednich uchwał przez poszczególne szczeble ciał administracyjnych, egzekwowanie ich wykonania trwało jeszcze dłużej. W niewygodnych, niepopularnych przedsięwzięciach, zdaniem elity władzy niepotrzebnie rozjątrzających motłoch, społeczeństwo kapitalistyczne też czasem wykazuje ogólną niemożność.

W 1884 roku premier prowincji Ontario powołuje na przewodniczącego Niagara Falls Comision pułkownika Casimira Gzowskiego. Ten wie jak się wziąć do dzieła. Pod pozorem ćwiczeń kompania milicji oczyszcza teren. W ciągu jednego dnia znikły resztki niedawnej „zabudowy" zrzucone w toń Niagary. Rozbiegły się w popłochu panienki. Czerwoni z wściekłości właściciele zburzonych przybytków odgrażali się mocno. Pułkownik jednak wiedział co robi, kiedyś był prawnikiem. Projekt przyszłego parku sporządził osobiście. Ćwierć wieku wcześniej szczegółowo rozplanowywał rozmieszczenie drzew, krzewów, rabat róż i klombów wokół swojej rezydencji. W uznaniu wyjątkowych zasług przy utworzeniu Parku rząd prowincji Ontario, jeszcze za życia ufundował mu pomnik z brązu. Osadzona na cokole z czerwonego piaskowca około metrowej wysokości postać stanęła w północno-wschodnim rogu ogrodu kwiatowego. Ocieniała ją „wspaniale kwitnąca chińska magnolia i brzoza płacząca".


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Na Antarktydę
Obóz Polek


« Turystyka i krajoznawstwo   (Publikacja: 30-01-2007 Ostatnia zmiana: 11-02-2007)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Stanisław Michałowski
Pisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 49  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5242 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365