Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.171 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"[...] z sumieniem nie jest tak jak z techniką. W technice im szersza i głębsza wiedza o rzeczach i prawidłowościach, tym wyraźniejsze wskazania konstrukcji instrumentów, natomiast głos sumienia, wyraźny w sytuacjach nader prostych, zaczyna bełkotać w obliczu komplikacji zawęźleń międzyludzkich, które mu podaje do wiadomości narastająca i dojrzewająca wiedza o tych zawęźleniach. W wielu przypadkach..
 Światopogląd » Dotyk rzeczywistości

Pragmatyczny hedonizm [2]
Autor tekstu:

Smutni ludzie uwięzieni w świecie swoich smutnych poszukiwań mają drastycznie zmrużone oczy. Andrzej Sapkowski w zbiorze opowiadań pt. 13 Kotów opisuje historię chłopca, którego całym światem było jego mieszkanie i duży czarny kot. Po pewnym czasie chłopiec zaczął interpretować świat tylko i wyłącznie na podstawie zachowań kota — kot siada na parapecie — będzie padał deszcz, kot zwija się w kłębek — pora iść spać, itd. Wydaje mi się, że ten obecnie istniejący człowiek poszukujący (homo szperatus) funkcjonuje właśnie w taki sposób, z tym, że: nasz mózg (świat naszych myśli i wyobrażeń) jest takim pokojem, a prawa nauki, zasady racjonalnego rozumowania itp. — naszym dużym czarnym kotem. Przyjęliśmy taki system działania, który zresztą sami sobie wytworzyliśmy, i z czasem przestaliśmy umieć patrzeć poza nim/nimi. Być może jest to przejaw zwykłego nieudacznictwa, a może po prostu boimy się konfrontacji naszej rzeczywistości z „rzeczywistością" poza pokojem? Boimy się siebie i świata, tylko czego? Że nie poradzimy sobie w zmieniających się nieustannie warunkach, że nie ogarniemy świata? I co z tego, nie da się wiedzieć wszystkiego, ani zrobić wszystkiego. W związku z tym trzeba żyć na max-a — do granic, a w zasadzie, poza nimi. Sami narzucamy sobie ograniczenia, a potem tłumaczymy, że nie da się ich pokonać. Zamykamy się w fantazjach, marzymy o rzeczach, od których odseparowaliśmy się na własne życzenie.

Prof. Garbowski pisał, że człowiek rozwijał się do momentu, aż stworzył sobie mentalne prawa, alternatywne względem naturalnych. Wraz z rozwojem techniki, wygodnictwa i „odkrywaniem" coraz nowszych praw rządzących światem, człowiek przestał poznawać, a co za tym idzie przestał się rozwijać. Tym samym rozpoczął powolny, acz nieubłagany proces inwolucji. Sami doprowadziliśmy do tego, że zamiast żyć tak jak chcemy, żyjemy tak, jak możemy, a dokładniej, jak pozwalają nam stworzone przez nas samych zasady. Uwięziliśmy się w świecie norm moralnych, standardów zachowań, zasad dobrego wychowania i tym podobnych. Trawimy czas na ich wymyślanie i uzasadnianie ich obiektywności, a kiedy już okrzepną w naszej rzeczywistości zaczynamy na nie narzekać z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku.

Ludzie nieustannie zmierzają w kierunku obiektywnego świata, tylko po co? Dlaczego jesteśmy tak bardzo pazerni i to w dodatku na coś, co do istnienia czego nie ma nawet pewności. W ogóle nie ma pewności, to jakieś bzdurne omamy. Pewność/obiektywizm, jako jedna z „wielkich prawd" nie ma racji bytu w świecie, który jest z gruntu pragmatyczny. Jedyne, co pozostaje nam zrobić, to stanąć na stanowisku PRAGMATYCZNEGO HEDONIZMU. i wcale nie chodzi mi o tworzenie nowego systemu, chciałbym tylko nazwać jakoś to, co mi siedzi w głowie. Mamy obiektywny zawrót głowy i to niemal w każdej dziedzinie życia. Po co, pytam? Po co nam protezy świata? Już pisałem/mówiłem o lęku przed rzeczywistością , ale powtarzam to pytanie, bo nie jestem pewny odpowiedzi.

Funkcjonujemy w świecie rzeczy, które są tylko dlatego, że chcemy, żeby tak było. Życie jest poza nimi, a my zamiast szukać życia „tworzymy" nowe rzeczy. Opisujemy je, wymyślamy nowe prawa dzięki którym możemy dalej tworzyć i poszukiwać obiektywnego świata, w którym są rzeczy wymagające dalszego opisywania i tak w kółko i po co?

Cierpimy na brak pragmatyzmu i hedonizmu. Jeśli chodzi o wspomniany powyżej pragmatyczny hedonizm, to jego podstawowym założeniem jest twierdzenie, że wszystko co robimy w życiu należy robić tak, jakby to był ostatni raz. Uważam, że wszystko jest niepowtarzalne, jak pisał Heraklit — nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. Tak jak nie ma dwóch identycznych kropel wody, tak nie ma dwóch identycznych momentów w czasoprzestrzeni. Jak już mówiłem, mamy ok. 65 lat do efektywnego wykorzystania. Wszystko co się nam przydarza, niezależnie od tego, czy jesteśmy jakkolwiek zdeterminowani, czy nie, dzieje się tylko raz. Proponuję każdemu przeprowadzić pewien eksperyment. Jeśli ktoś pali, niech każdego papierosa pali tak, jakby był ostatnim. Nie jest to łatwe, ale gwarantuję, że jeśli zrobi się to z prawdziwym przekonaniem, efekty będą powalające. Papieros jest tylko marną namiastką, ale proszę pomyśleć o rzeczach bardziej oddziałujących na zmysły. Jedzenie ulubionej potrawy, picie ulubionego napoju, czy wreszcie bliskość ukochanej osoby. Wykonywanie nawet najbardziej błahej czynności ze świadomością jej niepowtarzalności jest przeżyciem co najmniej mistycznym. Kiedy uda się wprowadzić ten stan w życie, nabiera ono specjalnego sensu, takiego sensu codziennego, którego, jak mi się zdaje, brak obecnie ludziom. Chodzą smutni spiesząc się nieustannie nie wiadomo do czego. Pływają w odmętach oczekiwań i trosk życia codziennego zupełnie bez celu. Można by zaryzykować stwierdzenie, że chodzi tu o zwykłe przetrwanie — instynkt samozachowawczy, ale jesteśmy przecież ludźmi, istotami wolnymi od ewolucyjnych wybryków. W większości działamy przeraźliwie doraźnie, bez oglądu potencjalnych konsekwencji. Kiedyś spierałem się ze wszystkimi, którzy na takie spory mieli ochotę, że nauka gry w szachy powinna być obowiązkowa. Odnoszę wrażenie, że żadna inna gra nie uczy tak doskonale myślenia prezentowanego przeze mnie pragmatycznego hedonizmu. Aby grać w szachy należy myśleć perspektywicznie. Każdą decyzję podejmować po uprzednim przemyśleniu jej konsekwencji. Co jest w tym najbardziej nęcące, to że nie wyklucza to zachowań spontanicznych. Można grać brawurowo, ale szansę powodzenia ma się tylko wtedy, gdy poziom podejmowanego ryzyka jest wprost proporcjonalny do stopnia uzmysłowienia sobie konsekwencji. W moim przekonaniu przełożenie tego sposobu myślenia na życie codzienne jest bardzo proste i niemal nie podlega dyskusji.

Zamiast przyjmować doraźne rozwiązania i żyć z dnia na dzień, można by zaszczepić „myślenie szachowe" w codzienności. Chociaż chcę głosić pragmatyzm to w tej sytuacji nie chodzi mi nawet o czystą praktykę, a tylko o pewne podejście do życia i świata. (Pomijam, że taki sposób myślenia przydałby się zdecydowanie naszym politykom). Zmierzam do tego, że świadome życie polega na dokonywaniu wyborów konsekwencji. Uważam, że najgorszym, co może spotkać człowieka jest świadomość obecna na łożu śmierci, że zmarnowaliśmy życie. Dlaczego ludzie boją się śmierci? Po pierwsze, bo nabito im głowy pierdołami o piekle, niebie, wiecznych karach i nagrodach, wędrówce dusz, bądź też rozmyciu się w nieistnieniu. Po drugie, ponieważ świadomość nieodwracalności jest dla nas tak przygnębiająca, że samo jej wyobrażenie powoduje depresję. Po trzecie wreszcie, najzwyczajniej w świecie boimy się tego, czego nie znamy i zamiast przestać się nad tym zastanawiać i przeć do przodu blokując tym samym przepływ życia między palcami grzęźniemy w paraliżującym strachu. W związku z tym, zamiast cieszyć się tym, co mamy, oglądać tęczę, moknąć na deszczu, głaskać napotkane psy, wąchać kwiatki i robić inne niezwykle radosne rzeczy, gonimy za widmami poganiani przez pieczołowicie wyhodowane strachy i demony.

Lidia Beata BarejPostaram się doprecyzować założenia pragmatycznego hedonizmu. Hedonizm — doktryna etyczna, uznająca przyjemność (rozkosz) za cel i najwyższe dobro człowieka, za główny motyw działania, a uniknięcie przykrości (bólu) za warunek — nic to odkrywczego, a jednak, kiedy się nad tym zastanowić w omawianym przeze mnie aspekcie nabiera nowego znaczenia. Każdy, chyba oprócz ascetów i gorliwych katolików, zgodzi się ze mną, że cierpieć jest niemiło; oraz że unikanie bólu pochłania sporą część naszej energii. Nikt nie chce się katować. Nie wolno jednak popadać w skrajności. Wydaje mi się, że w obecnych czasach trzeba do hedonizmu dodać pragmatyzm, który — koncentruje się zwł. na teorii prawdy, teorii znaczenia oraz zagadnieniach metodologicznych; pragmatyzm postuluje prakt. sposób myślenia i działania (działanie, zwł. prakt., jako podstawowa kategoria filoz.) oraz metody kryt. rozsądku i nauk doświadczalnych; doświadczenie pojmuje jako proces przystosowawczego współoddziaływania organizmu i rzeczywistości (aktywizm w teorii poznania); za kryterium prawdy uznaje użyteczność, uzależniając prawdziwość twierdzeń od ich prakt. skutków.

Wydaje mi się, że nie jest to takie trudne, ale z drugiej strony, kiedy patrzę na to z jakim wysiłkiem przychodzi ludziom bycie np. miłymi. Jak to strasznie się uśmiechnąć do kogoś i powiedzieć choćby miłego dnia. Uwięzieni w świecie konwenansów i norm etycznych mamy wielkie problemy z okazywaniem pozytywnych uczuć/emocji — bo to nie wypada, a poza tym na pewno ktoś wykorzysta taką chwilę słabości przeciwko nam. Dlatego warczymy wszyscy na siebie, a każdy, kto stara się zwyczajnie być miły od razu jest podejrzany albo o złe zamiary, albo o szaleństwo. Bezpieczniejsza jest ta druga opcja, bo wariatów, jak wszystkiego, czego nie rozumiemy, się boimy. Chociaż ludzie coraz częściej eliminują to, co wzbudza w nich lęk, więc może warto chwilę się zastanowić zanim podejmiemy decyzję o wkroczeniu w świat szaleństwa.

Ja jednak uważam, że warto zwariować. Jakiż to piękny stan. Możesz robić i mówić, co tylko chcesz. Kiedy raz zostaniesz wciągnięty na listę szaleńców i dziwaków, nie ma już odwrotu. Łatwo to osiągnąć — wystarczy np. mówić wszem i wobec, że świat jest piękny, że zamiast brać udział w wyścigu szczurów można podziwiać spadające liście, albo z uśmiechem moknąć w strugach ciepłego deszczu. Można nie martwić się o jutro i cieszyć dniem dzisiejszym. Paolo Coelho w książce Weronika postanawia umrzeć opisał to znakomicie. Wystarczy być innym niż wskazują konwenanse i konformistyczne uregulowania. Zastanawiam się na czym polega ten fenomen, że każda inność wzbudza w ludziach taki lęk, że w najlepszym wypadku uciekają z krzykiem. Kiedy jednak uda się im powiedzieć o kimś „wariat" i inni mu przyklasną natychmiast urasta w siłę — marną siłę grupy, bo taki człowiek silny jest tylko w grupie innych jemu podobnych. Mimo pewnych niebezpieczeństw warto być szalonym, czyli po prostu żyć po swojemu, tak jak się lubi i ma ochotę — a to nic innego niż pragmatyczny hedonizm. Owszem, żeby móc cieszyć się życiem, trzeba jeść, pić i czasem spać, ale nie warto robić z tego zagadnienia. Po zaspokojeniu zwierzęcych potrzeb można zacząć żyć. Pragmatyczny hedonizm to afirmacja chciejstwa i siebiesamości. Należy być sobą, nie robić krzywdy innym ludziom, bo po co zawracać sobie głowę pierdołami, ale być sobą. Przez bycie sobą rozumiem realizowanie własnych zachcianek. Chociaż brzmi to niedojrzale uważam, że kryje się w tym głęboki sens. Jestem pewien, że gdyby ludzie więcej uwagi przykładali do zachcianek, łatwiej odnajdowaliby sens otaczającego ich świata. Kiedy to by się stało, widziana ich oczami rzeczywistość nabrałaby nowych, dużo ładniejszych kolorów. Zbliżam się w tym momencie do kolejnej tezy, którą chciałbym przemycić do smutnej codzienności życiowych biegaczy.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Smak kobiety
Prawdziwe myśli o kłamstwie

 Zobacz komentarze (30)..   


« Dotyk rzeczywistości   (Publikacja: 30-01-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Maciej Ulita
Ur. 1980. Uczestnik studiów doktoranckich na kierunku filozofia w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Ukończył Filozoficzno-Historyczne Studia Europeistyczne w UMCS. Jest Wiceprzewodniczącym Samorządu Doktorantów UMCS oraz współpracuje z ANforCEE (Academic Network for Central and East Europe). Jego głównym zainteresowaniem jest PIĘKNO, co jest też tematem jego rozprawy doktorskiej. Zajmuje się myślą Johna Ruskina. Pracuje w Zakładzie Filozofii Kultury. Mieszka w Lublinie.
 Numer GG: 3935120
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5244 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365