Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.654 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Między osobistą trwogą egzystencjalną a władzą nad ciałem i duszą innych ludzi rozciąga się obszar, gdzie czają się metafizyczni rozbójnicy, czerpiący profity z duchowej i intelektualnej nędzy swych bliźnich.
 Kultura » Sztuka » Poezja

Człowiek przegrany w wierszach Jacka Kaczmarskiego [1]
Autor tekstu:

...Ja nienawidzę siebie kiedy tchórzę
Gdy wytłumaczeń dla łajdactw szukam swych
Kiedy uśmiecham się do tych którym służę
Choć z całej duszy nienawidzę ich!
Jacek Kaczmarski — Nie lubię (fragment)

Pisząc o twórczości Jacka Kaczmarskiego nie sposób uwolnić się od emocjonalnego zaangażowania. Poprzez swoją twórczość Jacek głosił hasła, które i dla mnie zawsze były ważne. Jacek Kaczmarski walczył z obłudą rządzących bez względu na odcień sztandarów, którymi wymachiwali, zakłamaniem i hipokryzją wszelkiego rodzaju wzniosłych haseł i idei bez względu na epokę z której pochodziły, a w centrum jego zainteresowania zawsze był człowiek, bo jak słusznie zauważono „człowiek — w całym bogactwie swojego istnienia i całej nędzy swego upadku — stoi (...) zawsze w centrum zainteresowania Jacka Kaczmarskiego". [ 1 ]

Przez blisko trzy dekady swej twórczej aktywności, naznaczonej w ostatnich latach życia śmiertelną chorobą, autor powszechnie znanych „Murów" stworzył znaczący dorobek literacki, który można dzielić według różnych kryteriów. Jakby jednak nie dzielić twórczości Kaczmarskiego to w mianowniku zawsze znajdzie się człowiek uwikłany historię i politykę. Człowiek, który niejednokrotnie ulega fałszywej iluzji wokół niego roztaczanej i zawsze, gdy przychodzi chwila opamiętania, chwila refleksji człowiek ten czuje się rozjechany przez polityczno-historyczny walec.

Obraz człowieka, który Jacek Kaczmarski kreśli w wielu swoich tekstach to obraz człowieka wykorzystanego przez nieznane siły do realizacji doraźnych celów, zawsze o charakterze partykularnym, a często o podłożu politycznym. Nieznana machina napędzana siłą ludzkiej wiary w ideały, a zarazem chyba też ludzkiej naiwności tworzy „nowe", a później tego samego człowieka odartego z pierwotnych ideałów, niepotrzebnego, zużytego „wypluwa" do rynsztoku dziejów, w którym ów człowiek — zdezorientowany pozostawiony jest sam sobie. W przebogatej twórczości Jacka znaleźć można wiele takich przykładów.

Pierwszym z utworów, który idealnie pasuje do snutej powyżej wizji jest "Opowieść pewnego emigranta". W utworze tym Jacek Kaczmarski ocierając się o autentyzm przedstawia historię pewnego emigranta — Żyda, który gdzieś przy wódce — nieznanemu rozmówcy zwierza się ze swojego przegranego życia. To co uderza w tej relacji, to spostrzeżenie, że mamy do czynienia z człowiekiem do końca uczciwym, bezgranicznie wierzącym w nową ideologię, chcącym przez swoje zaangażowanie w nowy prąd, zawierzenie nowym ideom zbawić świat. Bohater sam przyznaje „ja byłem jak Mojżesz, niosłem Prawa Nowe, na których się miało oprzeć Odbudowę". Można go określić mianem człowieka z misją. Anonimowy bohater przedstawia się też jako osoba wrażliwa „ja kocham Mozarta, Bóg — to dla mnie Bach".

Człowiek ten poświęca się budowie komunizmu, nie kryjąc przy tym, co dodatkowo świadczy o jego uczciwości, że oprócz motywów czysto ideologicznych towarzyszyły mu także powody partykularne, „bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd". Poświęcenie się nowej ideologii ma być więc też swego rodzaju trampoliną do wyrwania się z przeciętności i kulturowych stereotypów. Bohater dosyć szybko dostrzega hipokryzję ideologii, której się poświęcił „ja znałem języki, nie mnie uczyć jak pisać wprost, to co łatwiej pisać wspak", a mimo to, mimo świadomości obłudy tej ideologii nadal jej służy. Pozwalając sobie na małą dygresję można pokusić się o postawienie tezy, że dzięki takim postawom wszystkie systemy totalitarne rosły w siłę.

Bohater wiersza przy całym swym wysokim poziomie intelektualnym i głębokiej wrażliwości, a może właśnie dlatego, nie potrafi znaleźć dość sił, aby w sposób otwarty sprzeciwić się systemowi, któremu służy. Opisując swoją pracę w Służbie Bezpieczeństwa otwarcie mówi: „spałem dobrze — przez ścianę słysząc ludzkie krzyki a usnąć nie mogłem przy dźwiękach muzyki".

Snując swój autobiograficzny monolog jest świadom, że swe zaangażowanie źle ukierunkował. Uświadomienie popełnionego błędu, splecionego z wydarzeniami roku 1968r., konieczność opuszczenia kraju tworzą dylematy z określeniem własnej tożsamości narodowej, „czy ja komunista, czy Polak, czy Żyd? Jednocześnie bohater nie ma w sobie na tyle obłudy i hipokryzji, aby swą życiową porażkę przekuć w sukces. Bohater obserwując postawę swoich kolegów — którzy znaleźli się w podobnej sytuacji — uczciwie przyznaje, że nie potrafi "chwały czerpać teraz, z tego, że się z bankruta robi bohatera". Czuję, że przegrał swe życie. Chwila otrzeźwienia jest bolesna.

Komunista, Ubek, Żyd. Takie zestawienie u wielu budzi mordercze instynkty. Niejeden zapewne wysłałby bohatera tego monologu na szafot nie czekając na wyrok sądowy. A jednak nie można postaci tej w sposób jednoznaczny skatalogować, a na pewno nie można tej postaci w sposób oczywisty potępić. Czyste intencje, a tylko źle ukierunkowana aktywność doprowadziły bohatera do miejsca, w którym go poznajemy. Jedyne uczucie, jakie towarzyszy słuchaczowi tej opowieści to współczucie. Współczucie dla przegranego idealisty. Całe jego życie to przejście od postawy młodego zaangażowanego idealisty do postawy skrajnego wyalienowania. „Opowieść pewnego emigranta" to zestawienie kryształowych ideałów i altruistycznej potrzeby tworzenia dobra z określoną polityczną poprawnością. Bohater tej opowieści przegrał, bo był szczery i do końca wierny swoim zasadom. Nieumiejętność dostosowania się do wymogów chwili była niewątpliwie jedną z przyczyn jego życiowej porażki. Polityczna poprawność cechuje się krótkowzrocznością, prądy polityczne płytkością i przemijalnością, a mimo to człowiek nieumiejący się do nich dostosować skazany jest na porażkę. Przypadek ten w sposób jaskrawy uwidacznia, że brak koniunkturalizmu to wada eliminująca jednostkę z życia w społeczeństwie. Bohater kończy swoją opowieść słowami „jak ja powiem Jehowie: za mną Jahwe stań, z tą Polską związanym pępowiną hańb". W słowach tych widać rozpamiętywaną przeszłość i brak jakiejkolwiek nadziei na odmianę swojego losu.

Drugi utwór opowiadający o przegranym człowieku to wiersz "Poczekalnia". Podmiotem lirycznym i zarazem narratorem tego wiersza jest bliżej nieokreślona społeczność (grupa) oczekująca w poczekalni na pociąg. W przeciwieństwie do poprzedniego utworu mamy tutaj do czynienia z podmiotem grupowym. Jacek Kaczmarski w tym przypadku w sposób bardzo plastyczny, za pomocą sytuacji dnia codziennego, opisuje pokolenie straconych szans, płonnych nadziei i niezrealizowanych osobistych celów oraz piętnuje łatwowierne powierzenie swojego losu w ręce bliżej nieokreślonego bytu. Sam autor przyznaje, że poczekalnia w tym przypadku jest metaforą Polski [ 2 ]. Osobiście nigdy nie czytałem tego wiersza w ten sposób. Podmiot występujący w tym wierszu mimo swej zbiorowości miał dla mnie przede wszystkim wymiar jednostkowy. Społeczność występująca w tym wierszu to metafora indywidualnej jednostki otoczonej fałszywymi prorokami, wszelakiej maści życiowymi doradcami oraz pseudoprzyjacielami, przedstawionymi w utworze pod postacią dworcowych megafonów, którzy pod płaszczykiem dobrych rad przemycają swe prawdziwe, fałszywe intencję. Potulne słuchanie tych rad doprowadza do sytuacji, w której człowiek rezygnuje z własnych planów i ambicji, skutkiem czego jest niewykorzystana szansa na własne życie, na życie „po swojemu", a w efekcie przegranie tego życia. Taki też los spotkał bohaterów dworcowej poczekalni.

Społeczność będąca podmiotem tego wiersza cechuje się biernością i chyba także wygodnictwem. Uzasadniając potrzebę oczekiwania na swój pociąg w poczekalni mówią „do pociągu sporo czasu jeszcze było". Ich aktywność życiowa jest ograniczona do zaspokojenia potrzeb fizjologicznych „można zatem wypić kawę albo rzucić coś na ząb, bo nikt nie wie, kiedy człek znów napcha ryło". Los ich zależny jest — z własnej nieprzymuszonej woli — od zawieszonych gdzieś pod sufitem megafonów, których jedynym zadaniem jest informować o nadjeżdżających pociągach. W tym przypadku pociągu do innego, może lepszego życia.

Gdy słyszą nadjeżdżający pociąg podnoszą się z przekonaniem, że to ich pociąg , lecz „- to nie wasz pociąg — ogłosiły megafony", więc wracają z powrotem do dworcowej poczekalni tłumacząc, że „uwierzyliśmy megafonom. Uprzejmie wszak ostrzegły nas". Próbują uzasadnić swoje zachowanie szukając racjonalnych argumentów „po co stać w deszczu na peronie, skoro przed nami jeszcze czas".

Następnym razem historia się powtarza. Po raz kolejny megafony ostrzegają „to nie wasz pociąg…" i po raz kolejny słyszymy „uwierzyliśmy megafonom". Oceniając zachowanie tej społeczności można wysnuć wniosek, że dworcowe warunki nie są na tyle złe, aby potęgowały potrzebę wyrwania się z tej rzeczywistości. Można stwierdzić, że nie jest jeszcze na tyle źle, aby nie mogło być gorzej. Bohaterom można zarzucić kalkulację. Odzywa się wygodnictwo „po co stać w deszczu na peronie zamiast w fotelu ciepłym lec?!". To wygodnictwo przybiera na sile w dalszej części historii. Upływa czas. Rodzą się pierwsze podejrzenia co do prawdomówności megafonów, „gdy tymczasem za oknami n-ty już się puszył świt i poczuliśmy się trochę oszukani", ale gdy po raz kolejny słychać już dobrze znane „to nie wasz pociąg!" dworcowa społeczność znów powtarza „uwierzyliśmy megafonom. W końcu nie było nam tak źle". Wygodnictwo i minimalizm nie pozwala tej społeczności wyrwać się z — jak to pięknie określił Jacek Kaczmarski — anonimowego mechanizmu ubezwłasnowolnienia [ 3 ]. Dworcową społeczność cechuje nieprzeciętna bierność i nieumiejętność korzystania z własnych doświadczeń. Irytująca jest cykliczność zachowania tej społeczności. Powtarzalność pewnych zjawisk nie wytworzyła w tej grupie żadnych mechanizmów obronnych, co więcej, nie wytworzyła atmosfery podejrzliwości, względnie potrzeby uważnej obserwacji. Za ten kompletny brak prawidłowej oceny sytuacji przyszło zapłacić bardzo wysoką cenę. Cała społeczność przegrała swoją szansę na życie. Chwila otrzeźwienia w tym przypadku przyszła za późno:

Uderzyło nas jak gromem, spojrzeliśmy wreszcie w krąg,
A już wiele, wiele świtów przeminęło!
I patrzymy w starcze oczy, powstrzymując drżenie rąk -
Zadziwieni, gdzie się życie nam podziało?!
Wybiegamy na perony, lecz na torach leży rdza,
Semafory, hen pod lasem — opuszczone...
Żaden pociąg nie zabierze już z tej poczekalni nas,

Milczą teraz niepotrzebne megafony...
I gorzko się zapatrzyliśmy
W zabrane nam dalekie strony
I w duszach swych przeklinaliśmy
Tę łatwą wiarę w megafony.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Jacek Kaczmarski
Dekalog

 Zobacz komentarze (58)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Z wprowadzenia A. Sarzyńskiej do: Jacek Kaczmarski Encore, jeszcze raz, encore... Wydawnictwo SR, 1995, s. 11.
[ 2 ] Z rozmowy z Natalią Gorbaniewską — „Solidarność z Polska powinna mieć swój odrębny wyraz" — Miesięcznik „Kontakt" — Paryż 1982.
[ 3 ] Z felietonu „Muza z pianą u pyska" źródło: www.karmarski.art.pl

« Poezja   (Publikacja: 05-03-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wojciech Jaskuła
Ukończył administrację na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Pracę magisterską pisał z zakresu prawa wspólnotowego. Obecnie jest pracownikiem administracji państwowej i zawodowo zajmuje się ubezpieczeniem społecznym. Interesuje się religią chrześcijańską i prawem.

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Wilno. Tomas Venclova
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5293 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365