Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.008.102 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Friedrich Nietzsche - Antychryst
Anatol France - Bogowie pragną krwi

Złota myśl Racjonalisty:
Ludzie władzy od tysiącleci starali się słowem, własnym przykładem i represjami formować umysły dalekie od samodzielności, krytycyzmu, filozoficznej kultury myślenia. Najlepsi poddani i wyborcy to łatwowierna, podatna na emocjonalne apele masa, nawykła do myślenia życzeniowego.
 Filozofia » Filozofia społeczna

Drewnowski, czyli humanitaryzmu model potencjalistyczny [2]
Autor tekstu:

Jeśli chodzi o nowy narybek mizoptochiczny, to bezspornie obowiązuje tu zasada: im mniej w rzeczywistości masz i znaczysz, to tym bardziej prezentujesz na użytek bliźnich swą niby-europejską, a tak naprawdę knajacką butę i pogardę wobec wszystkich w jakiś sposób „słabszych". Znałem młodzieńca, który po otrzymaniu wcale nie lukratywnej urzędniczej posady, kupił sobie zaraz długi czarny płaszcz, garnitur, u szyi zawiesił krawat, no i w jednej chwili zaprzestał być socjalistą, a przeistoczył się w cynicznego mizoptocha. O tempora! O mores!

„Ujarzmienie człowieka w dniu dzisiejszym — mimo realnego zagrożenia wielu krajów nawrotem państwa policyjnego — ma charakter przede wszystkim ekonomiczny". Dalej Drewnowski w sposób bardzo obrazowy uzasadnia tę tezę:

„Zniewolenie na tle ekonomicznym ma wiele aspektów, m.in. odbieranie człowiekowi swobody poruszania się w przestrzeni oraz wyboru miejsca zatrudnienia. Kto, wyparty z rynku pracy i konsumpcji, nie jest w stanie zdobyć środków ani na autobus, ani tym bardziej na coraz droższą kolej, ten — jak europejski chłop pańszczyźniany — pozostaje na stałe w swym miejscu zamieszkania. Na przykład: emeryt, rencista, ubogi chłop małorolny, bezrobotny na głuchej prowincji. Kto znajdzie pracę, lecz nie jako przedsiębiorca lub przedstawiciel wolnych zawodów, ten w niejednym wypadku dysponuje niewiele większą wolnością niż niewolnik w domu starożytnego Greka. Na przykład: sprzedawczyni w supermarkecie, pomoc domowa, robotnik w zakładzie nie mającym związków zawodowych, a nawet pracownik banku na wysokim stanowisku. Oczywiście, w jeszcze gorszej sytuacji są osoby żyjące z prostytucji i z innych prac zorganizowanych nielegalnie".

Jak człowiek odświadomiony i zretenebrowany w najwyższym stopniu, może być pełnoprawnym uczestnikiem gier politycznych, które zowią demokracją parlamentarną? Jak „zniewolenie na tle ekonomicznym", może owocować „wolnościami politycznymi"? Kiedyś J. Zychowicz w „Aneksie" (dodatek do „Trybuny"), zastanawiając się nad straszną mizerią życia kulturalnego w Polsce Nieludowej, stwierdził: „Nie ma lepszej kultury bez bardziej humanitarnego społeczeństwa".

Trawestując i rozszerzając to spostrzeżenie, należy powiedzieć, że nie ma też prawdziwej, a nie tylko formalnej demokracji, bez bardziej humanitarnego społeczeństwa.

Może w tym miejscu dołączę kilka uwag o młodości. Otóż, młodość od zawsze kojarzyła się z bezinteresownością, wrażliwością na wszelką niesprawiedliwość i z wnoszeniem ożywczych idei do świata zmurszałych form. Znamienną cechą społeczeństwa „rozwiniętej cywilizacji przemysłowej" (Marcuse), jest swoista pacyfikacja czy raczej neutralizacja młodzieńczej buntowniczości. Chmary młodych konformistów wyżywają się w burdach towarzyszących imprezom sportowym, czy też w zamieszaniu czynionym na okazję występów różnych hałaśliwych grajków. Cała inwencja tych młodych konformistów wyczerpuje się w noszeniu wymyślnych fryzur i kolorowych fatałaszków, których wzory i tak narzuca im telewizja oraz kolorowe pisemka. Cóż bardziej żenującego niż te cudaczne indywidua, którym zdaje się, że są wielkimi kontestatorami, gdy w rzeczywistości są zmanipulowani i zindoktrynowani do najgłębszych instynktów.

Siła procesów uniformizacyjnych „rozwiniętego społeczeństwa przemysłowego" jest zatrważająca. Marcuse mówiąc o religii, metafizyce, egzystencjalizmie, zen czy sposobach życia bitników, zauważył, że " ...takie sposoby protestu i transcendencji nie są już sprzeczne i negatywne wobec status quo. Stanowią one raczej obrzędową część praktycznego zachowania, jego negację nieszkodliwą i szybko są wchłaniane przez status quo jako część jego uzdrowieńczej diety".

Proces permanentnego przekształcania młodych ludzi w masę bezwolnych konformistów, zdaje się oddalać wszelki rzeczywisty bunt w niewyobrażalną przyszłość. Młodzież łatwo pozwala się demoralizować wymyślanymi od czasu do czasu podkulturami i modami. Niebagatelną rolę odgrywa ogłupiający system edukacji. Nawet nie mówię tu o „wciąganiu" młodych w uprawianie polityki w przeróżnych młodzieżowych przybudówkach oficjalnych partii. Tam już tradycyjnie garnie się element bezwartościowy, cynicy i karierowicze.

Doprawdy, trudno nie zgodzić się z Marcusem, gdy ten mówi o tym, że „rozwinięta cywilizacja przemysłowa" wykształciła mechanizmy zmierzające do totalnej indoktrynacji jednostek. Efektem tego jest społeczeństwo „wysublimowanych niewolników". Jeżeli przez umysł ludzki rozumieć aparaturę służącą do samodzielnego myślenia, to celem „rozwiniętej cywilizacji przemysłowej" jest kastracja umysłu i uczynienie z OSOBY jakiegoś CZŁOWIEKA BEZ WŁAŚCIWOŚCI. Doszło do tego, że tzw. szary obywatel już nie czuje się nawet niewolnikiem. Chyba łatwiej byłoby małpę nauczyć pisać i liczyć, niż taką zindoktrynowaną (zreifikowaną jak chce Marcuse) jednostkę zmusić do samodzielnego i niezależnego osądu.

„Technologiczne społeczeństwo przemysłowe" stanowi zamknięte „uniwersum". Klasa pracowników nie jest zdolna do żadnej zmiany, konserwuje system, który postawił ludzkość w obliczu CZTERECH JEŹDŹCÓW APOKALIPSY: groźba wojny atomowej, eksplozja demograficzna, klęska ekologiczna i nędza zdecydowanej większości ludności świata. Warto w tym miejscu przywołać konkluzję Adama Schaffa: „Ani jednego z tych problemów kapitalizm rozwiązać nie może. Sprawa mutacji ustrojowej i w ślad za tym cywilizacyjnej staje się kwestią przeżycia ludzkości".

Uwzględniając to wszystko oraz postępującą koncentrację kapitału („gospodarcze odpodmiotowienie ludności globu"), Drewnowski mówi wprost o „Fikcji demokracji parlamentarnej niezdolnej do wyłonienia jakiejkolwiek realnej reprezentacji społeczeństwa".

Kto próbuje choćby napomknąć o niedostatkach współczesnych demokracji, spotyka się z nagonką. Zaraz znajdują się chętni do wylewania na głowę sceptycznego delikwenta wiader z pomyjami, a to że totalitarysta, że stalinowiec itp. Bezustannie powtarza się, że to społeczeństwo jest głupie, że nie dorosło do demokracji, no i trzeba je wychowywać. Na usta ciśnie się tu pytanie Marcusego: „Kto wychowuje wychowawców i gdzie jest dowód, że są oni w posiadaniu DOBRA!" Jakim to prawem przedstawiciele partii, które w wyborach nie osiągają nawet liczby głosów zbliżonej do liczebności tych ugrupowań tworzących niegdyś ancien regime PRL-u, mianują się wybrańcami narodu i pomazańcami Boga. Nie bardzo widać ten Bóg ich pomazał, skoro mimo ogromnej machiny propagandowej, mimo zaangażowania wielkich pieniędzy, osiągają mizerne rezultaty. Nie przeszkadza im to bajać o abstrakcyjnie pojmowanej demokracji, o własnym wybraństwie, o misji, którą powierzył im do spełnienia naród. Jest to jeden wielki skandal!

O poziomie pretendujących do miana samozwańczych wychowawców, szkoda nawet mówić. Toż to panoptikum wszelakiego występku, dewiacji, bezgranicznej obłudy i oszołomstwa.

Należy mieć zawsze na uwadze przestrogi Stanisława Ossowskiego:

1) „Pustym słowem jest wolność, dopóki wielkie rzesze narodu żyją pod terrorem bezrobocia i nędzy, albo dopóki potężne trusty mogą kierować życiem społecznym w sposób bardziej samowolny niż władcy polityczni, bo w sposób nieoficjalny".

2) „Otóż musimy zdać sobie jasno sprawę, że realizacja demokratycznych postulatów nie da się pogodzić z zachowaniem ucisku względem jakichkolwiek grup. Przy próbach pogodzenia demokracji z jakąś formą ucisku musi się w życiu społecznym rozpanoszyć zakłamanie. Uciskana grupa staje się ropnym miejscem, z którego sączy się jad, zatruwający cały organizm. Nie można wychowywać ludzi na rzetelnych obywateli, kształcąc ich równocześnie w tolerowaniu upośledzenia, tolerowaniu krzywdy jakichś obywateli drugiej klasy".

Należy bezustannie dopytywać frazesowiczów, co mają na myśli, gdy tokują o „demokracji" i „wolności". Niech dookreślają te pojęcia, którymi bezczelnie zasypują interlokutorów. RELATYWIZUJMY CIĄGLE I WSZYSTKO, mając tylko na uwadze pochwałę postaw relatywistycznych z Prób świadectwa Strzeleckiego.

Jeżeli prawienie o demokracji bez bliższych określników jest zawracaniem głowy, gadaniem o niczym, to podobną wartość mają wywody o rzekomo powszechnie obowiązujących prawidłach ekonomii. Ekonomia nie jest, nie była i nigdy nie będzie nauką ścisłą. Co sprawdziło się w jednym kraju, przynosi opłakane skutki w drugim. Jest to truizm, na ten temat powiedziano już mnóstwo, ale nie przeszkadza to wielu mówić ciągle o owych prawach ekonomii obowiązujących jakoby zawsze i wszędzie. Jak łatwo co niektórym przychodzi wytłumaczenie bogactwa nielicznych przecież narodów i nędzy pozostałej większości.

Jeżeli takie bzdury głosi ktoś, powiedzmy, bezinteresownie, to Bóg z nim. Niech mu będzie, że on widział, bo gdzieś tam był, bo z kimś rozmawiał. Jednak ten poziom argumentacji uniemożliwia jakąkolwiek rozsądną dyskusję. Trzeba pozostawić takiego osobnika w spokoju i niech sobie dalej egzystuje przekonany o własnej wszechwiedzy.

Groźne jest to, że gadanie o „prawidłach ekonomii" (przede wszystkim neoliberalna ekonomia w wersji zdogmatyzowanej do absurdu), wykorzystuje się do uprawiania antyhumanitarnej polityki. Szwindel ekonomiczny ma usprawiedliwiać szwindel polityczny.

Zrelatywizowaniu podlega każde twierdzenie ekonomiczne, a już szczególnie cała towarzysząca ekonomii statystyczna otoczka (vide: stopa bezrobocia, a wielomilionowa emigracja zarobkowa, rosnący wskaźnik PKB w kraju „odprzemysłowionym", itd.). Statystyka ekonomiczna posiada niewielką wartość. Wskaźniki i sposób ich wyliczania ustalane są arbitralnie przez różne „usłużne głowy". Wartość poznawcza tego rodzaju działań jest nieduża, ale przecież nie o to w nich chodzi. Celem właściwym jest usprawiedliwienie poczynań rządzących i ewentualna terapia pocieszająca wszystkich maluczkich. Statystyka ekonomiczna jest najczęściej radosną twórczością popełnianą ku pokrzepieniu serc!

Przypominam tu sobie książkę A. Micewskiego Z geografii politycznej II Rzeczypospolitej (wydana przez „Znak" w ramach Biblioteki „Więzi"). Autor przytacza wręcz zatrważające dane, sam mówi o „liczbach szokujących". II Rzeczpospolita nie tylko nie rozwijała się pod względem gospodarczym w sposób prawidłowy, ale regres powodował zwiększanie się dystansu do innych krajów europejskich. Kraj peryferyjnego kapitalizmu skazany był na taki los już od chwili narodzin w 1918 roku. Standardy wypracowane i sprawdzające się w centrach światowego kapitalizmu, nie mogły być mechanicznie przenoszone do krajów tak zacofanych, jak Polska. Bezrobocie, to oficjalne z roczników statystycznych, i to nigdzie nie rejestrowane, z jednej strony ocean bezmiernej nędzy, a z drugiej wysepki bogactwa — oto oblicze II Rzeczypospolitej.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Ekonomia jako nieobecność komunikacji w koncepcji E. Lévinasa
Lud, motłoch, motłoszenie


« Filozofia społeczna   (Publikacja: 26-03-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mirosław Kostroń
Publicysta, studiował polonistykę i filozofię, publikował głównie w prasie lewicowej ("Dziś", "Forum Klubowe", "Przegląd Socjalistyczny", "Trybuna Robotnicza") oraz na portalach internetowych Racjonalista i Antybarbarzyńca. Przekonania: ateista i socjalista, hobby: jazz (od bebopu do jazz-rocka), sztuka drugiej połowy XX wieku (od abstrakcjonizmu do konceptualizmu).

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego dzisiaj należy być bardziej Europejczykiem niż Polakiem
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5314 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365