|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna
Pierwsi filozofowie [2] Autor tekstu: Jacek Kozik
Heraklit
pytał: jak przeciwieństwa mają osiągnąć harmonię, jeśli nie wbrew sobie?
Jego zdaniem mamy tu do czynienia jedynie z równowagą przeciwstawnych sił.
Jako przykład dawał sprawny łuk, który stoi oparty o ścianę. Przyglądając
mu się, nie dostrzegamy żadnego ruchu, ale w rzeczywistości rozgrywa się w nim nieustanna walka. Co stanie się, kiedy cięciwa przegnije? Łuk natychmiast
ją przerwie i wyprostuje się. Równowaga jest tutaj tylko pewnym rodzajem złudzenia,
pod powierzchnią którego ma miejsce ciągła walka między łukiem, który
chce się wyprostować, a cięciwą, która mu na to nie pozwala. Walkę tę
Heraklit dostrzegał we wszystkich aspektach życia uważając ją za konieczną i dobrą.
Świat uznawał za miejsce
nieustannej zmiany. Żaden z elementów świata nie może być uznawany za
lepszy lub gorszy od innego. Żeby to dostrzec należy wejść w głąb swojego
rozumu. Poznanie świata, którego dokonujemy dzięki obserwacji nie daje
prawdziwej wiedzy, a to z tej przyczyny, że takie poznanie dokonuje się dzięki
zmysłom, a one ukazują każdemu człowiekowi świat inaczej. Tylko w głębi własnego
umysłu można odkryć prawdę wspólną wszystkiemu, co istnieje. W ten sposób
Heraklit uczynił pierwszy w historii ludzkości świadomy krok w stronę podważenia
wiarygodności zmysłów.
Według niego prawo natury
pokazuje, że wszystko istnieje dzięki konfliktowi. Odrzucił pitagorejski ideał
świata pokoju i harmonii, uznając go za ideał śmierci. „Wojna jest
ojcem wszechrzeczy" — przekonywał, a „walka jest sprawiedliwością".
Dotychczasowi filozofowie poszukiwali trwałości i stabilności w świecie.
Heraklit twierdził, że w świecie nie ma nic trwałego, a stabilność nie
istnieje. Według niego, świat nie wyewoluował z jakiejś pierwotnej materii,
jak twierdzili filozofowie przyrody, ale był, jest i będzie zawsze tym, czym
jest teraz, czyli wiecznie płonącym ogniem. Wyjaśniał to następująco:
„Tego świata, jednego i tego samego świata wszechrzeczy nie stworzył ani
żaden z bogów, ani żaden z ludzi, lecz był on, jest i będzie wiecznie żyjącym
ogniem, zapalającym się według miary i gasnącym". Ogień był dla
Heraklita symbolem natury: z jednej strony wyjaśniał heraklitejską tezę, że
wszystko rodzi się dzięki walce, gdyż ogień, aby płonąć musi coś spalać,
czyli niszczyć. Z drugiej wyjaśniał tezę, że wszystko ciągle się zmienia.
Płomień, bowiem nie zachowuje nigdy jednego kształtu, ale jest w ciągłym
ruchu. Zdaniem Heraklita cały świat zachowuje się podobnie, dlatego nazywanie
go wiecznie płonącym ogniem uważał za sensowne.
Myśl Heraklita
jest trudna do przeniknięcia. Zrozumienie jej, dodatkowo komplikuje fakt, że
bardzo mało zachowało się z jego spuścizny filozoficznej, a to, co zostało,
zawarte jest w zagadkowych aforyzmach, na przykład: „wszystkie rzeczy są
sterowane poprzez wszystkie rzeczy". Sentencję tę wyjaśniano następująco:
„boski logos wciągany jest przez człowieka wraz z oddechem", to
znaczy, boski umysł zawiadujący wszechświatem jest (tak jak u pitagorejczyków)
identyczny z naszym własnym umysłem i nadal czymś materialnym. W istocie jest
on tożsamy z boskim ogniem, gdyż, jak pisze inny starożytny interpretator
Heraklita: „Głosi on, iż ogień jest rozumny i stanowi przyczynę ładu
całości". Przy takim ujęciu rzeczywistości, świat w swym kosmosie-porządku i człowiek we własnym kosmosie ludzkim, podlegają temu samemu wspólnemu
prawu rozumu (logosu); dzięki temu człowiek
może poznać świat i kierować sobą bez potrzeby uciekania się do sił
magicznych czy bogów. Ta wspólnota rozumności pozwala przezwyciężać
przeciwieństwo między człowiekiem a wszechświatem. Dzięki niej makrokosmos
świata odbija się w mikrokosmosie ludzkim, a mikrokosmos człowieka
odzwierciedla strukturę makrokosmosu świata. Dojście do takich wniosków
otwiera szeroko drzwi do badań opartych na możliwościach rozumu.
4. Bogowie, boskość
Krytykę tradycyjnego pojmowania
bogów podjął ostatni z analizowanych przez nas w tym artykule filozofów -
Ksenofanes. Według niego bogowie nie mają i mieć nie mogą ludzkiego wyglądu.
Nie kierują się też emocjami ani nie popełniają czynów, o jakich mówi
mitologia. Nie uczestniczą również w wojnach czy sporach opisywanych przez
Homera w „Iliadzie" i „Odysei". Krytykując antropomorficzne wyobrażenia
bogów zawarte w tradycyjnej myśli i religii, Ksenofanes dowodził, że
bogowie, tak samo jak cała przyroda, nie posiadają uczuć ani do niczego nie dążą.
Twierdził też, że kosmos ani nie powstał, ani się nie zmienia, ani nie
porusza jednak poszczególne rzeczy w kosmosie powstają, poruszają się i zmieniają. Dla niego to właśnie kosmos był bogiem. Często zamiast o bogach
mówił o jednym bogu. W swoich poglądach konsekwentnie rozwijał podstawową
myśl greckich filozofów, dla których cały wszechświat był żywą, boską
substancją. Twierdził, że bóg, a więc kosmos, w ogóle się nie porusza.
„Cały widzi, cały myśli, cały słyszy" i „Bez wysiłku, mocą umysłu
sprawia, że wszystko się obraca".
Późniejsze źródła chrześcijańskie,
próbujące godzić wypowiedzi starożytnych filozofów z nauką chrześcijańską,
starały się wykazać, że Ksenofanes był monoteistą. Dokładniejsze badania
wskazują jednak, że jest to interpretacja błędna. Arystoteles pisze: „Ksenofanes,
który jeszcze przed innymi twierdził o jedności wszystkiego nie podaje żadnego
wyjaśnienia odnośnie natury tej jedności, ale kierując swoje rozważania na
cały świat stwierdza, że jedno jest Bogiem." Tak więc, jeden bóg, o którym
mówi Ksenofanes jest Bogiem-Kosmosem. Sam Ksenofanes uważał, że ludzie nigdy
nie posiądą jednoznacznej wiedzy o bogach. Nawet gdyby komuś się udało
powiedzieć coś trafnego na ten temat — twierdził — to i tak nie może być
tego pewnym, gdyż z racji konstrukcji ludzkiego rozumu, człowiek skazany jest
na wieczne przypuszczenia. Jeden z najsławniejszych fragmentów Ksenofanesa na
temat bogów mówi: „Ludzie stworzyli bogów na swój własny obraz.
Śmiertelnym się zdaje, że bogowie zostali zrodzeni jak oni, że noszą ich
szaty, mają ich głos i postać. Etiopowie uważają, że ich bogowie mają spłaszczone
nosy i są czarni. Trakowie zaś, że mają niebieskie oczy i rude włosy. Gdyby
woły, konie i lwy miały ręce i mogły nimi malować, to konie malowałyby
obrazy bogów podobne do koni, a woły podobne do wołów". Już pierwsze
dwa zdania tego cytatu ukazują tę ogromną szansę, jaką wykorzystali pierwsi
filozofowie. Fakt, że dla nich było oczywistym, iż bogowie zostali zrodzeni
ze świata tak jak ludzie, pozwalał im na samodzielne myślenie. Nie byli oni
tak przerażeni, jak inne narody, wychowywane w strachu przez wszechmocnym
Bogiem, panem życia i śmierci. To okazało się decydujące i pozwoliło
narodzić się filozofii, tej wspaniałej dziedzinie, poprzez którą rozum
ludzki zaczynał wydobywać się z infantylnego, opanowanego przez strach myślenia o życiu i świecie. Ksenofanes, jako jeden z pierwszych, dzięki przenikliwości
swojego umysłu ośmieszył tradycyjne wyobrażenia ludzi na temat bogów.
W
starożytnej Helladzie słowo „bóg" nigdy nie oznaczało Boga osobowego,
jak to ma miejsce w religiach monoteistycznych. Według greckich filozofów nie
było żadnego Boga, który stworzył świat. Samo słowo „bóg" było
elementem o wiele ważniejszego dla nich pojęcia „boskości". Boskość była
światłem, w którym poznajemy wszystko, co może być poznane; ona również
obdarzała to, co poznajemy, istnieniem. Bardzo często przedstawiali też boskość
jako rozum powszechny lub wszechzasadę (arche), z której wszystko powstaje i do niej powraca. Jako coś, co uporządkowało
chaos, czyli wiecznie istniejącą materię. Ową uporządkowaną materię
nazwali kosmosem. Dla Hellenów boska była cała przyroda.
Świat był wieczny a bogowie rodzili się z niego tak samo, jak ludzie, dlatego
poznawanie świata było dla nich zarazem poznawaniem tego, co boskie. Bogowie
nie byli transcendentni w naszym rozumieniu tego słowa, tak jak ludzie żyli w tym samym świecie, tylko na wyższym poziomie. Według Greków rozumieć
planety, gwiazdy, doliny, góry, jaskinie, rzeki czy źródła było tym samym,
co rozumieć olimpijskich bogów, dlatego oddawali im identyczny hołd, jak całej
przyrodzie. Z tego opisu wyłania się obraz bogów, a ściślej boskości,
bardziej jako siły przyrody, ubrane w stroje z epoki. Fakt ten, gdyby nie nadejście
chrześcijaństwa, znacznie szybciej doprowadziłby do powstania nauki.
Różnicę między mentalnością grecką (zapoczątkowującą
racjonalne myślenie) a chrześcijańską (utrwalającą magiczne podejście do
świata) można, w pewnym uproszczeniu ukazać w następującym dialogu:
Grek: Świat zbudowany jest z wiecznej materii, dlatego jest materialny i wieczny.
Chrześcijanin: To niemożliwe. Świat został stworzony i ma początek.
Grek: Tak? A kto go stworzył?
Chrześcijanin: Świat został stworzony przez Boga.
Grek: A kto stworzył Boga?
Chrześcijanin: Nikt. Bóg istnieje od zawsze.
Grek: To świat istnieje od zawsze. Rozejrzyj się dookoła. Ty w nim żyjesz. A gdzie jest ten twój Bóg?
Chrześcijanin: Bóg jest w świecie i poza światem.
Grek: Nie rozumiem. Poza światem istnieć nie może, bo świat jest
wszystkim, co istnieje, a jeżeli jest w świecie to pokaż mi go.
Chrześcijanin: Bóg przejawia się poprzez swoje dzieła, czyli przyrodę.
Grek: Przyroda jest boska sama z siebie, ponieważ jest piękna i wieczna.
Chrześcijanin: Przyroda jest piękna, co dowodzi istnienia Boga, ale
nie jest wieczna. Widocznie nie doznałeś łaski i dlatego tego nie rozumiesz.
Grek: !!??
Zauważmy, że odpowiedzi chrześcijanina są kompletnie niezrozumiałe
dla umysłu preferującego racjonalny sposób myślenia. Wynika to z diametralnie różnego sposobu używania słów przez ludzi wierzących i ludzi
kierujących się rozumem w racjonalny sposób. Umysły racjonalne starają się
przedstawiać swój punkt widzenia na temat tego, co istnieje, nie poprzez
nieodpowiedzialne dodawanie słów do słów, co ma miejsce w przypadku wierzeń
religijnych. W wierzeniach tych mamy całe masy wyrazów ładnie brzmiących
jednak nijak nie odnoszących się do rzeczywistości. Racjonalny umysł,
rozmawiając o istnieniu czegokolwiek, stara się używać wyrazów, których
znaczenia odnoszą się do świata, przez co nie są one tylko pustymi dźwiękami,
ale również niosą w sobie wartość dowodu, czyli bezpośrednią lub pośrednią
możliwość sprawdzenia poprzez konfrontację z rzeczywistością.
Warto podkreślić, że przejście od mitologicznego do racjonalnego
sposobu poznawania świata nie odbyło się nagle. Był to wielowiekowy proces,
którego początki odnajdujemy u filozofów przyrody. Potrzeba magicznego oddziaływania
na świat, jak i potrzeba wiary wydają się być częścią naszej natury. Są
to sposoby na życie stosowane przez nieradzące sobie ze skomplikowaną
rzeczywistością umysły. Nie chodzi mi tu o banalne gromadzenie pieniędzy czy
inne czynności dopomagające nam w osiąganiu dobrego standardu życia, ale o wizję pewnej całości, o namysł nad istotą życia. Oczywiście możemy magię
zignorować i całkowicie zawierzyć rozumowi, a także odrzucić wiarę w bogów
czy Boga, ale to wymaga odwagi i zdania sobie sprawy z własnej sytuacji w świecie.
Mało ludzi jest w stanie zmierzyć się z tą prawdą, dlatego bajkowe pomysły
na życie po śmierci, szczególnie widoczne w religiach monoteistycznych, kusiły i kusić będą. A ludzkość w swojej masie zawsze będzie w coś wierzyć.
Wielu czerpie siły z magii i wiary, na przykład przy realizacji planów dotyczących
przyszłości. Nie ważne, że są to placeba w stanie czystym, ważne, że
niektórym pomagają mierzyć się z problemami, które stawia przed nimi
codzienność. W tym kontekście działania takie należy traktować jako
protezy. Nie byłoby to aż takie złe, gdyby osoby z nich korzystające potrafiły
znaleźć dla nich właściwe miejsce, a ściślej, dla wytworów takiego myślenia.
To znaczy nie lokowały ich po stronie rzeczy istniejących poza naszym umysłem,
jako niezależnych od nas, jak na przykład drzewo, które widzimy przez okno,
ale traktowały je jako byty istniejące tylko w naszej myśli, jak na przykład
krasnoludki czy nimfy. I o to zaczęła się (u pierwszych filozofów jeszcze
bezwiednie) cała batalia rozumu ludzkiego.
1 2
« Filozofia starożytna (Publikacja: 20-04-2007 Ostatnia zmiana: 08-10-2009)
Jacek KozikUr. 1955. Ukończył studia na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Na łamach prasy zadebiutował blokiem wierszy w 1982, w „Przeglądzie Tygodniowym”. Swoje wiersze drukował także w „Tygodniku Kulturalnym”, „Miesięczniku Literackim”, „Literaturze” i „Poezji”. Jednocześnie jego poezje pojawiły się w drugim obiegu, w warszawskim „Wyzwaniu” i wrocławskiej „Obecności”. Zbiory wierszy: „Tego nie kupisz” (1986), „Matka noc” (1990), „Ślad po marzeniu” (1995). Jego słuchowiska i wiersze były emitowane także na antenie Polskiego Radia. Uczył w szkołach podstawowych i gimnazjum, dla którego ułożył program „Korzenie kultury europejskiej”. Uczył także w liceum etyki i filozofii. Jego artykuły ukazywały się w specjalistycznych periodykach „Edukacji Filozoficznej”, „Filozofii i Sztuce” oraz w „Filozofii w Szkole”. Mieszka w Nowym Jorku Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 15 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Duszne niedouczenie | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5352 |
|