Nauka » Pseudonauka, paranauka
Trzeszczące kręgosłupy Autor tekstu: Jacek Gargasz
Kilka lat temu moja żona zaczęła skarżyć
się na nieprzyjemne sensacje w okolicach kręgosłupa. Odwiedziliśmy wówczas
cieszącego się sławą ortopedę — specjalistę od kośćca i problemów z nim
związanych. Po wnikliwym przeanalizowaniu rentgenowskich zdjęć stwierdził
istnienie dyskopatii, która to będzie od czasu do czasu przypominała o swoim
istnieniu bólem pleców.
-
Co zatem mamy robić? — zadaliśmy pytanie, które niezwykle nas nurtowało.
-
Nic. — Padła odpowiedź. — Na tę dolegliwość nie ma lekarstwa.
Cóż, nie takiej odpowiedzi oczekiwaliśmy
od ortopedycznej sławy regionu. Taka odpowiedź nie zadowalała nas w najmniejszym stopniu. Postanowiliśmy zasięgnąć rady innego lekarza. Kolejny
specjalista stwierdził to samo. Zapewnił nas, że stan kręgosłupa żony nie
jest na tyle poważny, żeby położyć ją na stole chirurgicznym. Zasugerował,
że może powinniśmy odwiedzić jakiegoś chiropraktyka, który odpowiednio
dobranym masażem zredukuje ból.
Postanowiliśmy
skorzystać z tej formy terapii. Znalezienie osoby trudniącej się manipulacją
kręgosłupa nie nastręczało problemów. W kilka dni później cierpiąca położyła
się na specjalnym stole, a kręgarz długo analizował przedstawione mu
rentgenowskie klisze. Stwierdził, że oprócz wspomnianej już dyskopatii
dostrzega również szereg innych przemieszczeń i dyslokacji kręgów, które
dodatkowo pogłębiają stan chorej. Istnienie tych ostatnich potwierdził również
podczas badania palpacyjnego.
W końcu przystąpił do manipulacji. Wykonał
serię brutalnych szarpnięć i nacisków przy których zestresowana chora
jedynie cicho jęknęła. Następnie złapał głowę pacjentki i gwałtownie
przekręcił. Raz w prawo i raz w lewo. Dźwięk, jaki wydał przekręcany kręgosłup,
przypomniał mi oglądane filmy ze Stevenem Seagalem w roli głównej. Różniły
się jedynie tym, że ci którym kręgi szyjne „nastawiał"
holywoodzki aktor, już nie podnosili się po „zabiegu".
Po uiszczeniu honorarium wyszliśmy z gabinetu rozmawiając o wrażeniach oraz rozważając przedstawiony nam przez kręgarza
długoterminowy plan leczenia. Okazało się bowiem, że do pełnego ustąpienia
problemów potrzebujemy półrocznej sesji manipulacyjnej przynajmniej raz w tygodniu! Zdecydowaliśmy skorzystać
przez jakiś czas z tej kuracji i poobserwować, jak będzie zmieniać się po
niej samopoczucie leczonej.
Okazało się, że bezpośrednio po
manipulacji ból znikał, ale po kilku dniach powracał. Następny zabieg
ponownie redukował dolegliwości, które jednak za każdym razem wracały.
Chiropraktyk uspokajał nas jednak, że właśnie tak wygląda proces leczenia.
Twierdził, że po kilku miesiącach okresy bez bólu zaczną się wydłużać,
aż w końcu bóle całkowicie ustąpią.
Kiedy
jednak minęło kilka tygodni i nic nie wskazywało na to, że dolegliwości
zaczynają ustępować, postanowiłem krytyczniej przyjrzeć się chiropraktyce.
Chiropraktyki rys historyczny Teoria
ta została powołana do życia w 1895 roku przez Daniela Davida Palmera,
sprzedawcę oraz samozwańczego uzdrowiciela specjalizującego się w magnetoterapii. Postulował on, że znakomita większość chorób powstaje w wyniku zaburzeń w układzie nerwowym. Aby doprowadzić organizm do całkowitej
równowagi i wyzwolić go z najróżniejszych dolegliwości, należy w pierwszym
rzędzie usunąć wszelkie dyslokacje oraz wyprostować przemieszczenia kręgów w kręgosłupie. Można tego dokonać za pomocą techniki zwanej manipulacją
lub jej mniej brutalną odmianą — mobilizacją. W ten sposób uwalnia się
„zaciśnięte" pomiędzy kręgami, „niedrożne" nerwy.
Co
prawda oryginalna teoria „zgniecionego węża ogrodowego" nie jest już
tak rozpowszechniona, niemniej niektórzy używają jej do wyjaśnienia
pacjentom o co w tym wszystkim chodzi. Mianowicie,
nieszczęśnik, którego nerw został „zatrzaśnięty" między dwoma
kręgami, nie tylko odczuwa przykre i niejednokrotnie bardzo bolesne sensacje,
ale na dodatek różne jego narządy wewnętrzne źle funkcjonują. Dysfunkcje
te mogą manifestować się w najróżniejszy sposób. Typowe objawy to:
chroniczne bóle (głowy, pleców oraz innych części ciała), utrudnione
oddychanie (w skrajnych przypadkach astma), uczucie zmęczenia oczu
(„piasek w oczach", pieczenie), a nawet częste zapalenia uszu.
Na
szczególne wyróżnienie zasługuje dyslokacja. Jest to najczęściej
diagnozowana przez chiropraktyków przyczyna większości chorób i dolegliwości.
Ogólnie rzecz ujmując dyslokacja jest to przemieszczenie kręgów względem
siebie. Co ciekawe, sami kręgarze nie są zgodni ze sobą czym dokładnie jest
dyslokacja, ani czy w ogóle można stwierdzić jej istnienie za pomocą zdjęć
rentgenowskich.
Chiropraktyka dobra na wszystko? W 1973 roku kongres Stanów Zjednoczonych zezwolił na pokrywanie kosztów
leczenia "dyslokacji potwierdzonych
zdjęciem rentgenowskim" z funduszu opieki zdrowotnej. Zmusiło to
chiropraktyków do precyzyjnego zdefiniowania czym jest dyslokacja i co tak
naprawdę leczą. Powstało wówczas wiele naukowo brzmiących terminów, jak
„dyslokacja kabłąkowata", „dyslokacja rozszerzona",
„boczne przesunięcie giętkie" czy „rotacyjne przesunięcie
nietrwałe". Wiele z tych definicji, to jedynie fantazyjne nazwy
naturalnych zmian degeneracyjnych związanych z procesem starzenia. Zmian, których
nie da się w żaden sposób skorygować za pomocą manipulacji.
Chiropraktycy
nie są również zgodni co do sposobów czy metod diagnozowania tych
straszliwych nieprawidłowości. Twierdzą, iż są w stanie odszukać je badając
kręgosłup palcami, mierząc zmiany temperatury skóry w obrębie kręgosłupa,
analizując różnice w długości wykroku lewej i prawej nogi, analizując rozkład
cieni powstających na plecach oświetlonych wiązką światła, ważąc pacjentów
na specjalnych wagach, a ostatnio także wykorzystując technikę komputerową.
Nie
zapominajmy, że termin „dyslokacja" funkcjonuje w medycynie. Jest to
nazwa stanu chorobowego, doskonale widocznego na zdjęciach rentgenowskich, w którym
powierzchnie kości w obrębie stawu nie są zwrócone naprzeciw siebie, ale
wykazują nienaturalne odchylenie. Nie jest to jednak dolegliwość, którą można
byłoby leczyć za pomocą manipulacji, czy mobilizacji.
W
ciągu ostatnich kilku lat pojawiły się dwa raporty dotyczące leczenia bólu
dolnego odcinka kręgosłupa, które postawiły chiropraktykę w jaśniejszym świetle.
Jednym z nich był raport Korporacji RAND, w którym stwierdzono, że
manipulacja kręgosłupem okazała się być skuteczna w kilku przypadkach bólu
pleców.
Druga, przedstawiona przez AHCPR (Agency for
Health Care Policy and Research) określiła manipulację jako przydatną do
kontrolowania symptomów w trakcie oczekiwania na remisję, która zazwyczaj
następuje u większości pacjentów z bólem w dolnej części pleców.
Chiropraktycy podchwycili obydwa raporty jako
promujące kręgarstwo. Niestety, raporty te tak naprawdę niczego dotyczącego
kręgarstwa nie promują. Potwierdzają co najwyżej pozytywne skutki właściwego
użycia manipulacji na grupie wybranych pacjentów;
jednak jedynie w kilku przypadkach opisanych w raportach, skorzystano z pomocy
chiropraktyka. Znakomita większość została wykonana przez lekarzy oraz
fizykoterapeutów. Należy pamiętać, że ich techniki nie są tożsame z tymi,
które stosują na co dzień kręgarze.
Większość
chiropraktyków wykonuje manipulację
na większości pacjentów, którzy pojawiają się w ich gabinetach, zarówno
tych, którzy potrzebują pomocy, jak i tych kompletnie zdrowych. Niektórzy używają
technik, które nie zostały w ogóle przetestowane pod względem bezpieczeństwa.
Wielu przekonuje swoich klientów, aby korzystali z „okresowych przeglądów"
nie rzadziej niż raz na miesiąc.
O ile manipulacja (lub mobilizacja) może
rzeczywiście być pomocna w leczeniu niektórych bólów dolnego odcinka pleców,
związanych z problemami mięśniowo-kostnymi, to bardzo trudno jest spotkać
praktyka, który swoje leczenie ograniczałby tylko do tych symptomów. Gama dolegliwości, na które — zgodnie z deklaracjami kręgarzy — chiropraktyka ma pomagać, rozciąga się od astmy aż po kolkę noworodków.
Kolkę noworodków? Tak jest, proszę państwa,
współcześni kręgarze „leczą" również nowo narodzone dzieci!
Proszę mi wierzyć, to naprawdę nie jest dobry pomysł, pozwalać manipulować
niewykształconym kośćcem niemowlęcia (czy dziecka w ogóle) chiropraktykowi.
Na samą myśl o tym robi mi się gorąco...
Zgodnie ze statystykami ACA (American
Chiropractic Association), "10%
pacjentów odwiedzających gabinety kręgarzy stanowią dzieci i nastolatki, którzy
leczeni są na takie schorzenia jak: zapalenie ucha środkowego, astma, alergie,
kolki u noworodków, a także moczenie nocne." [ 1 ]
Jak nie dać się oszukać? Bądź
czujny. Poszukaj chiropraktyka, który otwarcie mówi, że jego działania są
ograniczone do leczenia muskularno-szkieletowych problemów pochodzenia
mechanicznego. Istnieje bowiem mnóstwo procedur i technik kręgarskich, których
powinieneś się wystrzegać. Niektóre nie tylko pozbawione są jakiegokolwiek
sensu, ale mogą okazać się niebezpieczne.
Zwróć uwagę na metodę. Właściwą
manipulację wykonuje się ręcznie. Niektórzy chiropraktycy, zwłaszcza
apologeci teorii, że nawet najdrobniejsze dyslokacje mogą powodować choroby,
bardzo często posługują się przyrządami. Mogą to być niewielkie młoteczki
na sprężynach, za pomocą których „bardzo precyzyjnie" nastawiają
kręgi. Hochsztaplerzy mogą również używać przeróżnych urządzeń do
pomiaru ciepła lub oporności elektrycznej skóry w poszukiwaniu dyslokacji.
[ 2 ]
Dobry chiropraktyk, specjalizujący się w opiece mięśniowo-szkieletowej, nie używa maszyn czy instrumentów do
diagnozowania. Jego leczenie nie sprowadza się również jedynie do
manipulacji. Fizjoterapia, masaż, różnego rodzaju ćwiczenia, odpoczynek, chłodne i ciepłe okłady, a nawet brak jakiegokolwiek leczenia, często bywają
znacznie skuteczniejsze w opanowaniu dolegliwości, niż sama manipulacja.
Unikaj
niepotrzebnego leczenia. Pamiętaj, większość bólów pleców, jakkolwiek mogą
one być dokuczliwe, a nawet przerażające, znika w przeciągu kilku tygodni.
Jeśli po kilku wizytach w gabinecie kręgarza poczujesz się lepiej, nie
powinieneś kontynuować leczenia. Staraj się stopniowo powrócić do normalnej
aktywności. Jeśli jednak symptomy nie znikną po dwóch-trzech tygodniach,
poszukaj pomocy ortopedy.
Bądź
bardzo ostrożny i podejrzliwy, jeżeli usłyszysz, że plan twojego leczenia
rozciągnięty jest na kilka miesięcy.
Jako
naczelną zasadę przyjmij, że zabiegi chiropraktyka mające pomóc ci w kontroli bólu dolnej części pleców powinny zostać przerwane w chwili kiedy
symptomy ustąpią, a sam poczujesz się lepiej. Nie są konieczne
„okresowe przeglądy". Częste i niepotrzebne manipulacje mogą wyrządzić
ci więcej krzywdy niż przynieść pożytku.
Udar mózgu, czyli o czym nie powie ci kręgarz W
trakcie manipulacji szyjnym odcinkiem kręgosłupa chiropraktyk wykonuje gwałtowne
szarpnięcia, przy jednoczesnym przekręceniu głowy pacjenta. Może to
doprowadzić do uszkodzenia arterii doprowadzającej krew do mózgu.
Na skutek rozwarstwienia ścianek przewodu
naczyniowego, lub w efekcie mikropęknięć w jego delikatnej wyściółce, może
zacząć tworzyć się skrzep, który po pewnym czasie odrywa się od ścianki
naczynia i wędruje w górę prowadząc do udaru mózgu.
Problem ten został nagłośniony w raporcie z lipca 1999
roku.
W 1992 roku, pracownicy naukowi
Stanford Stroke Center zwrócili się do 486 członków Amerykańskiej
Akademii Neurologii z pytaniem, u ilu spośród leczonych przez nich pacjentów
wystąpił udar mózgu w ciągu 24 godzin po poddaniu się manipulacji szyjnego
odcinka kręgosłupa.
Na ankietę odpowiedziało 177 neurologów zgłaszając
56 takich pacjentów w wieku od 21 do 60 lat. Jeden z pacjentów zmarł, a 48
wykazuje permanentne zaburzenia neurologiczne. Przyczyną udaru mózgu u tych
pacjentów było pęknięcie wyściółki arterii szyjnej, które wypełniając
się krwią rozdęło wyściółkę w balon, blokując swobodny przepływ krwi
do mózgu.
Nie
wiadomo jak częste są przypadki udaru występujące po zabiegu manipulacji kręgosłupa.
Nie wykonano jeszcze żadnych badań klinicznych, które pokazałyby nam
konkretne liczby. Dane towarzystw ubezpieczeniowych dotyczące ilości
odszkodowań są utajnione. Spekuluje się, że tego typu problem występuje raz
na 400 tysięcy przypadków.
Reasumując.
Właściwie zastosowana manipulacja kręgosłupem może przynieść korzyści w niektórych typach schorzeń kręgosłupa. Może pomóc opanować ból dolnej części
pleców w okresie oczekiwania na remisję. Problem zaczyna się w chwili, kiedy
chiropraktycy przekonują pacjentów, że ich leczenie oprócz doraźnych korzyści
może uzdrowić ich z całej masy chorób i dolegliwości. Że może również
przeciwdziałać rozwojowi chorób w przyszłości. Kiedy cierpiącego pacjenta
uzależnia się od manipulacji, i nakłania się go, by wracał na kolejne
„przeglądy" swojego kręgosłupa. Niepotrzebna manipulacja może,
bowiem przynieść więcej szkody niż pożytku. Wielokrotnie stosowana może być również
bardzo niebezpieczna.
Na koniec powrócę jeszcze na moment do
historii, od której zacząłem ten artykuł — do mojej żony i jej bolących
pleców. Okazuje się, że okresowe problemy z bolącymi plecami potrafi łagodzić z pomocą dobrze dobranych ćwiczeń fizycznych. Od przeszło dwóch lat nie
skorzystała z wątpliwej pomocy kręgarza.
Zdecydowała trzymać się od nich z daleka i szczerze popieram jej
decyzję.
W trakcie pisania artykułu bardzo pomogły
mi teksty autorstwa Stephena Barretta znajdujące się na stronach serwisu www.quackwatch.org.
Przypisy: [ 1 ] Goertz C. ACA annual statistical survey on chiropractic
practice. Journal of
the American Chiropractic Association 33:35-41, 1996. [ 2 ] Christensen MG and others. Job Analysis of Chiropractic. Greeley, Colo.:
National Board of Chiropractic Examiners, 2000, p 129. « Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 06-07-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5448 |