|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK
Grzech lichwiarstwa Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Przez lichwę chrześcijańska Europa rozumiała początkowo
udzielanie pożyczki na procent. Ów „proceder" miał się stać jedną z elementarnych cech nowoczesnej gospodarki. Pech chciał, że ojcowie kościelni
wykoncypowali, iż jest on okrutnym grzechem, co późniejsi papieże
potwierdzili okładając go ekskomunikami i innymi srogimi sankcjami. Ponieważ
jednak trudno było się bez pożyczania na procent obyć, toteż dopuszczono,
by zajmowali się tym Żydzi, których prawo nie boczyło się na „procent".
Dla Żydów okazało się to błogosławieństwem i przekleństwem. Z jednej
bowiem strony wyspecjalizowali się i w dużej mierze zmonopolizowali operacje
finansowe i bankowe, czego owoce zbierają do dziś, z drugiej jednak skupili na
sobie przez to więcej zawiści i prześladowań. Nikt nie lubi wierzycieli. Żyd-lichwiarz
to już zło nazbyt duże, a zbitka ta była w przeszłości tak naturalną jak
później żydokomuna czy żydomasoneria. Kiedy jednak dziwimy się szczególnej
tendencji i zdolności Żydów do zajmowania się finansami i bankierstwem,
przypomnijmy sobie, iż jest to zasługa pomysłów teologicznych ojców Kościoła i papieskiej pochopności. W starożytnych cywilizacjach operowanie kapitałem i kredytem tudzież pobieranie procentów od pożyczek było częścią
gospodarki. Niemniej jednak Arystoteles orzekł, iż pieniądz jest środkiem
nieproduktywnym. Kościół jak wiadomo twórczo rozwinął w średniowieczu myśl
Arystotelesa, w szczególności wszystkie jego błędy. Kościelny zakaz lichwy
to jednak dzieło niezależne, zaistniałe na długo przed tym jak Kościół
uznał Arystotelesa za dysponenta odblasku Prawdy. Później się nim tylko
wsparto. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa przeciw lichwie
pomstowali święci Bazyli, Klemens z Aleksandrii, Grzegorz z Nyssy, Jan
Chryzostom, Ambroży, Hieronim i Augustyn. Pod ich wpływem Sobór Nicejski a następnie św. Leon I zabronili uprawiania lichwy. Tylko jednak duchownym. Z natchnienia prawa kanonicznego skorzystał wszelako Karol Wielki, który
dekretem z 789 r. rozciągnął ów zakaz także na sprawy świeckie. Późniejsze
sobory kontynuowały już tę linię konsekwentnie, ignorując rzeczywistość i zmiany stosunków społecznych. W swej niezłomności władze kościelne wytrwały
do XIX w., z lekka tylko osłabiając jej siłę, poprzez tolerowanie przeróżnych
furtek dzięki którym można było uprawiać lichwę pod inną formą i nazwą. W pierwszych wiekach barbarzyńskiego średniowiecza nie
stanowiło to jeszcze wielkiego problemu. Stosunki gospodarcze się zdegenerowały i uwsteczniły. Z czasem jednak, wskutek przyrostu kapitału i rozwoju handlu,
zaczęła odżywać skomplikowana gospodarka monetarna starożytności.
Teologowie nie zrewidowali jednak swych poglądów o grzeszności lichwiarzów.
Tradycja ustalona, klamka zapadła. Mało tego, do wcześniejszych zakazów
teraz dodano sankcje: suspensy i ekskomuniki. Lichwiarzów najgorliwiej zaczęło
zwalczać i tępić papiestwo pogregoriańskie. Od końca XII w. lichwiarzów
zaczęły ścigać sądy biskupie. Wtedy właśnie rozpoczęła się na dobre kariera Żyda-lichwiarza.
Pięcioksiąg głosił: „Jeśli Twój brat zubożeje, podtrzymasz go (...) Nie
będziesz brał od niego odsetek ani lichwy" (Kpł 25,35-36), jednak „od
obcych możesz się domagać" odsetek (Pwt 30,20-24). Nadto, co 7 lat w roku
szabatowym wygasać miały wszelkie wierzytelności (Pwt 15,1). Jak widać
Biblia także gromi lichwę, ale w sposób, który ułatwiał i umacniał podziały
społeczne. Niesie przesłanie: lichwa jest zła, ale jak łupić, to obcego. Poza Żydami, operacjami lichwiarskimi mogli się zajmować
jedynie finansiści z Lombardii, Cahors (Langwedocja) i Florencji, których także
nie kłopotano w związku z ich operacjami finansami rządowymi i papieskimi.
Niemożność spłacenia długu czy tym bardziej bankructwa w związku z długami
kredytowymi były naturalnym źródłem i katalizatorem społecznego
antysemityzmu. Temperatury tego antysemityzmu. Wytłumaczeń i jego
teologicznych uzasadnień z ochotą dokonywali duchowni ze swych kazalnic,
rozgrywając przy okazji swój teologiczny antysemityzm. Oskarżenia Żydów o zabijanie dzieci, profanację hostii czy szerzenie wielkiej zarazy w latach
1348-1349 znajdowały łatwy oddźwięk w skargach dłużników. Kaznodzieje pomstujący na lichwiarzów wywodzili, iż
proceder ten jest wyjątkowo perfidny. Nawet przecież rozpustnik czy złodziej
nie grzeszą bez przerwy, choćby w czasie snu. Tymczasem lichwiarz grzeszy bez
ustanku pomnażając swe bezbożne zyski. A żąda ich na dodatek w sposób
„przeciwny naturze" (z kazań po tym, jak Kościół począł odkrywać
„prawo naturalne"), bowiem żąda owoców z pieniądza, a pieniądz, jak
wiadomo od Arystotelesa, jest bezpłodny — „nie rodzi pieniędzy". U
Dantego lichwiarze cierpią swe kaźnie obok sodomitów. Funkcjonowało podówczas
szereg zawodów, które z lubością piętnowano jako szczególnie sprzyjające
popełnianiu grzechów, m.in. profesje oberżysty, rzeźnika, magika czy
alchemika. Ale lichwiarz był na czele rankingu. Tak jak w Nowym Testamencie
celnik. Tenże Testament jest zresztą bardziej kategoryczny niż Stary w stosunku do lichwiarzów. Nawet grzesznicy, mówi Jezus, pożyczają, aby
odzyskać tyle samo. Wy bądźcie lepsi: pożyczajcie „niczego się za to nie
spodziewając, a wasza nagroda będzie wielka" (Łk 6,34-35); „Nie możecie
służyć Bogu i mamonie" (Mt 6,24). Obronę przed wierzycielami znajdowali najłatwiej krzyżowcy.
II sobór laterański w 1139 r. uznał lichwiarzów za ludzi pozbawionych czci i jako takim odmówił im prawa do chrześcijańskiego pogrzebu. III sobór laterański w 1179 stwierdził, że „prawie wszędzie przestępstwo lichwy zakorzeniło się"
wśród Ludu Bożego i uchodzi za dozwolone. Niezrażeni tym dostojnicy
postanowili, by odtąd nie dopuszczano lichwiarzów do komunii, a nawet, by nie
przyjmować od nich ofiar. Cóż za poświęcenie! Z czasem kościelni kazuiści w pogoni za lichwą zaczęli
się wgryzać w szereg niuansów gospodarczych. W 1180 r. papież Aleksander III
potępił już zastaw jako rękojmię pożyczki. IV sobór laterański w 1215
wezwał teologów do pieczołowitego analizowania rozmaitych rodzajów aktywności
kredytowej wiernych, zaś spowiedników pouczył, że jeśli lichwiarz stawi się
przy konfesjonale, to rozgrzeszenie dostanie, jeśli odda grzeszne zyski.
Innocenty IV zajął się z kolei teologiczną analizą wyderkafu, czyli tzw. renty
wykupnej dającej możliwość wykupienia przez dłużnika spłaty całości
sumy ciążącej na nieruchomości (w zamian za kapitał dłużnik przekazywał
5-8% dochodu z zadłużonej nieruchomości), był to swoisty długoterminowy
oprocentowany kredyt. Papież orzekł, iż jest to zgodne z Prawem Bożym wtedy i tylko wtedy, jeśli czynsz nie jest większy niż normalny dochód z ziemi
wartej tyle, ile wynosiła przekazana suma.
Kler wgryzał się w owe niuanse mając na uwadze nie tylko to, co wymyślili ich poprzednicy z pierwszych wieków a co czas zabetonował w tradycję, ale i uwzględniając swe
żywotne interesy. Od końca średniowiecza uzyskiwali bowiem coraz liczniej
„zapisy pobożne wieczyste", musieli zatem pilnować, by przekazana kwota
(na obsługę cyklicznego odmawiania pacierzy za zmarłego) nie wyczerpała się
po latach. A było to możliwe dzięki obracaniu zyskami z powierzonego kapitału.
Tutaj, wbrew Arystotelesowi nawet, pieniądz musiał robić pieniądz i nie było w tym nic grzesznego. Bywało i tak, że donator z braku gotówki na „cele
pobożne" zapisywał Kościołowi od razu sam czynsz ze swych nieruchomości,
który płacony był przez spadkobierców zmarłego. I to było oczywiście świetliste
względem Prawa Bożego. Podobnie jak sprzedaż urzędów, bo tym zajmował się
sam kler. Nie bez kozery, według Jakuba z Vitry, kiedy diabeł wydawał swe córki
za mąż, symonię wyswatał prałatom, obłudę mnichom, zaś lichwę
mieszczanom. Niemniej tylko lichwa sprzeczna miała być z Prawem Bożym.
Z czasem myśl
teologiczna poszła na kompromis z procentami, uznając, że choć lichwa jest
grzeszna, to pobieranie od pożyczek odszkodowań za niemożność dysponowania
swoimi pieniędzmi (lucrum cessans i damnum emergens) oraz za
ryzyko kredytowe związane z transportem morskim (periculum sortis) — są
neutralne dla Prawa Bożego. Większość kościelnych prawników dopuszczała
też karę za nieterminowe spłacenie pożyczki.
Kościelni myśliciele
poczęli szukać kolejnych furtek. I tak franciszkanin Bernardyn ze Sieny odróżnił
„lichwę rzeczywistą" od „pozornej". W oparciu o „pozorną" zaczął
zakładać wraz ze współbraćmi tzw. banki pobożne (montes pietatis).
Pożyczano w nich pod zastaw z odsetkami w wysokości ok. 4-10%. Na franciszkanów
nie omieszkali się rzucić dominikanie i augustianie, który krytykowali
„pozorność" takiego lichwiarstwa. Ostatecznie jednak papież uznał banki
franciszkańskie za zgodne z Prawem Boskim.
Z czasem sytuacja z kościelnym zakazem lichwy wyglądała tak, jak ujął to Jan Kracik: „Kościół,
broniąc najbiedniejszych przed wyzyskiem, nazbyt długo strzegł zamkniętej w tym celu bramy, choć dostrzegał otwierające się po jej bokach furtki. Uznawał
ich używanie i propagował je, by tym lepiej bronić bramy". Z kolei A.A.
Chafuen napisał: „doktryna lichwy była piętą achillesową scholastycznej
ekonomii. Zapędziła ona scholastyków i ich XVI- i XVII-wiecznych następców w nie dające się przezwyciężyć trudności, które przyczyniły się wielce
do skompromitowania całej doktryny".
Zmiany przyspieszyła
reformacja. Wprawdzie nie Luter, który mniemał, że lichwę „diabeł wymyślił",
lecz Kalwin, który uznał katolicką kazuistykę za obłudną i odrzucił
nieufne traktowanie pieniądza i poglądy o jego jałowości. Dopuścił
pobieranie odsetek od pożyczki produkcyjnej (inwestycyjnej). Było w tym
jeszcze wiele anachronizmu, gdyż „sprawiedliwego procentu" od pożyczek
strzec miał kościelny konsystorz. Pozostawienie przy Kościele spraw moralności
gospodarczej spowodowało, iż musiał on sobie radzić z szeregiem
skomplikowanych sytuacji życia społecznego: czy nieuczciwych kupców można
dopuszczać do Wieczerzy Pańskiej? czy można handlować z nimi? Czy loterie są
godziwe? A lokowanie pieniędzy na procent przeznaczony dla ubogich?
Pomimo tego, że
Kalwin pogodził doktrynę chrześcijańską z pieniądzem, otwierając wrota
normalnemu rozwojowi stosunków gospodarczych i monetarnych, niemniej jednak w Kościele Katolickim nadal nie ustały gromy antylichwiarskie. Nawet w 1744,
kiedy Scipio Maffei z Werony uzasadniał w swych publikacjach, że pożyczki mogą
być legalnie oprocentowanie w niewielkiej skali (ale nie w stosunku do ludzi
ubogich), Benedykt XIV wydał bullę Vix pervenit, w której przypomniał,
że wedle Kościoła pieniądz jest bezpłodny, a więc pożyczka na procent
pozostaje zabroniona, a wszelkie sankcje przeciwko lichwiarzom — utrzymane w mocy. Dopiero w 1830 nastąpiła w tym zakresie zasadnicza zmiana kursu. Wtedy
bowiem Święte Oficjum w odpowiedzi na list pewnego biskupa, poradziło, by nie
nękać już więcej zarabiających na procentach od kapitału.
Kościelny zakaz lichwy był poważnym hamulcem rozwoju
bankowości. Nie zahamował on rozwoju gospodarczego krajów zachodnich, lecz
przez wieki poważnie zatruwał stosunki gospodarcze. Nie mogąc uniknąć pożyczania
na procent przyzwyczajano do krętactwa, omijania ducha prawa przy zachowaniu
jego litery. No i przede wszystkim był walnym rozsadnikiem antysemityzmu. Zobacz więcej:
« Mroczne karty historii KK (Publikacja: 10-07-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5451 |
|