|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Ludzie, cytaty O prawie i moralności, konstytucji RP, statusie Kościołów i prawach dziecka [1] Autor tekstu: Adam Łopatka
Rozmowa z profesorem
Adamem Łopatką
Profesor dr hab. Adam Łopatka — specjalista w zakresie teorii państwa i prawa, profesor zwyczajny w Instytucie Nauk Prawnych PAN i w Wyższej Szkole Handlu i Prawa w Warszawie, gdzie kierujował Katedrą Teorii Państwa i Prawa, członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Filozofii Prawa i Filozofii Społecznej (od 1976 r.) oraz Międzynarodowej
Akademii Prawa Porównawczego (od 1984 r.). W 1980 r. otrzymał doktorat honoris
causa Uniwersytetu Florydy w Gainesville (USA), a w 1988 r. Nagrodę
Narodów Zjednoczonych za wybitne osiągnięcia w dziedzinie praw człowieka
(nagroda jest przyznawana co 5 lat pięciu osobom).
Był dyrektorem Instytutu Nauk Prawnych PAN (1969-1987) ministrem
(1982-1987), I prezesem Sądu
Najwyższego (1987-1990), przedstawicielem Polski w Komisji Praw Człowieka Narodów
Zjednoczonych (1978-1983). Jest autorem kilku książek i ok. 400 opracowań
naukowych. Był promotorem 40 doktorów w zakresie nauk prawnych oraz nauk politycznych.
Na VIII Zjeździe Krajowym Towarzystwa Kultury Świeckiej
został wybrany prezesem Rady Krajowej.
Zmarł 14 czerwca 2003 r.
Prof. Adam Łopatka. Uważałem i uważam, że
kierunek myślenia i działania, z jakim utożsamia
się dziś Towarzystwo Kultury Świeckiej ma swoje prawowite miejsce w polskim społeczeństwie. Jest to ruch
obecnie stosunkowo słaby, ale idea, jaką
reprezentuje jest wysoce doniosła i mająca wielki potencjał
sprawczy. TKŚ współdziałało i współdziała z kilku innymi organizacjami i ruchami
społecznymi w Polsce, które podobnie jak TKŚ, przyczyniają się do
podtrzymywania, wzbogacania i upowszechniania kultury świeckiej. Współdziała
także z zagranicznymi organizacjami i ruchami społecznymi wyrażającymi te same, co TKŚ wartości.
Wartości, których promocji Towarzystwo służy,
mają charakter ogólnoludzki, głęboko humanistyczny.
Towarzystwo chce nadal korzystać z wolności
głoszenia uznawanych przez siebie wartości i idei. Chce jednoczyć
wszystkich, którzy te wartości i idee podzielają i nie obawiają się temu dawać
wyraz. TKŚ uważa za swoją powinność przeciwdziałanie atakom na
wolność myśli, sumienia, religii lub przekonań i to niezależnie od tego
skąd takie ataki pochodzą. Jest przeciwne czynieniu z państwa,
które jak głosi konstytucja stanowi „dobro
wspólne wszystkich obywateli" (art. 1), sługi jednej opcji
ideologicznej, i to niezależnie od tego jak entuzjastycznie opcja
dana by się prezentowała i na jakie znane głównie sobie
zasługi by się powoływała. Nie mam żadnych osobistych ambicji przyjmując decyzję Zjazdu i wybór. Mam natomiast silne
postanowienie służyć TKŚ w realizacji jego wzniosłych celów. Najbardziej
będę rad, jeżeli w okresie do IX Zjazdu TKŚ rozwinie się do
granic, jakie założone są w potencjale wartości, które
wyraża. Urzeczywistnienie tego zamysłu może
być osiągnięte tylko zbiorowym wysiłkiem wszystkich działaczy i członków
Towarzystwa, a także tych wszystkich, którzy do TKŚ przystąpią lub
staną się jego sympatykami. W identyfikacji wartości,
jakie upowszechnia Towarzystwo, pomoże — mam nadzieję — przybranie
przez Towarzystwo, na mocy uchwały VIII
Zjazdu, imienia jednego z największych polskich filozofów, b.
prezesa Polskiej Akademii Nauk, profesora
Tadeusza Kotarbińskiego.
Konstytucja
RP z 2.4.1997 r. jest -
jak sama
stanowi — „najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej". Jest owocem
mozolnych kilkuletnich prac Komisji
Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Jej przyjęcie przez
to Zgromadzenie wymagało licznych kompromisów i to ze
strony wszystkich obecnych w Zgromadzeniu Narodowym sił politycznych. Zaaprobowanie
jej w referendum w dniu 25.5.1997 r. oraz
wysokie
wymagania jakie sama konstytucja
stawia tym, którzy chcieliby ją zmieniać lub uchylać — oczywiście w sposób legalny — wróżą konstytucji
stosunkową długotrwałość. Konstytucja stabilizuje ustrój
polityczny i społeczno-gospodarczy Polski, jaki
wyłonił się w w 1989 r. Oczywiście
różne siły polityczne podejmowały i będą zapewne podejmować
wysiłki, aby konstytucję obalić lub zmienić według
swoich ideałów. Nie wygląda jednak na to, aby takie wysiłki mogły być uwieńczone
powodzeniem.
Fundamentalną zaletą konstytucji
jest, że nie uznaje, co było życzeniem populistycznej prawicy politycznej, tzw. prawa naturalnego jako stojącego
ponad konstytucją. Wartość
konstytucji dla narodu i państwa mierzyć się będzie
stopniem jej wiernego stosowania. Dziś jest za wcześnie, aby coś w tej mierze przepowiadać. Należy tylko
wyrazić
nadzieję, żeby niekiedy bardzo pięknie brzmiące
jej postanowienia były napełniane
na co dzień treściami, jakie zapowiadają.
Konstytucja, oprócz
wielu innych zalet ma i tę, że kładzie
tamę legalnej dyskryminacji obywateli z racji ich
przekonań politycznych i aktywności
politycznej czy też lojalności wobec polskiego państwa w przeszłości.
Kardynalnym potknięciem twórców
konstytucji jest założenie wyrażone w jej preambule, że w latach 1944-1999
nie istniało państwo polskie. Jest to fikcja
nie tylko urągająca prawdzie, ale dająca różnym osobom w kraju, a co
gorsze zagranicą, podstawy do
bajdurzenia, które już jest wykorzystywane przeciwko Polsce, jej
najżywotniejszym interesom międzynarodowym i do podtrzymywania waśni w kraju.
Mimo
tych i niektórych innych słabości, konstytucja jest optymalną
dziś ramą prawną dla rozwoju Polski i utrwalania jej pozycji w świecie. Należy
ją szanować i skrupulatnie w sposób zrównoważony realizować,
przeciwstawiając się wszelkim próbom jej nadużywania dla partykularnych
celów.
Istotą
sprawy jest, aby państwo zapewniało
wszystkim swoim mieszkańcom wolność myśli,
sumienia, religii lub przekonań. W jaki sposób się to osiąga jest sprawą ważną, ale wtórną. Nie ma w tym zakresie jakiegoś powszechnie uznanego
wzorca. Państwo, w którym żyją ludzie różnych
wyznań i przekonań może zapewnić tę wolność
tylko
wtedy, gdy nie identyfikuje się, choćby tylko
częściowo, z żadnym wyznaniem czy
przekonaniem; gdy nie uznaje, że jedna
wiara jest prawdziwa, a inne są fałszywe. Zawsze rozstrzygająca jest
odpowiedź na pytanie: jaki jest stan faktyczny? A ten zależy w pierwszym rzędzie od
rzeczywistej siły
społecznej poszczególnych kościołów
czy związków wyznaniowych, a także od kondycji państwa.
Słabsi obawiają się nietolerancji ze strony silniejszych, silniejsi praktykując nietolerancję, a niekiedy także dyskryminację słabszych
czynią to powołując się na wartości swojej prawdy, na sobie
znane zasługi w przeszłości. Niekiedy, dyskryminując innych, głoszą, że sami są
dyskryminowani.
Regulacje prawne mogą być środkiem
ochrony słabych przed dyskryminacją ze strony
silnych. Silni,
niestety, przeważnie nie liczą się z ograniczającymi ich regulacjami prawnymi, zwłaszcza
gdy nie
ponoszą z tego tytułu żadnych
niedogodności. Konstytucja RP z 2.4.1997 r.
(art.25 ust. 3) stanowi, że stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich
autonomii oraz
wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również
współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego. Jest to formuła przejęta z dokumentu II Soboru Watykańskiego.
Władze RP skrupulatnie trzymają
się w swoim postępowaniu tej
formuły. Znakomita większość czynnych w Polsce Kościołów i związków
wyznaniowych nie ingeruje w sprawy państwa.
Natomiast formuła ta w aktualnej
sytuacji w niczym nie powstrzymuje aparatu
Stolicy Apostolskiej w Polsce, a i samej tej Stolicy, od ustawicznych ingerencji w sprawy państwa polskiego.
Pod pozorem krzewienia moralności, a w
istocie katolickiej doktryny moralnej, próbuje
się dyktować jakie prawa mają obowiązywać w Polsce, jakie partie polityczne mają zwyciężać w wyborach, jacy ludzie mają obejmować stanowiska w życiu
publicznym, jaką wreszcie politykę
zagraniczną wobec swoich sąsiadów ma prowadzić państwo polskie.
Niekiedy te ingerencje mają miejsce na życzenie niektórych polityków. Gdy Kościół katolicki
jest silny w danym kraju, a państwo nie
chce mu się w całości podporządkować,
pamiętając, że jest organizacją obejmującą wszystkich mieszkańców
kraju i że ma obowiązek wszystkich
traktować jednakowo, napięcia w stosunkach między tym Kościołem a państwem
są nieuniknione. Napięć silnych trwale nie będzie
tylko wtedy, gdy państwo będzie na tyle silne i stanowcze, że aparat Stolicy Apostolskiej dojdzie do przekonania, że usiłowania
podporządkowania sobie państwa,
choćby tylko w pewnym zakresie, są
skazane na niepowodzenie. Kilka lat temu w Finlandii
spotkałem biskupa katolickiego, kierującego
Kościołem katolickim w tym kraju. Nie ma tam napięć
między państwem fińskim a tamtejszym Kościołem
katolickim. Oczywiście nie będzie także
napięć między państwem a Kościołem katolickim także wtedy, gdy
aparatowi kościelnemu uda się w całości postawić państwo na swoje
usługi. Jest jeszcze trzecia możliwość — obawiam się, że aktualnie w Polsce mało realna — że aparat Stolicy Apostolskiej będzie się
powstrzymywał od prób podporządkowania
sobie państwa polskiego i będzie przestrzegał treści
przytoczonego przepisu konstytucji.
-
Czy
ratyfikowany właśnie konkordat między
Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską
jest dokumentem — jak sądzą przedstawiciele oficjalnych władz państwowych i kościelnych
-
wzorcowym czy modelowym dla tego
typu aktów
międzynarodowych? Krytycy
konkordatu widzą w nim wiele zagrożeń dla wolności
światopoglądowej w naszym kraju. Co pan, panie profesorze, myśli o tych wszystkich
pochwałach i zarzutach wobec konkordatu?
Zawieranie
konkordatu między państwem a Stolicą Apostolską jest dziś anachronizmem. Szkodzi obu stronom, w tym w istocie także Kościołowi katolickiemu. Poświadcza bowiem, że jest on czymś
obcym w danym kraju. Nie zawiera się bowiem umów międzynarodowych, a taką umową jest konkordat, z własnymi obywatelami czy ich organizacjami.
Konkordat jest także przejawem naruszania wolności myśli, sumienia,
religii lub przekonań. Uprzywilejowuje bowiem aparat jednego kościoła w stosunku do innych kościołów i związków wyznaniowych. Konkordat sugeruje, że aparat Kościoła
katolickiego w danym kraju, jest ekspozyturą
obcej wobec państwa organizacji. Gdy hierarchia Kościoła katolickiego ogłasza,
że zawarty w podejrzanych
politycznie okolicznościach konkordat między Stolicą Apostolską a RP
jest wzorcem dla regulacji stosunków Stolicy Apostolskiej z państwami regionu Europy Centralnej, Wschodniej i Południowej, wyraża interesy Stolicy Apostolskiej,
która dąży do ekspansji Kościoła katolickiego w tej części Europy. Pragnie uzyskania wpływów w tych państwach
na wzór tych, jakie ma w Polsce. Czy taki
sam interes ma państwo polskie? Jest
pewne dla ludzi myślących kategoriami racji stanu
Polski, że nie. Np. posługiwanie się bowiem przez
Stolicę Apostolską klerem polskim dla ekspansji
Kościoła katolickiego w krajach tego regionu
psuje dobre stosunki między tymi krajami i Polską. Dzieje się to
wbrew interesowi państwa polskiego. Są, niestety, w Polsce politycy, którzy
interesy Kościoła katolickiego przedkładają nad interesy
Polski. Można ubolewać, że tak jest, choć trudno
się z tym godzić. Szanuję konstytucję RP. Przewiduje ona możliwość
zawarcia umowy międzynarodowej między RP a Stolicą Apostolską, która — obok ustaw — ma określać stosunki między
RP a Kościołem katolickim. Istota sprawy nie leży w samej umowie, a w jej treści. Obecnie przyjęty
konkordat jest znacznie bardziej korzystny dla Kościoła katolickiego, a zwłaszcza
jego aparatu w Polsce niż dla państwa polskiego. Tak nie powinno i tak nie musi być zawsze. Można osłabić niekorzystne dla państwa
polskiego postanowienia konkordatu w drodze jego właściwego stosowania.
Można jednak także uczynić konkordat znacznie bardziej
niekorzystnym dla państwa polskiego, niż
wynika to z jego litery. Która z tych możliwości będzie realizowana, pokaże przyszłość. Warto też
pamiętać, że każdą umowę międzynarodową można
renegocjować, a także, gdy są po temu istotne
przyczyny i sprzyjające warunki, wypowiedzieć.
-
Przedmiotem nieustających debat intelektualnych jest kwestia relacji między moralnością a prawem. Moraliści zdają się sądzić o prymacie moralności nad prawem a prawnicy, jak dobrze rozumiemy, przekonani są o prawie jako czymś nadrzędnym wobec norm moralnych i moralnego
porządku. Jaki jest pana stosunek do tej sprawy?
1 2 Dalej..
« Ludzie, cytaty (Publikacja: 22-07-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5466 |
|