|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Światopogląd Mój humanizm naturalistyczny [5] Autor tekstu: Helena Eilstein
Również w tym kontekście, analogicznie do tego, co wyżej (a), podkreślić należy, że z faktu, iż Biblia jako
całość nie zasługuje na to, aby być przedmiotem moralnej weneracji, nie wynika, aby
była ona „biblią szatańską", wyrazem i narzędziem krzewienia etosu okrucieństwa, ksenofobii, nietolerancji religijnej. Biblia jest kompilacją niezmiernie niejednolitą, m.in. pod względem moralnym. Jakie
czytelnik czerpie z niej moralne nauki, to zależy od jego własnego nastawienia moralnego. Zakorzeniony w Biblii etos okrucieństwa, ksenofobii i nietolerancji religijnej nie jest i dzisiaj bez
wpływu na przeświadczenia moralne i działania pewnych jej wyznawców. Zakorzeniony jest w niej również, z drugiej strony, sentymentalny i utopijny etos, w którym pewni myśliciele upatrywali autentycznie obowiązujące chrześcijan
przesłanie Jezusa, podczas gdy inni stwierdzali, że nie można go bez niezbędnych ograniczeń traktować jako busoli moralnej dla chrześcijańskiego
społeczeństwa. (Omawiam tę sprawę w szkicu „Jezus ewangelistów".) I
wreszcie pod wieloma względami sięga do Biblii swoimi korzeniami etos współczesnego
humanizmu. Oczywisty jest związek pomiędzy humanistycznym postulatem czynnej solidarności ze wszystkimi potrzebującymi pomocy a biblijnym nakazem „miłości bliźniego", przy czym szereg przekazów biblijnych inspiruje rozszerzenie zakresu terminu „bliźni" poza
członków własnej wspólnoty etnicznej. Do charakterystycznych właściwości etosu biblijnego należą też elementy egalitaryzmu. Wystarczy pod tym względem porównać etos biblijny np. z etosem Mahabharaty, który pewnymi swoimi elementami może wzbogacić nasze
własne poczucie moralne (nad czym nie mogę się tu zatrzymywać), ale w którym razi przenikająca go kastowość. Jednym z elementów tego egalitaryzmu jest nieobecność w Biblii tendencji do deifikacji
władzy państwowej, mimo występującej tam koncepcji „pomazańca". Przekazy, takie jak o Dawidzie i Uriaszu (jedyna to z licznych zbrodni Dawida explicite potępiona przez autora biblijnego), jak o królu izraelskim Achabie i jego poddanym Nabocie (1Krl, 21: 1-24), pouczają, że król nie stoi poza prawem i poza osądem moralnym — co można skontrastować z bliskowschodnią deifikacją
władców.
Nie jest przypadkiem, że humanizm europejski, ta, jak sądzę, najwznioślejsza z dotychczasowych odmiana ludzkiego etosu,
zrodziła się w kulturze, w której ukształtowaniu się Biblia odgrywała rolę tak wybitną.
3. Wypada mi tu z kolei przedstawić, nieco bardziej szczegółowo, to „stanowisko humanistyczne", które leży u podłoża mojej krytycznej analizy Biblii.
Humanizm występuje w rozmaitych wariantach. Jednakże istnieją elementy konstytutywne humanizmu jako takiego. Jako najdonioślejszy wskazać należy wspomniany już powyżej postulat czynnej solidarności jednostki, w miarę jej możności, oraz czynnej solidarności wspólnot ludzkich, w miarę ich możności, z ludźmi
potrzebującymi pomocy, skrzywdzonymi, poniżonymi, cierpiącymi głód czy przemoc, czy dyskryminację odcinającą ich od czynnego i biernego uczestnictwa w kulturze. Postulat ten na gruncie humanizmu, obowiązuje jednostkę względem wszystkich przedstawicieli naszego gatunku oraz ich wspólnot, przeciwstawiając się przeto radykalnie rasizmowi, nacjonalizmowi, tendencji jakichś środowisk do izolacji od ludzi innej kultury, religii, poglądów. Nawet w stosunku do osób, których jakieś niegodziwe ich czyny w jakimś sensie
wyłączyły poza obręb globalnej wspólnoty ludzkiej, obowiązuje naturalne rozszerzenie tego postulatu, a mianowicie
postulat powstrzymywania się od okrucieństwa, zarówno fizycznego, jak psychicznego, względem wszelkich istot
czujących, łącznie ze sprawcami „czynów nieludzkich" i łącznie ze zwierzętami.
Postulaty te dopuszczają rozmaite interpretacje. W przeciwieństwie np. do absolutnego sprzeciwu wobec tortury humaniści dyskutować mogą pomiędzy sobą kwestię dopuszczalności kary śmierci za najohydniejsze zbrodnie ludzkie. W przeciwieństwie do absolutnego sprzeciwu wobec dręczenia zwierząt i szkodzenia im bez przeważającej potrzeby ludzkiej, humaniści mogą dyskutować np. o moralnym zagadnieniu wegetarianizmu.
Wskazane postulaty nie wyczerpują ogólnej charakterystyki humanizmu. Istotną rolę w etosach humanistycznych odgrywa
postulat uznawania nieinstrumentalnej wartości i godności poszczególnej jednostki ludzkiej, którego
składnikiem jest postulat poszanowania jej autonomii w znacznym zakresie dotyczących jej decyzji — zakresie ograniczonym jedynie wymogiem nieszkodzenia innym i poszanowania prawa owych innych do kultywowania ich
własnego światopoglądu, stylu życia, działań. Jak wyznaczyć granice tego zakresu, to bywa przedmiotem dysput pomiędzy humanistami.
Ze względu na tematykę moich szkiców doniosły jest następujący składnik
postulatu poszanowania godności i autonomii jednostki ludzkiej. Zawiera on m.in. pewien godny tu szczególnej uwagi wymóg moralny wobec jednostki oraz pewne pojęcie o przysługujących jej prawach. Wymogiem tym jest postulat wewnętrznej intelektualnej rzetelności jednostki. Nakazuje on jej przy rozważaniu jakiegokolwiek zagadnienia, którego rozważanie należy do dziedziny
sądów opisowych (tzn. niemających wśród swoich konsekwencji żadnych ocen czy norm) akceptować, przynajmniej tentatywnie, jako odpowiedź na to zagadnienie tezę możliwie dobrze uwiarygodnioną (o ile tylko teza taka jest dostępna), w przeciwieństwie np. do
teży, której uznanie bardziej by odpowiadało pragnieniom owej jednostki czy też mniej by ją
narażało na konflikt z dominującymi w jej społeczności autorytetami albo ze środowiskami, w których
łonie pragnie ona pozostać. Oczywiście, rozważanie jakiegoś zagadnienia może ujawnić, że przynajmniej w danym czasie nie ma, w świetle kryteriów nauki, dostatecznie dobrze uwiarygodnionej odpowiedzi na nie. Rzetelność intelektualna nakazuje w takim przypadku zawieszenie sądu, a nie uleganie podszeptom myślenia życzeniowego.
Istnieją sytuacje, w których ktoś nie uważa za rzecz możliwą ujawnienia jakiegoś swojego poglądu. W jakich wypadkach tego rodzaju postępowanie potępić należy jako
małoduszność czy wygodnictwo, to już odrębna sprawa z zakresu aksjologii moralnej. Ma się rozumieć,
właściwa etosowi humanistycznemu koncepcja godności ludzkiej w ogólnym przypadku preferuje odwagę wyrażania
własnych poglądów bez względu na przewidywane kłopoty, cierpienia czy niebezpieczeństwa. Tu jednak mowa o potępieniu małoduszności intelektualnej: o dezaprobacie dla „wmuszania" w siebie bezpodstawnej wiary w wiarygodność jakiejś tezy, której uznanie odpowiada jakimś naszym, choćby najgłębiej zakorzenionym, pragnieniom albo potrzebom. Oczywiście, tylko przy zachowaniu wewnętrznej rzetelności myślenia możemy liczyć na to, że w jakimś czasie, być może w zmienionej sytuacji, ale też być
może w trwającej sytuacji niepomyślnej, zdobywając się jednak na akt odwagi, ujawnimy „kłopotliwy" pogląd, o którego wiarygodności jesteśmy przekonani:
Dixi et salvavi animam meam.
O ile godność człowieka wymaga przestrzegania postulatu wewnętrznej intelektualnej rzetelności, to poszanowanie tej godności z reguły wymaga niezamykania przed jednostką drogi do rzetelnego badania interesującego ją zagadnienia, włączając w to znajomość spornych poglądów czy dyskutowanych na forum publicznym hipotez.
Naruszeniem tego postulatu jest, w szczególności, wszelka „szlachetna" próba utrzymywania czy to jednostek, czy to jakichś odłamów społeczeństwa w stanie „fałszywej świadomości" lub niewiedzy bądź to „dla ich własnego dobra" — dla zaoszczędzenia im jakichś frustracji -
bądź to w celu niewzbudzania w nich pokusy zejścia „z drogi cnoty". Prawem każdego jest samodzielne urabianie sobie
sądów, na podstawie dostępnych w danym społeczeństwie danych oraz w świetle toczonych w nim dysput, na wszelkie
interesujące go tematy, w szczególności światopoglądowe. Postulat ten jest nie do pogodzenia z postawą takich agnostyków i ateistów, którzy uważają, że w ich własną negatywną ocenę wiarygodności tezy o istnieniu Boga czy też o sakralnym charakterze Pisma Świętego „nie powinni oni", „nie mają oni moralnego prawa" wtajemniczać „prostaczków".
4. Może warto tytułem dygresji porównać moją postawę humanistyczną z etosem występującym obecnie pod nazwą
humanizmu chrześcijańskiego.
(a) W szkicu Uwagi ateisty o pojęciu sacrum [ 19 ]
pisałam: "Pośród wielu w bardzo istotny sposób niezgodnych ze sobą etosów reprezentujących chrześcijaństwo w rozmaitych epokach historycznych, w rozmaitych środowiskach społecznych, w świadomości różnych jego wyznawców na szczególną uwagę zasługuje znajdujący obecnie wsparcie znacznej części zarówno wiernych, jak i przedstawicieli hierarchii kościelnej, etos chrześcijańskiego humanizmu.
W etosie tym kładzie się nacisk na wartość, godność jednostki ludzkiej w sensie niedopuszczalności przypisywania jej roli wyłącznie instrumentalnej, służebnej względem jakichś rzeczywistych lub urojonych wspólnot, zwłaszcza masowych, takich jak naród, rasa, klasa czy też mityczna przyszła prakseologicznie i moralnie doskonała oraz pławiąca się w szczęśliwości ludzkość. Obstaje się przy prawie jednostki do zaspokajania jej
własnych potrzeb i interesów, w tej mierze, w jakiej to w danym stanie społeczeństwa
możliwe bez krzywdzenia innych. Zarazem stawia się przed jednostkami i zbiorowościami taki wzorzec moralnego postępowania, w którym jedną z najdonioślejszych ról odgrywa zalecenie
współczucia czynnego. Ważnym novum jest przy tym podkreślenie, że norma
współczucia czynnego obowiązuje nie tylko w relacjach pomiędzy poszczególnymi jednostkami ludzkimi, ale i w relacjach pomiędzy spoleczeństwami. Przy tym jednak oprócz współczucia czynnego względem
ogółu „bliźnich", który to termin pojmuje się jako rozciągający się na
cały gatunek ludzki, zaleca się jednostce szczególną solidarność z pewnymi aprobowanymi w tym modelu humanizmu wspólnotami, takimi jak rodzina czy naród, do którego dana jednostka należy...
W etosie tym istotną rolę odgrywa pojęcie ciążącego na jednostce obowiązku
należytego wywiązywania się z ról, czy to dobrowolnie na siebie przyjętych, czy też takich, do których zostaje ona niezależnie od swojej chęci
powołana (przez Boga, jak mniema człowiek wierzący, albo przez los oraz własne
sumienie, jak orzeka agnostyk lub ateista). Przykładem może być rola rodzica niechcianego przed swoim urodzeniem dziecka albo rola brata czy siostry
człowieka upośledzonego umysłowo lub ułomnego. Etos ten domaga się, aby w celu wytrwania w takich rolach jednostka gotowa
była do wyrzeczenia się zaspokajania pewnych swoich potrzeb czy to materialnych, czy duchowych.
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
Przypisy: [ 19 ] Patrz H. Eilstein,
Szkice ateistyczne, Bałtycka Wyższa Szkoła Humanistyczna, Koszalin 2000, s. 198-199. W niniejszym obszernym cytacie wprowadziłam pewne zmiany. « Światopogląd (Publikacja: 22-08-2007 Ostatnia zmiana: 28-11-2009)
Helena EilsteinUr. 1922. Emerytowana profesor filozofii Uniwersytetu Nowego Meksyku w Albuquerque. W latach 1958-1968 była Kierownikiem Pracowni Zagadnień Filozoficznych Nauk Przyrodniczych w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz od 1959 r., po Kołakowskim, redaktor naczelna "Studiów Filozoficznych". Od 1969 r., w związku z wydarzeniami marca'68, na emigracji, mieszkała i pracowała naukowo w USA. W 1993 powróciła do Polski. Główną dziedziną jej zainteresowań zawodowych są metafizyczne i epistemologiczne zagadnienia nauk przyrodniczych, zwłaszcza fizyki. Interesuję sie jednak rownież antropologią filozoficzną oraz problemami moralności. Jej swiatopogląd filozoficzny mieści się w nurcie materializmu. W odniesieniu do problemów filozofii człowieka nazywa go naturalizmem radykalnym. Autorka m.in. "Jedność materialna świata" (1961), "Jeśli się nie wierzy w Boga... Czytając Kołakowskiego" (1991), "Homo sapiens i wartości" (1994), "Szkice ateistyczne" (2000), "Biblia w ręku ateisty" (2006). | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5520 |
|