|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Turystyka i krajoznawstwo
Demon Dean demoluje Karaiby [1] Autor tekstu: Elżbieta Binswanger-Stefańska
Huragan, cyklon, tajfun, to jeden diabeł… albo całe ich piekło. W naszych szerokościach geograficznych to zjawisko przyrody na szczęście nie jest znane. Zaś reportaże w telewizji mają się do rzeczywistości tak, jak zapalanie zimnych ogni pod choinką do pożaru domu z sypiącymi się płonącymi belkami na głowę, gdy naprawdę jest się w samym środku żywiołu. Inaczej mówiąc nie da się tego „pokazać". To, co przeżywali mieszkańcy Karaibów [ 1 ], Meksyku i Belize [ 2 ] trudne jest do wyobrażenia, chyba że się samemu przeżyło prawdziwy tropikalny hurrican. Przydarzyło mi się to kiedyś na rejsie jachtem w cztery osoby w tamtych rejonach. Było to już w zasadzie poza sezonem huraganów, ten nosił napoleońskie imię Josephine [ 3 ]. Najpierw robi się coraz głośniej i głośniej, leje i wieje coraz gwałtowniej, i tak przez parę godzin. W końcu morze, ulewa i rozszalałe powietrze jednocześnie wyją i huczą tak wściekle, że niebo zdaje się pękać i walić, Ziemia trzaskać w szwach i rozpadać raz na zawsze, a wiatr i woda są jak tysiące rozpędzonych samochodów i wszystkie rycząc jadą wprost na ciebie [ 4 ]. Tak może wyglądać tylko koniec świata. W połowie listopada na Morzu Karaibskim poniżej Zwrotnika Raka zaczyna się pora sucha i trwa aż do maja. W porze deszczowej, a zwłaszcza od sierpnia do października, gdy temperatura wody w Atlantyku, gdzie zawiązują się huragany, wynosi 27 stopni Celsjusza i więcej, niebezpieczeństwo tropikalnych burz i
cyklonów, zwanych tu hurricanami [ 5 ], jest tak ogromne, że sezon żeglarski zamiera, stacjonujące na tych wodach jachty (i łodzie motorowe) czekają na swych właścicieli w tak zwanych „hurrican holes", czyli w miarę chronionych od wiatru zatokach i portach, a mieszkańcy wysp nasłuchują z niepokojem komunikatów radiowych, i gotowi są na najgorsze.
To, co nam kojarzy się co najwyżej z biblijnym potopem, może wydarzyć się w rejonie Morza Karaibskiego kilka razy w ciągu jednego lata [ 6 ]: wiatr o sile w porywach do 300 kilometrów na godzinę, tygodniowe opady do 3,5 metra [ 7 ], fale morskie wyższe od budynków. Dla przedkolumbijskich Indian szczepu Arawak, pierwotnych mieszkańców Wysp Karaibskich, określenie „huracan" oznaczało „demony zła". Hurricany, zwane też, zależnie od regionu, tajfunami, cyklonami, bungami, czy willy-willy [ 8 ], to jedne z najbardziej niszczących katastrof natury. Energie wyzwolone w ciągu godziny są równe tysiącu hiroszimskich bomb. Domy zamieniają się w stosy drewna na opał. Statki, łodzie, samochody, a nawet mniejsze samoloty wywraca jak zabawki [ 9 ], drzewa wyrywa z korzeniami, plantacje kawy, bananów, trzciny cukrowej obraca w perzynę. Giną ludzie i zwierzęta.
Potworny w skutkach hurrican nawiedził w roku 1930 wyspę Santo Domingo i pociągnął za sobą ponad dziesięć tysięcy ofiar. W roku 1979 wyspę Dominikę nawiedziły aż dwa huragany raz za razem [ 10 ]. W charakterze pomnika zostawiono po nich autobus przywalony ogromnym drzewem, ku przestrodze. Na prawie wszystkich wyspach Małych Antyli, do których kiedykolwiek przybijałam, widoczne są ślady spustoszeń spowodowanych huraganami. Na wyspie Montserrat potężne betonowe molo oderwane było po prostu od brzegu [ 11 ].
Żyrafa patrzy w morze
Bo poza tym Małe Antyle, po których właśnie przeszedł kolejny huragan niosąc spustoszenie i strach, są wyjątkowo urokliwymi wyspami. Na Wyspach Dziewiczych czy Wyspach Podwietrznych opady są znacznie obfitsze, niż na Wyspach Zawietrznych, gdzie opady są skąpsze, czy na Trynidad i Tobago, oraz na holenderskich ABC (Arubie, Bonaire i Curacao), gdzie w porze suchej rzeczywiście panuje susza. Tam, gdzie kilka razy dziennie pada deszcz, i to nawet w porze suchej, kilka razy dziennie rozbłyska tęcza, Iris, wesoła wysłanniczka bogów. Chyba nigdzie nie pojawia się tak często, jak tu, na Karaibach. Bywa, że rozpięta jest od horyzontu po horyzont. A morze? Morze nie jest tu taką sobie ciemną masą słonej wody jak Bałtyk — to czysty turkus przechodzący powoli wszystkimi odcieniami w szmaragd i szafir, i wreszcie, tuż pod samym niebem, w ciężki granat.
Jeśli dodać do tego zachody słońca w kolorach topionego złota i rozżarzonej miedzi, trudno się dziwić, że Krzysztof Kolumb oniemiał z zachwytu i nazwał to miejsce rajem. A zatem piekło i niebo obok siebie, jak w zabawie z dzieciństwa w kolorowaną na niebiesko i czerwono przemyślnie poskładaną kartkę z zeszytu? Rzeczywiście, region Morza Karaibskiego wydaje się składać z samych kontrastów. Dla żeglarzy jest to w porze „suchej" faktycznie prawdziwy raj. Trudne do wytrzymania temperatury na lądzie łagodzone są na wodzie stale wiejącym pasatem wypełniającym żagle. Niezliczone zatoki zapraszają do rzucania kotwicy. Woda w morzu jest ciepła, ale rekiny mieszkają gdzie indziej, można się kąpać, nurkować, a najlepiej uprawiać coś pomiędzy, z angielska zwanego „snorkel" (od chrapów), czyli pływać w masce z wystającą ponad wodą fajką — rurką do oddychania — i nurkując od czasu do czasu obserwować życie w wodzie oraz na dnie morskim, a czasami także trafiać na wraki dawno zatopionych galeonów.
To od strony turystów, od strony „tubylców" wygląda to zgoła inaczej. Wyspiarze utrzymują się głównie z turystyki. Zarówno na Małych Antylach jak i na Wyspach Bahama turystyka jest jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki. Jeżeli się załamuje, jak w wypadku zniszczeń z powodu huraganów, to dla mieszkańców jest to podwójna klęska. Nie, z całą pewnością miejsce to nie jest rajem, a ciągłe łączenie określenia „paradise" z Wyspami Karaibskimi, jest po prostu zwykłym chwytem reklamowym, niczym więcej, choć, owszem, wizualnie jest to z całą pewnością jeden z najpiękniejszych regionów świata. Pod warunkiem, że nie przeorze go akurat huragan.
Karaiby nigdy też rajem nie były. Łagodni Arawakowie, prekolumbijscy mieszkańcy wysp, szczep indiański o dość wysokiej kulturze, napadani byli regularnie przez wojowniczych Karibów, Indian z południowego kontynentu (Robinson Cruzoe miał też z nimi przyjemność). Mężczyzn zabijano i, o zgrozo, zjadano (Piętaszkowi się upiekło)! Z taką sensacyjną wiadomością wrócił Krzysztof
Kolumb do Europy: mieszkańcy wysp uprawiają ludożerstwo, są kanibalami (od słowa „caribal" = „Karib", pochodzi „kanibal"). Kolumb i jego następcy nie zwrócili najmniejszej uwagi na to, że Karibowie nie pożerali innych ludzi, żeby się pożywić, ale żeby wzmocnić się ich duchem. Taka była ich wiara, podobnie jak w Europie wierzono wtedy święcie, że palenie ludzi na stosie ratuje ich od ognia piekielnego — i „ratowano" kto tylko się nawinął.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] A w innej części świata bez mała milion Chińczyków uciekało w tym samym czasie przed tajfunem Sepat, który już przeszedł przez
Taiwan. [ 2 ] W nocy wg czasu lokalnego z 19 na 20 sierpnia huragan Dean zmierzający w stronę półwyspu Jukatan osiągnął najwyższy stopień w skali Saffira-Simpsona, jak podaje Krajowe Centrum Huraganów (NHC) w Miami, oddział amerykańskiego National Oceanic and Atmospheric Administration
(NOAA, updates), 19 sierpnia Dean przeszedł przez
Jamajkę powodując ogromne zniszczenia, jednak samo centrum huraganu ominęło wyspę w odległości 80 km, rano czasu lokalnego ten huragan-monstrum dotarł do wybrzeży Meksyku na północ od Chetumal, i do Belize, najbardziej zagrożeni są Indianie Maya żyjący w drewnianych chatach na nizinie półwyspu Jukatan, ewakuują się już też mieszkańcy
Teksasu; skala Saffira-Simpsona używana jest do mierzenia cyklonów/huraganów/tajfunów, wiatr przekracza wtedy szybkość 249 km/h., Dean przemieszcza się z szybkością 32 km/h. Zdjęcia
tutaj
i tutaj. [ 4 ] Bardzo dobrze pokazał huragan na Karaibach, na lądzie, Ridley Scott w filmie
1492: Wyprawa do
raju z Gerardem Depardieu w roli Krzysztofa Kolumba; natomiast huragan na morzu doskonale sfilmował Wolfgang Petersen w
„Gniewie
oceanu" („The Perfect Storm") z Georgem Clooney i Markiem Wahlbergiem w rolach głównych. [ 5 ] Stąd nasz polski huragan, jedno z nielicznych słów w naszym słowniku pochodzące wprost od Indian Morza Karaibskiego. [ 6 ] Naukowcy NOAA przewidują w tym rejonie na ten sezon wzmożoną aktywność burz tropikalnych, konkretnie 13-16, w tym 7-9 huraganów. [ 7 ] Dla porównania maksymalna ilość opadu, jaką zarejestrowano w Polsce w czasie katastrofalnej powodzi w lipcu 1997 wynosiła niespełna pół metra w ciągu trzech dni. [ 8 ] Willy-willy, to nazwa używana w rejonie Morza Timor i u północno-zachodnich wybrzeży Australii, tam niebezpieczeństwo cyklonów to okres od listopada do marca. [ 9 ] Widziałam takie powywracane przez huragan samoloty na wyspie St. Martin, wyglądały jakby jakiś olbrzym niedbale je porozrzucał. [ 10 ] Najbardziej katastrofalnym huraganem w udokumentowanej historii był tajfun, który w 1970r. spustoszył Bangladesz. Nie ma dokładnych danych dotyczących liczby ofiar, ale ostrożne szacunki podają liczbę co najmniej 300 tys. zabitych, głównie w wyniku zalania nisko położonych terenów przez fale przypływu (a zatem znacznie więcej, niż tsunami 26.12.2004, czytaj str. 6). Straty spowodowane przez huragan Andrew na Bahamach i w południowo-wschodnich stanach USA w 1992 przekroczyły 30 mld dolarów USA. Katastrofalny huragan Mitch zaatakował jesienią 1998 Amerykę Środkową, powodując kilkanaście tysięcy ofiar śmiertelnych i kolosalne straty materialne, głównie na skutek opadów i spowodowanych nimi osunięć ziemi oraz powodzi. Z kolei we wrześniu 2005 roku huragan Katrina spowodował zalanie Nowego Orleanu oraz spustoszył stan Mississippi. (wg Wikipedii) [ 11 ] Inna sprawa, że powtarzające się ostatnimi laty wybuchy wulkanu zasypały wyspę prawie doszczętnie popiołem i mieszkańcy ją niemal w komplecie opuścili. « Turystyka i krajoznawstwo (Publikacja: 26-08-2007 )
Elżbieta Binswanger-Stefańska Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie. Liczba tekstów na portalu: 56 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 5 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5526 |
|